Jak zachowywać się podczas burzy? ABC burzowego survivalu

Telefon pika. Rzucam okiem na ekran. To alert RCB, już trzeci w tym tygodniu. „Uwaga! Wieczorem i w nocy burze, silny wiatr, ulewny deszcz…”. I co mam teraz zrobić? Odłączyć wszystkie urządzenia od prądu i schować się w piwnicy? Zabić okna deskami? A może wleźć pod łóżko i czekać, cicho pochlipując? Siadam na zydelku i zaczynam się zastanawiać – no dobrze, ale tak zupełnie na serio, to jak powinienem się zachować, gdy burza złapie mnie na otwartym polu? Albo nawet i w domu? Cholera, nie mam pojęcia… Dochodzę do wniosku, że muszę się całej sprawie przyjrzeć nieco bliżej. I coś o tym napisać.

 Jak się zachować podczas burz? Wariant domowy

 Zacząłem od przestudiowania najbardziej komfortowego scenariusza – burza zastaje mnie w domu. Co mam robić? I czy w ogóle coś? Zajrzałem do Internetu i na stronie policja.pl znalazłem kilka pouczeń (no tak, w końcu to Policja). Oto i one:

  • Nim nawałnica się rozpęta, powinienem zapewnić sobie dostęp do mediów (np. radia na baterie) i awaryjnych źródeł światła (latarek lub świeczek). Mam też zgromadzić zapasy wody, żywności i medykamentów oraz wyznaczyć drogi i miejsca ewakuacji (chodzić tu może np. o piwnicę).
  • Mam też usunąć z balkonów i tarasów wszystkie przedmioty, które mogą zostać z nich zdmuchnięte.
  • Nie mogę zapomnieć o zamknięciu drzwi i okien. A tak w ogóle, to w czasie burzy nie powinienem się do tych ostatnich w ogóle zbliżać.
  • Generalnie, to najlepiej by było, gdybym siedział w domu, wyłączył urządzenia elektryczne oraz gazowe i nie korzystał z telefonu komórkowego.

Powyższe zalecenia wydają się nieco… uciążliwe, nieprawdaż? Niektóre są też chyba nieco na wyrost. Ale po kolei.

chmury

Burza – zostań w domu i opróżnij balkon

Punkt pierwszy jest oczywiście uzasadniony. To elementarz domowego survivalu. Punkt drugi zwrócił moją uwagę na bardzo prawdopodobny scenariusz. Na balkonie trzymam rozmaite rupiecie – suszarka do prania, kubły, szczotki, mopy. No i klasyka – doniczki z pelargoniami i bazylią. Nim z nieba zaczną sypać się pioruny, dobrze by było to wszystko usunąć.

Burza się zbliża – zamknij okna

 Zamknięcie okien i drzwi także wydaje się rozsądne. Po pierwsze deszcz nie zaleje nowiutkiej deski szwedzkiej (a w moim przypadku starego prl-owskiego parkietu). Po drugie do pokoju może wpaść piorun! Nie, nie żartuję. Nauka zna takie wypadki. Oczywiście prawdopodobieństwo jest znikome, ale niezerowe.

Odłącz urządzenia z sieci elektrycznej, inaczej mogą się po prostu sfajczyć

Wyłączenie elektroniki, a nawet powypinanie wtyczek z sieci elektrycznej, to także uzasadniony krok. Pewnie sobie teraz myślicie, że zawracam Wam głowę i że robię tu z igły widły. Burza, wielka mi rzecz! Dwa razy rypnie i po sprawie. Może i tak. Może nawet rypnie w odgromnik i nie stanie się absolutnie nic.

Ale do pomyślenia jest inny scenariusz. Piorun uderza nieopodal Waszego ciepłego gniazdka, dochodzi do przepięcia – nagłego i krótkotrwałego skoku mocy w sieci elektrycznej – system przeciwprzepięciowy w instalacji zawodzi i… wypasionego 55 calowego Samsunga trafia jasny (jeszcze jak!) szlag. A wystarczyło się schylić i wyciągnąć wtyczkę z gnizdka.

Aha, jeszcze jedna uwaga: listwa antyprzepięciowa w przypadku tak gwałtownego skoku mocy raczej nie pomoże.

krople deszczu na szybie

Nie korzystaj z telefonów komórkowych… zaraz, zaraz

Wydaje mi się, że właśnie tu policyjne przestrogi idą ciut za daleko. Dlaczego? Emitowane przez telefony komórkowe (oraz np. routery) fale elektromagnetyczne nie „przyciągają” piorunów. Czynią to ładunki elektrostatyczne o przeciwnych znakach. Mogę więc śmiało korzystać z telefonu, nawet gdy wokół grzmi i błyska.

Ale uwaga! Starsze modele telefonów stacjonarnych, takie ze słuchawką i kablem (pamiętacie je, moje dziatki?), mogą być niebezpieczne. Metalowe przewody, które łączą je z siecią, bardzo dobrze przewodzą przecież prąd. I to wprost do ucha. Urządzenia bezprzewodowe są natomiast zupełnie bezpieczne.

Jak zachować się podczas burzy? Wariant terenowy

No dobrze, teraz wariant drugi, trudniejszy. Wyobrażam sobie taką sytuację: jest ciepłe majowe popołudnie. Przede mną wstęga polnej drogi. Wije się wśród pól złotawego rzepaku, wznosi lekko i ginie za szczytem niewielkiego wzgórza. Jest cicho, tylko niewielki strumyk szemrze gdzieś wśród łanów. Gdy mijam rozłożysty buk, wygrzewający się na gałęzi drozd gwiżdże przeciągle, ale jakoś tak ospale, bez entuzjazmu. Po chwili zza górki wyjeżdża traktor, ciągnąc za sobą rozrzutnik obornika. I swojski smrodek. Ależ sielski, leniwy dzień!

Do czasu. Nagle zrywa się gwałtowny wiatr i słyszę pierwsze pomruki, zrazu stłumione i odległe, potem coraz bliższe i głośniejsze. Po chwili rozwidlona błyskawica przeszywa niebo. Odwracam się i widzę granatowo-siny masyw Cumulonimbus capillatus pędzący prosto na mnie! Pierwsze krople deszczu spadają z głuchymi plaśnięciami na rozpalony szuter. I co teraz począć? Za moment nad moją głową rozpęta się piekło! Zdezorientowany rozdziawiam usta. Wpada do nich zielonkawa, tłusta mucha, mknąca pewnie ku smrodliwemu eldorado.

Stop-klatka. Czas sięgnąć po policyjny poradnik i zobaczyć, co nakazuje w takich momentach burzowe BHP.

Burza w terenie – szukaj schronienia, ale nie pod drzewem!

Spece od burzowego survivalu doradzają mi, bym bezzwłocznie udał się do najbliższego budynku i tam przeczekał burzę. Co ciekawe, nie wspominają, że schronienie powinno mieć piorunochron! W przeciwnym razie może stać się pułapką.

miasto i burza

Jeśli w okolicy nie ma żadnego (a raczej odpowiedniego) budynku, poradnik stanowczo odradza mi wystawania pod drzewami, słupami energetycznymi, szopami i innymi wysokimi obiektami. Z oczywistych względów. Pioruny „lubią” w nie uderzać.

Jeśli burza zastanie Cię w terenie, unikaj otwartej przestrzeni

Sprawa jasna jak błyskawica. Jeśli jest tylko taka możliwość, powinienem schować się pod mostem lub wiaduktem, a nawet wleźć do ciasnego przepustu. W ostateczności zostają mi rowy, doły, wykroty, jary, rozpadliny, pieczary i jamy.

błyskawica

Gdy nie ma innego wyjścia, kucnij!

A jak burza złapie mnie, gdy będę przemierzał Dzikie Pola albo stepy akermańskie? Gdy wypłynę na suchego przestwór oceanu? Wokół jak okiem sięgnąć tylko kołyszące się na wietrze burzany i tatarskie czambuły? Co mam zrobić? Nie kłaść się, broń Boże! Raczej złączyć stopy i kucnąć. Ładunek eklektyczny „rozlewa się” w promieniu dziesiątek metrów od miejsca uderzenia pioruna. Muszę więc zadbać o to, by jak najmniejsza powierzchnia mojego ciała dotykała ziemi.

Burza złapała Cię w terenie? Odsuń się od masywnych metalowych przedmiotów

Kolejna zdroworozsądkowa porada. Stalowe konstrukcje, płoty, szyny, łańcuchy (w górach) to miejsca, w które pioruny bardzo często uderzają. Nie powinienem jednak panikować i zrywać z siebie paska z metalową sprzączką lub zegarka z bransoletą. Te rzeczy są zbyt małe, by przyciągnąć błyskawicę. Ale kosa (szczególnie postawiona na sztorc!), grabie lub wędka już nie. Powinienem więc cisnąć je w ch… aszcze.

Nie pływaj w czasie burzy!

Muszę przyznać, że będąc wychowującym się w Gdańsku dzieciakiem kilka razy kąpałem się w Bałtyku podczas burzy. Było to dość ekscytujące. I głupie. Woda morska, ale i ta wypełniająca rzeki i jeziora, świetnie przewodzi prąd. Moje ciało także niezgorzej sobie z tym radzi – zwłaszcza szara substancja mózgowia. Choć w moim wypadku można by raczej mówić o bezmózgowiu.

niebo

Jak zachować się podczas burzy? Samochód

Czy mogę bezpiecznie przeczekać burzę w samochodzie? Zasadniczo tak. Metalowe nadwozie auta jest czymś w rodzaju klatki Faradaya – chroni mnie przed odziaływaniem pola elektrostatycznego, czyli przed piorunami. Gdy jakiś trafi w pojazd, ładunek elektryczny spłynie po karoserii wprost do ziemi. Jeśli nie będę dotykał metalowych elementów samochodu, nic nie powinno mi się stać.

Jednak towarzyszący uderzeniu huk i oślepiający błysk mogą mnie ogłuszyć. A to jest już niebezpieczne, zwłaszcza gdy prowadzę. No i z instalacji eklektycznej oraz opon zostaną dymiące strzępy…

Jadąc samochodem, podpowiada mi jeszcze policja, uważaj na porywisty wiatr, drzewa i ich konary! Się rozumie, panie władzo!

Z dużej chmury mały deszcz? Niestety nie zawsze…

Co roku w USA od uderzeń piorunów ginie około 30 osób. W Polsce ofiar jest średnio dziesięć razy mniej. Niemniej są. Jednym słowem, burzowe chmury, które tak często nam towarzyszą, bywają niebezpieczne. Nie tylko dla zdrowia, ale i dla mienia. Warto więc zachować ostrożność. Zwłaszcza, że stosowanie się do tych kilku porad kosztuje niewiele wysiłku. Oszczędźmy sobie burzy w szklance wody i po prostu zachowajmy rozsądek.

burza
Źródło: zdroje.wroclaw.lasy.gov.pl