Fabularnego DLC wciąż nie ma, jest za to… anime. Cyberpunk: Edgerunners zadebiutuje na Netfliksie już we wrześniu

Marka Cyberpunk w końcu może doczekać się premiery, która nie będzie przesuwana w nieskończoność. Stety lub niestety nie chodzi jednak o fabularne DLC do Cyberpunka 2077, ale o 10-odcinkowy serial anime. Cyberpunk: Edgerunners, bo tak brzmi tytuł produkcji, pojawi się w bibliotece Netfliksa już we wrześniu tego roku.

To było do przewidzenia. Uniwersum Cyberpunka 2020 rozszerzy się na kolejną produkcję. Tym razem będzie to serial anime, za którego powstanie odpowiada japońskie studio Trigger, co już samo w sobie stanowi obietnicę czegoś wyjątkowego. Ale czy połączenie słowa „obietnica” z marką „Cyberpunk” już raz nie zaowocowało rozczarowaniem? Cóż, tym razem tak być nie musi.

Cyberpunk: Edgerunners – poznaliśmy datę premiery anime na platformie Netflix

9 czerwca zarówno Netflix, jak i CD Projekt RED, poinformowali, że Cyberpunk: Edgerunners swoją premierę ma zaplanowaną na wrzesień 2022. Nie znamy jeszcze dokładnej daty, ale już sam fakt, że w momencie podania tej informacji od września dzieli nas raptem kwartał, może powodować ekscytację.

Zobaczyliśmy również teaser. Zwiastun Cyberpunk: Edgerunners może się podobać

Oto on:

Jeśli ktoś, tak jak ja, ma automatyczne skojarzenia z kultowym Ghost in the Shell, koniecznie niech da znać komentarzem pod tekstem.

Tak czy inaczej, nowy trailer Cyberpunk: Edgerunners wygląda naprawdę obiecująco. Oczywiście to czysto subiektywne spojrzenie, być może zahaczające również o myślenie życzeniowe, niemniej silę się, jak tylko mogę, na racjonalność. Ta z kolei każe mi zwrócić uwagę na świetny klimat, muzykę kojarzącą się z produkcją CD Projekt RED, bardzo przyjemną kreskę oraz sporo akcji.

Czy to przełoży się na udany serial? Zobaczymy. Podoba mi się już sam fakt, że pieczę nad anime sprawuje studio Trigger. Możecie je kojarzyć chociażby z takich projektów, jak Little Witch Academia, Space Patrol Luluco czy Star Wars: Visions. Z drugiej strony mamy też wielkie „N”, które w ostatnich latach zaliczyło spory zjazd, jeśli mowa o tytułach ekskluzywnych.