Artyści mówią „dość!”. Walka ze sztuczną inteligencją przenosi się na drogę sądową

Stability AI, Midjourney, DeviantArt. Co łączy te trzy marki? W pierwszej kolejności to, że każda ma swój generator obrazów, bazujący na algorytmach sztucznej inteligencji. To jednak nie wszystko. Wszystkie trzy firmy stały się celem pozwu zbiorowego, wniesionego w Kalifornii w imieniu artystów.

Obrazki generowane przez sztuczną inteligencją a kwestia praw autorskich

Ostatnie miesiące upłynęły nam pod znakiem obrazków generowanych przez sztuczną inteligencję. Ja sam jeszcze do niedawno zachwycałem się tym, że poprosiłem oprogramowanie DALL-E 2 o przygotowanie grafiki, na której papież Polak „swoją barkę pozostawia na brzegu”, a ono autentycznie mi taką grafikę wygenerowało.

Od tego czasu sporą popularność zyskało na przykład Midjourney, czyli oprogramowanie, które w zasadzie robi to, co DALL-E 2, ale nieporównywalnie lepiej. I kiedy rozmawiamy o podobnych narzędziach, najczęściej przed oczami migocą nam możliwości, które stwarzają. I te możliwości bardzo często zamykają nam oczy na kontrowersje. A tych, jak się okazuje, jest cało mnóstwo.

Największą kontrowersją wydaje się dziś kwestia praw autorskich. Z jednej strony bowiem narzędzia AI generują nam grafiki zupełnie nowe i unikalne, z drugiej zaś, aby umieć to robić, musiały najpierw się nauczyć. Jak się pewnie domyślacie, nie jest to proces podobny do tego, co musi przejść każdy „organiczny” artysta.

Sztuczna inteligencja „uczy się” na podstawie dzieł, które już istnieją. W tym przypadku mówimy o rzeczywistych pracach graficznych, którymi jest karmiona. Skoro zatem AI bez pytania bierze sobie obrazy takiego Pabla Picassa, uczy się jego stylu, żeby potem, mniej lub bardziej, wykorzystywać go do tworzenia nowych obrazów, to czy przypadkiem ten Picasso nie jest okradany? Czy nie są łamane jego prawa autorskie?

Prawda jest taka, że algorytmy sztucznej inteligencji uczą się estetyki nie poprzez poznawanie obowiązujących reguł, ale poprzez analizę dzieł, które już powstały, które mają swojego autora lub autorkę. Najprościej rzecz ujmując i sprowadzając do chłopskiego rozumu – sztuczna inteligencja chce wykurzyć artystów, kradnąc ich dzieła i na ich podstawie tworząc coś nowego.

Jak Wam się podoba Star Wars w interpretacji Picassa i Midjourney?
Jak Wam się podoba Star Wars w interpretacji Picassa i Midjourney? Źródło: https://www.reddit.com/r/midjourney/comments/w01stp/star_wars_in_picassos_style/

O co konkretnie chodzi z tym pozwem?

Wróćmy jednak do samego pozwu. Powodami są trzy artystki: Sarah Andersen, Kelly McKernan i Karla Ortiz, które w imieniu wszystkich poszkodowanych artystów domagają się odszkodowania. Za co, zapytacie? Za szkody spowodowane przez Stability AI, DeviantArt oraz Midjourney. Jednocześnie artystki chcą, aby proceder uskuteczniany przez wspomniane firmy został ukrócony, żeby zapobiegać przyszłym szkodom.

Według artystek wszystkie firmy dopuściły się naruszenia praw autorskich. Według prawnika Matthew Buttericka chodzi nie tylko o dzieła wizualne, ale też o literaturę, a nawet kod. Jak pisze Butterick, pisarze, artyści, programiści i inni twórcy są zaniepokojeni prawną anarchią związaną ze szkoleniem systemów sztucznej inteligencji.

Tymczasem AI, ucząc się poprzez analizę prac chronionych prawami autorskimi, narusza bądź łamie te prawa. Twórcy narzędzi opartych o algorytmy sztucznej inteligencji nie pytają artystów o zgodę, nie oferują im żadnego procentu od zysków, nie wypłacają odszkodowań, a jednocześnie wprowadzają nierówną konkurencję, która już niedługo może przeistoczyć się w monopol.

Czy ten precedensowy proces może pomóc artystom przetrwać ekspansję narzędzi do tworzenia obrazów? Trudno powiedzieć. Na pewno ma szansę opóźnić nadejście tego, co dziś wydaje się nieuniknione. Inna rzecz, że pisząca, malująca czy kodująca sztuczna inteligencji potrzebuje regulacji prawnych i to już „na wczoraj”. Nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale we wszystkich krajach, w których jest wykorzystywana.