VOD to za mało? Plotki o nowym Bondzie w streamingu dementowane

Pandemia dała się we znaki na niemal wszystkich frontach, nie ominęła także branży filmowej. Ostatnie tygodnie pełne były wieści o przesunięciach kolejnych tu premier – tu „Jurassic World: Dominion”, tam „Diuna”, tu „Batman”, tam nowy Bond „Nie czas umierać”. Nic dziwnego, że pojawiały się sugestie, żeby dwudziesty piąty film o przygodach 007 zadebiutował w serwisach pokroju Netfliksa. Ostatnie ploty zdawały się potwierdzać to, że James Bond może faktycznie zmierzać w stronę VOD. Czyżby była to jednak dezinformacja ze strony SPECTRE?

Streaming nadejdzie jutro?

W alternatywnym wymiarze, bez koronawirusa i podobnych niedogodności, fani kina i 007 mieliby już dawno za sobą premierę najnowszej części bondowskiego cyklu. Odcinek pod tytułem Nie czas umierać miał zadebiutować w kwietniu tego roku. Potem wyczekiwano premiery listopadowej, którą niedawno przesunięto na kwiecień 2021. Jak przypomieli Brent Lang i Matt Donnelly z The Variety, nowy Bond był pierwszym blockbusterem, którego data premiery uległa zmianie i to jeszcze nim o koronawirusie zaczęto mówić w kategoriach pandemicznych.

Każde przesunięcie to dla wytwórni MGM kolejne straty – sięgające od 30 do 50 milionów dolarów. Stąd też pojawiły się pogłoski, że badana jest możliwość sprzedaży tytułu do platform streamingowych, gdzie mógłby spokojnie zadebiutować – niezależnie od pandemii i związanych z nią obostrzeń.

W ten sposób usiłują się odkuć Paramount, Sony czy Disney, którego aktorski remake Mulan miał swoją premierę na Disney Plus. Jak pisze Neeraj Chand z Movieweb, właśnie ta premiera miała – zdaniem niektórych analityków – być punktem zapalnym i sygnałem dla innych wytwórni, by poszły w ślady wielkiego D. Debiut nowego Bonda w usłudze VOD sugerowali też niektórzy znudzeni i zmęczeni oczekiwaniem fani.

James Bond w kinach jest wieczny?

Szerzące się pogłoski zdementował w sobotę rzecznik MGM. Nie będziemy komentować tych plotek. Film nie jest na sprzedaż i trafi do kin w kwietniu 2021 roku – brzmi oświadczenie. Decyzja taka uciesz zapewne wielu fanów, którzy nie wyobrażają sobie innego oglądania nowego Bonda po raz pierwszy, jak tylko w kinowej sali. Już w marcu pojawiały się żartobliwe komentarze, że fani ubiorą się w skafandry i w takim rynsztunku zjawą się na premierze.

Do tego dochodzą kwestie finansowe. Budżet filmu to ćwierć miliarda dolarów, a producenci, jak zwykle, korzystali ze współpracy różnych firm, które liczą na spore zyski. Czy streaming, który nadal dla wielu osób nie jest potrzebą pierwszego rzędu, byłby w stanie wygenerować podobne? The Variety przytacza przykład nadchodzącego sequela Księcia w Nowym Jorku z Eddie’m Murphym, który Paramount sprzedał Amazonowi i który to film zadebiutuje na Prime Video. Decyzja o przeniesieniu premiery na VOD była uzależniana od tego, co powiedzą partnerzy, tacy jak McDonald’s czy Crown Royal.

Movieweb przytacza też wypowiedź samego Jamesa Bonda. Według Daniela Craiga, dla którego Nie czas umierać będzie pożegnaniem z tajną służbą Jej Królewskiej Mości, film zostanie wypuszczony w odpowiedni i bezpieczny sposób. Wszystkie kina są teraz zamknięte, a chcemy wypuścić film w tym samym czasie na całym świecie i teraz po prostu nie jest odpowiednia pora – powiedział aktor.

Co sądzicie o przenosinach premier do serwisów VOD? Czy streaming faktycznie będzie przyszłością dla kina? A może zabójcą równie skutecznym, co agent sekcji 00? Sprawdźcie, co o odchodzeniu od nośników fizycznych pisaliśmy w wakacje.

A w temacie Bonda – przeczytajcie też o nowym telefonie nowej 007 – Nokii 8.3 5G.

Źrodła: 007.com, The Variety, Movieweb