Nikt nie będzie już nikomu ufał. John Carpenter zapowiada prace nad rebootem „The Thing”

Twórca „Ucieczki z Nowego Jorku”, „W paszczy szaleństwa” i „Mgły” znowu coś szykuje. A może raczej szykuje „Coś”? John Carpenter wyjawił, że wraz z Blumhouse Productions podejmie prace nad rebootem kultowego horroru sci-fi z lat 80. Czy wiadomo coś więcej? Kiedy będziemy mogli przekonać się, czy człowiek nadal jest najcieplejszym miejsce do ukrycia?

Blumhouse plus Carpenter równa się The Thing?

Szczegółów wiele nie ma, ale pochodzą od chyba bardziej wiarygodnego źródła niż ćwierkający w sieci leakerzy. Zaczęło się od tego, że podczas sobotniego panelu na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Fantasia reżyser omawiał pracę nad muzyką do Halloween Kills, sequelu Halloween z 2018 roku. Producentem obu filmów jest Blumhouse Productions, odpowiedzialne za takie horrory, jak Paranormal Activity, Noc oczyszczenia, Oculus, Naznaczony czy tegoroczny Niewidzialny człowiek. Właśnie w kontekście tego studia podjęta została kwestia The Thing.

W trakcie wywiadu padło bowiem pytanie, czy Carpenter rozmawiał z kierującym Blumhouse Jasonem Blumem na temat wyreżyserowania jakiegoś projektu. Twórca wyjawił, że Blum zamierza pracować nad nową wersją Coś (padło słowo rebooting). Możliwe, że w produkcji weźmie udział sam Carpenter, choć nie do końca wiadomo w jakiej roli.

the thing john carpenter nowy film
Źródło: Universa/Everett Collection via The Variety

The Thing na ekranie i w literaturze

Wiadomości nie ma dużo, ale potwierdzają się tu styczniowe doniesienia o pracy Blumhouse Productions i Universal Pictures nad adaptacją Frozen Hell. Cóż to takiego? Jak miłośnicy sci-fi i kinomani pewnie wiedzą, film Carpentera – kultowy i prześwietny – nie powstał na podstawie oryginalnego pomysłu. Był adaptacją opowiadania Josepha W. Campbella z 1938 roku Who Goes There? (Kim jesteś?), które po raz pierwszy przeniesiono na ekran już w 1951 roku. Dokonał tego Howard Hawks, a jego film nosił tytuł The Thing from Another World (Istota z innego świata).

W 2018 pisarz i biograf  Alec Nevala-Lee odkrył utwór Frozen Hell  (Piekielny lód) pióra Campbella. Okazało się, że jest to oryginalna, dłuższa o 45 stron wersja Who Goes There?  Wystartowała kampania na Kickstarterze, której celem było wydanie pełnej wersji dzieła, co też się stało w 2019 roku.

W styczniu producent Alan Donnes (który niestety zmarł nagle w lipcu) ogłosił na Facebooku – w usuniętym poście – że rozpoczęto pracę nad filmem. Wykorzystać ma on zarówno najlepsze elementy obu wersji prozy Campbella, jak i wcześniejszych adaptacji.

Warto dodać, że opowiadanie Campbella zostało wydane po polsku w latach 90., w czasopiśmie fantastycznym Fenix. W ubiegłym roku wydawnictwo Vesper wypuściło natomiast – jako Coś – zarówno Frozen Hell, jak i fragmenty powieści będącej jej kontynuacją – autorstwa Johna Gregory’ego Betancourta, który również kierował zbiórką na Kickstarterze.

Miejmy nadzieję, że „coś” się z tego projektu urodzi. I że będzie on lepszy niż prequel z 2011 roku, który faktycznie był „czymś” strasznym, choć w trochę innym znaczeniu.

Źródło: The Variety, Bloody Disgusting, Kickstarter, Yahoo News, Vesper