„Mortal Kombat” znowu jako film pełnometrażowy – czy nowa adaptacja gry będzie „excellent”?

Od 23 kwietnia fani bijatyk mogą wykonywać fatale w kolejnej części „Mortal Kombat”. Tymczasem pojawiły się potwierdzone informacje, że oto ruszają zdjęcia do nowego filmu aktorskiego opartego na kultowej serii. Część fandomu zadrży lub zaklnie, mając w pamięci dzieła Paula W.S. Andersona i Johna R. Leonettiego z lat 90. W części obudzi się nadzieja, że wreszcie powstanie dobry film związany z universum „MK”.

Szybkie unicestwienie

Pierwsza adaptacja Mortal Kombat ujrzała światło dzienne w 1995 roku. Jakkolwiek wywołała mieszane reakcje ze strony fanów i krytyków, była finansowym sukcesem i do dziś znajduje się w czołówce ekranizacji gier ze znacznymi wynikami w box office. Wiele elementów zostało wprawdzie uproszczonych, brutalność, będącą znakiem rozpoznawczym serii, znacznie ograniczono, a niektóre efekty specjalne, no cóż, nie zestarzały się najlepiej.

Film Andersona nadrabiał braki szybką akcją, klimatem i zapadającymi w pamięci kreacjami takich charyzmatycznych aktorów, jak Cary-Hiroyuki Tagawa w roli Shang Tsunga czy wcielający się w Raydena Christopher Lambert. Scenariusz miał olbrzymi wpływ na kanon mitologii MK, a każda z kolejnych gier ciągnęła pojawiające się w filmie wątki. Do tego popularnością cieszył się soundtrack, a dynamiczny motyw przewodni Techno Syndrome na dobre scalił się z franczyzą (pojawiając się np. w oficjalnym zwiastunie Mortal Kombat 11) i nawet dziś można w jego rytm bansować na dyskotece.

Nakręcona w 1997 roku kontynuacja – Mortal Kombat: Annihilation (Unicestwienie) – nie miała już tyle szczęścia. Wymiana większości aktorów nie pomogła, podobnie gorsze jakościowo efekty specjalne czy spłycone wątki i postaci. Film nie spodobał się ani krytykom, ani fanom, zarobił również nieco ponad 50 milionów dolarów przy-30 milionowym budżecie (dla porównania część pierwsza kosztowała 18 milionów, a przyniosła 122 miliony zysku).

Choć kinowy Mortal Kombat miał być trylogią, część trzecia nie doczekała się realizacji. Jej widmo jeszcze przez długie lata pojawiało się w rozmaitych newsach, ale na planach i zapowiedziach się kończyło. Koniec lat 90. przyniósł niezwiązany z filmami 22-odcinkowy serial Conquest (Porwanie), jednak nawet jego popularność nie doprowadziła do powstania kolejnej kinówki.

Odrodzenie i dziedzictwo

Światełko w tunelu pojawiło się w 2010 roku, gdy do sieci trafił krótkometrażowy film Mortal Kombat: Rebirth w reżyserii Kevina Tancharoena, wówczas przede wszystkim choreografa, którego jedynym reżyserskim doświadczeniem był niezbyt ciepło przyjęty remake musicalu Fame. Rebirth cechował realizm większy nie tylko niż w poprzednich produkcjach, ale także samej serii gier. Odejście od motywów nadprzyrodzonych, których w Mortal Kombat zawsze było pełno, nie spodobało się części fanów, którzy widzieli tu odcięcie od korzeni MK. Przeważały jednak pozytywne reakcje, w tym jednego z twórców universum – Eda Boona.

Niskobudżetowa krótkometrażówka miała docelowo przerodzić się w pełnoprawny film kinowy, jednak posiadające prawa do franczyzy Warner Bros. nie wyraziło chęci wsparcia projektu w takiej postaci. Zamiast tego wyprodukowany został serial internetowy – Mortal Kombat: Legacy, który zadebiutował na kanale YT Machinimy w kwietniu 2011 roku, zyskując sporą popularność.

W tym samym roku gruchnął news, że Tancharoen stanie za kamerą pełnometrażowego rebootu, mroczniejszego i bardziej brutalnego, z nowymi bohaterami oraz naciskiem na realizm, tak jak w Rebirth i Legacy. Zdjęcia miały rozpocząć się w 2012 roku, a premiera miała pokryć się z wydaniem nowej gry – Mortal Kombat X. W 2013 roku Tanchaoren ogłosił na Twitterze, że rzuca projekt. Znowu pojawił się znak zapytania, który jednak nie wisiał nad potencjalnym filmem zbyt długo. W 2015 roku stołek producencki zajął twórca Piły James Wan, a rok później ogłoszono, że reżyserią zajmie się Simon McQuoid. Nowy Mortal Kombat ma być jego pełnometrażowym debiutem – jego wcześniejsze dokonania to m.in. reklamówka PlayStation 3 z bohaterami wielu gier na tę konsolę.

It has begun!

Wczoraj potwierdzone zostało, że preprodukcja ruszy jeszcze w tym miesiącu, a we wrześniu tego roku rozpoczną się zdjęcia w Adelaide w Australii Południowej, które potrwają do grudnia. Na Twitterze australijski premier Steven Marshall odniósł się z entuzjazmem do wysokobudżetowego projektu, który jego zdaniem wpłynie pozytywnie na lokalny przemysł filmowy.

Póki co niewiele wiadomo o potencjalnej fabule lub obsadzie. McQuoid wyraża chęć, by film wrócił do samych źródeł universum i stworzył z nich prawdziwie epicki świat. Krążą pogłoski jakoby znany z prequeli Gwiezdnych wojen i Coś Joel Edgerton miał wcielić się w rolę Kano. Za scenariusz odpowiada Greg Russo, który pracuje także nad rebootem innej serii wywodzącej się z krainy gier – Resident Evil. Z doniesień wynika także, że film ma mieć wreszcie kategorię R, co miałoby pozwolić na pełne oddanie brutalności przedstawianych walk.

Na razie czekając na kolejne newsy oraz sam reboot można rozgrywać Mortal Kombat 11 – dostępny w sklepie x-kom w wersjach na Xbox One, PlayStation 4 i Nintendo Switch.

Źródła: SYFY WIRE, Engadget, MovieWeb