Kiedy większa część społeczeństwa stoi w kolejce po artykuły pierwszej potrzeby, cała reszta wykupuje Nintendo Switch

Rosnąca w zadziwiającym tempie popularność i popyt na konsolę Switch zaskoczyła samo Nintendo. Produkcja firmy nie nadąża już za napływającymi z całego globu zamówieniami. Do tego stopnia, że postanowiono czasowo zablokować łańcuch dostaw do Japonii, który i tak był utrudniony ze względu na panujące aktualnie w świecie warunki. Przyznajcie, kto z Was również skusił się na mobilną konsolę?

Skąd taka popularność Nintendo Switch?

Pierwszy powód jest oczywisty. Zmuszeni do spędzania większości czasu w domu pozwalamy sobie testować wszelkie nowe metody na rozrywkę, nawet jeśli z jakiegoś powodu wcześniej odkładaliśmy takie plany na bliżej nieokreślone kiedyś. Nintedo Switch zyskuje w tym momencie, ponieważ jest jednocześnie konsolą mobilną i stacjonarną. Można więc grać i zabierać ją ze sobą wszędzie, bez ograniczeń.

Drugą, równie oczywistą, przyczyną jest katalog tytułów dedykowany Nintendo Switch. Dostęp nie tylko do rewelacyjnych gier na wyłączność, czy do nieśmiertelnych klasyków – Mario, The Legend of Zelda Pokemon – ale też i do największych hitów, jakim jest chociażby Wiedźmin 3: Dziki Gon, to najbardziej skuteczna karta przetargowa tego producenta. Zresztą Nintendo Switch notowało rekordy sprzedaży i biło konkurencje na łeb na szyję, zmierzając do statusu konsolowego bestsellera, jeszcze przed wybuchem pandemii.

wiedźmin 3 dziki gon geralt like

Popyt na konsolę Nintendo przerósł możliwości rynkowe

Kiedy więc spora część producentów sprzętu technologicznego odnotowuje spadki i już boryka się kryzysem, Nintendo Switch sprzedaje się w najlepsze. Stąd też decyzja właścicieli marki o wstrzymaniu dostaw. Co prawda, produkcja Nintendo odbywa się między innymi w Chinach, gdzie tam już powoli prace powracają do normalnego trybu, to nie jest to jeszcze poziom standardowej wydajności.

Jeżeli i Wy planowaliście pograć w świetne tytuły na Nintendo Switch, to możecie zaopatrzyć się w jedną z tych konsol w sklepie x-kom.

Źródło: Nikkei Asian Review