Iron Maiden vs. Ion Maiden: będzie proces o naruszenie praw do znaku towarowego

Wciśnięcie klawisza backspace po literce „R” nie wystarczyło. Deweloperzy odpowiedzialni za grę „Ion Maiden” mają twardy orzech do zgryzienia, odkąd dotarła do nich wiadomość o pozwie wystosowanym przez weteranów sceny heavymetalowej – kapeli Iron Maiden. Na chwilę przed premierą gry – o ironio! – brytyjscy muzycy doszukali się – no shit, Sherlock! – podobieństw do swojej marki. Teraz oczekują odszkodowania. Skromnych 2 milionów dolarów.

„Ion Maiden”? Tak, tak, kojarzę. Podobno skończyli się na „Kill 'Em All”

Przeczytajcie sobie na głos: „ION MAIDEN”. Pierwsze skojarzenie? Nie wiem, jak u Was, ale mój wypaczony umysł natychmiast podsunął mi na język: „fear of the daaaark, fear of the daaark”. Macie tak samo? Nie? Może czas najwyższy wyłączyć Zenona Martyniuka. No cóż, trzeba być chyba totalnym muzycznym ignorantem, by nie dostrzec ewidentnego nawiązania do Iron Maiden.

Tak czy inaczej, muzycy i prawnicy sprawujący pieczę nad brytyjską kapelą – takowe dostrzegli. I to bynajmniej nie tylko w samej nazwie gry. Efekt? Pozew sądowy, w którym prawnicy Iron Maiden Holding domagają się 2 milionów dolarów w ramach odszkodowania, a także rezygnacji przez studio 3D Realms z praw do korzystania z domeny ionmaiden.com.

Jakie są najważniejsze zastrzeżenia wobec twórców „Ion Maiden”?

Iron Maiden koncert

Myląca nazwa służąca do żerowania na popularności Iron Maiden

Pierwszy i najważniejszy argument dotyczy wprowadzania w błąd zarówno graczy, jak i fanów Iron Maiden. I jedni, i drudzy mieli rzekomo uznać mariaż gry i kapeli za coś oczywistego, ponieważ, jak napisano w pozwie:

„Nazwa «Ion Maiden » wykorzystywana przez pozwanego jest prawie identyczna ze znakiem towarowym Iron Maiden pod względem wyglądu, wydźwięku i ogólnego brzmienia marketingowego. Ponadto pozwany wykorzystuje nazwę «Ion Maiden» do sprzedaży towarów, w tym koszulek oraz podkładek pod mysz”.

„Oskarżony korzystał z nazwy «Ion Maiden» bez autoryzacji, chcąc wprowadzić konsumentów w błąd i doprowadzić do sytuacji, w której uwierzyliby oni, że produkty i usługi pozwanego są w jakiś sposób powiązane lub zaaprobowane przez Iron Maiden”.

Prawnicy Iron Maiden Holding zwracają też uwagę na wyniki wyszukiwania w internetowych wyszukiwarkach. Te bowiem dowodzą, że gadżety dotyczące gry w sporej większości wyszukiwane są po frazach uwzględniających nie tytuł gry, ale właśnie nazwę kapeli.

Nawiązania do gry „Iron Maiden: Legacy of the Beast”

Według pozywających „Ion Maiden” w bezprawnie oczywisty sposób nawiązuje do „Iron Maiden: Legacy of the Beast”, czyli turowego RPG-a inspirowanego twórczością Iron Maiden i tworzonego przy ścisłej współpracy z muzykami zespołu.

„Ion Maiden” ma tak samo wyglądać i emanować takim samym klimatem, co wydany w 2016 RPG. Co więcej, w pozwie zawarto argument, że emoji z żółtą bombą z „Ion Maiden” łudząco przypomina Eddiego, maskotkę zespołu, która pojawia się we wszystkich grach Iron Maiden i praktycznie na wszystkich okładkach płyt, koszulkach, plakatach i innych produktach, sprzedawanych nieprzerwanie od blisko czterdziestu lat.

Ion Maiden logo gry
Font logotypu gry również ma nielegalnie "nawiązywać" do logotypu, jakim posługuje się zespół.

Personalia głównej bohaterki gry powstały od nazwiska założyciela Iron Maiden

Shelly Harrison, główna bohaterka „Ion Maiden”, ma być zdaniem prawników Iron Maiden, próbą skopiowania imienia i nazwiska założyciela, basisty, kompozytora i lidera zespołu – Steve’a Harrisa. I nijak ma się do tego fakt, że Shelly jest kobietą i „Ion Maiden” nie jest bynajmniej jej debiutem na deskach gamingowego teatru. W 2016 roku mieliśmy bowiem okazję wcielić się w tę bohaterkę w prequelu do gry – izometrycznej strzelance „Bombshell”.

Wtedy jednak nikt podobieństw ze Steve’em Harrisem nie dostrzegał.

Dziwne.

Ion Maiden screenshot
Screenshot z gry "Ion Maiden"

Pozew zbiega się czasie z oficjalną premierą „Ion Maiden”. Przypadek?

Dziwne – choć moim zdaniem umyślne – jest również to, że pozew został złożony 28 maja 2019, tuż przed oficjalną premierą gry, którą to grę – uwaga – we wczesnym dostępie można było zakupić na Steamie już od roku.

Iron Maiden Holding mogło więc zareagować znacznie wcześniej, tym bardziej, że pretensje o naruszenie praw do znaku towarowego są poniekąd uzasadnione. Ale nie zrobiło tego. Sama gra natomiast zaczęła zbierać nadzwyczaj pozytywne recenzje. Hype wokół oficjalnej premiery rósł i rósł, aż tu nagle – bang! – gra, która ma ukazać się w czerwcu, 28 maja dostaje cios w postaci pozwu.

Czyżby zatem prawnicy działający z ramienia Iron Maiden świadomie czekali na odpowiedni moment? Tego nie wiadomo, choć istnieją przesłanki świadczące o tym, że mogło tak być. Wiadomo natomiast, o co będzie się toczyć konflikt. Pozywający oczekują 2 milionów dolarów w ramach zadośćuczynienia, a także zrzeczenia się przez pozwanego praw do domeny ionmaiden.com, rzecz jasna na rzecz Iron Maiden Holding.

Tym samym nawet jeśli „Ion Maiden” nie miało mieć według 3D Realms nic wspólnego z Iron Maiden, to już ma.

Pozew.

3D Realms odpiera zarzuty

Po dwóch dniach od złożenia pozwu doczekaliśmy się oficjalnego stanowiska ze strony oskarżonego – studia 3D Realms. Z zamieszczonej na Twitterze i Steamie notki wynika, że studio uważa zarzuty wymierzone w swoją stronę za nieuzasadnione. Jednocześnie 3D Realms poinformowało, że wszystkie analizy i decyzje dotyczące sprawy będą podejmowane, gdy oficjalne zawiadomienie o pozwie dotrze pod adres studia.

Czy konflikt na linii 3D Realms – Iron Maiden odbije się na premierze gry? Czy ewentualny wygrany proces tych drugich wpłynie na to, jak gra będzie się nazywać i wyglądać? A może obu stronom koniec końców uda się dojść do porozumienia bez interwencji sądu, a cała afera spotęguje jedynie zainteresowanie grą i zwiększy jej sprzedaż? Myślę, że odpowiedzi na te pytania poznamy już niedługo.

Gra „Ion Maiden” ma ukazać się w czerwcu 2019 na platformach: PC, PlayStation 4, Xbox One oraz Nintendo Switch.

Źródło: blabbermouth.net, The Guardian