Przetarcie szlaku dla innych państw czy gospodarcze samobójstwo?
O zrobieniu z Bitcoina legalnego środka płatniczego Bukele mówił już od czerwca. Teraz, gdy przedsięwzięcie przeszło z fazy pomysłu do fazy realizacji, wszystkie podmioty gospodarcze w Salwadorze mają obowiązek akceptowania kryptowaluty jako formy płatności. Bitcoinami Salwadorczycy płacić będą również podatki.
Część obywateli podchodzi do zmian optymistycznie, część nie, jeszcze inni wykazują sceptyczną ostrożność. Z badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Środkowoamerykański (UCA) wynika, że tylko 4,8% z 1281 przebadanych Salwadorczyków wie, czym jest Bitcoin, i jak się go używa. Ponad 68% z kolei stwierdziło, że nie zgadza się na używanie kryptowaluty jako prawnego środka płatniczego.
70-letnia Jeanette Sandoval, trudniąca się, wraz z synem, sprzedażą artykułów spożywczych z dostawą do domu, w rozmowie z BBC podkreśliła, że choć jest osobą otwartą na zmiany, tym razem się z nimi nie zgadza. Obywatelka Salwadoru twierdzi, że jej klienci nie będą płacić Bitcoinem.
„W moim kraju jest wielu ludzi, którzy są analfabetami. Duża część z nich nie ma nawet telefonu komórkowego, a co dopiero smartfona. Nie będą używać Bitcoina”.
Jedną z pierwszych barier, które trzeba będzie przebić, jest więc bariera technologiczna, połączona ze znikomą wiedzą o kryptowalutach wśród przeważającej części społeczeństwa. CNN oraz BBC podkreślają, że spory procent Salwadorczyków deklaruje pozostanie przy płatnościach gotówkowych.
Znacznie poważniejszym problemem wydaje się dziś jednak co innego, mianowicie skrajna zmienność Bitcoina. Fakt jest taki, że Salwador właśnie rozpoczął radykalny eksperyment monetarny, który może rozłożyć na łopatki całą krajową gospodarkę.
Kraj żyje z gangów narkotykowych, to wymiana kryptowalut na lokalne środki była tylko niepotrzebnym utrudnieniem