Profesjonalny i relatywnie niedrogi. (Mini) recenzja przewodowego pada Turtle Beach Recon Controller

Recon Controller od firmy Turtle Beach to pad stworzony z myślą o Xboksach: One oraz Series X i S, ale i pecetach. Od standardowych kontrolerów, dołączanych do konsoli, różni się jednak znacząco. Po pierwsze, ma aż 3-metrowy kabel, który – stety lub niestety – stanowi jedyną możliwość połączenia się z konsolą. Po drugie, ma znacznie więcej przycisków. Po trzecie wreszcie… aaa, co ja się będę rozpisywać na wstępie. Zapraszam do przeczytania recenzji, z której dowiecie się wszystkiego, co istotne.

Turtle Beach Recon Controller – jakość wykonania, różnice i podobieństwa z domyślnym padem Xbox Series X|S

Kojarzycie firmę Turtle Beach? Jeśli tak, to raczej z gamingowymi zestawami słuchawkowymi. Recon Controller to pierwszy kontroler w portfolio „plażowych żółwi”. Co ciekawe, jest to pad przewodowy, co wiąże się z pewnymi ograniczeniami, ale też i możliwościami. Znajdziecie go na rynku w dwóch wariantach kolorystycznych – czarnym i białym.

Generalnie wyglądem nie różni się zanadto od oryginalnych xboksowych padów. Oczywiście, jeśli przymknie się oko na fakt, że nieodłącznym elementem Recon Controllera jest smycz – 3-metrowy przewód zakończony standardowym USB-A po jednej oraz USB-C po drugiej stronie.

W tym momencie część z Was pewnie zamyka zakładkę z recenzją. Ja bym tak zrobił. Mam dwójkę małych dzieci, nadpobudliwego psa, a konsolę od kanapy w moim salonie dzielą właśnie trzy metry. W praktyce te didaskalia skutkowały nieprzerwanymi testami wytrzymałości kabla od Recon Controllera, ale też mojej cierpliwości. Ta była wystawiana na ciężką próbę, gdy po raz 2137. w tej samej godzinie musiałem wpinać wyrywany z konsoli przewód.

Dlaczego o tym wspominam? Bynajmniej nie dlatego, że szukam współczucia. Po prostu pragnę udowodnić, że przewodowy pad, nie wiadomo jak byłby dobry, to nie jest zabawa dla każdego.

Tak czy inaczej, z recenzenckiego obowiązku musiałem zamknąć dzieci w pokoju i dać mu szansę. Od razu wspomnę, że w trakcie testów ani po nim żadnemu dziecku i psu nie stała się krzywda.

Turtle Beach Recon Controller

Stworzony na xboksową modłę, ale z zachowaniem indywidualności

Niby Recon Controller zaprzedał duszę Xboksowi, a jednak zrobił to na tyle sprytnie, by pozostawić sobie sporą wyrazistość. Gumowe wstawki na „rogach” pada nie tylko świetnie wyglądają (zwłaszcza w wariancie białym), ale są też naprawdę wygodne. W klasycznym padzie z XSX tego zabrakło, a chropowata faktura tylnej części obudowy nie jest tak ergonomiczna, jak guma w kontrolerze od Turtle Beach.

Recon Controller jest też odczuwalnie lżejszy. Standardowy bezprzewodowy pad do XSX i S z akumulatorami w środku waży ok. 300 gramów. Waga kontrolera Turtle Beach z kolei wynosi 225 gramów. Aż przypomniały mi się czasy, gdy stać mnie było wyłącznie na jarmarczne pady marki Krzak za maksymalnie 30 zł.

Wśród przycisków na froncie urządzenia różnice tkwią przede wszystkim w tym, że przewodowy Recon ma panel do obsługi audio (więcej o nim za chwilę). Wiąże się to aż z ośmioma dodatkowymi przyciskami. Niby spoko opcja, jeśli podłączy się słuchawki, ale dla kogoś przyzwyczajonego do standardowego xboksowego kontrolera trudne bywa odnalezienie palcami – szczególnie na początku użytkowania – trzech frontowych klawiszy. Innymi słowy, czasem po prostu wciska się nie to, co się chciało, tak duży natłok przycisków ma miejsce w padzie od Turtle Beach.

Nie sposób pominąć fakt, że na tyle urządzenia znalazły się dodatkowe dwa programowalne przyciski. Niestety (lub stety), ponieważ testowałem pada na Xboksie i to w grach, które sterowanie mają tworzone skrupulatnie pod klasycznego pada, nie miałem okazji wykorzystania ich w praktyce. Ale po umiejscowieniu i informacji zwrotnej, jaką wysyłają, zaryzykuję twierdzenie, że są wygodne i użyteczne, angażują serdeczne palce obu dłoni.

Na koniec wspomnę o oświetleniu, szczątkowym, ale jednak obecnym. Nad przyciskiem udostępniania Turtle Beach umieściło maleńką diodę LED, która świeci się, gdy urządzenie jest włączone (tj. podłączone do uruchomionej konsoli). Podświetlony jest również panel audio. Białe światło podkreśla wybrany aktualnie profil dźwięku, natomiast przy regulacji „volume” i „chat” jasność światła odzwierciedla poziom natężenia dźwięku.

Turtle Beach Recon Controller porównanie z kontrolerem xbox

Opcje audio

Ze słuchawkami albo zestawem słuchawkowym łączymy się za pośrednictwem gniazda mini-jack 3,5 mm. I tylko to wystarczy, aby aktywować funkcjonalności związane z dźwiękiem. Możemy tu na przykład wybrać jedno z czterech predefiniowanych ustawień korektora, aby wybrać najlepsze pod tytuł, w który aktualnie gramy.

Działa to naprawdę nieźle i jest przydatne, bo jednak w takiej Forzie Horizon 4 będziemy oczekiwać nieco innych wrażeń audialnych, niż w tytule sieciowym nastawionym na kooperację, gdzie nasłuchujemy kroków przeciwników i komunikujemy się z osobami z naszego teamu. A jeśli już przy komunikowaniu się jesteśmy, działanie mikrofonu również można regulować z poziomu pada. Oczywiście jeśli dysponujecie słuchawkami z wbudowanym mikrofonem.

W zasadzie jedyną rzeczą, do której mógłbym się tu przyczepić, jest ergonomia samych przycisków. Być może to kwestia przyzwyczajenia i wprawy, ale ciężko było mi wybrać odpowiednie ustawienia dźwięku w trakcie rozgrywki. Klawisze umieszczone są dość ciasno, łatwo wcisnąć nie ten, który chcieliśmy, więc siłą rzeczy musiałem odwracać wzrok od ekranu i skupić się na padzie. Podczas rozgrywki online może to być kłopotliwe.

Zasadniczo podoba mi się to, że Recon Controller obsługuje wszystkie niezbędne funkcje, jakich wymaga gamingowy headset. I chociaż okiełznanie niezbyt eleganckiego układu przycisków wymaga cierpliwości, zaparcia i przede wszystkim praktyki, wydaje mi się, że gra jest warta świeczki.

Turtle Beach Recon Controller klawisze audio

Funkcja Pro-Aim w Turtle Beach Recon Controller

Oprócz regulacji dźwięku i mikrofonu przyciski odpowiadające za funkcje audio pozwalają również na zmiany w sposobie sterowania kontrolerem. Z tego poziomu na przykład możemy zmapować dowolną funkcję pada (za wyjątkiem ruchu drążka analogowego) do jednego z dwóch przycisków znajdujących się w tylnej części Recon Controllera.

Ciekawie prezentuje się również funkcja Pro-Aim, która czyni granie na padzie w strzelanki bardziej przystępnym. Polega to na tym, że w zależności od tytułu, w który gramy, możemy przełączać się między czterema poziomami czułości prawego drążka, a więc spowalniać jego działanie albo przyspieszać. W praktyce wygląda to tak, że celowanie w grach strzelankowych jest łatwiejsze i nie powoduje takiej frustracji, co podczas korzystania ze standardowego konsolowego pada.

Turtle Beach Recon Controller front

Subiektywne wrażenia z gry z Recon Controllerem w dłoniach

Jest różnie. To znaczy zawsze jest co najmniej solidnie, ale wyraźną opozycję w stosunku do bezprzewodowego xboksowego pada da się wyczuć nie we wszystkich tytułach. Na przykład w FIFA 22 nie zauważyłem jakiegoś upgrade’u. A gram w to dziadostwo naprawdę sporo, więc jestem wybitnie wyczulony na każde, nawet najdrobniejsze zmiany. Szczerze mówiąc, czułem się nieco rozczarowany, bo po cichu liczyłem, że Recon Controller da mi +10 punktów do skilla i trochę zrekompensuje lagi wynikające ze słabo działających serwery EA.

Nic takiego niestety się nie wydarzyło.

Za to Forza Horizon 4 – tu było zupełnie odwrotnie. Grało mi się wybitnie dobrze i to na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, w momencie podłączenia pada stałem się, tak jakby, lepszym kierowcą. W momencie zauważyłem, że na bezprzewodowym kontrolerze miałem niewielkie, ale jednak istotne lagi. W przypadku pada od Turtle Beach czas reakcji był natychmiastowy, co miało przełożenie na jakość, a przede wszystkim efektywność rozgrywki.

Największą przyjemność sprawiło mi jednak to, jak świetnie działały wibracje w tej grze. Osobne silniczki przypisane do klawiszy spustów naprawdę robią różnice. Okej, może to nie zyskałem tym wrażeń jak z porządnej kierownicy, ale immersja wystrzeliła na poziom, do którego klasyczny xboksowy kontroler nie ma podjazdu.

Każdy drift, każda nierówność, przyspieszenie, hamowanie, przywalenie w drzewo, no praktycznie wszystko, co się dzieje w grze, ma swój sygnał zwrotny w postaci wibracji w padzie. Bajka.

Czy warto kupić przewodowego pada Recon Controller od Turtle Beach?

Turtle Beach Recon Controller kosztuje mniej więcej tyle, co domyślny bezprzewodowy pad do Xbox Series X|S. Wydaje mi się, że jak na możliwości, które oferuje, jest to naprawdę rozsądna cena. Ja na pewno byłbym gotów tyle za niego zapłacić, ale nie zrobię tego, bo w moim domu przewodowy kontroler na dłuższą metę niestety nie ma racji bytu.

Ale gdybym miał starsze dzieci, psa bez ADHD i nieco inny rozkład mebli, z pewnością bym się na niego skusił. To kawał naprawdę świetnego pada. Nie we wszystkich grach będziecie mieli okazję poczuć jego możliwości, ale to już kwestia nie tyle sprzętu, ile samych gier.

Jeśli chcecie rozszerzyć możliwości swojego gamingowego headsetu albo jeśli – tak jak ja – gracie ze zwykłymi słuchawkami na uszach, Recon Controller będzie idealny. Co prawda rozmieszczenie klawiszy wymaga od użytkownika wyrobienia sobie nowych nawyków i na początku mylenie poszczególnych przycisków może frustrować, ale mimo wszystko warto się trochę pomęczyć, by potem czerpać z tego profity.

Jak dla mnie to taki pad na mocną ósemkę w dziesięciopunktowej skali.

Minusy

  • ogarnięcie przycisków odpowiedzialnych za audio wymaga ogromu cierpliwości
  • niewielka waga bada budzi skojarzenia z jarmarcznymi padami za 30 zł
  • dla niektórych 3-metrowy przewód może być za krótki

Plusy

  • dwa silniki odpowiedzialne za wibracje
  • antypoślizgowe rozwiązanie
  • duża przyjemność z gry
  • solidny 3-metrowy przewód w zestawie
  • technologia Pro-Aim
  • spore możliwości ustawień audio z poziomu pada
  • bardzo dobry stosunek ceny do jakości
  • świetny wygląd (szczególnie w wariancie białym)

Ocena

8/10