Małych smartfonów wciąż jest jak na lekarstwo, a technologicznemu wyścigowi szczurów przyświeca przede wszystkim jedno słowo – więcej. Sony postanowiło jednak obrać własną drogę, czego świetnym przykładem jest Sony Xperia 10 IV, najnowszy reprezentant średniej półki cenowej. Tylko czy za kompaktowym rozmiarem kryje się pełnokrwisty smartfon, godny ochoczego sięgnięcia po portfel? Sprawdźmy w tej recenzji, co zaserwował japoński gigant.
Moda na odchudzanie pudełek ma się dobrze i powoli przyzwyczajamy się do ładowarek znikających z opakowań smartfonów. Ale Sony Xperia 10 IV idzie jeszcze dalej. W środku znajdziemy wyłącznie papierologię i samego smartfona. Nie ma nawet kabla USB-C, co uważam już za przesadę. Zwłaszcza że ten telefon plasuje się, mimo wszystko, w średniej półce, a ta wciąż nie skąpi bogatego wyposażenia. Brak etui, ładowarki czy folii ochronnej wybaczę. Ale żeby nie było kabla?
Sony nie bawi się w rewolucje w designie swoich urządzeń. I bardzo dobrze. Xperia 10 IV wygląda niemal bliźniaczo podobnie do swoich dwóch poprzedniczek, co oznacza, że jest minimalistyczna, elegancka, cienka i bardzo lekka. To smartfon wręcz piękny w swojej prostocie, a zarazem idący nieco pod prąd współczesnym trendom. Ekran w kinowych proporcjach 21:9 wieńczą dość szerokie górne i dolne ramki, wszystkie krawędzie są delikatnie zaoblone, a wyspa z aparatami praktycznie nie wystaje nad plecki (jak widać, da się!).
Materiały, z których wykonano smartfon, to plastiki. Są matowe, bardzo przyjemne w dotyku i dzielnie znoszące przeciwności losu. Tworzywo na pleckach całkiem zgrabnie imituje szronione szkło. W urządzeniu za te pieniądze spodziewałbym się jednak czegoś szlachetnego, nie tylko na ekranie. Ten bowiem chroni wysokiej klasy Gorilla Glass Victus. Ponadto smartfon szczyci się pyło- i wodoodpornością na poziomie IP68, a to już wynik godny urządzeń flagowych.
Muszę podkreślić jedno – Sony Xperia 10 IV cudownie leży w dłoni. To kompaktowy, wygodny smartfon, prawie go nie czuć, co jest zasługą nie tylko niskiej wagi, ale i przemyślanej konstrukcji. Plus dla Sony, że nie zapomina o posiadaczach mniejszych rączek. I miłośnikach słuchawek przewodowych – na pokładzie nie zabrakło złącza jack 3,5 mm. Jest nawet dioda powiadomień nad ekranem! Zaczynam wybaczać spartańską zawartość pudełka.
Sony Xperia 10 IV dostała ekran OLED w rozdzielczości Full HD+ (2520 × 1080). Jak na OLED przystało, ma fenomenalny kontrast i kąty widzenia, bardzo dobrą jasność maksymalną i piękne, ale naturalnie odwzorowane kolory. I byłoby wprost idealnie, gdyby nie to, że odświeżany jest tylko w 60 Hz, co w androidowym świecie, za te pieniądze, boli. Smartfony za 1/3 ceny Xperii 10 IV (2299 zł w dniu pisania recenzji) oferują przynajmniej 90 Hz, a 120 Hz to już absolutny standard w półce cenowej 1000 zł wzwyż.
Na niedużej przekątnej ekranu rozdzielczość Full HD+ gwarantuje znakomitą ostrość obrazu. Poza tym kinowe proporcje pozwalają zmieścić więcej treści, np. artykułów czy zawartości social mediów. Problem pojawia się oczywiście wtedy, kiedy oglądamy filmy w proporcjach 16:9, gdyż wówczas zaszczycają nas czarne pasy po bokach. Z drugiej strony wiele filmów i seriali powstaje właśnie w kinowym 21:9, a te na ekranie Sony Xperii 10 IV wyglądają po prostu wyśmienicie.
Smartfon Sony Xperia 10 IV pracuje na Androidzie 12 z autorską nakładką od Sony. Z wierzchu wygląda bardzo podobnie do czystego systemu, ale producent zadbał o kilka naprawdę dobrze przemyślanych funkcji, wykorzystujących nietypowe proporcje ekranu. Mamy zatem możliwość podzielenia ekranu na pół czy uruchomienia aplikacji w oknie pop-up. W zarządzaniu pomaga nam „Boczny sensor”, czyli bardzo dyskretny pasek z brzegu ekranu, po którego podwójnym kliknięciu uruchamiają się opcje wielozadaniowości. Punkt za pomysł oraz intuicyjność rozwiązania.
Nie zabrakło także aplikacji do odtwarzania muzyki od Sony, a również kilku dodatkowych opcji. Jedną z nich jest tryb STAMINA, czyli wzmocniony tryb oszczędzania energii. Producent zadbał także o dodatkowe wrażenia dźwiękowe, oferując funkcje uprzestrzenniania dźwięku (360 Reality Audio, 360 Upmix), a także poprawy jakości muzyki (DSEE Ultimate).
Sony Xperia 10 IV napędzana jest przez średniopółkowego Snapdragona 695, wspieranego przez 6 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci na dane. Ten procesor całkiem wygodnie rozgościł się w segmencie lepszych średniaków, aczkolwiek nie mogę nie odnotować, że wielu konkurentów napędzanych tą samą jednostką oferuje już 8 GB RAM. W podobnej cenie znajdziemy także modele z wyraźnie wydajniejszym Snapdragonem 778G, czy nawet przecenione ex-flagowce. Może za decyzją Sony przemawiają surowe dane?
I tak, i nie. Wyniki w benchmarkach pokazują, że mamy do czynienia z solidnym, średniopółkowym smartfonem, który nieźle poradzi sobie z większością zadań. Daleko mu do flagowców czy superśredniaków, ale z łatwością prześciga tańsze modele na MediaTekach Helio G96, Dimensity 700 czy Snapdragonach 732G od Qualcomma. Sony Xperia 10 IV w związku z tym działa płynnie, responsywnie, a ścięcia animacji czy spowolnienia zdarzają się rzadko. Trzeba jednak mieć z tyłu głowy, że za jakiś czas procesor o swojej mocy przypomni – to koniec końców średniak.
Sony Xperia 10 IV pozytywnie zaskoczyła mnie możliwościami graficznymi, a to zasługa układu Adreno 619. Nie czyni on może ze smartfona gamingowej bestii, ale gry uruchamiają się bez problemu, nawet te bardzo wymagające. Oczywiście kosztem pewnym kompromisów, ale w pełni zrozumiałych i nieuciążliwych.
Nieśmiertelny Asphalt 9 działał płynnie, wyglądał ślicznie i obfitował w efekty, takie jak refleksy, motion blur czy fizyka obiektów. Rozdzielczość była ciut obniżona, ale na ekranie smartfona niezauważalna. Sieciowe strzelanki pokroju PUBG czy Call of Duty Mobile także działały bez zarzutu, utrzymując stabilny klatkaż i nie skąpiąc dodatkowych efektów. Jakość tekstur może nie powalała, a rozdzielczość ponownie była obniżona, ale i tym razem nie zwracało to uwagi na 6-calowym ekranie.
Smartfon Sony Xperia 10 IV poradził sobie także z Diablo Immortal, które rusza tylko na mocniejszych układach. Owszem, rozdzielczość była już bardzo mocno obniżona (co rzucało się w oczy nawet podczas grania), a podczas doładowywania zawartości zdarzały się spadki płynności. Ostatecznie jednak tytuł był grywalny i mimo wszystko cieszył oko. Nie ma zatem powodów do narzekania, zwłaszcza że smartfon praktycznie się przy tym nie nagrzewał.
Xperia 10 IV obsługuje sieci 5G, łączność Wi-Fi 5 oraz Bluetooth 5.1. Nie jest to najświeższy zestaw, ale na co dzień sprawował się bardzo dobrze. Wi-Fi bez trudu wyciągało 100% z mojego domowego internetu (300 Mb/s i ping tylko 10 ms), a Bluetooth trzymał stabilne połączenie na długich dystansach. Jedynie siła zasięgu sieci komórkowej mogłaby być nieco lepsza – w miejscach mojego mieszkania, w których większość smartfonów miała ok. 25% sygnału, Xperia 10 IV potrafiła go już zupełnie gubić. Były to jednak sytuacje sporadyczne.
Czytnik linii papilarnych trafił na prawy bok smartfona. Jest położony w bardzo wygodnym miejscu, reaguje celnie i szybko, ale efekt spowalnia ślamazarna animacja odblokowania. Ponadto zdarza mu się nadgorliwie czytać paluszki, przez co podnoszenie urządzenia z blatu może skończyć się komunikatem o zbyt wielu nieudanych próbach odblokowania.
W przekazie marketingowym można trafić na informację o „najlżejszym na świecie smartfonem 5G wyposażonym w baterię o pojemności 5000 mAh”. I są ku temu powody, bo w naprawdę smukłym opakowaniu znalazło się pojemne ogniwo, które znakomicie radzi sobie z energooszczędnymi podzespołami urządzenia.
Mój test trwał półtorej doby. Rozpocząłem o godzinie 9:15 i na jego potrzeby zrobiłem coś, co na dłuższą metę szczerze odmawiam wszystkim – naładowałem smartfon na 100%. Włączyłem Wi-Fi, sieć komórkową oraz automatyczną regulację jasności. Na dodatek o godzinie 16:15 włączyłem Bluetooth i nie wyłączyłem go już do końca testu, czyli godziny 16:15 dnia następnego.
Ze smartfona korzystałem w cyklu mieszanym. Co jakiś czas scrollowałem social media, przeglądałem niusy i odpisywałem na wiadomości w komunikatorach. Przez kilka godzin przebywałem poza mieszkaniem, pstrykałem fotki, kręciłem filmy, łączyłem się z siecią Wi-Fi i 5G, prowadziłem półgodzinną rozmowę i przez kilkanaście minut słuchałem muzyki przez słuchawki Bluetooth. Ot, typowe, codzienne korzystanie ze smartfona, bez zastanawiania się nad oszczędzaniem baterii.
Rezultaty zrobiły na mnie wrażenie. Po 24 godzinach poziom baterii wskazywał 69%, a pod koniec testów, czyli po 31 godzinach, było to 50%. Dwa dni korzystania to nie problem dla Xperii 10 IV, a dociskając ją grami czy filmami, wyciągniemy bez trudu cały dzień. To naprawdę przyjemny wynik, zwłaszcza że mamy do czynienia z kompaktowym i lekkim urządzeniem.
Ku mojemu niemałemu rozczarowaniu, Xperia 10 IV dostała tylko jeden głośnik, ukryty za szeroką maskownicą na dolnej krawędzi frontu (trzymając telefon w pionie). Jest dość głośny, ale w smartfonie z kinowym ekranem spodziewałem się dobrego dźwięku stereo. Trzymając urządzenie horyzontalnie takie rozwiązanie działa tylko na niekorzyść – w uszy zdecydowanie rzuca się fakt, że dźwięk dobiega wyłącznie z jednego kanału. Poza tym jest niezbyt głośny, a jego jakość co najwyżej poprawna.
Sony Xperia 10 IV ma rzadki w tej klasie urządzeń zestaw trzech prawdziwych aparatów: główny, szerokokątny i teleobiektyw. Zwłaszcza ten ostatni cieszy, gdyż zoom optyczny jest wciąż domeną niemal wyłącznie flagowców, a w średniakach panoszą się wciskane na siłę soczewki makro albo (o zgrozo!) „czujniki głębi”. Jak fotograficzne trio radzi sobie z robieniem zdjęć?
12-megapikselowa jednostka główna ma przysłonę f/1,8 i pole widzenia 79°. Na papierze wygląda to rozsądnie, a Sony, podobnie jak Apple, nie bawi się w wojny na megapiksele. Czy możemy zatem mówić, że Sony Xperia 10 IV idzie nie w ilość, ale jakość?
Na pewno mogę stwierdzić, że idzie w naturalność. W ciągu dnia zdjęcia są szczegółowe, kolory stonowane, chętniej wpadające w chłodne odcienie. HDR działa tylko poprawnie, przeciętnie radząc sobie ze zdjęciami pod światło lub z kontrastującymi planami. Na plus zaliczę jednak wyostrzanie – nie jest agresywne, dzięki czemu zdjęcia są naturalnie wykończone. Cóż, moje testy przypadły na przełom stycznia i grudnia, kiedy trudno o mocne, jasne słońce, a wokół dominuje szarzyzna. Ale z efektów jestem po prostu zadowolony.
W wieczornym oświetleniu obiektyw radzi sobie gorzej, gubiąc detale w cieniach i nieco prześwietlając jasne partie kadru, a także rozmiękczając całą fotkę. Ma też tendencję do pozostawiania fioletowych szumów na czerniach. Jednak gdzie HDR nie pomoże, tam tryb nocny pośle – ale o tym parę akapitów dalej.
Teleobiektyw w średniopółkowcu? To naprawdę killer feature tego smartfona. Jakikolwiek by nie był, Sony już ma punkt za uczciwość. A jednostka jest 8-megapikselowa z przysłoną f/2,2, oferuje dwukrotne powiększenie optyczne, wspiera ją na dodatek autofocus. Kolejny plus dla producenta.
Zdjęcia nim robione są nieco mniej szczegółowe i wpadają w ciepłą tonację barwową. Ale potrafią jednocześnie pozytywnie zaskoczyć. Ten obiektyw bardzo lubi się ze światłem, najlepiej względnie jednolitym (budynki w ciągu dnia wychodzą ślicznie!). Wówczas potrafi zrobić pełne detali, świetnie zbalansowane pod względem kontrastu zdjęcia. Kiedy robi się nieco ciemniej, a zwłaszcza wjeżdża niejednolite oświetlenie, szczegółowość spada, a odszumianie rozmiękcza zdjęcie. Odniosłem jednak wrażenie, że HDR radzi sobie lepiej, niż w obiektywie głównym.
Teleobiektyw pod wieczór i po zmroku wypluwa fotki zbliżone do tych z obiektywu głównego. Szczegółów oczywiście jest mniej, co wynika z ciemniejszej przysłony i mocnego odszumiania. Bardziej wyrazisty kontrast fotek, moim skromnym zdaniem, potrafi jednak być atrakcyjny. Oczywiście nie oczekujcie za wiele – to wciąż zoom w średniopółkowym smartfonie. Ale przyznam, że nie spodziewałem się tak wielu miłych zaskoczeń.
Obiektyw szerokokątny w Sony Xperia 10 IV ma 8 Mpix i przysłonę f/2,2. Pierwszy parametr mógłby być lepszy (w tej cenie wypadałoby się szarpnąć na 12 Mpix), drugi natomiast to standard nawet w dużo droższych modelach. Zdjęcia nim wykonywane mają tendencję do skręcania w nienaturalną, zwykle jeszcze cieplejszą temperaturę barwową. W dobrym świetle liczba szczegółów jest zadowalająca, a kontrast względnie trzymany na wodzy. Moduły szerokokątne nie powalają nawet we flagowcach – Xperia 10 IV więc nie rozczarowuje.
Im mniej światła, tym gorzej, a tutaj mam na myśli skokowy już spadek jakości. Nocne zdjęcia podświetlonych budynków są nieostre, czernie zyskują fioletową poświatę, a na dodatek pojawia się wyraźny cyfrowy szum. To aparat, którego można używać tak długo, jak mamy naturalne światło. Ciemność mu niestety nie służy.
Tryb nocny w Sony Xperia 10 IV to jeden z subtelniej działających tego typu trybów, z jakimi się dotychczas się spotkałem. Nie mogę jednak odmówić mu skuteczności. W przypadku wieczornych i nocnych zdjęć oświetlonych budynków zauważalnie poprawia kontrast i ostrość, dzięki czemu wyciąga detale z prześwietleń i ciemnych plam. Co ważne, jest dostępny dla każdego z aparatów.
Podbicie jasności najmocniej widać na zdjęciach szerokokątnych, ale szczegółowość wciąż pozostaje przeciętna, a zaszumienie wyraźne. Efekty dla obiektywu głównego to przede wszystkim wyostrzenie całego kadru i poprawa szczegółowości. Podobnie sytuacja ma się w przypadku teleobiektywu – zmiana jest subtelna, ale znacząca, widoczna zwłaszcza na detalach architektonicznych podświetlanych nocą budynków.
Unikajcie jednak mocno niedoświetlonych scenerii. Tryb nocny będzie walczył, ale znikoma poprawa jasności poskutkuje zaszumieniem, przekłamaniem kolorów i redukcją detali. Natomiast tryb nocny błyszczy w wieczornym oświetleniu albo w pomieszczeniach, naprawdę zgrabnie poprawiając kontrast i redukując wszelkie prześwietlenia. Smartfon zresztą skutecznie informuje, kiedy należy tryb włączyć – warto go posłuchać. Ogólnie warto obserwować komunikaty serwowane przez sztuczną inteligencję. Jest naprawdę niegłupia.
Tryb portretowy w Sony Xperia 10 IV radzi sobie z ludźmi i obiektami, a rezultaty jego pracy mocno zależą od oświetlenia i tła. W pogodny dzień na jednolitym tle wykrywanie krawędzi jest dobre, choć wykończenie dość miękkie. Nawet wieczorem, jeżeli pierwszy plan jest mocno oświetlony, smartfon powinien sobie poradzić nieźle. Jednak niejednolite światło albo tło (bądź jedno z drugim) poskutkuje błędami.
8-megapikselowa kamerka do selfie jest w porządku. Zdjęcia są dość szczegółowe, choć wykończone miękko, punkt ostrości ustawiono w dobrym miejscu. Tryb portretowy na niejednolitym tle radzi sobie średnio, niecelnie określając krawędzie osoby na pierwszym planie, co owocuje albo jej rozmywaniem, albo wyostrzaniem elementów drugiego planu.
Xperia 10 IV nagrywa maksymalnie w Full HD 60 FPS, ale domyślnym trybem jest FHD 30 FPS. Jakoś klipów rozczarowuje, nawet biorąc poprawkę na to, że moje testy przypadły na pochmurny dzień. Klipy 60 FPS mają kiepsko zbalansowany kontrast i wyglądają ciemno, na dodatek stabilizacja nie współpracuje najlepiej. Szczegółowość nagrań jest przeciętna, widać również mocną kompresję. Cieszy jednak niezłej jakości dźwięk stereo.
Klipy 30 FPS to ciekawy przypadek. Przede wszystkim możemy przełączać się między wszystkimi trzema obiektywami, chociaż każdorazowo skutkuje to około sekundową stopklatką. Stabilizacja obrazu działa dobrze, znacznie poprawia się także ekspozycja i kontrast, chociaż algorytmy potrafią trochę zwariować, serwując nienaturalnie wyostrzone ujęcia. Skok jakości jest jednak znaczny w porównaniu z trybem 60 FPS i szczerze polecam pozostać przy domyślnych ustawieniach, czyli Full HD 30 FPS.
Wideo w zwolnionym tempie nagrywane jest z prędkością 120 FPS, ale tylko w rozdzielczości 720p. Trudno powiedzieć o nim coś więcej, niż to, że jest. Przyda się co najwyżej jako bajer.
Sony Xperia 10 IV celuje w szalenie zatłoczony segment rynku smartfonów i ma potężną konkurencję. Nie składa jednak broni. Oferuje prawdziwy, potrójny zestaw aparatów z dobrym teleobiektywem, świetny czas pracy na baterii i czytelną, intuicyjną nakładkę systemową. Już samo to wystarczy, by zainteresować sobą klientów. Ale urok tego smartfona tkwi w jego lekkiej, poręcznej i bardzo eleganckiej konstrukcji. Na rynku bowiem boleśnie brakuje kompaktowych urządzeń ze średniej półki. Pod tym względem Sony ma asa w rękawie.
Zagłębiając się jednak w specyfikację, czar zaczynają przykrywać nieadekwatne do ceny urządzenia cięcia. Tylko 60-hercowe odświeżanie ekranu, przeciętny głośnik monofoniczny oraz rozczarowująca jakość klipów wideo nie pasują do kwoty, jaką za Xperię 10 IV życzy sobie producent. Zadziwia także brak jakichkolwiek akcesoriów w zestawie, nawet zwykłego kabla. W cenie, w której kupimy solidnego ex-flagowca, może to odstraszyć. Wyciągając natomiast średnią, nie śmiałbym nazwać tego smartfona złym. Jednak aby został doceniony, Sony musi popracować nad pieniążkami, które sobie za niego życzy.
Telefon wygląda naprawdę zacnie, szczególnie pod kątem jego kompaktowości.
Nakładka na system ogranicza się tylko do tego panelu bocznego i podziału ekranu?
Czy tryb bokeh da się domyślnie wyłączyć z poziomu aplikacji aparatu?
Kupiłem ten telefon przed premierą, wygrał dla mnie kilkoma rzeczami: baterią i systemem ładowania (zawsze ładuje tylko do 80% dzięki temu), ekranem bez dziur i wcięć, diodą powiadomień, wodoodpornością, tym że nie jest chiński i pewnie kilka innych.
Mam prawie 40 lat, dla mnie Sony było wspomnieniem jakości i trwałości, a przy tym telefonie położyli się na kontroli jakości…
Za zakup przedpremierowy dostałem słuchawki, jakość dźwięku super ale lewa słuchawka ma 1/4 pojemności prawej. Sam telefon tez nie jest bez wad- czytnik linii papilarnych to tragedia! Nie działa w zasadzie. Poza tym silnik wibracyjny nie nadąża za pisaniem tekstu…
Telefon który by mógł być 9/10 traci za kontrolę jakości i fatalny czytnik linii papilarnych.
Kupiłem w promocji za 1499 zł i dla mnie bomba. Bateria to największa zaleta tego smartfona, do tego mega lekki a w gierkach daje radę. Czytnik linii daje radę i fajny wyświetlacz do filmów. Dodatkowo fajnie mieć dobre słuchawki Sony bo jakość dźwięku bardzo dobra. Ja polecam.
Najlepszy średniak na rynku. Kupiony w promocji .Bateria wolno się ładuje ale w nagrodę trzyma 2-3 dni .( internet , nawigacja, rozmowy, smsy). Telefon kompaktowy, jak dla mnie super wymiary, czysty android, rewelacyjny ekran, standard 5G. Aparat w telefonie dobry ,wiadomo to nie lustrzanka ale zdjęcia robi świetne jak na telefon ( średniaka) . Wodoodporność, pyłoszczelność w tej klasie to zaleta. Dioda powiadomień to jak dla mnie też duży plus.Wiele ciekawych funkcji. Brak oryginalnej ładowarki to jednak wielki minus ze strony Sony (dodatkowy koszt). Generalnie telefon godny uwagi i polecenia.
Użytkuję telefon od września ’22. Po kilku latach wróciłem do Xperia (miałem Z1, Z3 i Z5). Nie powiem, że wygrał trochę sentyment, ponieważ byłem mega zadowolony z poprzednich modeli, które posiadałem. Głównie wygrała dla mnie bateria – przy normalnym użytkowaniu, ładuje telefon co dwa dni. Miałam raz jabłko i musiałem ładować dwa razy dziennie – doprowadzało mnie to do szału… Aparat jest w porządku – jestem z grona tych ludzi co sądzą, że jak chcesz robić super zdjęcia, to kup sobie aparat – to dalej jest telefon. Przed Xperia miałem Xiaomi Redmi 8 Note pro(czy jakoś tak :p ) i wymiary Sony zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie – bardzo pewnie leży w dłoni i nie jest „cegłą”. Jednak charakterystyczne „paski” nad i pod ekranem cały czas pozostają na podkładzie – trochę marnowanie przestrzeni / wielkości. No i wodoodporność na wielki PLUS! Przydałaby się jeszcze idiotoodporność, ale to już kwestia mojej osoby :p Jedyny minus jaki ja dostrzegam, to czas ładowania baterii.. co najmniej 2H. Ale przy takiej pojemności baterii – wybaczam. Jeśli się zastanawiasz, to szczerze polecam!