Recenzja TCA Yoke Pack Boeing Edition czyli marzenie o lataniu

Rozwój technologii pozwala każdemu entuzjaście poczuć się jak lotnik. Jak bardzo jest to doznanie zbliżone do prawdziwego lotu, próbujemy sprawdzić, testując licencjonowany wolant i przepustnicę Thrustmaster TCA Yoke Pack Boeing Edition, przeznaczone do współpracy z zaawansowanymi symulatorami lotu.

Ludzie zawsze śnili o lataniu. To marzenie udało się spełnić stosunkowo niedawno. Pierwszy sterowany lot statkiem powietrznym odbył się w 1903 roku. Od tego czasu samoloty przeszły długą drogę rozwoju. Jedno pozostało niezmienne: piloci jako ludzie posiadający „wiedzę tajemną” są do dziś uznawani za romantycznych bohaterów. Aby siąść za sterami prawdziwego samolotu, trzeba przejść długą, trudną i kosztowną drogę. Kandydat na pilota musi mieć doskonałe zdrowie i zaliczyć cykl specjalistycznych szkoleń. Jednak dziś, dzięki odpowiedniemu wyposażeniu, część tych emocji można doświadczyć w domu.

 

Wierność symulacji to podstawa

Symulator, jak sama nazwa wskazuje, ma wiernie oddawać wrażenia towarzyszące rzeczywistemu procesowi. Może się to dziać w dwóch sferach. Pierwsza to komputerowe odwzorowanie fizyki lotu, specyfiki konkretnego statku powietrznego (samolotu lub śmigłowca) oraz warunków atmosferycznych, które wpływają na odczucia w powietrzu. Druga to wierność odwzorowania instrumentów, którymi dysponuje pilot.

Majestatyczny Boeing 747 to obiekt marzeń większości pilotów / Zdjęcie: Jakub Link-Lenczowski

Dzięki możliwościom współczesnych komputerów gamingowych można bez problemu wiernie odwzorować układ wskaźników i instrumentów w kabinie pilota. Jednak o jakości symulowanych doznań decydują przede wszystkim urządzenia odpowiedzialne za sterowanie. Tutaj klawiatura i myszka to zbyt mało, aby czerpać pełną przyjemność z wirtualnego lotu. Dlatego zestawem minimum są urządzenia peryferyjne będące repliką wolantu (lub drążka sterowego) i przepustnicy.

Pilotem Boeinga być…

Dla miłośników lotnictwa Thrustmaster przygotował bardzo ciekawy produkt: TCA Yoke Pack Boeing Edition. Jest to oficjalnie licencjonowany przez Boeinga zestaw manipulatorów wzorowanych na przyrządach do sterowania stosowanych w prawdziwym samolocie 787 Dreamliner. Jako że miałem przyjemność zapoznać się z tym najnowszym liniowcem Boeinga, z prawdziwą przyjemnością zabrałem się za testy.

Co ważne TCA Yoke Pack Boeing Edition jest kompatybilny zarówno z konsolami Xbox One i Xbox Series X|S, jak i komputerami PC. Ja testowałem zestaw podłączony do komputera G4M3R HERO z kartą graficzną NVIDIA GeForce RTX 3060, procesorem Intel Core i5-11400F oraz 16 GB RAM na pokładzie. Na komputerze była zainstalowana najnowsza wersja Microsoft Flight Simulator. Taki zestaw pozwolił na bezproblemowe i płynne latanie, co umożliwiło całkowite skupienie się na doznaniach płynących z użytkowania kontrolerów. 

 

Czym jest wolant i przepustnica TCA Yoke Pack Boeing Edition?

Na początku warto wyjaśnić podstawowe terminy związane z systemami sterowania, które manipulatory Thrustmastera mają symulować. Wolant (yoke) to oburęczne urządzenie służące do sterowania samolotem. Zwykle zamontowane na ruchomej kolumnie w kabinie pilota umożliwia sterowanie samolotem poprzez wychylanie go w osi pionowej i poziomej. Upraszczając, poprzez odpowiednie wychylenie, można  zwiększać i obniżać pułap lotu oraz skręcać poprzez pochylenie samolotu na skrzydło. Nowoczesne wolanty wyposażone są w kilka przycisków funkcyjnych pozwalających na zmianę niektórych parametrów lotu bez odrywania rąk od sterownicy.

Testowany wolant Thrustmaster TCA Yoke

Przepustnica (quadrant) służy głównie do zmiany parametrów silnika. Umożliwia kontrolowanie mocy, a więc decyduje o tym, jak szybko samolot się przemieszcza. Nowoczesne przepustnice są zwykle zintegrowane z przełącznikami odpowiadającymi za ustawienie klap, hamulca aerodynamicznego oraz trymera. W skrócie: nie zdejmując rąk z przepustnicy i wolantu, można kontrolować większość kluczowych parametrów samolotu, zwłaszcza podczas krytycznych faz lotu, którymi są start i lądowanie.

Testowana przepustnica

Zestaw dostarczany przez Thrustmastera ma wiernie odtwarzać te funkcjonalności, oczywiście z uwzględnieniem specyfiki symulatora zainstalowanego na konsoli bądź domowym komputerze. Producent założył, że jego manipulatory mogą być jedynymi fizycznymi elementami wirtualnego kokpitu, dlatego rozmieszczenie przełączników nieco różni się od tego w prawdziwym samolocie.

Pierwsze wrażenia

Zestaw TCA Yoke Pack Boeing Edition jest dostarczany w estetycznym kartonowym pudle. Pierwsze, co zwraca uwagę, to jego rozmiar i masa. Zapakowana paczka ważyła ponad 8 kg. Jest to wada, gdy trzeba ją wnieść po schodach, jednak taka masa dobrze wróży, jeśli chodzi o jakość materiałów użytych do wykonania komponentów.

Po otwarciu pudła ukazuje się jego zawartość. W skład zestawu wchodzą: wolant, przepustnica, uchwyt do montażu przepustnicy, cztery wymienne dźwignie przepustnicy, podstawka pod tablet (lub smartfon), wymienne sprężyny, kable do podłączenia oraz klucz imbusowy. Całość uzupełnia plakat ze schematem podłączenia (pomocny, choć sam proces jest prosty), instrukcja montażu dodatkowej sprężyny oraz gwarancja.

Tak zabezpieczony sprzęt przetrwa wiele turbulencji w transporcie

Poszczególne komponenty zostały zapakowane w osobnych pudełkach i umieszczona w ciasno spasowanej wytłoczce ze sztywno sprasowanego kartonu. Już na tym etapie widać dbałość producenta o szczegóły, ciężkie elementy nie miały prawa przemieszczać się podczas transportu i się uszkodzić.

Po rozpakowaniu pozytywne wrażenie jedynie się wzmacnia. Dobrej jakości materiały i porządne wykonanie poszczególnych elementów dobrze wróżą, jeśli chodzi o długą (i mam nadzieję bezproblemową) eksploatację. Przyjemne w dotyku manipulatory i precyzyjnie działające przełączniki również zapowiadają wiele frajdy podczas wirtualnego latania. Zwłaszcza dotyczy to wolantu. Wyraźnie delikatniejsza i specyficznie skonfigurowana przepustnica przed podłączeniem do komputera stanowiła jednak pewną niewiadomą. 

Jak w prawdziwym Dreamlinerze?

Zgodnie z zapewnieniem Thrustmastera TCA Boeing Edition to nowa, sztandarowa seria produktów z obszaru lotnictwa cywilnego. Dlatego spodziewałem się jakości i wiernego odwzorowania pracy poszczególnych manipulatorów, które można znaleźć w kabinie pilotów Boeinga 787. Jako że miałem kiedyś przyjemność zajrzeć do kokpitu tego linowca, moja ciekawość była tym większa.

Kabina pilotów w prawdziwym Boeingu 787 / Zdjęcie: Wikipedia

Trzeba przyznać, że zestaw robi wrażenie. Nawiązanie do oryginału nie sprowadza się jedynie do umieszczenia napisu „Boeing” na każdym z komponentów. Odwzorowanie wolantu jest bardzo zbliżone do lotniczego oryginału. Oczywiście manipulator wzbogacił się o kilka przycisków niezbędnych do funkcjonowania w wirtualnym świecie, jednak podobieństwo jest naprawdę duże.

Nieco bardziej wydziwiona jest przepustnica. Tutaj widać, że producent szukał kompromisu. Z jednej strony łudząco podobne do oryginalnych dźwignie sterowania ciągiem silnika (wraz z odwracaczem ciągu), klap i hamulca aerodynamicznego, z drugiej dodany panel przycisków sterowania automatycznym pilotem, który w prawdziwym samolocie umieszczany jest w górnej części tablicy przyrządów (w środkowej części, pod samym wiatrochronem). Oczywiście intencję Thrustmastera, aby umieścić jak najwięcej fizycznych przełączników na dwóch komponentach zestawu, należy uznać za słuszną. Zwłaszcza że jakość ich pracy jest naprawdę wysoka. Tu zwłaszcza wyróżnia się selektor nastaw autopilota. Klika się nim prawie jak w prawdziwym Dreamlinerze!  

Podłączanie do komputera i konfiguracja TCA Yoke Pack Boeing Edition

Podłączenie i konfiguracja peryferiów to zawsze moment niepewności. Zwłaszcza dla jedynie „średnio zaawansowanego” użytkownika, za którego się uważam. Jednak w przypadku komponentów Thrustmastera niepokój jest absolutnie zbędny. Mówiąc wprost, cały proces był bardzo przyjemny i banalnie prosty. Aby spiąć całość z komputerem, wystarczą dwa kable USB. Jednym podłącza się przepustnicę do wolantu, a drugim ten ostatni z komputerem. Do tego wystarczy pobrać sterowniki ze strony producenta, zainstalować… i gotowe.

 

Podłączenie jest bardzo proste. Jednym kablem USB spina się manipulatory TCA Yoke Pack Boeing Edition a drugim podłącza całość do komputera

Całość zabrała ledwie klika minut. W moim przypadku obyło się bez kombinowania, zmiany ustawień systemowych czy też szukania właściwego portu. Ot plug and play w najlepszym wydaniu! Prosty, plakatowy schemat podłączenia, który podczas unboxingu wydawał mi się zbyt mało szczegółowy, wystarczył w zupełności. Więcej czasu zajęło pobranie, zainstalowanie i skonfigurowanie samego symulatora.  

Na bocznej płaszczyźnie obudowy wolantu producent umieścił gniazdo słuchawkowe

Przygotowując wirtualny kokpit, warto poświęcić nieco czasu na ergonomiczne rozmieszczenie wolantu i przepustnicy… I mieć biurko z tych większych. Opracowany przez Thrustmastera podwieszony mechanizm PENDUL_R przykręca się do blatu roboczego dwoma zintegrowanymi śrubami. Jednocześnie jego układ ma odwzorowywać wrażenia, jakich doświadcza pilot korzystający ze sterownicy umieszczonej na kolumnie zamocowanej do podłogi (tak jak ma to miejsce w samolotach Boeinga). Powoduje to, że wolant TCA Yoke Boeing Edition znacznie wystaje poza obrys biurka. Dlatego jeśli się nie posiada własnej męskiej (lub damskiej) jaskini gier, a jedynie ciasne mieszkanie, może zaistnieć konieczność demontażu po skończonej zabawie. Szczęśliwie jest to proces prosty i zajmujący mniej niż minutę.

Wolant TCA Yoke Pack Boeing Edition znacząco wystaje poza obrys blatu

Nieco łatwiej jest z przepustnicą, to dosyć mały moduł, który można przykręcić do blatu roboczego za pomocą dołączonego zestawu. Jednak opór na każdej z osi był na tyle niewielki, że wprowadzając nastawy dołączonymi dźwigniami, nie przesuwałem panelu, nawet wtedy, kiedy nie był on przykręcony do biurka.

Uchwyt do przykręcania załącznika

Wrażenia z lotu

Mając gotowy kokpit, czas przejść do najważniejszego, czyli siąść za sterami. Wprawdzie miałem kilka rzazy okazję lecieć małymi samolotami (w tym Cessną 172, dostępną też w symulatorze), jednak jestem całkowitym amatorem w dziedzinie pilotażu. Nie zmieniło to faktu, że kiedy realizowałem kolejne zadania w tutorialu symulatora, ogarniało mnie bardzo przyjemne uczucie. Z jednej strony realistyczne wrażenie, że lecę prawdziwym samolotem, a z drugiej poczucie bezpieczeństwa i swobody oraz świadomość, iż błąd w pilotażu nie zakończy się poważnym incydentem.

 

Wolant Thrustmastera ma naprawdę duży, 21-centymetrowy zakres ruchu. Skręcając w dwóch osiach (przód tył i na boki), można manewrować w sposób zbliżony do tego, jak robi się to w prawdziwym samolocie. Porównując z innymi kontrolerami, takimi jak mysz i klawiatura czy nawet joystick, czuje się przepaść. Dzięki manipulatorom Thrustmastera symulowany samolot przestaje być narowisty i nieprzewidywalny, a wolant pozwala na płynne manewry.

Ćwicząc zwroty o 180 lub 360 stopni z jednoczesnym wznoszeniem na zadany pułap, byłem w stanie bez problemu wypełnić nawet skomplikowane scenariusze zadawane przez wirtualnego instruktora. Co więcej zauważyłem, że w symulatorze popełniłem identyczne błędy, jak kursanci podczas lotu zapoznawczego prawdziwym samolotem. Nie jest to oczywiście powód do dumy dla testującego, jednak dla Thrustmastera i dostawcy oprogramowania zdecydowanie tak. Tu spisali się na piątkę!

Solidna konstrukcja TCA Yoke Pack Boeing Edition

Na pochwałę zasługuje konstrukcja wolantu. Bazuje on na metalowym szkielecie. Przez to jest ciężki, co w połączeniu z odpowiednio dobranymi sprężynami i równomiernym rozkładem masy przekłada się na świetną płynność pracy. Wrażenie jest naprawdę zbliżone do sterowania prawdziwym samolotem! Dodatkowo producent dołącza dodatkowe sprężyny (można zamontować 2-4 sprężyn), które pozwalają zwiększyć opór pracy manipulatora i dopasować do preferencji pilota. Osobiście uważam, że to bardzo fajny dodatek, gdyż fabryczna konfiguracja była dla mnie trochę zbyt delikatna. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko oporu strug powietrza na powierzchniach sterowych zmieniającego się przy różnych prędkościach i typach manewrów.  

Na uchwytach wolantów zamontowano kilka programowalnych przycisków. Za ich pomocą można sterować trymerem, hamulcem aerodynamicznym lub innymi instrumentami pokładowymi. Wydaje się, że jest ich nieco więcej niż w wolancie w prawdziwym Boeingu 787. Jest to oczywiście zrozumiałe. Zestaw Thrustmastera ma w uproszczony sposób symulować maksymalnie dużo funkcjonalności kokpitu. Dodatkowo zostały umieszczone przyciski funkcyjne umożliwiające m.in. łączenie się kontrolera z konsolą.

Ponadto w podstawie wolantu TCA Yoke Boeing Edition zabudowano dwa suwaki, które mogą zastąpić manetki przepustnicy, są one jednak dosyć mało precyzyjne więc sprawdzą się raczej jako rozwiązanie rezerwowe. Znacznie przyjemniejsza w obsłudze jest zabudowana z boku kolumny wolantu dźwignia do sterowania podwoziem. To masywny przełącznik o dużym skoku. Pracuje z wyraźnym oporem i zmienia nastawy z bardzo satysfakcjonującym kliknięciem. Tu czuje się jak wysuwając podwozie w kokpicie samolotu!

Kropla dziegciu w beczce miodu

Wolant stawia poprzeczkę wysoko, jednak przepustnica pozostawia pewne uczucie niedosytu. Na pierwsze wrażenie wpływa jej znacznie bardziej filigranowa budowa. Wprawdzie o jakości wykonania i zastosowanych materiałów nie można powiedzieć złego słowa, jednak nie ma już tego pancerno-lotniczego sznytu.  

Być może nie zrozumiałem do końca intencji producenta, jednak denerwował mnie podstawowy układ. Kluczowy element przepustnicy to trzy niezależne osie, którym można przypisać różne funkcje. Pomysł w sumie fajny, bo można sterować zarówno silnikami, hamulcami aerodynamicznymi lub klapami w dowolnym układzie, co ma być ułatwieniem dla osób leworęcznych (choć w prawdziwym samolocie ręka do obsługi przepustnicy zależy od fotela, który się zajmuje). Ale… Zestaw ma symulować przyrządy Boeinga 787 Dreamliner, a tam potrzebujemy czterech osi. Patrząc od lewej strony, pierwszy powinien być manipulator sterujący hamulcami aerodynamicznymi, potem dwie manetki sterowania ciągiem silników (po jednej na każdy) i na końcu dźwignia odpowiadająca za ustawienie klap.

Trzy osie i cztery wymienne dźwignie. Co wybrać...

Oczywiście w przypadku symulowanego latania to w zupełności wystarczało, jednak w przypadku poważnej zabawy w wirtualne pilotowanie samolotów pasażerskich (które w znacznej większości są dwusilnikowcami) to może przeszkadzać. Oczywiście rozwiązanie Thrustmastera jest skalowalne. Można połączyć dwie przepustnice w jeden system. Uzyskamy wtedy 6 osi, które sprawdzą się w konfiguracji potrzebnej do obsługi samolotów czterosilnikowych, takich jak Boeing 787 lub Airbus A380. Jednak będzie to zapewne rozwiązanie dosyć kosztowne. Przyznam, że po licencjonowanym zestawie dla Boeinga 787 oczekiwałem wiernego odtworzenia układu kwadrantu.

Ja w prawdziwym 787?

Wprawdzie zgodnie z materiałami producenta TCA Quadrant Boeing Edition ma być zainspirowany sposobem działania panelu w prawdziwym samolocie Boeing 787, odwzorowując rzeczywistą siłę oporu odczuwaną przez pilota podczas przesuwania dźwigni ciągu, jednak tutaj mam odczucie niedosytu. Zastrzegam, że nigdy nie posługiwałem się prawdziwą przepustnicą Dreamlinera, jednak ta symulowana pracowała dla mnie zbyt lekko i trochę „gumowato”.

To, co zrobiło na mnie świetne wrażenie, to staranność wykonania dźwigni przepustnicy. Jakość materiałów i sposób zrobienia na pierwszy rzut oka wydaje się zbliżona do oryginału. Po zamontowaniu nie wyczuwa się żadnych luzów (miałem jednak do testów fabrycznie nowy zestaw). Wszystkie powierzchnie zostały starannie wykończone. Kładąc dłoń na manetkach sterujących silnikami, można faktycznie poczuć się jak kapitan samolotu startującego do transatlantyckiego lotu. Bardzo fajnym dodatkiem jest odwracacz ciągu. To wszystko sprawia, że wzrasta realizm symulacji i frajda z latania. Jeżeli do tego dodać fizyczne przełączniki automatycznego pilota, całość robi dobre wrażenie.

Panel przycisków automatycznego pilota / zdjęcia: Jakub Link-Lenczowski

Czy warto kupić TCA Yoke Pack Boeing Edition?

Na koniec pozostaje odpowiedzieć na kluczowe pytanie: czy warto mieć w swoim pokoju gier zestaw Thrustmastera? Tutaj nie mam wątpliwości. Jeśli lubicie latać i cenicie realizm, to zdecydowanie tak! Za większość feelingu związanego z lataniem odpowiada świetny wolant. Natomiast przepustnicę można skonfigurować pod swoje potrzeby.

W mojej opinii jest to zestaw dla zaawansowanych graczy, którzy komputerowe latanie traktują poważnie, budując rozbudowane symulatory. Świetnie powinien się również sprawdzić jako pomoc dydaktyczna w muzeach technicznych (zwłaszcza lotnictwa), gdzie na stanowiskach edukacyjnych prezentuje się pryncypia lotu. Dzięki wytrzymałej konstrukcji powinien dobrze znieść intensywną codzienną obsługę.

Czy ja bym kupił TCA Yoke Pack Boeing Edition? Gdybym miał więcej czasu na latanie, to zdecydowanie tak! Testy sprawiły mi wiele przyjemności. Doznania były podobne do prawdziwego lotu małym samolotem. Prawdopodobnie marudziłbym na pracę przepustnicy, to właściwie jedyny mały, minus tego zestawu. Jednak jakość całości, łatwość konfiguracji, responsywność i wierność odwzorowania wolantu powodują, że jest to zestaw godny polecenia każdemu entuzjaście latania.

Minusy

  • Tylko trzy osie przepustnicy
  • Praca manetek przepustnicy

Plusy

  • Wierne odwzorowanie prawdziwych instrumentów
  • Jakość zastosowanych materiałów
  • Łatwość konfiguracji
  • Uczucie, że steruje się samolotem
  • Wiele programowalnych przycisków pozwalających na personalizację
  • Kilka wariantów konfiguracji przepustnicy

Ocena redakcji

8/10
PL - Geextra produkt

Każdy kto myśli o zbudowaniu zaawansowanego symulatora lotu może osobiście ocenić testowany sprzęt. TCA Yoke Pack Boeing Edition jest dostępny w sklepie x-kom.