Recenzja tabletu graficznego Huion Kamvas 13, czyli malowanie na ekranie

Urządzenia takie jak Huion Kamvas 13 to jednocześnie wdzięczny i uciążliwy temat. Z jednej strony służą tylko do jednego, więc łatwo je przetestować. Z drugiej strony wypadałoby napisać co nieco na ich temat, a czasem żywcem nie ma co, bo po prostu spełniają swoje zadanie. Szczególnie nie mając zbyt dużego doświadczenia w tej materii. Ale na totalnego ignoranta tym razem nie trafiło, więc zapraszam do recenzji.

O autorze recenzji słowa dwa lub trzy

Zanim przejdę do zasadniczej treści recenzji, czuję się zobowiązany do nakreślenia pokrótce swojego doświadczenia związanego z urządzeniami z rodziny tabletów graficznych. Z racji wykształcenia (grafik głównie komputerowy) miałem styczność z kilkoma modelami tabletów. Mimo że przez długi czas nie odczuwałem potrzeby posiadania takowego, w końcu spróbowałem pobazgrać na jakimś uczelnianym Wacomie i przekonałem się, że w pewnych kwestiach bez tego ani rusz.

Z tym, że jako przeciwnik monopolistów i produktów o zbyt wygórowanej cenie (co zwykle wynika z monopolu rynkowego), zacząłem szukać jakiegoś przedstawiciela obozu „tanie i dobre”. Trafiłem na markę Huion — tak, było to śmieszne przez pierwszy tydzień, potem okrzepło. Nabywszy model New 1060PLUS, stałem się sporadycznym użytkownikiem tabletu graficznego, co umożliwiło mi poczynienie pewnych obserwacji dotyczących istotnych cech tego rodzaju urządzeń. To by było na tyle, lecimy z recenzją. A na początek…

Specyfikacja i twarde dane techniczne

Huion Kamvas 13 to tablet graficzny z wbudowanym, w pełni laminowanym wyświetlaczem IPS o przekątnej 13,3” w proporcji 16:9 i rozdzielczości natywnej 1080p. Pokrycie barw wynosi 120% sRBG i 92% aRGB. Czułość wejściowa wynosi 5080 LPI (Lines Per Inch) przy odświeżaniu 266 PPS. Piórko pasywne (czyli niewymagające ładowania) wykrywa 8192 stopnie nacisku i pochylenie w zakresie +/- 60 stopni. W tablet wbudowanych jest 8 programowalnych klawiszy fizycznych, kolejne dwa znajdują się na piórze. Urządzenie jest kompatybilne z Win 7/8.1/10 oraz Mac OS X10.10.0 wzwyż, a także większością programów graficznych 2D i 3D. Skoro suche fakty mamy za sobą, pora na…

Unboxing tabletu graficznego Huion Kamvas 13

Pierwszy rzut oka na pudełko nieco zaskakuje, bo jest to szary karton z oznaczeniami transportowymi. Dopiero wewnątrz kryje się opakowanie właściwe, z lakierowanej tektury i wszystkimi wizualnymi wodotryskami. W środku zawartość przedstawia się następująco:

  • Tablet Huion Kamvas 13
  • Pióro
  • „Kałamarz” na pióro z zapasowymi końcówkami (10 szt.) oraz wihajstrem do ich zmieniania
  • Kabel zasilająco-sygnałowy (2xUSB, 1x HDMI -> USB-C)
  • Przedłużka USB
  • Rękawiczka do rysowania
  • Ściereczka do czyszczenia ekranu
  • Instrukcja w kilku językach i ulotka z adresem strony ze sterownikami
unboxing tabletu huion kamvas 13

Pierwsze wrażenie

Muszę przyznać Huion Kamvas 13 wygląda na pierwszy rzut oka całkiem niczego sobie. Szczególnie doceniam dorzucenie w zestawie rękawiczki i ściereczki. Fajnie, że pióro stoi pionowo w podstawce oraz że jest pasywne. Jakość wykonania wszystkich elementów nie pozostawia nic do życzenia. Wykorzystane materiały są dobrej jakości, nic nie trzeszczy, nie ma się poczucia, że to tania zabawka na trzy razy. Gniazda USB-C są osadzone głęboko, dzięki czemu nie ma ryzyka ich uszkodzenia poprzez szarpnięcie za kabel. Antypoślizgowe wstawki spełniają swoją rolę i sprzęt po stole nie jeździ. Tym samym część teoretyczną można uznać za zakończoną, przechodzimy do testów praktycznych.

Tablet Huion Kamvas 13 w praktyce

Podłączenie tabletu do komputera stacjonarnego wymagało nieco gimnastyki, ponieważ trzeba wpiąć się aż do trzech gniazd. O ile USB mam na panelu przednim, tak HDMI tylko z tyłu i to tam musiałem grzebać. W przypadku laptopów raczej nie będzie problemów, o ile mają na tyle złącz z jednej strony. W razie braku takowych, z pomocą przychodzi dołączona przedłużka.

Co ciekawe, tablet może być zasilany także z użyciem ładowarki do telefonu lub powerbanka, a do przesyłu sygnału używać złącza USB-C w laptopie albo… smartfonie z Androidem. Tak, Kamvas 13 to urządzenie bardzo mobilne, nadające się do użytku np. na plenerach artystycznych. Jedyny mankament to brak stosownego kabla USB-C/USB-C w zestawie, a jak udało mi się ustalić — nie każdy kabel pasuje do tego głęboko osadzonego gniazda. Można zamówić odpowiedni bezpośrednio u producenta, tyle że… nie w Polsce. Na amerykańskiej stronie kosztuje to 30 dolców, a szukanie w kraju nad Wisłą odpowiedniego wtyku metodą prób i błędów to trochę słaba opcja. Pewnie na forach dla grafików szybko pojawią się wskazówki, co wybrać, ale niesmak pozostaje. To bardzo huionowa sytuacja (wybaczcie, musiałem) i fajnie, jakby polski dystrybutor się wziął i ogarnął. No nic, kontynuujmy.

W moim przypadku tablet zadziałał od razu. Nie byłem pewien czy to standard, więc podłączyłem go do laptopa z dziewiczym Windowsem i też zatrybił bez problemu. Jednak do fotoszopa trzeba już było zainstalować oprogramowanie producenta. Pobranie sterowników zaopatrzyło mnie w dedykowaną aplikację do sterowania ustawieniami. Tu mała uwaga: zakończenie instalacji może powodować automatyczny restart kompa (stacjonarka się zresetowała, a laptop nie, dziwne). Być może gdzieś ta informacja się wyświetliła w trakcie procesu instalowania software’u, ale z rozpędu klikając guziczki Dalej i Zakończ jej nie zauważyłem. To tak tylko gwoli ostrzeżenia, żeby nie postradać czegoś ważnego przy niespodziewanym restarcie.

Menu OSD wymaga przyzwyczajenia

Otworzyłem instrukcję, aby nie walnąć jakiejś gafy, która ucegli tablet i będzie po testach. Na szczęście najwyraźniej sprzęt jest idiotoodporny i działa praktycznie od razu bez zbędnego pitu-pitu. Natomiast dowiedziałem się z instrukcji jak wejść w menu ustawień.  Jak już wszedłem, to próbowałem przeglądnąć dostępne opcje. Ogarnięcie się w sposobie nawigacji chwilę mi zajęło, bo stary pies, nowe sztuczki itd. Nie pomagało samoczynne znikanie menu po 7 sekundach bezczynności.

Bo to leci tak: trzeba wcisnąć dwa środkowe przyciski jednocześnie i przytrzymać jakieś 2-3 sekundy. Pojawia się menu, a lampka zasilania zaczyna mrugać. Do akceptacji wybranej opcji służy guzik nr 3 (od góry), do anulowania nr 2, a do przeskakiwania w lewo i prawo numerki 6 i 7. Ale to nie wszystko, bo jak nam przypadkiem menu zniknie, to guzior 3 przywraca je. Dopiero ponowne przytrzymanie środkowych przycisków wyłącza tryb obsługi menu, co sygnalizuje koniec mrugania.

W menu ekranowym tabletu Huion Kamvas 13 opcji jest nawet sporo, od standardowych ustawień jasności, kontrastu czy ostrości, poprzez gammę, temperaturę barw, profil kolorów… Można także niewielką część ustawień zmienić z poziomu aplikacji, klikając w kółko zębate w lewym górnym rogu. Ogólnie jednak powiem tak: zacząłem co nieco tym się bawić, ale zakończyło się resetem do ustawień fabrycznych, bo po prostu były dla mnie optymalne. Jedyne, co wzbudziło moje lekkie niezadowolenie, to nieaktywne profile sRGB i Adobe RGB. Nie znalazłem na to rozwiązania, ale domyślam się, że przyczyna to mój monitor domowy, który graficzny nie jest i takich opcji nie posiada. W necie znalazłem kilka podpowiadajek co z tym fantem zrobić, ale żadna u mnie nie zagrała. Widać amatorom to niepotrzebne, a profesjonaliści sobie poradzą. Machnąłem ręką i wziąłem się za aplikację.

Aplikacja do ustawiania rzeczy

Z poziomu aplikacji można dokonać wspomnianych wcześniej nielicznych korekt w sposobie wyświetlania przez Kamvas 13 obrazu, ale to najmniej istotna z jej funkcji. Najważniejsze dotyczą samego działania tabletu. Dostępne są cztery zakładki, odpowiedzialne kolejno za przyciski, pióro i obszar roboczy, ostatnia natomiast pozwala przywrócić ustawienia fabryczne, a także eksportować i importować ustawienia.

Interfejs aplikacji jest bardzo przejrzysty i prosty w obsłudze, klawisze tabletu i pióra można konfigurować dowolnie, aby podczas rysowania w jak najmniejszym stopniu korzystać z klawiatury. Defaultowe ustawienia mi nawet odpowiadały, więc je zostawiłem w spokoju. Pobawiłem się za to czułością pióra, aby zaczynało łapać nacisk z większym opóźnieniem.

Pióro w dłoń

Pierwotnie myślałem, o ja naiwny, że ustawię sobie rozszerzenie ekranów, przerzucę na tablet okno fotoszopa i będę sobie tam rysował, a ekran główny pozostanie wolny i będzie na nim leciał Netflix. No niestety tak się nie stało i wszystkie ruchy pióra nadal były przekazywane na monitor. Przestawiłem się na powielenie obrazu i śmignąłem sobie kilka próbnych szkiców oraz szybki krajobrazik z wulkanem w roli głównej. Z ciekawości porzeźbiłem też przez kilka minut w Blenderze. Pierwsze, co odróżnia tablet z wyświetlaczem od zwykłego „touchpada”, to pełna intuicyjność rysowania — poruszam ręką tam, gdzie patrzę, a w razie potrzeby szerszego kontekstu spoglądam na monitor.

Pod względem wygody obsługi nie mam tabletowi Huion Kamvas 13 nic do zarzucenia, rysik przesuwa się gładko, z leciutkim oporem dzięki powłoce antyrefleksyjnej. Przy tej okazji trzeba wspomnieć o tym, dlaczego laminowany ekran jest tak istotnym czynnikiem. Kto korzystał z ekranu dotykowego w paczkomacie lub bankomacie, ten wie jak upierdliwa potrafi być paralaksa, czyli spora odległość od miejsca dotyku do warstwy ten dotyk rejestrującej. Patrząc pod kątem wydaje się, że klikamy w guzik, a tak naprawdę trafiamy gdzieś obok, wyżej lub niżej. Tutaj tego problemu nie ma, tafla dzieląca digitizer od pióra jest cieniutka, co znacznie poprawia precyzję pracy. Duży plus.

kamvas 13 porównanie obrazu

Wyświetlany obraz jest wyraźny, kolory nasycone i głębokie, rozdzielczość FHD przy tej przekątnej w zupełności wystarcza. Nacisk i kąt pochylenia są bardzo dobrze interpretowane przez oprogramowanie, a proste linie nie falują — testowane na linijce (choć na metalowej były zafalowania, na plastikowej bez problemu). Powłoka antyrefleksyjna spełnia swoje zadanie, a kąty widzenia są szerokie jak na ekran IPS przystało. Nie zauważyłem opóźnień między ruchem a efektem widocznym na ekranie.

test linii

Podsumowanie

Mimo krótkiego czasu spędzonego z tabletem graficznym Huion Kamvas 13, mogłem przekonać się, że jest to sprzęt najwyższej jakości. Z recenzji, które miałem okazję przeczytać w Internecie, wynika że pokrycie barw sRGB i Adobe RGB nie jest wyssane z palca, co sprawia, że również profesjonalni graficy będą z tego tabletu zadowoleni. Prostota instalacji, intuicyjność obsługi, łatwość konfiguracji sprawiają, że nawet totalny nowicjusz błyskawicznie wejdzie w świat digital paintingu. A to wszystko w stosunkowo niewygórowanej cenie. Pod względem kultury pracy do zarzucenia nie mam nic. Pozytywnie wypada też design, bo zamiast standardowej czerni producent postawił także na fiolet i zieleń, i to w przyjemnych dla oka odcieniach.

Jedyne minusy to nieco denerwujący panel OSD oraz brak kabla USB-C. Na upartego można wymienić nieco ubogie informacje z dziedziny supportu (np. dlaczego nie mogłem ustawić profilu sRGB), choć na ile mi wiadomo konsultanci ze strony producenta są bardzo pomocni. Jeśli zastanawiasz się nad tabletem graficznym z wyświetlaczem — to jest bardzo dobry wybór.

Minusy

  • Brak kabla USB-C/USB-C w zestawie i oficjalnym sklepie producenta
  • Nieco irytujące menu ekranowe

Plusy

  • Laminowany ekran — mała paralaksa
  • Wzorowe oddanie kolorów
  • Mnogość ustawień wyświetlania
  • Łatwa instalacja i konfiguracja z poziomu aplikacji
  • Głęboko osadzone gniazda USB-C
  • Ergonomia obsługi
  • Dobrej jakości wykonanie i materiały
  • Wyraźny obraz bez refleksów i z dobrymi kątami widzenia
  • Wysoka precyzja i czułość pióra
  • Rękawiczka w zestawie
  • Mobilność dzięki możliwości pracy na powerbanku i ze smartfonem
  • Atrakcyjny design (dotyczy wersji zielonej i fioletowej)

Ocena redakcji

9/10
PL - Cena/Jakość