Recenzja Sony Xperia 1 V. Jej wysokość

Są flagowce z Androidem, są iPhone’y i są smartfony Sony. Japoński gigant zwraca bowiem na siebie uwagę w wyjątkowy sposób. Zamiast widowiskowego designu, pojedynku na megapiksele i bombastycznych ficzerów o wątpliwej niekiedy użyteczności – sprawdzona prostota, rozważna ewolucja i akcent na surową moc podzespołów. Czy Sony Xperia 1 V jest w stanie zawalczyć z konkurencją o nasze portfele? Przekonajmy się!

Sony Xperia 1 V: FAQ

Sony Xperia 1 V kierowana jest do osób poszukujących flagowego smartfona do zaawansowanego i profesjonalnego rejestrowania filmów i zdjęć. To także dobry wybór dla osób o mniejszych dłoniach, gdyż bryła urządzenia jest dość wąska i smukła.

Tak, jeżeli poszukujesz flagowego smartfona do intensywnego fotografowania i kręcenia filmów. Pod względem wydajności i możliwości foto-wideo starczy na dobre kilka lat.

Xperia 1 V potrafi mocno nagrzewać się podczas grania czy długiego przeglądania social mediów. Ponadto cena smartfona jest relatywnie wysoka.

Unboxing Sony Xperia 1 V. Minimalizm do granic

Sony Xperia 1 V, flagowy smartfon japońskiego giganta, trafia do nas w ultraekologicznym, smukłym opakowaniu. Jest bardzo minimalistyczne i estetyczne, przypominając nieco pudełka smartfonów HTC ze złotych czasów tej marki. Aż chce się zajrzeć do środka… Tylko że poza samym urządzeniem nie znajdziemy w środku nic – ani kabla, ani ładowarki. Nie brakuje natomiast mnóstwa papierologii, co przeczy nieco ekologicznemu zacięciu Sony.

Design i jakość wykonania. Śmiało pod prąd

Smartfony Sony już od lat wyróżniają się swoją nietypową konstrukcją. W dobie totalnej bezramkowości i tabletowych wręcz rozmiarów ekranu, Xperia 1 V jest wąska i bardzo wysoka (to zasługa proporcji ekranu 21:9). Ponadto na górze i dole uwagę zwracają nieduże, ale wyraźne ramki, w których znalazły się aparat do selfie, czujniki oraz głośniki stereo. I przyznam, że podoba mi się taki zabieg – Sony zdecydowanie idzie w swoim kierunku i stawia na praktyczność zamiast widowiskowości.

Potwierdza to obudowa, która także jest bardzo minimalistyczna. Aluminiowe i smukłe ramki boczne mają prążkowaną fakturę, a wszystkie przyciski trafiły w wygodne miejsca i przyjemnie klikają. Nie zabrakło nawet fizycznego, dwustopniowego spustu migawki! Aż wreszcie przechodzimy do plecków, które sprawiają wrażenie… plastikowych. To kawał solidnego materiału (producent deklaruje Gorilla Glass Victus) pokrytego antypoślizgową fakturą, ale w smartfonie za te pieniądze chciałoby się wrażenia czegoś bardziej szlachetnego. Na szczęście Sony chwali się odpornością w standardzie IP68. Czyli jest topowo.

Wisienka na torcie to oczywiście wyspa z aparatami. Jest dość spora, a przynajmniej sprawia takie wrażenie ze względu na wąską obudowę. Niewykluczone, że to też celowy zabieg, bo w ten sposób aparaty wyglądają na duże i mocne. Na szczęście wyspa nie wystaje mocno ponad obudowę i jest płaska, więc utrzymanie jej w czystości nie sprawia problemów. Na dodatek nie zbiera żadnych rys, chociaż korzystałem z telefonu bez etui.

Mówiąc krótko, od razu widać, że Xperia 1 V to smartfon Sony. I ma to jedną podstawową zaletę – smartfon tak wąski po prostu wyśmienicie leży w dłoni. Owszem, czasem nieco trudniej sięgnąć do górnej krawędzi, ale w tym pomagają liczne tricki w oprogramowaniu. Ponadto smartfon jest dość lekki, a zastosowane na ramkach i pleckach desenie poprawiają pewność chwytu. To po prostu bardzo przyjemne do trzymania urządzenie.

Ekran Sony Xperia 1 V. Jedyny w swoim rodzaju

Jak wspomniałem wcześniej, 6,5-calowy ekran w Sony Xperia 1 V ma kinowe proporcje 21:9. To oczywiście OLED, na dodatek w niespotykanej w smartfonach rozdzielczości 4K (3840 × 1644), co daje zawrotne zagęszczenie pikseli 643 ppi. Według benchmarków smartfon dynamicznie zarządza rozdzielczością, w podstawowych czynnościach zmniejszając ją do 2K (2560 × 1096), a pełnię swojego potencjału uwalnia podczas streamowania treści. To świetne rozwiązanie – różnica nie jest od razu widoczna, a pozwala to zaoszczędzić sporo mocy i baterii.

Wyświetlacz Sony Xperia 1 V

Na ajfonową modłę, Sony nie szarżuje z kolorami swojego ekranu. Momentami mogą wręcz sprawiać wrażenie nieco przygaszonych, a opcji ręcznej regulacji nie ma wiele. Jednak kiedy odpalimy filmy czy seriale, zwłaszcza w 4K i HDR… wówczas ekran Sony Xperia 1 V to poezja. Szczegółowość kadrów i nasycenie barw są wprost oszałamiające, wszystkie treści rozkosznie płyną po wyświetlaczu odświeżanym w wysokiej częstotliwości. To jeden z najlepszych ekranów do multimediów, z jakimi miałem do czynienia.

Nakładka i wydajność Sony Xperia 1 V. Piękno prostoty

Nakładka systemowa

Xperia 1 V pracuje na Androidzie 13 z nakładką Sony. Pisała o niej niedawno Malwina przy okazji recenzji Sony Xperia 10 V, a także ja miałem okazję przyjrzeć się jej bliżej w recenzji Xperii 10 IV. W związku z tym odsyłam Was do tych dwóch tekstów, jeżeli chcecie poznać ją w nieco większym detalu.

W skrócie powiem tylko tyle, że to całkiem lekka, ale pełna funkcjonalności nakładka. Producent zadbał o liczne usprawnienia wykorzystujące potencjał wysokiego ekranu, a także funkcje poprawiające jakość obrazu i dźwięku. Na szczęście nigdy nie odczułem przesytu ani zagubienia, a każda opcja wychodząca poza androidową bazę jest w miarę przejrzyście opisana. Podobają mi się też subtelnie animowane tapety, wykorzystujące potencjał OLED-owego ekranu. Jest ładnie, czytelnie i bez udziwnień – w zgodzie z zewnętrzem urządzenia.

Wydajność w benchmarkach i kultura pracy na co dzień

Sony Xperia 1 V pracuje na flagowym Snapdragonie 8 gen 2, który wspiera 12 GB pamięci RAM. I to po prostu czuć, bo smartfon jest bajecznie responsywny, co dodatkowo podkreślają płynne animacje systemu na 120-hercowym ekranie. Aplikacje włączają się szybko, a na dodatek długo pozostają uśpione w RAM-ie. Pod każdym względem czuć, że mamy do czynienia z flagowym urządzeniem z najwyższej półki.

O możliwościach Xperii 1 V świadczą też wyniki benchmarków. Flagowiec Sony wyciąga zauważalnie lepsze liczby od kilku mocnych konkurentów, a ustępuje tylko gamingowym bestiom z potężnym chłodzeniem. Ano właśnie, chłodzenie… Smukły profil smartfona ma dość wysoką cenę – Xperia 1 V grzeje się, na dodatek dość mocno. Już podczas scrollowania social mediów z włączonym 5G potrafi być ciepła, a wymagające aplikacje, fotografowanie w słoneczny dzień czy benchmarki to murowany grzejnik.

Osiągi w grach

Bez zaskoczenia, Sony Xperia 1 V świetnie radzi sobie z wszelkimi grami. Fortnite na najwyższych ustawieniach w 90 FPS, Diablo Immortal na ultra czy nieśmiertelny Asphalt 9 działały i wyglądały prześlicznie. Nie trafiłem na żadne spowolnienia, przycięcia czy kompromisy na gruncie jakości obrazu, aczkolwiek gry nie renderowały się w 4K. I nie uważam tego za wadę – na kompaktowym ekranie, podczas intensywnej rozgrywki, po prostu tego nie widać. 

Niestety smartfon niemalże parzył podczas dłuższej rozgrywki i trzymanie go było dość niekomfortowe. A dodam, że nie pokusiłem się o tryb najwyższej wydajności w Pomocniku gracza.

Asphalt 9

Call of Duty Mobile

Fortnite

Diablo Immortal

Pomocnik gracza w Sony Xperia 1 V

Łączność i biometria

Sony Xperia 1 V obsługuje sieci 5G, Bluetooth 5.3, Wi-Fi 6 oraz NFC. Do tego ma szybkie złącze USB-C 3.2, które pozwala na podłączenie zewnętrznego monitora 4K 60 FPS. Smartfon jest dual-SIMem, ale jedna z kart musi być eSIM-em, z którymi w Polsce wciąż bywa w kratkę. Doceniam jednak slot na kartę microSD, z którego rezygnuje wielu innych producentów, bardzo zresztą niesłusznie. Flagowiec Sony kierowany jest do profesjonalnych twórców foto i wideo, więc możliwość dołożenia pamięci, na dodatek bez sięgania po kluczyk (w obudowie są sprytne drzwiczki), to ogromny atut.

Czytnik linii papilarnych trafił na prawy bok urządzenia, w idealne wprost miejsce dla moich przeciętnych rozmiarów dłoni. Jest dość szybki, choć nie błyskawiczny, ale zarazem bardzo celny i prawie nigdy nie miał kłopotów z odczytem mojego kciuka. Ponadto jest zawsze aktywny, więc wystarczy na chwilę przyłożyć palec, aby od razu przejść na ekran główny. Towarzyszy temu przyjemna animacja.

Muszę także podkreślić, że proces konfiguracji odblokowywania odciskiem przebiega po prostu fenomenalnie. Smartfon tłumaczy i pokazuje krok po kroku jak układać palec i pilnuje, aby dokładnie zeskanować każdy jego fragment. Dzięki temu odblokowywanie to później niemal czysta przyjemność. Chapeau bas!

Bateria w Sony Xperia 1 V. Na cały dzień

5000 mAh to już niepisany standard dla większości producentów, ale jestem i tak pełen podziwu, że w smukłej Xperii 1 V znalazło się miejsce na takie ogniwo. Dlatego postanowiłem sprawdzić jego zachowanie w cyklu mieszanym, z mocnym naciskiem na scrollowanie social mediów. Włączyłem Wi-Fi, 5G i Bluetooth i automatyczną jasność.

Smartfona odpiąłem od ładowarki o godzinie 9:30 przy poziomie naładowania 80%. Do godziny 19:30 spędziłem ok. godziny na Instagramie, trochę poszperałem po Twitterze i Facebooku, a także pograłem kwadrans w Asphalta 9. Do tego sporo pisałem na Messengerze, przeprowadziłem 25-minutową rozmowę telefoniczną, pstryknąłem kilka fotek. Ok. 2 godziny byłem połączony z 5G, a resztę czasu korzystałem z internetu przez Wi-Fi.

O 19:30, czyli 10 godzin po naładowaniu, poziom baterii wskazywał 40%. To niezły wynik, jak na fakt, że korzystałem z pożerających baterię social mediów i 5G. Pomiędzy godziną 19:30 a 23:30, kiedy siedziałem już grzecznie w mieszkaniu i tylko sporadycznie zerkałem na powiadomienia, poziom baterii spadł z 40 na 34 %. Przez noc natomiast (23:20 do 8:15) ubyło zaledwie 3%.

Warto dodać, że smartfon oferuje sporo możliwości zarządzania baterią podczas scrollowania i grania, a także specjalny tryb STAMINA, który obcina wszystkie zbędne procesy, funkcje i wydajność, aby zaoszczędzić energię. W związku z tym o cały dzień umiarkowanie intensywnego korzystania można być spokojnym. Szkoda tylko, że maksymalna moc, z jaką naładujemy urządzenie, to 30 W. Na pocieszenie dostajemy 15-watowe ładowanie indukcyjne i 5-watowe zwrotne.

Dźwięk i multimedia. Kino w kieszeni?

Kinowy ekran 4K OLED o naprawdę dobrych parametrach aż prosi się o oglądanie filmów i seriali. Pomóc w tym mają głośniki stereo. Obydwa trafiły na front urządzenia i najwyraźniej są symetryczne albo tak sprytnie zaprojektowane, że nie słychać wyraźnej różnicy w mocy obydwu głośniczków. Grają głośno, choć z tendencją do lekkich przesterów i spłaszczania brzmienia przy najwyższej głośności. Efekt przestrzenny także robi dobre wrażenie. Nie są to najlepsze na rynku głośniki w smartfonie, ale zdecydowanie należą do ścisłej czołówki.

Do pozostałych kwestii audio nie mam żadnych zastrzeżeń. Po pierwsze – jest klasyczne złącze jack 3,5 mm, a to coraz większy rarytas w smartfonach, zwłaszcza flagowych. Po drugie – jakość odtwarzanej muzyki na słuchawkach przewodowych i bezprzewodowych to pierwsza liga. Po trzecie, w niemal dowolnej aplikacji możemy skorzystać z „Wibracji dynamicznej”. Silniczek wibracyjny reaguje na niskie tony, wzmacniając wrażenie basu, a efekt wyregulujemy kilkustopniowo. Działa to nieźle i jest bardziej bajerem, niż prawdziwym ficzerem, ale zawsze miło zobaczyć (i poczuć) coś nowego.

Aparaty Sony Xperia 1 V.  O smartfonie, który chce być lustrzanką

Xperia 1 V ma na pleckach całkiem imponująco wyglądający zestaw trzech aparatów – główny, szerokokątny i peryskopowy teleobiektyw. Od wiodącego producenta lustrzanek i kamer wideo mamy prawo oczekiwać tylko znakomitych rezultatów. Dostaniemy je?

Obiektyw główny

Główny aparat w Sony Xperia 1 V ma 48 Mpix z przysłoną f/1.9, optyczną stabilizację obrazu, dedykowany przetwornik od Sony i pole widzenia 84 stopnie. Smartfon łączy cztery piksele i zapisuje zdjęcia w 12 Mpix. W pogodny, letni dzień rejestruje naprawdę mnóstwo, mnóstwo szczegółów. Autofocus się nie myli, stabilizacja zdaje egzamin i trudno o poruszone kadry. Co mnie dodatkowo cieszy, algorytmy odszumiana działają delikatnie, pozostawiając łagodne, przyjemne i naturalne ziarno.

A teraz najważniejsze – kolorystyka i kontrast są bardzo naturalne. To drugi biegun w porównaniu z Samsungiem, którego smartfony słyną z mocnego podrasowywania fotek. Ba, nawet w porównaniu z iPhone’ami zdjęcia wykonane przez Xperię są zachowawcze. Oczywiście HDR ciężko pracuje i często daje to widowiskowy, dramatyczny efekt (budynek Uniwersytetu Wrocławskiego pod słońce). Ale takie Ossolineum (czerwony budynek), zabudowa nad fosą czy wrocławski ratusz wyglądają, na pierwszy rzut oka, dość ciemno.

Sądzę, że takie jest zamierzenie producenta i wyjątkowo nie traktuję tego jako wadę. Xperia 1 V ma dawać surowy materiał, na którym później można pracować. Dzięki wyśmienitej szczegółowości, fotki i tak nadają się na social media, a pięć sekund w podstawowym edytorze wystarczy, by podbić kolory i zaszaleć z kontrastem. Na szczęście aplikacja aparatu ma kilka predefiniowanych filtrów fotograficznych, dzięki którym od razu uzyskamy bardziej „gotowe” kadry. Widać, że Sony mocno stawia na zastosowania profesjonalne i podstawową nawet obróbkę pozostawia użytkownikowi.

Teleobiektyw

Zoom optyczny w Xperii 1 V ma 12 Mpix, zmienną ogniskową w zakresie 85-125 mm, co przekłada się na przysłonę f/2.3-2.8. Dostajemy w rezultacie optyczne zbliżenie w zakresie od 3,5x do 5,2x, a cyfrowe do 15x. Nie są to najlepsze parametry na rynku, ale na pewno ponadprzeciętne. Zacznę od tego, że nawet na 15-krotnym zbliżeniu szczegółów jest na tyle dużo, by nie bolały oczy, a 10-krotny zoom jest bardziej niż użyteczny. 

Przejdźmy jednak do meritum – zbliżenia optycznego. Fotografie są dobrze dopasowane pod względem kolorów i kontrastu do pozostałych dwóch aparatów. Szczegółów jest bardzo dużo, choć gdzieniegdzie rzuca się w oczy silniejsze ziarno. Jednocześnie jest to obiektyw, przy którym najłatwiej o drobne poruszenie, więc stabilna ręka lub statyw/gimbal nie zaszkodzą. Wybaczam jednak, gdyż ogólna jakość zdjęć stoi po prostu na bardzo dobrym poziomie.

Obiektyw szerokokątny

Aparat szerokokątny w Xperii 1 V ma 12 Mpix, przysłonę f/2.2 i widzi 123 stopnie. To najbardziej pozytywne zaskoczenie z całego zestawu. Fotki są niemal równie szczegółowe, jak te z obiektywu głównego, a to nie lada wyczyn. Smartfon celnie dopasowuje ich parametry do ujęć z obiektywu głównego pod względem kolorystyki, balansu bieli i kontrastu. Czasami są ciut jaśniejsze, ale działa to na ich korzyść.

Z jednej strony przynosi to podobne bolączki (miejscami nieco zbyt ciemne kadry), ale z drugiej jest to usprawiedliwione. Obiektywy szerokokątne zwykle są ciemniejsze, a sumaryczna jakość zdjęć szerokokątnych z Xperii 1 V jest po prostu wyśmienita. Czasami wręcz musiałem się zastanawiać, czy to aby nie przypadkiem dzieło obiektywu głównego. Brawo!

Tryb nocny

A teraz będzie najciekawiej. Sony Xperia 1 V bardzo oszczędnie serwuje nam tryb nocny, w zdecydowanej większości polegając na automatycznym HDR-ze. W sytuacjach, w których znaczna część smartfonów odpala już algorytmy dedykowane wieczornym kadrom, Xperia nawet o tym nie myśli. Na dodatek trybu nie da się wywołać ręcznie. I jest to miecz obosieczny.

Z jednej strony nocne zdjęcia w  „wymuszonym” trybie automatycznym są jasne i szczegółowe, niezależnie od obiektywu, zwłaszcza w przypadku równomiernie podświetlonych budynków. Z drugiej mają mocno podbite kolory i bardzo ochoczo prześwietlają jasne partie kadru. Obiektyw szerokokątny i teleobiektyw potrafią także sypnąć szumem na jednolitych planach. Nie mogę jednak odmówić im efektowności – są po prostu ładne, dopóki nie zaczniemy przyglądać się im bardziej wnikliwie.  

Zdjęcia w trybie automatycznym

Tryb nocny dla obiektywu głównego sprawuje się poprawnie, aczkolwiek rezultaty są dość subtelne. Poprawie ulega kontrast i szczegółowość, choć wciąż zdarzają się prześwietlenia jasnych partii. Aparat szerokokątny i teleobiektyw w trybie nocnym potrafią nienaturalnie rozjaśnić fotkę, spłaszczyć balans bieli i mocno zaszumić kadr. W przypadku odległych budynków nocą jestem w stanie to zrozumieć, ale zdjęcie podświetlonego mostu nad rzeką z wieżowcami w tle… Tutaj coś poszło nie tak. Szczerze liczę, że to problemy do częściowego wyeliminowania aktualizacjami oprogramowania.

Obiektyw główny

Obiektyw szerokokątny

Teleobiektyw 3,5x

Tryb portretowy

Zdjęcia portretowe wykonamy za pomocą obiektywu głównego i teleobiektywu. Efekt działa dobrze, ale zdecydowanie najlepiej radzi sobie w równomiernym, dziennym świetle. Kwiat, figura krasnala, gołębie czy krokodyl są bardzo precyzyjnie odcięte od tła, ale już taki szermierz czy rzeźba przy Ossolineum są gdzieniegdzie błędnie rozpoznawane. Takie wpadki dotykają jednak każdego smartfona – to wciąż tricki oprogramowania, a nie czysta optyka.

Jedyne, co mnie zaskoczyło, to brak HDR-u w zdjęciach portretowych. Widać to poniżej na fotkach ze śpiącym kotem. Zdjęcia bez efektu bokeh są dużo ostrzejsze, lepiej zbalansowane pod kątem kontrastu, a tło nie jest prześwietlone. Ponadto teleobiektyw sprzętowo zapewnia naturalne rozmycie tła, więc w takich sytuacjach najlepiej zrezygnować z efektu i postawić na właściwości optyki.

Selfie

12-megapikselowy aparat selfie ma przysłonę f/2.0 i pole widzenia 83 stopnie. Jest po prostu OK – szczegółów nie brakuje, kolorystyka i kontrast wyglądają naturalnie, jedynie HDR mógłby lepiej radzić sobie z prześwietleniami. Tryb portretowy także nie zawodzi i całkiem celnie odcina pierwszy plan od tła. Oczywiście największy problem sprawiła moja przerzedzająca się grzywa, ale smartfon w miarę rozsądnie rozmył jej krawędzie. Na Instagrama, TikToka czy do wideorozmów będzie jak znalazł.

Wideo

Sony Xperia 1 V nie dołącza do trendu na kręcenie w 8K i stawia na rozszerzanie możliwości rejestrowania klipów w 4K. Ogólnie smartfon jest dość mocno promowany swoimi możliwościami kręcenia wszystkimi obiektywami właśnie w tej rozdzielczości, na dodatek przy 120 FPS (aparat przedni max. 4K 60 FPS). Co ciekawe, w podstawowej aplikacji aparatu dostajemy tylko 4K 30 FPS, a większa płynność dostępna jest wyłącznie w aplikacji Video Pro. Dziwne, nie powiem.

Na szczęście jakość rejestrowanych klipów jest bardzo dobra. Widać na nich mnóstwo szczegółów, kontrast i kolory są świetnie trzymane na wodzy, HDR zdaje egzamin, a stabilizacja jest skuteczna i bardzo naturalna. Przełączanie między obiektywami działa płynnie i przyjemnie. Xperia 1 V zdecydowanie zadowoli mobilnych filmowców, a dedykowane aplikacje pozwalają na bardzo precyzyjne ustawianie parametrów nagrania.

4K 120 FPS bez stabilizacji

4K 60 FPS standardowa stabilizacja

4K 30 FPS najlepsza stabilizacja

1080p 60 FPS

Podsumowanie recenzji Sony Xperia 1 V

Sony Xperia 1 V to smartfon bez wątpienia wyjątkowy. Nie dołącza do pościgu na design, megapiksele i bombastyczny marketing, kładąc nacisk na czystą moc podzespołów i jak najlepsze możliwości foto i wideo. Prosty, funkcjonalny design smartfona przypadnie do gustu wielu osobom, zwłaszcza że obudowa przyjemnie leży w dłoni i nie ciąży w kieszeni. Natomiast trio aparatów na pleckach, choć niepozbawione wad, to jeden z lepszych zestawów na rynku.

Podkreślam jednak, że Sony Xperia 1 V to narzędzie dla bardziej ambitnych i wymagających twórców. Stąd też dedykowane, rozbudowane aplikacje, które rozwijają pełen potencjał, jaki drzemie w urządzeniu. Przeciętny „Kowalski” może pokręcić nosem na teoretycznie bladą kolorystykę zdjęć i filmów, ale profesjonalista doceni ogrom perspektyw, jakie otwiera obcowanie z praktycznie nieprzetworzonym materiałem.

Prostota, minimalizm i surowość w połączeniu z dość wysoką ceną czynią z Xperii 1 V smartfon dość niszowy. Ale gdybym chciał schować do kieszeni spodni coś, co w jakimś stopniu zastąpi mi lustrzankę, poważnie rozważyłbym wybór najnowszego flagowca od Sony. To naprawdę dobry smartfon, którego w pełni docenią ci, którzy wiedzą, czego od niego oczekują.

Minusy

  • nadmierne nagrzewanie się pod obciążeniem
  • materiał na pleckach sprawia "plastikowe" wrażenie
  • nierówny tryb nocny, którego nie da się włączyć ręcznie
  • wysoka cena

Plusy

  • poręczna i lekka konstrukcja
  • znakomity ekran OLED
  • fenomenalna wydajność w każdych okolicznościach
  • lekka, przemyślana nakładka systemowa
  • dobre głośniki stereo
  • wyśmienita szczegółowość zdjęć, zwłaszcza z obiektywu szerokokątnego
  • wysokiej jakości klipy wideo

Ocena redakcji

8/10
PL - Rekomendacja