Wciąż czegoś brakuje. Recenzja słuchawek Sony WF-1000XM5

Wydaje się, że Sony szuka słuchawek doskonałych. Seria WF-1000X stała się istotną częścią półki słuchawek dousznych prawdziwie bezprzewodowych, a model 4 został powszechnie uznany za jeden z lepszych w swojej półce cenowej. I jak ma się do tego model WF-1000XM5? Jakby to powiedzieć… jest lepiej, chociaż Sony stoi w miejscu. A może należy powiedzieć, obstawia przy swoim? Zapraszam do recenzji słuchawek Sony WF-1000XM5.

WF-1000XM5 są dla wszystkich tych, którzy oczekują od słuchawek maksymalnej wygody, długiego czasu pracy i niezwykle konkurencyjnego, udanego i miękkiego brzmienia o charakterystyce V.

Warto, zdecydowanie tak, jeśli szukasz dźwięku z górnej półki zachowując przy tym rozrywkowy styl brzmienia.

Zasadniczo słuchawki mają dwa minusy: trzeszczące górne częstotliwości, co słychać przy okazji rocka i metalu, oraz panele sterujące, które z trudem rejestrują cztery dotknięcia z rzędu.

Recenzja słuchawek Sony WF-1000XM5 w skrócie

WF-1000XM5 to bardzo dobre słuchawki. Sony prezentuje tutaj pełne, skupione, dynamiczne brzmienie, które cierpi na bardzo charakterystycznie dla tego producenta przebasowany dźwięk. I tutaj pojawia się zagwozdka. Sony od długiego, długiego czasu w swoich produktach audio tworzy charakterystyczną barwę dźwięku, po której da się rozpoznać produkty tej marki. Pytanie tylko – czy to źle?

Nie da się na to odpowiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony to dobrze, ponieważ produkty te mają swoją tożsamość. Mają swój charakter, a konsument sięgający po produkt wie, czego się spodziewać. Z drugiej zaś strony jest to mankament tych produktów, ponieważ praktycznie wszystkie mają tę samą cechę – przebasowane brzmienie. Czyli całości brakuje balansu. Dodatkowo WF-1000XM5 cierpią na ziarnistą, chrupiącą górę, która dotyka przede wszystkim talerzy perkusyjnych, co najlepiej słychać w rocku i metalu.

Osoby, które lubią brzmienie Sony, które lubią, kiedy wysokie częstotliwości są trochę przycięte i podniesione (czyli zostaje jedynie ta wyższa góra zaczynająca się w okolicy 4kHz, która jest dodatkowo uwypuklona), a bas jest uwydatniony kosztem średnicy (czyli jest go sporo) będą, jak sądzę, zachwycone tym brzmieniem. Ponieważ WF-1000XM5 w tym sensie gra wyśmienicie. Temu brzmieniu, jeśli tylko ktoś lubi dopompowany bas i przyciętą górę, niczego nie brakuje. Zwracam na to uwagę, ponieważ za ideał biorę brzmienie liniowe, o surowej charakterystyce. Gdybym jednak miał polecić komuś słuchawki o charakterystyce typu V (czyli dużo dołu, mniej środka i znów więcej góry) poleciłbym słuchawki Sony WF-1000XM5.

Zwracam szczególną uwagę na to, że ocenione wyżej brzmienie jest tym, które słuchawki prezentują zaraz po wyjęciu z pudełka. Jeśli ciekawi Cię działanie aplikacji i jej wpływ na słuchawki, to mówię o tym w dalszej części tekstu.

Kilka słów jeszcze o komforcie noszenia. Jest fantastycznie. Dosłownie fantastycznie. Mamy aż 4 pary wkładek o różnych rozmiarach od producenta, a same słuchawki są lekkie i wygodne. To chyba najwygodniejsze pchełki jakie miałem przyjemność nosić. Każda słuchawka posiada funkcje sterowania za pomocą panelu dotykowego umieszczonego na obudowie. Da się do tego panelu przyzwyczaić, chociaż fanem nie zostałem.

recenzja-słuchawek-Sony-WF1000XM5-etui-słuchawki

Ciekawy unboxing słuchawek WF-1000XM5. Co jest w komplecie?

Dlaczego ciekawy? W sumie dlatego, że ja tak mówię. A poważniej rzecz biorąc Sony funduje nam naprawdę bogaty komplet zamknięty w ekokartonowym pudełku.

W środku znajdziemy:

  • bohaterów recenzji,
  • etui z funkcją ładowania,
  • dokumentację,
  • kabel ładujący USB-A – USB-C,
  • 4 pary wkładek.

4 pary wkładek to ukłon w stronę wymagających konsumentów, którzy oczekują swobody i komfortu. I rzeczywiście Sony wywiązało się z tego celująco, dosłownie wzorowo. O komforcie jeszcze sobie kilka słów powiemy, ale cztery pary wkładek piankowych (które wzmacniają pasywną redukcję) to coś, co w tej półce cenowej powinno być standardem. Niestety nie jest, więc duży plus dla Sony.

Jak wspomniałem, opakowanie jest stworzone zgodnie z nurtem eko. Jak sam producent podaje, jest to materiał papierowy powstały z bambusa, włókna trzciny cukrowej i makulatury z odzysku. Takie nastawienie producenta oczywiście cieszy i jestem za tym, by możliwie najbardziej wykorzystywać materiały naturalne lub odzyskiwać już wyprodukowane. Niestety niesie to za sobą pewne niekorzystne aspekty, jak np. wygoda użytkowania. Samo opakowanie jest praktycznie niemożliwe do dokładnego zamknięcia. Co prawda opakowania się ze sobą na co dzień nie nosi, ale gdyby ktoś chciał je wziąć, to musi je czymś związać. Inaczej, po prostu wrzucone do torby czy plecaka otworzy się, a cała zawartość wypadnie i trzeba będzie szukać wszystkich nakładek jedna po drugiej. Wiem to z doświadczenia. Nie jest to duży minus i jestem pewien, że firma dojdzie do wprawy w ramach wykorzystywania materiałów ekologicznych bez utraty funkcjonalności.

Sony WF 1000XM5 komplet

Ciekawy wygląd słuchawek i etui

Przede wszystkim, słuchawki nie są kanciaste. Obły kształt dotyczy nie tylko słuchawek, ale też etui. I obłość, opływowość i podobne słowa towarzyszyły producentowi podczas projektowania tych słuchawek. Są tutaj zmiany względem WF-1000XM4 i to zmiany na lepsze. Mam wrażenie, że poprzedni model cierpi trochę na niezdecydowanie, na niby fajny, oryginalny kształt, ale jednak trochę jakby był wynikiem kompromisu między projektantami.

WF-1000XM5 to model zdecydowany, subiektywnie ładny, oryginalny, kształtny. Testowany przeze mnie model jest czarny ze złotoróżowymi elementami (kratka w formie plaster miodu i logotyp producenta). Nie do końca rozumiem, dlaczego słuchawki na froncie są matowe (i tam znajduje się panel sterujący) a pozostała część materiału jest błyszcząca. Zastosowano tutaj więc dwie faktury materiałowe. Całkiem możliwe, że zrobiono to po to, by było po prostu ciekawiej. Design jest w porządku. Jest minimalistyczny, niekrzykliwy, a nawet do pewnego stopnia dostojny. Lubię wygląd tych słuchawek. Przemawia do mnie matowy front i obły kształt.

Etui jest niewielkie, mówiąc wprost – małe. Aż ciekawe, że te słuchawki się tam mieszczą. Prawdopodobnie zrobiono to kosztem gabarytów baterii. I rzeczywiście, słuchając muzyki codziennie przez minimum 8 godzin, etui trzeba ładować co dwa dni. Co do wyglądu pokrowca – tutaj też opływowy, niekanciasty kształt. Sprawia wrażenie jakby uniesionego, to znaczy u podstawy jest materiału mniej, a u góry, gdzie znajduje się klapka, jest go więcej. Etui można właściwie zmieści w dłoni. Tutaj cały materiał jest już matowy.

Działanie etui

Etui działa bez zarzutów. Klapka otwiera się od góry, z łatwością można ją uchylić jedną ręką, a przy tym magnes, który zapobiega przypadkowemu otwarciu spełnia swoją rolę. W zasadzie nie da się otworzyć etui przypadkiem i to samo dotyczy mocowania słuchawek. To znaczy, z otwartego etui słuchawki nie wypadają. Nawet mocno potrząsając otwartym opakowaniem górą do dołu nie da się doprowadzić do wypadnięcia pchełki. Prędzej się etui zamknie (i już nie otworzy) niż wypadnie słuchawka. Działanie 10/10.

Z tyłu etui jest USB-C służące ładowaniu urządzenia i przycisk zasilania, który służy do parowania słuchawek. Tutaj warto zaznaczyć – kolejnego parowania. Drugiego, trzeciego… Pierwsze parowanie odbywa się automatycznie. Wystarczy wyjąć słuchawki z etui, a te przejdą w tryb szukania. Można sparować słuchawki z dwoma urządzeniami naraz i swobodnie przeskakiwać między nimi.

Funkcjonalność słuchawek i czas pracy na baterii

Zanim przejdziemy do brzmienia słuchawek, to powiemy sobie kilka słów na temat ich działania i czasie grania. Jak już wspomniałem, do ich obsługi wykorzystuje się panele sterujące. Na lewej jest jeden i na prawej jest jeden. Nic nowego, klasyka. Jak sprawuje się sterowanie dotykowe?

Ogółem jest dobrze, ale niestety nie jest idealnie. I biorę tutaj pod uwagę cenę tych pchełek. To półka na tyle droga, że nie uznaję żadnych, żadnych mankamentów. Przyczepię się do dwóch aspektów.

Po pierwsze – trzeba przyzwyczaić się do umieszczenia panelu sterującego w słuchawce. Ten nie pokrywa całego frontu słuchawki i czasem zdarzało mi się dotknąć słuchawki bez żadnej reakcji. Musiałem wtedy próbować drugi raz mając na uwadze, żeby nie dotknąć tego samego miejsca. To rzecz jasna kwestia przyzwyczajenia, ale głównie z tego powodu nie zostałem fanem tego rozwiązania w tym wydaniu. Żeby mieć pewność, że moje polecenie zostanie odczytane przez słuchawki, do ucha przykładałem dwa palce. Wtedy z reguły słuchawki reagowały poprawnie

Po drugie, panel sterujący nie zawsze prawidłowo odczytuje polecenia. Regulowanie głośności w słuchawkach jest bardzo uciążliwe. By wyregulować głośność (na lewej słuchawce przyciszamy, na prawej podgłaśniamy) należy dotknąć panelu słuchawki cztery razy z rzędu. Już potrójne dotknięcie to niełatwe zadanie, więc w tym przypadku to już wyczyn. Dotknięcie oczywiście jest możliwe, ale słuchawka interpretuje albo dwa kliknięcia, albo dwa osobno i jedno osobno, albo jeszcze co innego, ale na pewno nie rejestruje czterech gestów z rzędu. Nakreślam tu spory minus. Mniejsza z tym, że znaczenia gestów są stałe i nie da się ich zmienić. Trudno. Ale chęć podgłośnienia muzyki bez wyłączenia jej i włączenia ze dwa razy z rzędu to karkołomne zadanie. Oczekuję poprawy w kolejnym modelu.

Z tego może trochę wynikać, że panel sterujący działa kulawo, ale jestem po prostu krytyczny. W zasadzie, jeśli tylko uda Ci się trafiać jednym palcem w panel dotykowy, to nie będzie większego problemu z jego obsługą… zakładając, że odpuścisz sobie regulację głośności. Panel reaguje bardzo szybko, a każde przyjęcie komendy komunikowane jest sygnałem dźwiękowym. Jedynym realnie ciężkim zarzutem jest bardzo uciążliwe regulowanie głośności, które jest do tego stopnia nieskuteczne, że łatwiej wyjąć telefon z kieszeni i podgłośnić lub przyciszyć dźwięk.

Czas pracy na baterii

Producent podaje, że słuchawki pracują 8 godzin bez przerwy. I pierwszy raz spotkałem się z tym, że produkt działa dłużej niż jest obiecywane. Z moich testów wynika, że słuchawki pracują nawet 10 godzin bez przerwy, a etui przedłuża ten czas do jakichś 24 godzin. 10 godzin z włączonym ANC! Najlepszym ANC jakie słyszałem. 

Wygoda noszenia Sony WF-1000XM5

Jak już wspomniałem, Sony WF-1000XM5 to słuchawki bardzo wygodne. To pchełki lekkie, o przyjemnym kształcie, odpowiednio długim kanale dźwiękowym i świetnie wymodelowanych wkładkach, które momentalnie układają się w uchu. Słuchawki nie powodują dyskomfortu nawet po 10 godzinach noszenia, czyli aż do wyzerowania baterii.

Zdarzyć się może, że któraś pchełka się poluzuje i trzeba będzie ją poprawić. To normlane, nie wiem czy istnieją słuchawki dokanałowe, które raz wsadzone stabilnie przez cały czas siedzą w uchu. I tutaj trzeba pamiętać, że na słuchawkach są panele sterujące i dotykając słuchawki podczas poprawiania łatwo zatrzymać odtwarzanie czy wyłączyć ANC. Trzeba się przyzwyczaić do chwytania słuchawki tak, by nie zahaczyć o jej front.

W ogóle i szczególe Sony WF-1000XM5 to jedne z najwygodniejszych słuchawek jakie nosiłem, a kilka par dołączonych wkładek czyni z tej pary chyba również najbardziej uniwersalne, z jakimi miałem do czynienia. W temacie komfortu nie ma już nic do powiedzenia.

Jak działa to wychwalane ANC w Sony WF-1000XM5?

Doskonale. Dosłownie – wzorowo. Nie mogę powiedzieć nic złego o tym aspekcie. To drogie słuchawki, jestem krytyczny, chcę być czepialski i… nie mogę. ANC w Sony WF-1000XM5 działa idealnie.  Przynajmniej zestawiając to z tym, co słyszałem. Może wszystkich słuchawek na rynku nie testowałem, ale przechwałki producenta w tym temacie są prawdziwe. Active Noise Cancellation czyli aktywna redukcja szumu jest wzorowa. To największy plus tych pchełek. Ich as w rękawie to oferowane ANC, które da się z poziomu aplikacji regulować, a dodatkowo jest funkcja automatycznego dostosowywania ANC w zależności od tego, gdzie aktualnie użytkownik się znajduje. Coś wspaniałego.

Jeśli więc zależy Ci na odcięciu się od otoczenia tak, by nie słyszeć rozmów wokół, stłumić ruch uliczny czy stukot wózka sklepowego, to kup Sony WF-1000XM5.

Działanie ANC

ANC i trybem ambient steruje się za pomocą lewej słuchawki. Długie przytrzymanie tej słuchawki włącza mikrofony w zestawie i wyłącza ANC tak, by szybko można było usłyszeć wszystko z otoczenia. Mikrofony działają tutaj wzorowo i WF-1000XM5 zapewnia najbardziej naturalny tryb ambient z jakim się spotkałem. Oderwanie palca od słuchawki przywraca ANC.

Tapnięcie w słuchawkę wyłącza ANC i włącza tryb świadomego otoczenia. Kolejne uderzenie w panel sterujący wyłącza zbieranie dźwięków z zewnątrz i włącza ANC.

Powtórzę jeszcze raz, by ta kwestia wybrzmiała: nie spotkałem się w słuchawkach dousznych z lepszym ANC. Nie mogę wyjść z podziwu jak producent rozwiązał kwestię odcięcia się od hałasu z zewnątrz, a przy tym zminimalizował ingerencję tej technologii w jakość brzmienia. Jestem zdumiony i doprawdy pełen podziwu. ANC działa fenomenalnie i słuchawki w tej kwestii zasługują w skrócie mówiąc na szkolną szóstkę.

Hałas z zewnątrz redukowany jest delikatnie, miękko, nie powodując zaburzenia przestrzeni i nie pozostawia słuchacza w jakiejś bańce, którą bardzo często ANC tworzy. Praktycznie nie ma ingerencji w scenę, dynamikę i przestrzeń. Oczywiście coś tam jest, najbardziej czuć to na dolnym środku, ale to dosłownie subtelne doznanie. Szybko można o tym zapomnieć. WF-1000XM5 tak gładko przyzwyczaja słuchacza do ANC, że to staje się praktycznie naturalne, a zrezygnowanie z tego trybu jest nie do pomyślenia.

W aplikacji rzecz jasna wszystkie tryby (ANC, ambient lub działanie bez trybu) można włączać i wyłączać. O aplikacji jeszcze sobie powiemy.

recenzja-Sony-WF-1000XM5

Działanie aplikacji

Nie chcę rozwodzić się nad aplikacją, ponieważ nie ona jest przedmiotem recenzji, a dodatkowo nie aplikację się kupuje, ale słuchawki. Natomiast aplikacja zdecydowanie może wpłynąć na funkcjonalność pchełek, więc warto kilka zdań na ten temat powiedzieć.

Z poziomu apki można przewijać i zmieniać utwory, włączać i wyłączać tryby (ANC, ambient i brak trybu) czy podejrzeć stan baterii słuchawek i etui. Ponadto jest funkcja speak to chat, która włącza tryb ambient w momencie, w którym użytkownik zaczyna mówić. I rzeczywiście słuchawki szybko wyłapują głos i zmieniają ANC na tryb otoczenia.

W aplikacji można zmieniać funkcje słuchawek. Po wyjęciu z pudełka lewa odpowiada za tryby, prawa za odtwarzanie muzyki. W apce można to zmienić, albo wyłączyć panele zupełnie. Niestety nie da się przypisać własnego znaczenia do konkretnego tapnięcia. Albo wszystkie od Sony, albo wcale.

Istnieje funkcja przetestowania tego, czy słuchawki odpowiednio są osadzone w uszach. Za bardzo temu nie wierzę i radze sugerować się osobistymi odczuciami, ale jeśli ktoś jest ciekawy zdania aplikacji to zawsze można wykonać kilkusekundowy test.

Jest też możliwość włączenia dźwięku przestrzennego 360, ale niestety tryb ten nie współpracuje ze Spotify. Z listy aplikacji dostępnych najpopularniejszy jest chyba Tidal, więc użytkownicy tej platformy mogą to wypróbować. Jednak jestem konserwatystą i obstawiam przy swoim, że muzyka ma brzmieć w stereo, a nie 7.1 czy innym 360.

Słuchawki automatycznie zatrzymują odtwarzanie po wyjęciu ich z uszu i wznawiają po włożeniu. Da się to wyłączyć w aplikacji.

Ponadto można, po zarejestrowaniu się w aplikacji, mierzyć czas spędzony ze słuchawkami czy zbierać jakieś odznaczenia.

Z ciekawszych rozwiązań jest jeszcze obsługa gestów i tak np. można odebrać połączenie skinieniem głowy lub odrzucić gestem zaprzeczenia.  

Jak grają Sony WF-1000XM5?

Naprawdę ciekaw jestem jak szerokie grono czytelników uważa ten aspekt za najważniejszy, a ile osób stawia przede wszystkim na funkcjonalność urządzenia. Zachęcam do podzielenia się opinią w komentarzu!

Słuchawki grają przede wszystkim dołem i górą. To bardzo popularna charakterystyka, której poszukuje duża część konsumentów. I przyznaję, że w ramach tego brzmienia, WF-1000XM5 są doborowe. Po prostu świetne.

Za największy minus serwowanego brzmienia uważam nieudolnie poprowadzoną górę. Nie to, że basu jest kapkę za dużo, ale to, że góra trzeszczy i chrupie. Najlepiej słychać to w metalu i rocku, czyli tam, gdzie jest sporo talerzy perkusyjnych. WF-1000XM5 nie radzą sobie z nimi najlepiej i producent wyraźnie stawia na muzykę pozbawioną wyżej wymienionych elementów. Niekiedy, w niektórych nagraniach pojawiają się nieprzyjemne sybilanty (czyli mocno świszczące głoski s,c,t) czyli znów słuchawki mają czasem problem z reprodukcją tych częstotliwości. Dlaczego tak się dzieje?

Dzieje się tak, ponieważ WF-1000XM5 zaprojektowano tak, by górne częstotliwości podnieść do góry (wyeksponować), a za to zmniejszyć rolę górnej średnicy z pograniczem sopranu. I tak górka zaczynająca się na wysokości 4 kHz balansuje brak tego środka, ale producent trochę tutaj przesadził, więc najwyższe pasma brzmią chropowato.

Podobnie jest z dołem, to pasmo też jest wyeksponowane, ale zrobiono to już bardziej ze smakiem. Nie ma tutaj zmętniałego, ociężałego brzmienia. Ten bas, pomimo swojej przeważającej ilości, pozostaje lekki, szybki i przyjemnie ciepły. I znów jestem mile zaskoczony, ponieważ z reguły dokanałowe modele słuchawek cierpią na ociężałość i przytłaczający bas. A WF-1000XM5 robią tutaj dobrą robotę przyjemnie i bogato basem dysponując.

Uogólniając więc. Sony WF-1000XM5 nie starają się trafić w liniową charakterystykę i nie chcą być słuchawkami audiofilskimi. Zaprojektowano je z myślą o rozrywkowym, po prostu przyjemnym brzmieniu, które sprawia radość na co dzień. Nie można postawić zarzutów odnośnie do dynamiki, głośności, sceny czy balansu stereo. Ze wszystkich tych aspektów WF-1000XM5 wywiązuje się wręcz wzorowo. Naprawdę Sony dopieściło ten model słuchawek. Jedynym zarzutem, jaki mogą postawić fani rocka i metalu jest to, że talerze perkusyjne trzeszczą i czasem jest to uderzające.

Brzmienie słuchawek z aplikacją

W aplikacji dostępny jest korektor. Tutaj mamy kilka presetów do wyboru (np. relaks, wokal, czy jasne brzmienie) więc jeśli nie chce Ci się tworzyć własnego ustawienia, to spokojnie można wykorzystać gotowca. Sony daje możliwość zapisania dwóch własnych ustawień, z czego z przyjemnością skorzystałem.

Korektor nie należy do tych najbardziej rozbudowanych, więc po szybkim przetestowaniu wszystkich hebli można przejść do tworzenia własnego brzmienia. Osiągnięcie satysfakcjonującego efektu naprawdę nie jest trudne i zajmuje chwilę. Właśnie tutaj można delikatnie wyczyścić górne pasmo i odjąć kapkę basu tworząc bardziej liniowe brzmienie, ale jeśli tylko podoba Ci się dołożenie większego kopa na basie – droga wolna. Jestem przekonany, że znajdziesz ustawienie, które będzie Cię satysfakcjonowało, oczywiście, jeśli po wyjęciu z pudełka tak nie będzie.

recenzja słuchawek Sony WF 1000XM5 panel sterujący

Podsumowanie recenzji słuchawek WF-1000XM5

WF-1000XM5 to, wbrew mojemu wytykaniu niedoskonałości, świetne słuchawki, którymi można się zachwycić. Zakup tego modelu uważam za bardzo udany pomysł i sądzę, że te są w stanie cieszyć użytkownika całymi latami.

Wygoda noszenia tych urządzeń jest zaskakująca. Już na dzień dobry producent w komplecie dołącza 4 pary wkładek piankowych. Pchełki są lekkie i obłe, więc można je wygodnie umieścić w uszach i przy okazji nie wyglądać jak z wystającą anteną.

Słuchawki wyposażone są w dotykowe panele sterujące. Trzeba więc uważać przy ich poprawianiu, ponieważ łatwo jest niechcący zatrzymać muzykę czy wyłączyć ANC. Każda komenda potwierdzana jest sygnałem dźwiękowym. Panele sterujące działają dobrze, dopóki nie zachce nam się wyregulować głośności. Poczwórne dotknięcie jest naprawdę trudne do zrealizowania i prościej jest zrobić to z poziomu telefonu.

Brzmienie słuchawek tworzy tzw. uśmiechnięte brzmienie, czyli eksponuje niskie i wysokie częstotliwości. Góra bywa chrupiąca, co najczęściej słychać w metalu i rocku. Za to gratulacje należą się za poprowadzenie basu. Pomimo tego, że jest go sporo, to ten nie przytłacza i nie męczy. Jest soczysty, szybki i sprężysty.

WF-1000XM5 można sparować z aplikacją od Sony. Dzięki temu zyskuje się dostęp do korektora brzmienia, odbierania i odrzucania połączeń za pomocą gestów głową, informacji na temat stanu baterii (zarówno słuchawek i etui), czy funkcji chat to move, która włącza tryb ambient wtedy, kiedy użytkownik mówi. Nie jest to niezbędne, ale przydatne. Warto mieć.

Minusy

  • Chrupiąca, szeleszcząca góra, która objawia się przy okazji talerzy perkusyjnych
  • Panel sterujący gubi się w przypadku czterech kliknięć z rzędu

Plusy

  • Fantastyczna wygoda i komfort noszenia
  • Aż cztery piankowe nakładki wzmacniające pasywną redukcję szumów
  • 10 godzin słuchania muzyki bez przerwy
  • Etui, które doskonale trzyma słuchawki
  • Satysfakcjonujące, pełne, dynamiczne brzmienie ubrane w charakterystykę V
  • Deklasujące ANC, które dosłownie w minimalny sposób zmienia brzmienie muzyki
  • Udana aplikacja od producenta

Ocena redakcji

8/10
PL - Cena/Jakość