Są tablety flagowe, są tablety tanie i jest średnia półka, która usiłuje znaleźć balans między dwoma krańcami spektrum. Lenovo Tab M10 Plus 3 gen. celuje w bardzo zatłoczony segment urządzeń za ok. 1000 zł, w którym cięcia są duże, ale pomysłowość jeszcze większa. Czy nowiutki tablet od Lenovo wyróżnia się czymś wśród bezwzględnej konkurencji? Rzucę spoilerem już teraz – owszem, ma kilka asów w rękawie. Ale czy to po prostu dobry sprzęt, jak na swoją cenę? Odpowiedzi udzielam w tej recenzji.
Lenovo Tab M10 Plus 3 gen. dociera do nas z godziwym wyposażeniem. W pudełku znajduje się kabel USB-A do USB-C, 10-watowa ładowarka, szpilka do otwierania dość opornej szufladki na kartę micro SD oraz podstawowa papierologia. Tablet współpracuje z rysikami od Lenovo, ale takowego nie znajdziemy w opakowaniu. Nie powinno to jednak dziwić – mamy do czynienia z urządzeniem ze zdecydowanie średniej półki.
Jakość wykonania akcesoriów jest w porządku i nie oczekiwałem tutaj żadnych wodotrysków. Szkoda tylko, że do pudełka nie trafiła nieco szybsza ładowarka. Tablet obsługuje ładowanie 20 W, a Lenovo chwali się ogniwem o pojemności 7700 mAh, które aż się prosi o mocniejszy zasilacz. Mimo wszystko przy tak pojemnej baterii potrzeba sięgania po ładowarkę będzie pojawiać się bardzo rzadko. Ale o tym ciut później.
Lenovo Tab M10 Plus gen 3 pozytywnie zaskoczył mnie swoim wyglądem. Względem poprzednika ramki ekranu stały się symetryczne, a sam panel urósł do 10,6 cala. Urządzenie przypomina swojego droższego brata – Lenovo Tab P11 Plus. Jest więc nowocześnie, estetycznie i komfortowo.
Jednak najbardziej podobają mi się plecki – w ¾ wykonane są z aluminium, a w ¼ z przyjemnego, lekko chropowatego tworzywa. Dzięki temu trzymając tablet w jednej dłoni nie wyślizgnie się, nawet jeżeli rączki są nieco spocone. Brawo! Ten sprzęt nie dość, że cieszy oko, to jeszcze dba, aby na jego licu nie znalazły się smutne stłuczenia.
Pomimo zastosowania bardziej szlachetnych materiałów (na froncie oczywiście jest szkło), tablet jest lekki (460 g), więc nie męczy rąk nawet podczas długiego korzystania. Przyciski umieszczone są po chropowatej stronie, więc są dobrze wyczuwalne i przyjemnie klikają. Plus także za złącze słuchawkowe jack 3,5 mm. Jedyne, do czego bym się przyczepił, to dość masywne wybrzuszenie aparatu, totalnie niewspółmierne do tego, co skrywa. Ale o tym ciut później.
Rozdzielczość 2000×1200 w tablecie za te pieniądze bardzo cieszy i owocuje ona ponadprzeciętną ostrością obrazu. Pojedyncze piksele widać wyłącznie z bardzo bliska. Ponadto jest to panel IPS, więc kolory kuszą soczystością. Kąty widzenia są natomiast poprawne – degradacja kontrastu przy niższej jasności i zwłaszcza w ciemnych scenach potrafi rzucić się w oczy, ale nigdy na tyle, by nadmiernie przeszkadzała w spoglądaniu na ekran pod kątem. Patrząc na wprost, wszystko jest zawsze czytelne, niezależnie od okoliczności.
Jasność maksymalna to w specyfikacji 400 nitów. Wartość ta sprawdzi się przede wszystkim w pomieszczeniach, gdyż maksymalne podświetlenie nie poradzi sobie z ostrym słońcem. Ponadto automatyczne ustawienia były niekiedy nieco za ciemne, więc kilkukrotnie korygowałem podświetlenie ręcznie. Niewykluczone jednak, że Lenovo poprawi to wraz z którąś aktualizacją.
Ciekawym bajerem jest tryb czytania, który ma dostarczyć nieco ebookowych wrażeń. Oczywiście nie da się zamienić ekranu LCD w e-ink i w praktyce jest to po prostu tryb nocny z lekko skręconym kontrastem i możliwością włączenia skali szarości. Miło jednak, że o tej funkcji pomyślano, bo ekran o takiej przekątnej i rozdzielczości nadaje się wyśmienicie do czytania, a zastosowane tricki mniej męczą oczy.
Parametry Lenovo Tab M10 Plus 3 gen prezentują się rozsądnie i adekwatnie do ceny. Do testów otrzymałem model z procesorem MediaTek Helio G80, 4 GB RAM i 64 GB pamięci na dane. To w zasadzie oczekiwany standard w tej cenie i spotkamy go u wielu konkurentów. I podobnie jak u nich, ten zestaw dobrze sobie radzi przede wszystkim z podstawowymi zadaniami.
Jego praca nie jest superpłynna, ale trzeba brać poprawkę na cenę tego tabletu. Największą czkawką kończyło się zwykle przełączanie aplikacji lub powrót do ekranu głównego, kiedy w ruch szły 4 GB RAM-u. Natomiast już po uruchomieniu aplikacji czy przeglądarki wszystko działało w pełni stabilnie. A że jest to tablet skierowany raczej do mniej wymagających użytkowników, taka kultura pracy w pełni ich zadowoli.
Na szczęście Lenovo Tab M10 Plus gen 3 nie nagrzewa się mocno podczas obciążenia, nawet w trakcie zabawy z grami 3D. Owszem, robi się ciepły w okolicach aparatu, ale jedyna sytuacja, kiedy faktycznie nieprzyjemnie grzał, była zaraz po pierwszej konfiguracji. Tablet intensywnie pobierał dane oraz instalował aplikacje, więc skok temperatury był czymś zrozumiałym.
Lenovo Tab M10 Plus 3 gen pracuje na niemal czystym Androidzie 12. Tablet nie uszczęśliwia nas na siłę dodatkowymi usprawnieniami czy śmieciowymi aplikacjami i nie wyrzuca reklam bez ostrzeżenia. I bardzo dobrze. Owszem, możliwości konfiguracji są skromne, ale obsługa jest prosta, intuicyjna i przyjemna niemal bez potrzeby doinstalowywania dodatkowych programów. Jedyne, czego brakuje, to systemowa aplikacja do zarządzania okrojoną pamięcią RAM. Takową jednak można pobrać ze Sklepu Play albo zastosować któryś z tricków przyśpieszających smartfon – zadziałają też na tablecie.
Wyniki testów w benchmarkach potwierdzają, że mamy do czynienia z urządzeniem do codziennych, multimedialnych zadań. Napędzający tablet MediaTek Helio G80 wykręca wyniki zbliżone do szalenie popularnego Snapdragona 660, który trafił w ostatnich latach do mnóstwa średniopółkowych smartfonów i tabletów. W połączeniu z 4 GB RAM wystarczy w zupełności do przeglądania sieci czy oglądania filmów na Netfliksie. Natomiast lepiej nie eksperymentować z otwieraniem setek kart w przeglądarce – ten tablet woli rozsądek i spokój.
Lenovo Tab M10 Plus 3 gen. nie jest tabletem dla hardkorowych graczy i nie powinno to nikogo dziwić, patrząc na jego cenę. Ale nie oznacza to, że nie da się na nim pograć. Call of Duty Mobile czy PUBG działają na niskich ustawieniach graficznych i potrafią czasem chrupnąć, ale są w pełni grywalne. Niezniszczalny Asphalt 9 kilka razy zgubił parę klatek i przeskalował rozdzielczość w dół, ale wyglądał ślicznie jak zawsze.
Bardzo wymagające, świeżutkie superprodukcje pokroju Diablo Immortal niestety nie uruchomią się na wbudowanym układzie graficznym. Ale podkreślę raz jeszcze – to nie jest tablet gamingowy. Większość najpopularniejszych gier uruchomi się na nim bez problemu, zwłaszcza tych skierowanych do okazjonalnych graczy.
I właśnie do casualowych gier 2D, czyli zabijaczy czasu, takich jak Candy Crush Saga, Coin Master czy Rise of Kingdoms, Lenovo Tab M10 Plus gen 3 sprawdzi się jak znalazł. Osobiście wciągnąłem się bez pamięci w Plants vs Zombies, w które na dużym ekranie tabletu gra się po prostu fenomenalnie. W związku z tym sprzęt ten dobrze nada się do pacyfikowania dzieci, zwłaszcza że produkcje 2D mniej drenują baterię.
Pozwoliłem sobie także przeprowadzić wyczerpujące testy na najbardziej wymagającej grupie użytkowników. Informuję z satysfakcją, że koty dają atest temu tabletowi. Niestety testerzy nie potrafili się dzielić sprzętem i musiałem go zabrać, ku ich wielkiemu niezadowoleniu.
Wi-Fi 5 oraz Bluetooth 5 działały bez większych zastrzeżeń. Nawet w najbardziej niekorzystnych zakątkach mojego mieszkania połączenie z internetem przebiegało bezproblemowo. Sama prędkość transmisji wynosiła maksymalnie 25 Mb/s, niezależnie od odległości od routera. Natomiast streamowanie treści nawet w 1440p czy przeglądanie sieci przebiegało bez zarzutu. Dla mniej doświadczonego użytkownika wystarczy to w zupełności, a wydaje mi się, że do takiego właśnie skierowany jest ten tablet.
Możliwości zabezpieczenia sprzętu są natomiast podstawowe. Tablet nie jest wyposażony w czytnik linii papilarnych, co nie dziwi w tej cenie i jedyną opcją biometrycznego zabezpieczenia jest skanowanie twarzy. Opiera się ono wyłącznie na zdjęciu 2D i działa przeciętnie. Skanowanie przebiega długo i często pojawiają się problemy z właściwym rozpoznaniem naszego wizerunku, zwłaszcza w gorszych warunkach oświetleniowych.
Sam proces konfiguracji opiera się na jednym ujęciu wykonywanym szybko i bez ostrzeżenia – brakuje jakiegokolwiek odliczania. Podchodziłem do konfiguracji trzykrotnie, aby zarejestrować jakkolwiek naturalne, nierozmazane zdjęcie z twarzą w środku kadru. Zdecydowanie lepiej, szybciej i wygodniej zablokować tablet kodem, hasłem albo wzorem.
Cztery głośniki w tablecie za ok. 1000 zł? Tak, to jest możliwe i widać od razu, że Lenovo bardzo chce rozpieścić kinomanów z ograniczonym budżetem. Lenovo Tab M10 Plus gen 3 gra po prostu świetnie. Głośniki są głośne, dźwięk jest czysty i pełen detali, a logo Dolby Atmos nie jest wydmuszką i faktycznie taki układ głośników potrafi nieco zasymulować przestrzenność. Jedynie przy bardzo wysokiej głośności zdarza się lekkie trzeszczenie, ale spotkałem się z tym nawet w ponad trzykrotnie droższym, flagowym tablecie. Chylę czoła!
Jedyny zarzut, jaki mam, to fakt, że trzymając tablet w dłoniach w pozycji horyzontalnej, zasłaniamy dolne głośniki. Mają one nieco głębsze, głośniejsze brzmienie, więc tracimy sporo z dźwiękowych rarytasów, jakie funduje sprzęt. Ale zawsze można podłączyć słuchawki, na których brzmienie jest też bardzo przyjemne, choć delikatnie stępione. Jednak nieco grzebania w korektorze pozwoli wydobyć więcej głębi także na słuchawkach. Audio w Lenovo Tab M10 Plus 3 gen. błyszczy niczym rumak, którego ujeżdża Beyonce na okładce swojej nowej płyty.
Lenovo jest dumne z ogniwa o pojemności 7700 mAh. I ma ku temu powody, bo dwa-trzy dni korzystania z tego tabletu to żaden problem. W ciągu doby spędzałem średnio 3-4 godziny na przeglądaniu social mediów, oglądaniu seriali, sprawdzaniu niusów czy graniu w gry, także te bardziej wymagające. Tablet potrzebował dwóch dni, aby bateria spadła mniej więcej z 80% na 20%. Przez cały czas miałem włączony Bluetooth oraz Wi-Fi, a także dość wysoki poziom jasności. Cóż powiedzieć – elegancko!
Żadnym wyzwaniem nie będą także około dwa tygodnie czuwania. W ciągu 72 godzin bezczynności z włączonym Wi-Fi i Bluetoothem poziom baterii spadł o zaledwie 18 procent. Wyłączenie łączności bezprzewodowej wydłużyłoby ten czas zapewne o dodatkowe kilka dni. Ponadto w ustawieniach dostępne są liczne opcje optymalizacji i oszczędzania baterii. Chapeau bas!
Muszę rozpocząć od najważniejszego – tabletem zdjęć się nie robi, a na pewno nie tabletem za około 1000 zł. Lenovo Tab M10 Plus 3 gen oferuje dokładnie to, czego można się spodziewać, czyli bardzo podstawowe aparaty do praktycznych, a nie artystycznych zastosowań.
Aparaty w Lenovo Tab M10 Plus 3 gen prezentują się następująco:
Aparat główny to 8-megapikselowa jednostka z autofocusem. Jakość zdjęć jest przeciętna – detale są sprasowane, kolory dość ciemne, a automatyczny HDR nie wyciąga wystarczająco wielu detali z cieni i prześwietleń. Software’owe wyostrzanie podkreśla nieco szczegóły, ale także zwraca uwagę na szumy. Pstrykanie fotek nocą natomiast odpada – brakuje dedykowanego trybu, a zdjęcia składają się z ciemnych lub jasnych plam przyprószonych cyfrowym szumem.
Taka soczewka sprawdzi się jednak bardzo dobrze do jednego – robienia zdjęć dokumentów. I na duży plus zaznaczę wbudowaną w aplikację aparatu funkcję skanowania dokumentów. Jakość „skanów” jest wystarczająco wysoka i sprawdzi się w domu, w szkole czy na uczelni. Ponadto skaner posiada liczne tryby i dosyć celnie odcina papier od tła, więc łatwo uzyskać satysfakcjonujący rezultat.
Selfiaki przywodzą na myśl jakość kamerek internetowych w laptopach. Do prowadzenia wideorozmów czy skontrolowania urody przed wyjściem na balety wystarczy, ale raczej do niczego więcej. Kolory i kontrast są mało wyraziste i zdarza się zaszumienie w ciemniejszych partiach kadru. Tryb portretowy stosunkowo dobrze oddziela pierwszy plan od tła, ale nie polecam trybu „upiększanie”. Zarówno w tabletach za 1000 złotych, jak i w smartfonach za 5 tysięcy wygląda to równie sztucznie.
Lenovo Tab M10 Plus 3 gen nagrywa maksymalnie w 1080p i 30 FPS, ale na pokładzie nie ma żadnej stabilizacji, więc potrafi telepać jak na kolejce w Energynaldii. Ponadto detale są dość mocno rozmyte, a kolory zbyt ciemne w cieniach i zbyt spłowiałe w słońcu. Ponownie – tablet sprawdzi się przede wszystkim do wideorozmów i podbijania Hollywood przez dzieci w wieku szkolnym. Postawiony na stole albo stabilnie trzymany w dłoniach zarejestruje wystarczająco wyraźny obraz.
Muszę jednak zaznaczyć jeden problem – dźwięk jest okrutnie skompresowany i świdruje w uszach. Wygląda to na wpadkę oprogramowania i prawdopodobnie zostanie naprawione z którąś z najbliższych aktualizacji. Nie sądzę, aby Lenovo świadomie przeoczyło takie niedociągnięcie.
Lenovo Tab M10 Plus 3 gen. jest tabletem niedrogim, pełnym kompromisów, ale też niepozbawionym zalet. Zwłaszcza stylowa obudowa z aluminium wygląda i zachowuje się ponadprzeciętnie. Nie mogę mu też odmówić, że jest świetną maszyną do serwisów streamingowych i zabijania czasu w podróży. Wysoka rozdzielczość ekranu i żywe kolory cieszą oczy, a głośniki grają bajecznie. Ponadto bardzo pojemna bateria zapewnia wiele godzin zabawy. Patrząc na to, aż trudno uwierzyć w cenę tego tabletu.
O cenie urządzenia przypomina jednak jego wydajność. Jest wystarczająca do codziennych zadań, takich jak przeglądanie internetu, czytanie książek czy oglądanie filmów. Po sprzęcie za te pieniądze nie można oczekiwać graficznych wodotrysków w grach 3D czy otwierania dziesiątek kart w przeglądarce. Jest to po prostu solidny, średniopółkowy tablet multimedialny do domu. I bardzo kusząca propozycja dla miłośników binge-watchingu serialów i filmów w sieci.
Dzięki za recenzję. Mślę, że jest pomocna i ogólnie przyjemnie się czytało 🙂
A proszę mi podpowiedzieć, czy warto dopłacać do 3generacji? Mam dylemat ten tablet 2generacji czy dołożyć do 3ciej.
Tylko na 3 gen można oglądać streamingi w HD. Nie wynika to z parametrów urządzenia, tylko polityki korporacyjnej (Widevine L1 albo L3).
Nie napisal Pan nic o wersji TB128XU z modułem LTE/GSM…
a to jest wartość tego tabletu
A mnie zastanawia dlaczego tak popsuli ten wysuwany panel od góry , kiedyś były funkcje w kółkach podobnie jak w innych urządzeniach innych firm było to ok. Teraz są brzydkie duże prostokąty po co to takie duże w ogóle żeby jeszcze chociaż mniejsze było i czemu to cały ekran po rizsunieciu się robi czarny. No brzydko to wygląda, wolałem ta wcześniejsza wersje , jest to podyktowane nowym android em czy Lenovo sobie tak wymyślił w nowej wersji nakładki ? A może da się to w menu gdzieś zmienić ? Bo kupiłbym może i ten tablet ale to menu nie przemawia do mnie w ogóle, popsuło to po całości.
Mam ten tablet TB128XU – chciałbym sformatować kartę SD za pomocą opcji „formatuj inaczej” – nigdzie nie mogę takiej opcji znaleźć – jest tylko formatuj kartę – karta służy tylko do plików medialnych.
Niech pan mi powie w jaki sposób w tym tablecie sformatować kartę SD w inny sposób, bo u mnie jest tylko formatuj SD i można na niej umieszczać tylko pliki multimedialne?
Czy tablet Lenovo M10 Plus 3 gn obsługuje certyfikat L1?
Hej, czy ten tablet posiada diodę powiadomień?
Na ten moment wersja tego tabletu (TB128XU) posiada wadę w postaci bardzo cichego dźwięku przy odtwarzaniu przez słuchawki bluetooth oraz maksymalnie odtwarza video w jakości 1080p mimo ekranu 2K. Problemy zostały zgłoszone do wsparcia Lenovo i temat wisi bez deklaracji jego rozwiązania. Dodatkowo zapowiedzianej aktualizacji na czerwiec do androida 13 nadal nie ma i brak jest informacji o dacie jej udostępnienia.
Ten tablet ma niestandardową rozdzielczość, która jest odrobinę mniejsza niż 2K (2048 pikseli). Jednak problemem są tu same źródła video, jeśli np. Netflix nie ma jakości pośredniej między 1080p a 4K, to tablet nie będzie mógł skorzystać ze swojej podwyższonej rozdzielczości i będzie korzystał z jakości, narzuconej przez aplikację VOD.
Wersja z Helio G80 dokładnie te same materiały na YT odtwarza w wyższej rozdzielczości bez problemu podczas gdy wersja na Snapdragonie ma max opcje 1080p. Dodatkowo na Chrome, gdzie da się wybrać opcję np 1440 obraz się zacina.