Już na pierwszy rzut oka widać, że ten tablet ma potencjał. Na papierze Lenovo Tab P11 (2 Gen) posiada wszystko, co niezbędne, aby stać się domowym centrum rozrywki, ale też pracy: efektowny wyświetlacz, przyjemne dla ucha audio, optymalną wydajność czy pojemną baterię. Przede wszystkim jednak Tab 11 drugiej generacji wyróżnia się naprawdę rozsądną wyceną. Jak tablet od Lenovo sprawdził się w praktyce? Na to pytanie – mam nadzieję – odpowie poniższa recenzja.
To tablet, który świetnie sprawdzi się przede wszystkim jako domowe centrum rozrywki (seriale, filmy, muzyka, sporadycznie gry). Po dokupieniu zewnętrznej klawiatury bez problemu można go wykorzystać również do pracy typowo biurowej.
Jak najbardziej. Mówimy o tablecie, który przedstawia rewelacyjny stosunek ceny do jakości. W podobnej kwocie trudno znaleźć urządzenie, które oferowałoby tak wiele, jak Lenovo Tab P11 z 2023 roku.
Trudno mówić o słabych punktach tego tabletu. Co najwyżej można wspomnieć o drobnych niedogodnościach pojawiających się podczas użytkowania. Jedną z takich jest na pewno zarządzanie energią, kiedy tablet jest nieaktywny. Tu z pewnością przydałaby się aktualizacja softu, która by sprawiła, że bateria nie będzie tak mocno drenowana w stanie "spoczynku", jak to ma miejsce obecnie. Brak ekranu OLED? W tej półce cenowej jest to jak najbardziej wybaczalne.
Lenovo Tab P11, który do mnie dotarł, może pochwalić się następującą specyfikacją techniczną:
Procesor: MTK Helio G99 (2 rdzenie, 2.2 GHz, Cortex A76 + 6 rdzeni, 2.0 GHz, Cortex A55)
Układ graficzny: Mali-G57 MC2
Pamięć RAM: 6 GB LPDDR4x
Pamięć wbudowana: 128 GB
Pojemnościowy, 10-punktowy, IPS,
Częstotliwość odświeżania ekranu: 120 Hz,
Przekątna ekranu: 11,5″,
Rozdzielczość ekranu: 2000 x 1200
USB Type-C – 1 szt.,
Wyjście słuchawkowe – 1 szt.,
Pogo pin connector – 1 szt.,
Czytnik kart pamięci microSD – 1 szt.,
Gniazdo kart nanoSIM – 1 szt.
Wbudowany modem LTE,
Wi-Fi 5 (802.11 a/b/g/n/ac),
Moduł Bluetooth
Szerokość: 269 mm,
Wysokość: 169 mm,
Grubość: 7,4 mm
Wbudowane cztery głośniki stereo,
Wbudowane dwa mikrofony,
Możliwość wykonywania połączeń telefonicznych,
Pyłoszczelność i wodoszczelność (IP52),
Ekran z powłoką Gorilla Glass 3, dołączony do zestawu rysik
Litowo-polimerowa 7700 mAh
Ten punkt w zasadzie mógłbym pominąć, gdyby nie fakt, że oprócz standardu – tablet plus ładowarka 20W, do tego kabel i szpilka do otwierania slotu na kartę microSD/nanoSIM – znajdziemy tutaj rysik Precision Pen 2 (2023), a więc niezwykle użyteczne akcesorium, które lepiej mieć… niż nie mieć. Do rysika zresztą jeszcze wrócimy.
Fajerwerków nie ma co oczekiwać, jest raczej standardowo, szczególnie jeśli widziało się już tablety marki Lenovo. Mamy tu udane połączenie aluminium, tworzywa sztucznego i gumowanego materiału, którym pokryto – na oko – jedną trzecią powierzchni plecków urządzenia, prawdopodobnie po to, żeby tablet nie wyślizgiwał się z dłoni, choć myślę, że względy estetyczne również miały tutaj znaczenie.
Całość wygląda naprawdę nieźle, momentami nawet efektownie, nawet mimo faktu, że mówimy o urządzeniu należącym do rodziny bodaj najbardziej nudnych wizualnie przedstawicieli elektroniki użytkowej.
Na krawędziach Tab P11 (2 Gen) znalazło się miejsce na kilka funkcjonalnych elementów. Zacznijmy od fizycznych przycisków. Mamy jeden główny, od włączania i wyłączania tabletu, oraz dwa odpowiedzialne za regulowanie głośności. Jedyne, co mogę powiedzieć na ich temat, to że trudno było mi się przyzwyczaić do ich rozmieszczenia. Korzystanie z nich bywa niewygodne, zwłaszcza podczas zapoznawania się z urządzeniem, ale to akurat „wina” nie samych przycisków, co sporych gabarytów całego tabletu.
Dalej mamy złącza. Oprócz standardowego USB typu C do podłączenia ładowarki lub przewodowego połączenia z komputerami mamy również wyjście słuchawkowe 3,5 mm, a także Pogo pin connector oraz sloty na karty microSD oraz nanoSIM.
Nie mogę nie wspomnieć też o głośnikach umieszczonych na krawędziach tabletu. Głośniki łącznie są cztery. Do tego, jak się spisują, wrócę w odpowiednim czasie.
Tym, co zwraca największą uwagę podczas korzystania z Lenovo Tab P11 drugiej generacji, jest waga urządzenia. Mamy tu wszak do czynienia z tabletem, który waży około 520 gramów. To czuć. Chociaż całkiem nieźle leży w dłoni, to jednak bardzo szybko tę dłoń męczy. Jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się więc dokupienie etui z podpórką. Chyba że z tabletu korzystacie w sposób, który tego nie wymaga.
Jeśli chodzi o kwestie odporności Lenovo Tab P11 (2 Gen) na nieprzewidziane sytuacje, wyszczególnić należy dwie kwestie. Pierwszą jest szkło Gorilla Glass 3, pokrywające ekran tabletu. Drugą norma pyłoszczelności i wodoszczelności IP52, sugerująca, że jest to urządzenie raczej dla domatorów niż dla wielbicieli korzystania z elektroniki w terenie.
Generalnie – Lenovo Tab P11 drugiej generacji jest ładny, dobrze wykonany, a jeśli nie będziecie rzucać nim o ziemię, pewnie też wytrzymały. Posiada aż cztery głośniki oraz wszystkie niezbędne porty. Dobrze leży w dłoni, choć spore gabaryty i waga mogą stanowić pewne utrudnienie podczas użytkowania.
Panel IPS zastosowany w Lenovo Tab P11 drugiej generacji naprawdę może się podobać. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę cenę tabletu. Ale po kolei.
Rzecz pierwsza. Mamy tutaj rozdzielczość 2000 x 1200 pikseli. W połączeniu z przekątną wynoszącą 11,5 cala dostajemy spory obszar roboczy z wyrazistym i ostrym obrazem. Dodajmy do tego jeszcze żywe, piękne kolory, znakomite kąty widzenia i wysoki kontrast i nagle się okaże, że to tablet wprost stworzony do obcowania z serialami i filmami na platformach VOD.
Znakomicie korzystało mi się z niego do tych właśnie celów. Przez moment nawet zapragnąłem go mieć w swojej domowej graciarni. Niestety wymowne spojrzenie żony skutecznie wygasiło te pragnienia.
O czym jeszcze warto wspomnieć? Na pewno o odświeżaniu ekranu na poziomie 120 Hz, który czyni wszystko płynniejszym i milszym dla oka. W ustawieniach tabletu możemy wybrać, czy chcemy korzystać z tego właśnie odświeżania, czy może zdecydować się na wariant, gdzie herców jest o połowę mniej, obniżając w ten sposób zapotrzebowanie urządzenia na energię. Opcją domyślną jest tu opcja adaptacyjna, która „krąży” między jednym wariantem a drugim.
Jasność maksymalna wynosi około 400 nitów. Teoretycznie nie jest więc najgorzej. Niestety praktyka poświadcza coś zupełnie odwrotnego; światło słoneczne czyni ekran Tab P11 całkowicie nieużywalnym. To kolejny argument za moim przypuszczeniem, iż jest to tablet wyłącznie dla domatorów. Na przykład dla mnie.
Lenovo Tab P11 (2023) zadziwiająco dobrze brzmi. Cztery głośniki współpracujące z Dolby Atmos okazały się wszystkim, czego potrzebuję do komfortowego oglądania seriali, ale też do słuchania muzyki i podcastów na Spotify.
Dźwięk jest bardzo czysty, nawet jeśli maksymalnie podkręcimy głośność, choć nie da się ukryć, że traci wtedy nieco na głębi, bo wyeksponowane są przede wszystkim tony wysokie. Tak czy inaczej, jeśli staniecie przed abstrakcyjną sytuacją, kiedy jest do obejrzenia film, chętnych kilkoro, a do dyspozycji jedynie tablet, Lenovo Tab P11 będzie jak znalazł.
Na plus oczywiście należy zaliczyć obecność portu audio 3,5 mm oraz możliwość bezprzewodowego łączenia się ze słuchawkami za pośrednictwem protokołu Bluetooth.
MediaTek Helio G99 to co prawda średniopółkowiec, choć w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Chip oferuje naprawdę solidną wydajność, co poświadczają nie tylko benchmarki, ale też subiektywne wrażenia. Wszystko tutaj działa niezwykle płynnie. Nie zauważyłem żadnych zaburzeń płynności działania systemu, nawet w przypadku wielu aplikacji działających w tle (Lenovo Tab P11 G2 posiada 6 GB RAM-u).
Testy w Geekbench 6 tylko potwierdzają to, co czuć podczas użytkowania.
Urządzenie posiada 128 GB wbudowanej pamięci, którą możemy rozszerzyć nawet o 1 TB, korzystając ze slotu na kartę microSD. Dla mnie bomba.
Lenovo Tab P11 drugiej generacji działa na systemie Android 12, chociaż producent obiecuje wsparcie systemowe co najmniej do lipca 2025, co w porównaniu z tabletami wielu innych producentów stanowi miłą niespodziankę.
Preinstalowanych, autorskich aplikacji od Lenovo jest niewiele, a te, które są, można usunąć, jeśli uznamy, że są nam niepotrzebne.
Poza tym, jak już zdążyłem wspomnieć, wszystko działa, jak należy, hardware idealnie współpracuje w software’em i pozostaje mieć nadzieję, że ta symbioza będzie trwać jak najdłużej.
Myślę również, że to jest odpowiednie miejsce na to, żeby pochwalić Google za Entertainment Space, a więc aplikację stworzoną z myślą o tabletach, która to aplikacja pozwala nam między innymi gromadzić w jednym miejscu wideo z większości platform VOD, o ile rzecz jasna je subskrybujemy. Innymi słowy – nie musimy przełączać się między Netfliksem a Disney Plus czy HBO MAX. Wszystkie ulubione filmy i seriale z różnych platform znajdują się w jednym miejscu. I to jest piękne.
Czy da się na tym tablecie komfortowo pograć? Odpowiedź na to pytanie wymaga użycia kultowego zwrotu pt. „to zależy”. Ja sam mobilnym graczem raczej nie jestem, jeśli już coś mnie wciągnie, to raczej są to tytuły o niewielkich wymaganiach sprzętowych. I w kontekście takich gier Lenovo Tab P11 to absolutny killer. Grałem głównie w Fallout Shelter, Iron Marines, Plants vs. Zombies 2 i tablet radził sobie bez najmniejszego zarzutu.
Pograłem też kilka godzin w androidową wersję GTA: San Andreas i również nie doświadczyłem żadnych ścinek. Te pojawiły się dopiero przy okazji takich tytułów, jak Diablo Immortal czy PUBG: Online, aczkolwiek i tak były sporadyczne i koniec końców rozgrywka sprawiała więcej przyjemności niż frustracji. Tym bardziej że Lenovo Tab P11 (2 Gen) nigdzie nie pozycjonuje się jako tablet dla graczy.
Co zaskoczyło mnie najmocniej, to jak dobrze grało mi się w niektóre tytuły przy użyciu rysika. Szczególnie Iron Marines, a więc gra, powiedzmy, strategiczna, zbliżona formułą do klasycznych RTS-ów, świetnie współpracowała z rysikiem i mam nawet wrażenie, że dawała pewien handicap w porównaniu do sterowania przy pomocy palców.
Kolejnym wartym odnotowania plusem jest to, że tablet – nawet pod obciążeniem – nie nagrzewa się na tyle, żeby było to odczuwalne.
Bardzo przyjemnie grało mi się również przy wykorzystaniu cloud gamingu – zarówno Game Passa, jak i GeForce NOW. Mamy tu wszak duży wyświetlacz i rozdziałką 2K i całkiem niezłe głośniki, więc mając do dyspozycji szybkie łącze internetowe oraz pada… możemy ogrywać nawet najbardziej wymagające tytuły w komfortowych warunkach. Świetna opcja, polecam.
Lenovo Tab P11 drugiej generacji otrzymał litowo-polimerowy akumulator o pojemności 7700 mAh. To z automatu czyni czas pracy na baterii jest jedną z największych zalet tego tabletu.
Naładowanie od 0 do 100 procent za pomocą 20-watowej ładowarki zajmuje mniej więcej 3 godziny. W drugą stronę natomiast… trudno jednoznacznie stwierdzić, wszak sposób użytkowania tabletu różni się od tego, w jaki sposób korzystamy ze smartfonów. Przy maratonie serialowym i jasności ustawionej mniej więcej na 50 procent udało mi się wykręcić czas lekko powyżej 8 godzin (pomijam tu przerwy, które sporadycznie sobie robiłem).
Tak czy inaczej częstotliwość podłączania Tab P11 do ładowarki nie powinna być dla nikogo uciążliwa, ponieważ zamontowana bateria jest pojemna i efektywna.
Trochę zawiodło mnie natomiast zarządzanie energią tabletu, kiedy ten jest nieaktywny. Tutaj było mocno nierówno. Na samym początku, kiedy Lenovo Tab P11 był prawie że nagi, odziany wyłącznie w preinstalowane aplikacje, żadnych problemów nie doświadczyłem. Mogłem nie używać go w ogóle przez dzień lub dwa, a potem po wybudzeniu okazywało się, że poziom naładowania baterii spadł nieznacznie.
Im więcej aplikacji jednak, tym gorzej zaczęło to wyglądać. Raz nawet zauważyłem, że przez dwa dni nieużywania urządzenia poziom baterii potrafił spaść od 90 procent do 0. Domyślam się, że kwestia „pogrzebania” w ustawieniach i pozmieniania uprawnień poszczególnych aplikacji mogłaby tu pomóc, natomiast… jestem zbyt leniwy, żeby robić to przy okazji każdej nowo zainstalowanej apki.
Jak już wcześniej wspomniałem, w niektórych grach pracowało mi się z rysikiem wyśmienicie. Podobnie rzecz ma się, kiedy używamy go do nawigowania po systemie Android 12. Bardzo wygodne, dobrze leżące w dłoni, akcesorium, którym pracuje się nieporównywalnie efektywniej niż dłonią. No i w przeciwieństwie do dłoni rysik nie zostawia na ekranie brzydko wyglądających odcisków palców.
Podoba mi się to, jak z pomocą rysika precyzyjnie działa rozpoznawanie odręcznego pisma, jak wygodnie wykonuje się screenshoty i tworzy notatki.
Czas pracy rysika, jak deklaruje producent, może wynieść nawet 200 godzin. Z wiadomych względów nie weryfikowałem tych obietnic w rzeczywistości, ale muszę przyznać, że nawet gdyby rysik działał na jednym ładowaniu 150 godzin, i tak byłby to wyśmienity wynik. Kiedy akcesorium już nam się rozładuje, wystarczy zdjąć gumową zaślepkę na jego końcu, odsłonić port USB typu C i wpiąć do niego ładowarkę. Rysik posiada dwa konfigurowalne przyciski oraz diodę informującą na przykład o tym, że urządzenie jest bliskie rozładowania.
O ile przy notatkach rysik sprawdza się świetnie, tak już z cyfrowym rysowaniem i malowaniem radzi sobie gorzej, choć wiadomo, tutaj wiele zależy od oprogramowania, na którym tworzymy.
Minus rysika? Na pewno to, że nie wiadomo, co z nim zrobić, kiedy tablet jest nieaktywny. Lenovo zupełnie nie przygotowało się na tę okoliczność. Tablet nie posiada ani magnesu, żeby trzymać rysik przy sobie, ani nawet żadnego fizycznego uchwytu. Domyślam się, że coś takiego posiadać będzie większość zewnętrznych etui kompatybilnych z Lenovo Tab P11 (2 Gen), natomiast fakt jest taki, że nie mając etui, podczas testowania tabletu zdążyłem zapodziać rysik co najmniej trzy razy.
Trudno mi wytłumaczyć sens istnienia tylnej kamery w tak sporym gabarytowo tablecie (skanowanie kodów QR? I co jeszcze?). no ale skoro już jest, poświęcę na jej temat kilka słów. Oczekiwania miałem… żadne i w sumie ani się nie rozczarowałem, ani nie zaskoczyłem.
W tyłu tabletu znajdziemy 13-pikselowy obiektyw, który tworzy, powiedzmy, poprawne zdjęcia, o ile oczywiście ma odpowiednio dużo światła. Po zmroku do wspomnianej poprawności sporo już brakuje.
Po stronie wyświetlacza dostaliśmy z kolei kamerą 8-pikselową, która posłuży nam, na przykład, do rozmów wideo albo sytuacyjnego „selfiaczka”. Efektu „wow” nie ma się co spodziewać: zdjęciom i nagraniom zdecydowanie brakuje ostrości, kolory są mdłe, a detale niewidoczne. Natomiast i tak mówimy tu o znacznie lepszej jakości niż ta, którą oferują kamery montowane w laptopach.
Frontowy obiektyw służy również do rozpoznawania naszej facjaty i odblokowywania w ten sposób tabletu. Jak to działa w praktyce? Trochę jak stary Maluch. Raz zadziała, innym razem nie, zupełna loteria.
Chociaż może to nie kamera jest tu winna, ale… moja niewyjściowa twarz?
Odpowiedź może być tylko jedna: tak, Lenovo Tab P11 to naprawdę udany tablet, posiadający długą litanię argumentów przemawiających za jego zakupem. Prześliczny 11,5-calowy wyświetlacz, bezkompromisowa wydajność, świetne głośniki z Dolby Atmos, efektywna i pojemna bateria, precyzyjny rysik, a przede wszystkim więcej niż rozsądna wycena.
To ledwie kilka z wielu zalet tego urządzenia.
O jakości Lenovo Tab P11 (2 Gen) niech zaświadczy fakt, że mam spory problem ze wskazaniem wad, które choć trochę by go dyskwalifikowały. Brak ekranu OLED? W tej półce cenowej próżno szukać OLED-ów w produktach konkurencji. Niedobór basów w głośnikach? Bez tego dźwięk wciąż brzmi zadziwiająco dobrze. Brak uchwytu lub magnesu na rysik? Zamawiając taki tablet, i tak pewnie dokupiłbym etui z klawiaturą, a to z miejsca rozwiązuje problem.
Kapitalny sprzęt.
Jestem posiadaczem Potwierdam powyższe. Ekran bardzo dobry i zdarza mu się szybkie rozładowanie baterii w trakcie czuwania. Być może naprawia to kolejne aktualizacje. Tablet dostanie najprawdopodobniej 2 kolejne wersje Androida.
Ja używam głównie do oglądania filmów i meczów na platformach streamingowych i muszę powiedzieć, że sprawdza się znakomicie – teraz wyjeżdżając zarówno prywatnie, czy służbowo nie muszę się martwić, czy w hotelu będzie odpowiedniej jakości TV
Używam do pracy, ten tablet może służyć jako drugi monitor po skonfigurowaniu Lenovo Freestyle
Bardzo ciekawe, możesz to opisać dokładniej? Zastanawiam się nad jego zakupem i to byłby kiler-ficzer 😉
Jak jest z Wi fi i jej anteną? podobno bardzo słaba?
Straszna ściema. Budżetowy tablet którego nie da się podłączyć do telewizora. Wystarczy spojrzeć na żenujące „wsparcie” producenta na forach. Tablety za połowę tej ceny dają większe możliwości
Wskaż chociaż dwa
Czy obsługuje Chromecast ?
Kupiłam i mam problem gdzie tablet nie nadąża za pismem odręcznym. Czy to normalne? W sensie czy piszę za szybko? Czy jest to jakiś błąd samego tabletu czy generalnie słabo sobie radzi z pismem ręcznym?
Jest to bardzo budżetowy tablet dla starszych ludzi, którym nigdzie się nie spieszy. Pisz wolniej.
Czesc. A mi po jednym dniu wywalilo fastboot I urzadzenie nie odpowiadało na nic, próbę wymuszenia wyłączenia czy cokolwiek. Po dobie padł, naładowałam go i działa. Dam mu szanse do wtorku. Czy powinnam mimo wszystko go zareklamować?
Wifi to porażka 2m od routera 300mb/s
8m od routera i jedna sciana i zrywa połączenie a jak złapie to max 20mb/s ale nie stabilne i ciągle przechodzi w tryb offline. W życiu nigdy nie kupię więcej Lenovo
Nie da się podłączyć do TV lub rzutnika. Od nowości nie udało się go zaktualizować. Za każdym razem przerywa aktualizację… Poza tym to całkiem udana maszyna.