Sztuczna inteligencja w laptopach to już nie tylko slogan marketingowy, a Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition jest tego świetnym przykładem. Sprzęt wyposażono w zaawansowany procesor Intel Core Ultra drugiej generacji z dedykowanym silnikiem NPU. Tłumaczenia na żywo? Proszę bardzo. Poprawa jakości wideokonferencji? Jest. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Więcej przeczytasz w poniższej recenzji laptopa Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition.
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition jest dla osób, które cenią smukły design, mobilność i zaawansowane funkcje AI wspierające codzienną pracę. Idealny dla profesjonalistów i użytkowników szukających nowoczesnego, wszechstronnego narzędzia, nastawionego na pracę ze sztuczną inteligencją.
Warto kupić Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition, jeśli zależy Ci na lekkim, wydajnym laptopie z zaawansowanymi funkcjami AI, świetnym ekranem i mobilnością.
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition ma kilka ograniczeń: brak możliwości rozbudowy RAM, tylko jeden port USB-A, błyszczący ekran podatny na odbicia.
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition jest smukły jak kartka papieru (13,9 mm grubości) i lekki jak książka w miękkiej oprawie (1,53 kg). Laptop ten wyraźnie celuje w tych, którzy cenią sobie coś, co można nazwać „funkcjonalną estetyką”. Mówiąc wprost – jest ładny i wydajny.
Na pierwszy plan wysuwa się 15,3-calowy ekran 2.8K z odświeżaniem 120 Hz. 100-procentowe pokrycie palet DCI-P3 i sRGB brzmi jak spełnienie marzeń grafików, a jasność 500 nitów daje radę nawet w słoneczny dzień. Jest też Dolby Vision, które zamienia filmy w „kino domowe” (przynajmniej w teorii). Do tego certyfikat TÜV Low Blue Light.
Pod maską mamy procesor Intel Core Ultra 7 z grafiką Intel ARC. Odnotować wypada także inteligentne funkcje Aura Edition, jak Smart Share czy Smart Modes – szczególnie dla tych, którzy lubią, kiedy laptop myśli za nich (albo przynajmniej udaje, że myśli).
Na papierze Yoga Slim 7i Aura Edition to laptop dla kogoś, kto szuka sprzętu do pracy i codziennego użytku w eleganckim opakowaniu.
Pełna specyfikacja jednostki, którą otrzymałem do przetestowania, wygląda następująco:
dotykowy, błyszczący LED, IPS, o przekątnej ekranu 15,3 cala, rozdzielczości 2880 x 1800 pikseli, częstotliwości odświeżania ekranu na poziomie 120 Hz i jasności 500 nitów.
Aluminiowa pokrywa matrycy, wnętrze laptopa i obudowa,
Wielodotykowy, intuicyjny touchpad,
Matryca z pokryciem barw 100% sRGB,
Matryca z pokryciem barw 100% DCI-P3, HDR 400
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition Ultra nie próbuje się przypodobać krzykliwym designem czy ekstrawaganckimi akcentami. Lenovo postawiło na prostotę, którą da się lubić – żadnych niepotrzebnych ozdobników, jedynie dyskretne logo Lenovo błyszczące na pokrywie. Wygląda to tak, jakby laptop powiedział „zobacz, jestem premium, ale bez nachalności”.
Obudowa jest sztywna i dobrze spasowana, co oznacza, że nic tu nie trzeszczy ani nie ugnie się nawet pod naciskiem dłoni fana „mocnego stawiania sprawy”. Dolna część obudowy delikatnie wystaje, co nadaje urządzeniu trochę charakteru i jednocześnie daje miejsce na otwory wentylacyjne. Te zaś są wspierane przez solidne nóżki antypoślizgowe – laptop stoi pewnie nawet na niezbyt stabilnym podłożu.
Jeśli chodzi o funkcjonalność, pokrywę można otworzyć na płasko, co na pewno docenią wszyscy lubiący nietypowe pozycje pracy (bez podtekstów, proszę). Problem w tym, że nie da się tego zrobić jedną ręką – zawiasy są solidne, ale nie na tyle sprytne, by pozwoliły na taki gest. No i przycisk włączania na bocznej krawędzi? Trochę dziwne miejsce, ale można się przyzwyczaić.
Całość waży tylko 1,53 kg, co sprawia, że Slim 7i jest wystarczająco lekki, żeby nosić go ze sobą bez bólu pleców. Jeśli szukasz laptopa, który nie tylko działa dobrze, ale też wygląda jak coś, co chcesz mieć na biurku – Slim 7i daje radę. Może i nie krzyczy: „patrz na mnie, biedaku!”, ale zdecydowanie wie, jak się wyróżnić w swojej klasie.
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition, mimo że wygląda bardzo „fit”, nie zapomina o odpowiednim wyposażeniu. Portów tu tyle, ile trzeba – ani zbyt mało, ani zbyt dużo, czyli w sam raz.
Po lewej stronie mamy HDMI 2.1 – wystarczająco mocne, żeby wysłać obraz 4K na monitor czy telewizor (w razie, gdyby ktoś chciał oglądać filmy Patryka Vegi w jakości, na jaką zasługują). Towarzyszy mu Thunderbolt 4 oraz nieśmiertelny mini jack, który umożliwia podłączenie klasycznych słuchawek i sporadyczne (choć jakże potrzebne) odcinanie się od świata.
Prawa strona to miejsce dla kolejnego Thunderbolta 4, portu USB typu A… i przełącznika kamery – sprytnego gadżetu dla tych, którzy nie chcą, żeby laptop nagrał ich poranne rozczochrane oblicze. No i jest jeszcze przycisk włączania.
Co mi się podoba? Na pewno USB-C po obu stronach. Mogę ładować komputer niezależnie od tego, po której stronie łóżka aktualnie pozoruję pracę. Do ideału brakuje chyba tylko drugiego portu USB-A, ale nie oszukujmy się – w dobie wszechobecnych adapterów życie bez tego też jest możliwe.
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się (a zakładam, że na pewno to robiliście), jak to jest pisać na klawiaturze, która próbuje zamienić Wasze palce w baletnice na lodzie, Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition Ultra przyniesie odpowiedź. Klawisze są responsywne, a ich skok wyraźny, co daje całkiem przyjemne wrażenia, ale ta śliskość… cóż, tragedii nie ma, ale na pewno potrzeba kilkudziesięciu tysięcy zapisanych „znaków ze spacjami”, żeby się przyzwyczaić.
Podświetlenie klawiatury jest równomierne, białe, takie, jakie powinno być w laptopie, który ma robić wrażenie. Brak bloku numerycznego? Dla niektórych może to skreślać Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition Ultra. Ja nie skreślam, tym bardziej że ten minimalizm został wprowadzony w konkretnym celu, a celem tym są głośniki ulokowane przy prawej i lewej krawędzi podstawy (plus jeszcze na spodzie). Głośniki, które w ten sposób brzmią lepiej niż jakieś 75 procent konkurencyjnych laptopów.
Gładzik to kawał solidnego hardware’u o rozmiarach 13,5 x 8 cm, który w mojej opinii mógłby być ciut większy, ale w tej klasie laptopów jest czymś często spotykanym. Gesty Windows 11 śmigają na nim jak złoto, a mechaniczny klik, choć głośny, jest wyraźny i satysfakcjonujący.
Lenovo postanowiło nie traktować dźwięku w Slim 7i po macoszemu i – co tu dużo mówić – wyszło im to na dobre. Głośniki ulokowane zarówno po bokach klawiatury, jak i na spodzie obudowy robią więcej, niż można by się spodziewać po tak smukłym laptopie. Dźwięk jest czysty, a dialogi w filmach i wideokonferencjach brzmią wyraźnie, nawet jeśli rozmówca ma mikrofon, który pamięta czasy Windowsa XP.
Bas? Powiedzmy, że jest. Może nie taki, który poruszy ściany Twojego mieszkania, ale wystarczająco wyczuwalny, żeby muzyka nie brzmiała jak z radia kieszonkowego z lat 90. Głośność również nie zawodzi – Slim 7i potrafi zagrać na tyle głośno, by zagłuszyć hałas czajnika, a jednocześnie nie brzmieć jak ostry napad kaszlu palacza.
Oczywiście cały czas mówimy o głośnikach w notebooku, więc nie ma co udawać, że są one w stanie konkurować z dedykowanym zewnętrznym sprzętem. Ale jak na standardy laptopowe i to, co oferuje konkurencja, Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition wypada naprawdę przyzwoicie.
Co więcej, widać, że Lenovo trochę pogłówkowało w tym aspekcie – umiejscowienie głośników i zaskakująco przestrzenne brzmienie sugerują, że dźwięk w Slim 7i Aura Edition nie jest tylko dodatkiem, a częścią doświadczenia. I już za to tylko należy się producentowi kciuk w górę.
Kamera internetowa 1080p jest przyzwoita… i to chyba tyle. Ocena byłaby bardziej entuzjastyczna, gdyby nie fakt, że nawet przy soczystym oświetleniu obraz podczas rozmów był widocznie ziarnisty.
Na plus na pewno trzeba odnotować precyzję i szybkość działania Windows Hello, który jest jedynym sposobem logowania „biometrycznego”, gdyż czytnika linii papilarnych zabrakło. Ciekawym akcentem jest przycisk na prawej krawędzi podstawy, którym fizycznie wyłączamy i włączamy kamerę.
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition korzysta z procesora Intel Core Ultra 7 258V, będącego częścią rodziny Lunar Lake, która miała wyznaczyć nową jakość w ultrabookach. Procesor wyposażono w 8 rdzeni (4 P i 4 E), a towarzyszy mu zintegrowana grafika Intel Arc 140V oraz pamięć RAM LPDDR5X o częstotliwości 8533 MHz (32 GB, bez możliwości dalszej rozbudowy). Teoretycznie mamy więc wszystko, co potrzeba do solidnej wydajności w codziennych zastosowaniach i w pracy z szeroko pojmowanym AI. Jak to wygląda w praktyce?
W benchmarku Cinebench 2024 Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition utrzymuje stabilność po kilku przebiegach, osiągając wyniki w granicach 600 punktów. Częstotliwość pracy rdzeni wynosiła średnio 3,47 GHz dla rdzeni P i 3,55 GHz dla rdzeni E – co jest ciekawym trendem w procesorach Lunar Lake. Temperatury procesora podczas intensywnych testów osiągały 75–80 stopni Celsjusza, co mieści się w granicach akceptowalnych. Na plus również trzeba odnotować kulturę pracy, bo nawet pod dużym obciążeniem wentylatory, choć słyszalne, nie doprowadzały mnie do krwawienia z uszu.
Podczas codziennych zadań Yoga Slim 7i działał płynnie, nawet w trybie bateryjnym. Intel wyraźnie poprawił wydajność w pracy bez zasilania – wyniki są niemal identyczne jak podczas korzystania z kabla. Edycja dokumentów, przeglądanie internetu i oglądanie wideo w wysokiej rozdzielczości – to wszystko drobiazg dla tego laptopa.
Co zdziwiło mnie najbardziej? Chyba to, że na tym laptopie da się grać w gry. I to nie tylko w tytuły retro albo mało wymagające indyki. Udało mi się tutaj nawet odpalić Cyberpunka 2077 i grać w niego w sposób… może nie komfortowy, ale (w akcie desperacji) akceptowalny.
Oczywiście wymagało to masy czasu spędzonej w ustawieniach graficznych, multum kompromisów, dużo ciepła ze strony procesora i karty, a efekt, mówiąc wprost, nie powalał (około 30 klatek przy niskich ustawieniach graficznych), natomiast — da się. A to pozwala sądzić, że jednostka graficzna Intel Arc 140V, chociaż nie zadowoli graczy (no bo jak?), stanowi krok naprzód w porównaniu do swoich zintegrowanych poprzedników.
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition został zaprojektowany z myślą o wykorzystaniu sztucznej inteligencji w codziennej pracy. Procesor Intel Core Ultra drugiej generacji został wyposażony w dedykowany silnik NPU 4.0, który osiąga wydajność do 47 TOPS. NPU pozwala na lokalne przetwarzanie obliczeń AI, odciążając CPU i GPU oraz minimalizując zużycie energii. Laptop integruje AI zarówno na poziomie sprzętowym, jak i systemowym.
Najciekawszym elementem jest dedykowany klawisz Microsoft Copilot. To coś jak magiczny przycisk, który przenosi Was do świata AI – lokalnego, szybkiego i, co ważne, bardziej prywatnego niż chmury pełne danych. Klawisz ten umożliwia szybki dostęp do takich funkcji jak:
Laptop integruje te funkcje z trybami inteligentnymi dostępnymi w edycji Aura. Na przykład tryb ochrony prywatności automatycznie uruchamia VPN w przypadku połączenia z niezabezpieczoną siecią, a tryb współpracy dostosowuje parametry obrazu i dźwięku podczas wideokonferencji.
AI w Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition jest także wykorzystywana do optymalizacji działania urządzenia. Funkcja adaptacyjnego zarządzania energią dostosowuje wydajność systemu w czasie rzeczywistym, balansując między oszczędnością energii a wymaganiami obliczeniowymi.
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition to przykład implementacji AI, która nie ogranicza się do pojedynczych funkcji, lecz wchodzi w skład zintegrowanego ekosystemu wspierającego użytkownika w wielu obszarach pracy i rozrywki.
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition może pochwalić się ekranem, który już na pierwszy rzut oka robi wrażenie. 15,3-calowy panel IPS o rozdzielczości 2880 x 1800 pikseli (2.8K) to coś, co docenią zarówno fani multimediów, jak i osoby potrzebujące precyzji w pracy kreatywnej. Częstotliwość odświeżania wynosząca 120 Hz jest idealna do płynnych animacji i przyjemnego scrollowania (w skrajnych przypadkach: doomscrollowania).
Podświetlenie ekranu osiąga solidne 500 nitów, co teoretycznie sprawia, że laptop nadaje się nawet do pracy w jasnych pomieszczeniach, natomiast błyszcząca matryca odbija światło na tyle, że od biedy można ją traktować jako podręczne lusterko do robienia makijażu albo regulowania brwi.
Lenovo postarało się o pełne pokrycie przestrzeni barw DCI-P3 i sRGB; kolory są żywe i dokładne. Oglądanie filmów i seriali na tym sprzęcie to prawdziwa przyjemność – intensywne czerwienie, głębokie błękity i detale w ciemnych scenach są po prostu rewelacyjne.
Ekran obsługuje dotyk, co jest wygodne, ale też bez sensu, bo biorąc pod uwagę błyszczącą matrycę zbierającą praktycznie każdy odcisk palca. Panel ma certyfikat TÜV Low Blue Light, co ma chronić oczy podczas wielogodzinnych sesji pracy lub nocnych maratonów serialowych.
Czy ekran mógłby być lepszy? Oczywiście, OLED (który jest dostępny w niektórych konfiguracjach tego laptopa) zapewniłby idealną czerń i jeszcze lepszy kontrast, ale w tej cenie IPS z takim zestawem parametrów to mimo wszystko uczciwa propozycja, która sprawdzi się w wielu zastosowaniach.
Lenovo Yoga Slim 7i Aura Edition dostarcza to, czego można oczekiwać od ultrabooka w tej klasie – solidny czas pracy na baterii, choć bez jakiegoś szczególnego wyróżnienia się na tle konkurencji.
Pojemność ogniwa, wynosząca 70 Wh, w praktyce przekłada się na około 11 godzin standardowej pracy biurowej (Internet, Microsoft 365, od czasu do czasu multimedia typu YouTube czy Spotify) przy jasności ustawionej mniej więcej na poziomie 50 procent. Wynik, moim zdaniem, więcej niż solidny, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę wysoką rozdzielczość Yoga Slim 7i Aura Edition, która siłą rzeczy musi odbijać się na większym zużyciu energii.
Na plus trzeba też na pewno zaliczyć wiele opcji optymalizacyjnych w tym zakresie. Mamy tu chociażby kamerę z podczerwienią, która pozwala na korzystanie z funkcji Zero Touch, oszczędzającą baterię w momentach, gdy użytkownik odchodzi od ekranu. W „Inteligentnych Trybach Aura” znajdziemy też, na przykład, tryby zasilania, które pomagają w oszczędzaniu energii i wydłużają czas pracy na akumulatorze.
Ładowanie? Od zera do pełna trwa niespełna 2 godziny, a w godzinę można odzyskać około 70 procent energii. Lenovo oferuje też opcję ograniczenia ładowania do 80 procent, co ma pozytywnie wpłynąć na żywotność baterii. Co jednak wydaje się najistotniejsze, to technologia Rapid Charge Boost, która pozwala przygotować sprzęt do 3-godzinnej pracy po zaledwie 15 minutach ładowania.
Jeśli szukacie sprzętu, który wygląda dobrze, działa płynnie i dodaje coś ekstra w postaci funkcji AI, Yoga Slim 7i Aura Edition to całkiem rozsądny wybór.
Dzięki procesorowi Intel Core Ultra drugiej generacji i dedykowanemu silnikowi AI (NPU), sprzęt ten oferuje wiele funkcji „ekstra”, takich jak tłumaczenia w locie, optymalizacja pracy czy poprawa jakości wideokonferencji.
Do użytku typowo biurowo-domowego może być za dobry (i za drogi). Jednocześnie wydaje mi się, że świetnie sprawdzi się jako laptop biznesowy, ponieważ ma większość niezbędnych cech, żeby w biznesowym środowisku się odnaleźć: wystarczająca wydajność, wzmocniona konstrukcja, piękny ekran czy wsparcie dla szeroko pojmowanej produktywności.
Ogólnie rzecz biorąc, jest to naprawdę udany sprzęt.