Outriders Worldslayer – recenzja i wrażenia z rozszerzenia

W Outriders zagrałem po długiej przerwie. Nie ukrywam, sprawiło mi to dużą przyjemność. A to dlatego, że powrót zaliczyłem przy okazji premiery nowego rozszerzenia Outriders Worldslayer. Przed Wami konkretnie jego recenzja. W głównej mierze jednak wrażenia: trochę pozytywne, trochę negatywne. Czyli jak na poprawność samej gry, rzekłbym, przystało.

Najpierw był początek

A na początku twórcy dali mi możliwość rozpoczęcia rozszerzenia Worldslayer z pominięciem podstawowej fabuły Outriders – tym samym rozpocząłem grę od 30. poziomu postaci. Wygodne, bo w dodatku postanowiłem spróbować gry po raz pierwszy na platformie PC. Czego oczywiście nie żałuję, bo przyjemność ze strzelania była przewidywalnie przyjemniejsza od tej z użyciem kontrolera.

nowa postać worldslayer w outriders

Ty też rozpocznij swoją przygodę w Outriders Worldslayer


Z początku nie brakuje też sporej ilości pop-upów z instrukcjami na temat ekspedycji, poziomów apokalipsy czy punktów paxów – czyli paru nowości. Jest to odrobinę przytłaczające, ale i uzasadnione. Zaraz potem możemy skupić się na samej rozgrywce, a w tę wciągnąłem się bez zastrzeżeń, prawie że do samego końca.

Krótko, acz przyjemnie

Do kampanii Outriders Worldslayer przystąpiłem ze świadomością jej długości – średnio może z 6 godzin? Doskonale wpisałem się w ramy. To, prawda, dość krótko. Ale to godziny zabawy, w której gunplay jest nad wyraz satysfakcjonujący, jak i nowy loot. Zmiany w jego obrębie sprawiają, że Outriders błyszczy jeszcze bardziej tam, gdzie dotąd błyszczał przede wszystkim – w rozbudowie swojej postaci.

ekwipunek postaci w outriders worldslayer

Od czasu, kiedy zagrałem po raz pierwszy, i tak wprowadzono wiele usprawnień. Worldslayer, zdaje się, wprowadzać więcej dobroci wedle oczekiwań graczy. Jednakże jest jej za mało. Zwłaszcza przy deklarowanej cenie 165 złotych. To „ciut” za dużo. Na to nie można pozostać obojętnym, nawet mimo tego że w głównej mierze dodatek raduje, chociaż mógłby za bardziej przystępną cenę.

Bo fabuła wypada nieźle, ale finał niekoniecznie

Słyszałem różne głosy na temat fabuły dodatku. Moim skromnym zdaniem Outriders Worldslayer fabularnie wypadło nieźle. Zresztą, nie skupiłem na tyle swojego wzroku w tym aspekcie. Doceniam parę rozwiązań, ale przede wszystkim pomysł na gameplay (to w tej grze najważniejsze), gdzie absolutnie nie wolno twórcom odmówić nacisku na efektowność. Pomijając liczne wybuchy, to sceny, w których otoczenie ulega zniszczeniu albo kiedy odblokowują się nowe ścieżki, to klasa sama w sobie.

tarya gratar widok w outriders worldslayer

Niestety, jak kampania sprawiła mi wiele radości po drodze, tak jej zwieńczenie jest boleśnie rozczarowujące. Budowanie napięcia do starcia z ostatnim bossem jest bezbłędne. Sam boss z kolei łatwy, a po jego pokonaniu zadawałem sobie pytanie przez następne kilka godzin, czy to aby na pewno tylko tyle?

ereshkigal w outriders worldslayer

Ereshkigal, bo takie imię nosi antagonistka, to z wyglądu kawał dobrego bossa. Szkoda jedynie, że jej design nie dorównuje designowi pojedynku. Ostatnio miałem przyjemność pyknąć w inną polską produkcję, a mianowicie Kangurka Kao, gdzie walki z silniejszymi przeciwnikami były wyraźnie bardziej przemyślane. Tego tam się nie spodziewałem. Przy Outriders mam pełne prawo oczekiwać czegoś więcej niż tylko paru ataków, których można uniknąć bez najmniejszych trudności. Miałem ponadto wrażenie, że walka kończy się za wcześnie i widziałbym tutaj dodatkowe fazy. Brutalnie podsumowując, cała praca nad Ereshkigal poszła niestety na marne.

Przeciętny endgame – Ruiny Tarya Gratar

Tarya Gratar to miejsce, w którym mamy okazję sobie polootować. A działa ono bardzo prosto: wchodząc do ruin, naszym zadaniem jest przedostać się do samego końca i pokonać ostatniego bossa, po drodze zgarniając ździebko dobroci, tzn. nowych przedmiotów. Jednak prędko prowadzi to do znużenia formatem i na każdym kroku czuć, że nie wykorzystano tutaj pełnego potencjału – jak w przypadku Ereshkigal. To tylko pętla bez wyrazu.

rozgrywka zadanie odłamki outriders worldslayer

Niestety Outriders Worldslayer nie daje na żadnym polu absolutnie żadnego powodu na to, aby zatrzymać się na dłużej. I nie robi tego nawet endgame, a to po nim można by tego oczekiwać. I zwłaszcza po wspomnianej cenie, w której bez problemu odnajdziemy gry oferujące więcej zawartości na więcej godzin. Właśnie w kwestii endgame’u. I nie tylko.

Ocena Outriders Worldslayer

W skrócie mamy do czynienia z produkcją, która wybitnie nie różni się od tego, co zaoferowała sama podstawka. Czy to dobrze, czy źle – pozwolę, że to stwierdzą sami fani Outriders. Worldslayer to rozszerzenie nieco przecenione, w dosłownym znaczeniu tego słowa, oraz takie, którego doświadczenie trudno zapamiętać. Pierwsze wrażenie robi niemałe, aby potem możliwie najbardziej ostudzić zapał fatalnym finałem i tylko dobrym na papierze endgamem.

W dobie wielu różnych produkcji nie wiem, czy nie wydałbym pieniędzy inaczej niż na ten dodatek, nawiasem mówiąc, tak krótki i mało porywający po przejściu kampanii. Jeśli jesteś fanem Outriders, może w jakiejś części wzbudzi Twoje zainteresowanie – to nadal kapitalna rozgrywka, bo strzela się przyjemnie, bo można zebrać jakiś loot. Ale na pewno nie bezkonkurencyjna. Trochę szkoda.

Minusy

  • cena
  • walka z Ereshkigal rozczarowująca
  • endgame z niewykorzystanym potencjałem

Plusy

  • to ten sam dobry gunplay
  • niezła sceneria i sceny akcji
  • loot, loot, loot

Ocena redakcji

6/10