Huawei P40 Pro – recenzja nowego flagowca z najwyższej półki

Nadeszła wiekopomna chwila. Trzymam w rękach białe pudełko ze złotym napisem Huawei P40 Pro i logiem firmy. Czy ten kolor jest zapowiedzią tego co znajdę w środku? Zawsze kiedy otwieram pudełko z nowym smartfonem (a robię to średnio co roku, ups…) czuję w brzuchu motylki. Tym razem są to motyle giganty, bo poprzeczka postawiona jest wysoko.

Huawei P40 Pro pokaż się

W pudełku znajduje się smartfon zabezpieczony folią, igła do otwierania portów, ładowarka SuperCharge, słuchawki, przezroczyste etui (uf) oraz instrukcja obsługi.

Pierwsze wrażenie po wyciągnięciu telefonu – wow. Chyba cię lubię, Bro. Naprawdę czuję, że mam w ręce coś ekskluzywnego. A czy to dobry marketing czy faktycznie smartfon, który trzymam, jest wyjątkowy? Myślę, że dalsza część recenzji pomoże w odpowiedzi na to pytanie.

Przede wszystkim czuć, że konstrukcja tego smartfona jest solidna. Nie jest to tani plastik, który skrzypi przy każdym dotknięciu, tylko trwałe połączenie szkła i metalu. Każda strona telefonu jest błyszczącą taflą lustra. Odbija się w niej dosłownie wszystko. Odciski palców niestety też. Obudowa Huaweia jest tak śliczna, że każdy taki paluch na tej błyskotce powoduje u mnie grymas, podobny to tego, gdy Mario niechcący wpadnie mi na Goomba.

Huawei P40 Pro ma ekran o przekątnej 6,58”. Jest sporo węższy niż mój obecny smartfon, waży około 203 g i dobrze dopasowuje się do kobiecej dłoni. Nie ma potrzeby angażowania obu rąk do obsługi P40 Pro.

Nadchodzi moment, za którym średnio przepadam. Przenoszenie kart, danych, aplikacji, kontaktów. Dodatkowo ciągle z tyłu głowy mam świadomość, że telefon nie ma wsparcia Google. Zobaczmy, z czym to się je.

Smartfon ma tylko jedną dwustronną szufladkę z miejscem na kartę nanoSIM oraz nanoSD. Umieszczam tylko kartę SIM, ponieważ 256 GB wbudowanej pamięci w smartfonie na testy w zupełności mi wystarczy.

Po włożeniu karty SIM, wiedząc, że wypadki chodzą po ludziach, od razu zakładam na smartfona etui dołączone od producenta. Nie lubię kusić losu. Przy zakładaniu case’a zauważyłam, że panel z obiektywami widocznie wystaje poza obudowę, ale etui bardzo dobrze redukuje tę nierówność.

Mniej znaczy więcej

Włączyłam smartfona przyciskiem znajdującym się lewej strony obudowy, pod klawiszem głośności. Moim oczom ukazał się piękny, ciepły ekran OLED, który może cieszyć oczy nawet 16,7 mln kolorów. Sprawia wrażenie dużo większego, niż mogłaby sugerować przekątna. Myślę, że to przez zakrzywione krawędzie, dzięki którym ma się też wrażenie, że obraz jest wręcz trójwymiarowy. Górna i dolna krawędź jest wyraźnie mniej zakrzywiona niż te boczne. Zastanawiałam, się czy przez te zakrzywienia będą zdarzały się przypadkowe kliknięcia, ale nie zaobserwowałam takiej niedogodności podczas użytkowania. Rozdzielczość ekranu to 2640×1200 pikseli. Odświeżanie ekranu o częstotliwości 90 Hz zapewnia płynność obrazu i animacji.

Phone Clone

Po pierwszych ustawieniach personalizacyjnych, na ekranie pojawiła się informacja o sposobie przenoszenia danych. Byłam bardzo ciekawa tego momentu. Importu danych można dokonać za pomocą jednej z trzech opcji: przenieś dane z innego urządzenia, przywróć z pliku kopii zapasowej w usłudze Chmura HUAWEI oraz Ustaw jako nowe urządzenie. Ja wybrałam opcję przenieś dane z innego urządzenia.

Następne etapy były jasne i czytelne. Huawei P40 Pro pomaga w każdym kroku. Zainstalowałam na swoim smartfonie aplikację Phone Clone i za pomocą kodu QR Huawei i mój smartfon połączyły się. Sam moment przenoszenia danych trwał około 20 minut. W sam raz na szybką kawę. Po eksporcie danych dostałam informację zwrotną, które aplikacje nie mogły zostać przeniesione ze względu na brak wsparcia Google. Było ich cztery, a jakie i czy bardzo cierpiałam z powodu ich braku napiszę trochę później. Cichutko jednak nasuwa mi się pytanie, co w przypadku, gdy z jakiegoś losowego przypadku nie mamy starego smartfona?

PhoneClone Huawei P40 Pro

Dane biometryczne

Kolejnym etapem było wybranie zabezpieczeń. Zdecydowałam się na odblokowywanie telefonu poprzez odcisk palca i zabezpieczenie wzorem. Opcja zabezpieczenia odciskiem palca jest mocno rozbudowana i dzięki temu wystarczy szybkie przyłożenie, aby odblokować telefon. Na ekranie otrzymujemy dokładne podpowiedzi, którą część akurat należy przyłożyć.

Dla mnie nowością jest to, że Huawei P40 Pro ma czytnik linii umieszczony w tafli ekranu. W moim osobistym smartfonie czytnik umieszczony jest na pleckach i niestety zrezygnowałam z tej funkcji odblokowywania ekranu, bo jest mocno kłopotliwa, dość często się zacina. W Huawei P40 Pro nie ma takiego problemu. Czytnik linii pokazuje się od razu po dotknięciu ekranu i jest bardzo czuły, od razu odczytuje dane biometryczne. Nie odblokujemy telefonu w momencie kiedy mamy na dłoniach rękawiczki lateksowe, mimo, że ekran odbiera nawigację. Drugi przypadek kiedy nie mogłam odblokować telefonu palcem nastąpił, kiedy miałam rękę delikatnie oprószoną mąką.

Jeśli już przy mące jesteśmy, muszę nadmienić, że Huawei P40 Pro posiada certyfikat potwierdzający jego ochronę przed zachlapaniem, wodą i pyłami w określonych sytuacjach – spełnia wymagania klasyfikacji IP68 zgodnie z normą międzynarodową IEC 60529. Jak dla mnie super, w szczególności, że smartfon często towarzyszy mi w kulinarnych eksperymentach.

Samouczek

Ostatnim etapem przed rozpoczęciem użytkowania telefonu wedle swoich upodobań jest przejście przez bardzo przydatny samouczek. Krok po kroku pokazuje on, jak korzystać z funkcji, z możliwością pominięcia zbędnych informacji. Pomaga logować się do ID Huawei, uczyć się nawigacji i na przykład dobierać widżety. I w tym momencie samouczek zwrócił moją uwagę na fakt braku głośnika do rozmów. Podpowiedział, że podczas rozmowy należy trzymać ucho w górnej części ekranu.

Domyślna nawigacja, którą proponuje użytkownikowi Huawei P40 Pro jest zupełnie inna, od tej, którą znałam do tej pory. Możemy operować smartfonem za pomocą gestów, przesuwając ekrany w odpowiednim kierunku. Aby wyjść całkowicie z aplikacji i wrócić do ekranu głównego należy przeciągnąć palcem od dołu ekranu w górę. Przeciągnięcie palcem od prawej lub lewej krawędzi do środka spowoduje cofnięcie. Żeby wyświetlić wszystkie działające aplikacje należy przeciągnąć palcem z dołu do góry i przytrzymać. Chwilę mi zajęło, żeby się do tego przyzwyczaić, ale nie było to kłopotliwe, bo obsługa jest dość intuicyjna. Oczywiście, jeśli ktoś woli klasyczną nawigację, może zmienić ją w ustawieniach.

Skróty i gesty

W zakładce Funkcje ustawień dostępu możemy zapoznać się z gestami i skrótami, które przyspieszają korzystanie ze smartfona. Przydatnym gestem jest wybudzanie ekranu. Wystarczy podnieść telefon lub stuknąć w ekran dwa razy, aby go włączyć. Można aktywować też opcję gestów w powietrzu, ale zdecydowanie ta forma korzystania ze smartfona do mnie nie trafia.

Leica w Huawei P40 Pro – jakie zdjęcia daje to połączenie?

Po przejściu przez wstępną fazę ustawień i personalizacji, która nie trwała długo, w końcu mogę zająć się tym co interesuje mnie najbardziej. I tym czym Huawei P40 Pro chwali się najbardziej. Mistrzowską fotografią jutra(?) z obiektywami Leica. W panelu na pleckach, o którym pisałam wcześniej, znajdują aż cztery obiektywy Leica Ultra Vision. Nie jest to zaskoczenie, bo już poprzednik P30 Pro miał ich taką sama ilość. Różnią się jednak matrycami i wykorzystywanymi rozwiązaniami, dzięki czemu jakość zdjęć jest wyraźnie lepsza. Piotr, chyba mamy nowego pretendenta do tytułu króla fotografii mobilnej.

Zdjęcie aparatów

W Huawei P40 Pro na tylnym panelu mamy:

  • 50-megapixelowy główny aparat z matrycą Ultra Vision 1/1.28 cala z układem filtrów koloru RYYB i autofokusem z detekcją fazy Octa PD i jasnością f/1.9 .
  • Aparat 40-megapixeli z ultraszerokokątnym obiektywem filmowym z matrycą 1/1.54 cala i jasnością f/1.8 . Takie rozwiązanie obiecuje nam wszechstronne funkcje filmowania na przykład filmy z teleobiektywem, filmy 4K przy słabym oświetleniu, filmy w ultrazwolnionym tempie czy poklatkowe.
  • Aparat 12 megapixeli z jasnością f/3.4 i teleobiektyw. Dzięki niemu skrócimy dystans między dalekimi obiektami i to w doskonałej jakości. Mamy do wykorzystania 5-krotny zoom optyczny, 10-krotny zoom hybrydowy oraz 50-krotny Zoom maksymalny.
  • Aparat 3D do pomiaru głębi, tworzący detekcję głębi w czasie rzeczywistym i automatycznie (czasem nawet za bardzo) dobierający efekt bokeh.

Z przodu, w lewym górnym rogu ekranu, w jego wycięciu spoczywa aparat 32 megapikseli do selfie i filmów.

Zoom

Wyżej trochę teorii, a teraz sprawdźmy, jak to wygląda w praktyce. W pierwszej kolejności moim naturalnym odruchem było wyjście na balkon. Mieszkam na dziewiątym piętrze w lokalizacji, która daje mi panoramę właściwie na cały Kraków. Nawet nie wiecie, jak bardzo byłam ciekawa tych zoomów, które tak zachwalał producent. Muszę przyznać, że szczęka mi opadła, kiedy to zobaczyłam.

Jak się okazało, nie muszę wychodzić z domu, żeby być pod Katedrą Mariacką i na Wawelu. Odległość w linii prostej, która dzieli mnie od Starego Miasta, to około 7 kilometrów. Przy 50-krotnym zoomie, Wawel się wręcz nie mieści na ekranie, a jakość jest na tyle wystarczająca, żeby policzyć okna na Zamku Królewskim. Czad.

Dzięki zastosowaniu OIS obraz nie zrywa się nawet przy maksymalnym zoomie, tylko delikatnie pływa przy najdrobniejszych ruchach dłonią. Pozwala to na łatwiejsze wykonanie ostrego zdjęcia, w tak newralgicznym momencie.

Praca obiektywów, w które wyposażony jest P40 Pro, jest imponująca. Przy wielokrotnym przybliżaniu widać dokładnie, w którym momencie telefon przełącza się z jednego obiektywu na inny, aby wyostrzyć ujęcie. Efekt ten widoczny jest na filmie poniżej. 

Poniżej jeszcze kilka zdjęć:

Tryb standardowy

Od tego momentu zaczęła się świetna zabawa. Zaczęłam fotografować dosłownie wszystko. Każde ujęcie wyglądało zupełnie inaczej w zależności od doboru światła, ustawień i obiektywu. Przede wszystkim, zaczęłam od testowania standardowego trybu, wykorzystującego obiektyw główny. Jestem pod wrażeniem, z jaką łatwością telefon uwiecznia w kadrze fotografowane obiekty. Zdjęcia są ostre i szczegółowe. Przy fotografowaniu statycznych obiektów w świetle dziennym oraz pokojowym, widać wyraźnie ich ostre kształty, a kolory są mocne i wyraziste (ale nie sztucznie i przesadnie podkolorowane).

Nadeszła pora wyjścia w teren. Wraz z Huaweiem udałam się na spacer po okolicy, w celu sprawdzenia, jak radzi sobie ze zdjęciami na polu na dworze (no okej, na zewnątrz). Nie powinno być  dla mnie zaskoczeniem, że telefon w tej klasie cenowej robi świetne zdjęcia, ale z czystym sumieniem muszę przyznać, że Huawei broni mocno tytułu współczesnego króla. Zdjęcia, które udało mi się zrobić, są szczegółowe i mocne. Widać to szczególnie w kadrach, w których mamy kontrastujące kolorystycznie obiekty, jak np. przyroda w parze z kolorowymi budynkami. Zobaczcie sami, poniżej galeria fotografii, które wykonałam w trakcie spaceru.

Popatrzmy z bliska

Kwiecień to chyba najlepszy miesiąc do fotografowania przyrody z bliska. Wprawdzie Huawei P40 Pro nie ma zaimplementowanego trybu makro, ale zdjęcia wykonywane obiektom z niewielkiej odległości wychodzą bardzo udanie. Główną zasługą jest funkcjonalność, która sprawia, że fotografowany z bliska przedmiot jest automatycznie wyostrzany, a tło lekko rozmywane. Odpowiada za to obiektyw 3D wspomniany już wcześniej, tworzący efekt bokeh z iluzję głębi. Dzięki temu, wiosenna roślinność wydaje się jeszcze bardziej żywa i świeża w kadrze. Kwiaty, które uwieczniłam na zdjęciach, są soczyste, a kolory intensywne. Fotografując obiekty o ciekawej, nierównomiernej fakturze, jak na przykład kora drzewna, aparat dokładnie oddaje ich szczegółową strukturę.

W tym akapicie warto wspomnieć również o trybie portretowym, który korzysta z podobnych mechanizmów – fotografowana osoba staje się wyostrzona, a tło delikatnie rozmyte, co podkreśla walory portretowanej postaci. 

selfie Huawei P40 Pro

Dodatkowo, podobnie jak w przypadku kamerki do selfie, tryb ten nakłada na nas zestaw wygładzających filtrów, który korzystnie wpływa na efekt końcowy. Warto jednak podkreślić, że to automatyczne upiększenie nie jest przesadzone czy wręcz karykaturalne tylko lekko zakłamuje rzeczywistość. 😉

Tryb Nocny

W tym smartfonie to bajka. Zazwyczaj w swoich dotychczasowych smartfonach zrobienie zdjęcia nocnego graniczyło z cudem. Właściwie unikałam takich ujęć, żeby się nie denerwować. Huawei P40 Pro wychodzi z tej kłopotliwej sytuacja obronną ręką. Zdjęcia zrobione o zmroku są urzekające. Obecność szumów jest minimalna, a mimo ciemności obiekty są odpowiednio doświetlone i szczegółowe. Zobaczcie sami na zdjęciach poniżej.

Nagrywanie filmów

Ten flagowy smartfon umożliwia nagrywanie materiałów wideo w imponującej rozdzielczości 4K i to w 60 klatkach na sekundę. Nagrane przeze mnie ujęcia są szczegółowe i płynne dzięki stabilizacji obrazu. Oprócz standardowego trybu możemy też bawić się nagrywaniem w ultrazwolnionym tempie czy tworzyć filmy poklatkowe.

Aplikacje i brak Google

Brak wsparcia dla pakietu Google, a co za tym idzie brak wielu aplikacji, może być uciążliwy dla użytkownika. Oczywiście, że można sobie „jakoś” poradzić, pokombinować, ściągać pliki instalacyjne, jednak kupując telefon flagowy, wolałabym skupić się i pokazać to, co oferuje producent, a nie to, co sama sobie skombinowałam. Dla każdej osoby, dla której telefon jest przedłużeniem ręki (dla mnie), przejście na Huawei P40 Pro będzie niewygodne. Z oczywistych przyczyn nie znajdziemy tutaj aplikacji Sklep Play, która w standardowym androidzie zapewnia nam dostęp do tysięcy przydatnych aplikacji. Zastępuje ją dedykowana dla Huawei AppGallery, a ta na chwilę obecną nie ma za wiele do zaoferowania.

Zacznijmy od programów, których najbardziej mi brak. Dla mnie z pakietu Google jedną z najistotniejszych jest nawigacja. Nie będąc zawodowym kierowcą, często korzystam z tego darmowego rozwiązania nawigacyjnego i w zupełności mi wystarcza. P40 Pro nie daje nam żadnej alternatywy – musimy samemu zainstalować inną, jak na przykład Yanosik.

Jeśli telefon jest dla Was także źródłem rozrywki (jak dla mnie) i zastanawiacie się, czy ten flagowiec jest dla Was, musicie zgodzić się na pewne ustępstwa. Brak aplikacji Youtube, z której korzystam w zasadzie cały czas, boli wyjątkowo mocno. Nie znajdziecie tutaj także najpopularniejszych serwisów streamingowych, jak Netflix czy HBO GO. Podobnie z największym serwisem z grami na żywo – Twitchem. Oczywiście, nie znaczy to, że nie oglądniecie na tym telefonie kolejnego odcinka serialu, czy rozgrywki Waszego ulubionego streamera. Na każdy z opisanych serwisów wejdziecie przez przeglądarkę internetową, podobnie jak w przypadku korzystania na laptopie. Jest to jakiś sposób, ale muszę jasno powiedzieć, że jest to rozwiązanie mniej wygodne, wolniejsze i mniej intuicyjne niż posiadanie dedykowanej aplikacji zainstalowanej na telefonie i gotowej pod ręką.

Przeglądając AppGallery, zauważyłam, że brakuje również innych popularnych aplikacji użytkowych jak np. Facebook, Messenger, Uber, Pyszne.pl czy Booksy. Nie ma jednak powodu do obaw, możecie te aplikacje (a także większość opisanych wyżej) sklonować z poprzedniego telefonu (ja posłużyłam się tą metodą i Facebook i Messenger poprawnie działają). Jeśli takowego nie posiadacie, możecie zawsze skorzystać z manualnej opcji – zainstalowania interesującego was programu bezpośrednio z pliku .apk.

Giereczki

AppGallery nieco ubogo prezentuje się również pod kątem gier. Mając w rękach tak wydajny telefon (o tym w następnej części tekstu), od razu chciałam przetestować tytuły, w które pogrywam na rozmaitych urządzeniach od dłuższego czasu. I tak nie znajdziecie w tutejszym sklepie na przykład Hearthstone’a, świetnej serii Kingdom Rush, gier Nintendo jak Mario Run i Mario Kart czy Fallouta Shelter. Oczywiście to tylko przykładowe produkcje, które ja sama znam, ale przeglądając AppGallery, widać, że nie ma zbyt wiele do wyboru, w porównaniu do Sklepu Play.

granie na Huawei P40 Pro

Udało mi się znaleźć dwa tytuły, które mają dość wysokie wymagania sprzętowe i posiadają zaawansowaną grafikę. Muszę przyznać, że gry na Huawei P40 Pro, prezentują się świetnie. Kolory są żywe i wyraźne, a dzięki wydajności telefonu i odświeżaniu ekranu na poziomie 90 Hz działają ultra płynnie, bez żadnych ścięć czy chrupnięć, nawet gdy na ekranie dzieje się dużo.

Dźwięk i głośnik

W kwestii jest tylko przyzwoicie. Producent wyposażył smartfona w głośnik mono. Muzyka płynąca z niego jest głośna, ale dźwięk jest dość płaski i występują szumy przy mocniejszych brzmieniach. Dodatkowo bardzo łatwo zasłania się go ręką, bo umieszczony jest z jednej strony na dolnej krawędzi. Do słuchania muzyki warto więc wykorzystać słuchawki dołączone przez producenta.

głośnik Huawei P40 Pro

Wydajność i bateria

Skoro już wspomnieliśmy o wydajności przy okazji gier, warto napisać więcej na ten temat, bo Huawei P40 Pro, ma się czym pochwalić. Jak na flagowca przystało, producent zadbał, żeby telefon posiadał jak najlepsze podzespoły. Całość napędza wydajny, ośmiordzeniowy procesor z najwyższej półki – Kirin 990 5G, zapewniający sprawne działanie. Dodatkowo, pracę wspiera 8 GB pamięci RAM. Ten duet sprawia, że smartfon działa płynnie.

Próbowałam obciążyć telefon na tyle, żeby zaczął się przycinać, ale nie udało mi się. Otwierałam wiele aplikacji naraz, które nieprzerwanie działały w tle, przeklikiwałam się między nimi, ale nie udało mi się wywołać nawet najmniejszego chrupnięcia systemu. Chylę czoła przed producentem.

Jeśli chodzi o baterię, w smartfonie znajdziemy dość pojemną, bo 4200 mAh. Mnie wystarczała na około dwa dni pracy. W zestawie otrzymujemy ładowarkę z technologią Super Charge, dzięki niej pełne naładowanie P40 Pro zajmuje około 60 minut. Oczywiście oprócz powyższej technologii, telefon posiada również możliwość ładowania indukcyjnego.

Bardzo fajnym i przydatnym dodatkiem (znanym już z P30 Pro) jest funkcja always on display, dzięki której nasz ekran nawet po wygaszeniu będzie pokazywał datę, godzinę oraz nadchodzące powiadomienia. Funkcjonalność ta nie wpływa znacząco na zużycie baterii, a to dzięki OLEDowemu ekranowi, o którym pisałam wcześniej.

Łączność i 5G

Nie jest niczym zaskakującym, że producenci w nowych modelach często decydują się na implementację technologii łączności 5G. Flagowiec od Huawei również taką posiada. Oczywiście z uwagi na fakt, że ta usługa nie jest jeszcze dostępna w Polsce, nie miałam możliwości przetestować jej.

Warto czy nie warto

Kończąc tę recenzję będę musiała się rozstać się ze smartfonem. Czy będzie mi żal? I tak, i nie. Bardzo przyzwyczaiłam się do sposobu nawigowania gestami i odruchowo na swoim osobistym smartfonie próbuję je powielać. Będzie mi brakowało wszystkich czterech fenomenalnych obiektywów. Mogę spokojnie powiedzieć, że pokochałam urzekający Oledowy ekran z zakrzywionymi bokami.

Natomiast zdecydowanie nie będę tęsknić za skomplikowanym sposobem instalowania i korzystania z aplikacji, których używam na co dzień, o braku tych najważniejszych dla mnie nie wspominając. Czy poleciłabym Wam ten smartfon? Nie każdemu. Użytkownicy przyzwyczajeni do wygody, kupujący sprzęt z najwyższej półki cenowej, znajdą łatwiejszą, funkcjonalną alternatywę. Natomiast ci, którym zależy na pierwszorzędnej mobilnej fotografii i nie przeszkadza im nieobecność niektórych funkcjonalności, zdecydowanie będą zadowoleni.

Minusy

Plusy