Galaxy Z Fold 3 – recenzja smartfona dla influencerów

O Samsungu Galaxy Z Fold 3 zostało już chyba powiedziane i napisane wszystko. Nic w tym dziwnego, bo czy jest drugie takie urządzenie, które pozwala poczuć się trochę mądrzej, gdy siadasz załatwiać swoje sprawy i otwierasz smartfona niczym książkę? Albo gdy jesteś w restauracji i ludzie patrzą się na Ciebie jak na kogoś z przyszłości, podczas gdy Ty tylko scrollujesz Instagrama? No, może jest już kilka takich urządzeń na rynku, ale Galaxy Z Fold 3 jest zdecydowanie najpopularniejszym i mimo wszystko najlepiej dopracowanym.

Jak jest zbudowany Galaxy Z Fold 3?

Zanim otworzę smartfon i zacznę go opisywać, to otworzę się przed Wami i przyznam, że nie spotkałem się jeszcze z tak dobrze wykonanym urządzeniem. Galaxy Z Fold 3 imponuje jakością i materiałami wykonania.


Plecki, wyspa aparatów i ramki są do siebie idealnie spasowane, a do tego wykonane z matowego aluminium, które bardzo trudno zarysować. Materiał jest przyjemny w dotyku, nie zbiera odcisków palców i przede wszystkim nie jest śliski. A to jest bardzo ważne ze względu na konstrukcję smartfona, która nie jest już tak perfekcyjna. Tym bardziej że na pierwszy rzut oka nie różni się znacząco od Galaxy Z Fold 2, co jest głównym zarzutem wobec jego następcy.

Duży postęp poczyniono za to na polu wodoszczelności, ponieważ smartfon zyskał klasę wodoodporności IPX8, która pozwala na zanurzenie go w wodzie na 1,5 metra przez 30 minut.

Zawias też robi przyjemne klap

Konstrukcja smartfona jest oparta o ogromny zawias na środku urządzenia, który umożliwia otworzenie go. Całość chodzi bardzo płynnie, stawia przyjemny opór i pozwala rozłożyć ekran w zasadzie pod dowolnym kątem.

Folia na wewnętrznym ekranie nie zwija się, nie odstaje i po prostu nie daje powodów do obaw. I tak – powierzchnia wewnętrznego ekranu jest bliższa utwardzonej folii niż szkłu (co można porównać z zewnętrznym ekranem), ale jest na tyle twarda i mocna, że w codziennym użytkowaniu tego kompletnie nie czuć.

Kiedy już oswoiłem się z urządzeniem i upewniłem, że smartfon dosłownie nie złamie się na pół ani nie pęknie po gwałtownym złożeniu, usłyszałem przyjemne klap. Szach-mat Galaxy Z Flip 3tutaj efektowne zamykanie też jest możliwe i też daje sporo satysfakcji po skończonych działaniach.

Co prawda nie sposób ocenić, jak zawias i zginany ekran będzie zachowywał się po roku czy dwóch użytkowania, ale całość sprawiła na mnie na tyle solidne wrażenie, że nie martwiłbym się o jego nadmierną eksploatację. Problemem dla niektórych może być jednak dość duża, rozchodząca się w głąb szpara, jaka powstaje po złożeniu smartfona. W tę pustą przestrzeń łatwo mogą wchodzić różnego rodzaju paprochy czy drobinki i rysować ekran wewnętrzny.

Co się zaś tyczy samego przechodzenia między ekranami w sensie fizycznym, to żeby otworzyć smartfon trzeba użyć trochę siły i wyrobić sobie jakąś technikę. Mimo zachwalania przeze mnie materiałów, z jakich jest wykonany trzeci Fold, muszę przyznać, że jego ramki są dość śliskie i otwieranie wymaga nieco zręczności. Szczerze mówiąc, trudno mi wyobrazić sobie otwieranie Folda skostniałymi od mrozu palcami.

Waga i grubość

Składana konstrukcja smartfona przekłada się naturalnie na jego wagę i grubość. W złożonej formie jest to po prostu ceglasty smartfon o (zbyt) wąskim ekranie. Pod tym względem nie zmieniło się dużo w stosunku do Folda 2.

Jednak mnie osobiście grubość ani waga złożonego smartfona nie przeszkadzały podczas użytkowania ani noszenia w kieszeni. Wręcz przeciwnie – w kieszeni leżał mi wygodniej niż mój prywatny OnePlus 7T Pro, który, choć znacznie cieńszy, to jest wyższy i szerszy od Folda 3. Dlatego jeśli obawiacie się rozmiarów po złożeniu, to z własnego doświadczenia mogę Was uspokoić. Z drugiej strony są też tacy, dla których smartfon jest za gruby na wygodne noszenie w spodniach – zwłaszcza tych bardziej obcisłych.

Po rozłożeniu smartfona zawias znika i przykrywają go łączące się ramki obu części smartfona. Przedni wyświetlacz staje się tyłem urządzenia, a front wypełnia 7,6-calowy ekran Dynamic AMOLED 2X. Nie bez powodu domyślną tapetą w Galaxy Z Fold 3 jest motyl – po rozłożeniu zbyt wąski i ciężki smartfon pięknie przeobraża się w wygodny i lekki tablet.

Jak używa się Galaxy Z Fold 3?

Pisząc o ergonomii korzystania z Galaxy Z Fold 3, muszę wziąć pod uwagę jeden, nietypowy czynnik, jaki praktycznie nie występuje w innych smartfonach. Mianowicie ten ludzki. Za każdym razem, kiedy korzystałem ze smartfona w miejscu publicznym, czułem, że się czymś wyróżniam. Najdobitniej uświadomiła mi to dziewczyna, która rozłożenie Folda 3 w restauracji skomentowała słowami, jakbym wyglądał jak ktoś z przyszłości. I faktycznie tak się czułem. Czy to uczucie jest warte ponad 8 tysięcy złotych? Powiedziałbym, że tak…

Tylko że uczucia przemijają. Motyle z brzucha odfruwają. Wszystko powszednieje, a świat ogarnia dekadentyzm. I to jest dopiero próba, jaką musi znieść Galaxy Z Fold 3. Po kilku tygodniach użytkowania pierwsze zauroczenie smartfonem minęło i przyszedł czas na obiektywne spojrzenie, jak to rozkładane urządzenie sprawdza się w praktyce.

Ekran zewnętrzny

Mam poważny dylemat względem ekranu zewnętrznego w Foldzie 3. Jego specyfikacja jest świetna – topowa matryca Dynamic AMOLED 2X, odświeżanie na poziomie 120 Hz, przekątna 6,2 cala, proporcje 25:9 i rozdzielczość 2268 × 832. To wszystko na papierze brzmi tak, że aż wstyd narzekać. A jednak szerokość ekranu sprawia, że jest on używalny, ale nie daje za grosz tyle samo radości czy choćby komfortu co ekran zwykłego smartfona, nie wspominając o ekranie wewnętrznym Folda 3.

A zakładam, że w smartfonie za ponad 8 tysięcy złotych oprócz aspektu użytkowego szukacie także tego pierwiastka X, który za każdym razem dawałby Wam radość. W złożonym Foldzie 3 niestety tego nie znajdziecie. No chyba że liczycie na dreszczyk emocji, który mi towarzyszył zawsze podczas dziubdziania w biegu na malutkiej klawiaturze, bo nie chciałem nawet myśleć, co by się stało, gdybym go upuścił.

Galaxy Z Fold 3 złożony w ręce

Zewnętrznego ekranu używałem najczęściej tylko wtedy, kiedy musiałem, bo nie miałem obu wolnych rąk lub potrzebowałem sprawdzić pojedynczą rzecz i nie opłacało mi się otwierać konstrukcji. Ekran jest po prostu nadal zbyt wąski, aby mógł być porównywany z przeciętnym smartfonem, a to sprawia, że podczas pisania musicie liczyć na autokorektę lub trzymać smartfon dość blisko nosa, by wyraźnie wszystko widzieć.

Oczywiście, o ile przy tym wszystkim nie rozboli Was ręka, bo złożony smartfon jest ciężki i trzymanie go jedną ręką przez dłuższy czas może być uciążliwe, a nawet ryzykowne. Jego konstrukcja i środek ciężkości sprawiają, że smartfon lubi przechylać się w jedną stronę, na czym cierpi stabilność uchwytu. Nie polecam zatem wdawać się w messengerowe dramy z długimi na kilka screenów wiadomościami. Nie dość, że możecie stracić bliską osobę, to i sam smartfon.

Pamiętajmy jednak, że ten ekran wciąż ma przekątną 6,2 cala, czyli teoretycznie więcej niż np. iPhone 13 mini. Dlatego względnie wygodnie w biegu da się na nim przeglądać social media, odpalić grę, zrobić zdjęcie czy wziąć udział w dramie (ale to tylko dla upartych). Z wykorzystaniem opisywanego zawiasu można też oglądać filmy w poziomie na YouTube bez trzymania smartfona.

Ekran wewnętrzny

Wiecie, na czym polega względność? Jeden włos na głowie to mało, ale jeden włos w zupie to dużo. I podobnie jest z ekranem wewnętrznym Folda 3 o przekątnej 7,6 cala. Dla kogoś, kto nigdy nie korzystał z tabletu, ten ekran będzie ogromny. Dla kogoś, kto z tabletem jest za pan brat, powie, że wielkość nie robi na nim aż takiego wrażenia. Ja należę do tej pierwszej grupy i dla mnie to jest absolutny game changer.

Bezkompromisowe wrażenie za to musi robić jakość wykonania ekranu, ponieważ podobnie jak w przypadku zewnętrznego panelu jest tutaj matryca Dynamic AMOLED 2X, odświeżanie 120 Hz, rozdzielczość 1768 × 2208, wsparcie HDR 10+ i 1200 nitów w peaku. Nie zawaham się powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych i najbardziej efektownych ekranów dostępnych na rynku. Ma doskonałe, intensywne kolory, perfekcyjne czernie i kąty widzenia oraz wysoką jasność. Jest przepiękny, a do tego funkcjonalny.

Galaxy Z Fold 3 rozłożony w ręce

Pamiętacie, kiedy Steve Jobs zapowiedział pierwszego iPada, a ludzie dziwili się komu to potrzebne? A dlaczego?  W takim razie wiecie też, jak duży sukces odniósł ten rodzaj sprzętu, a Galaxy Z Fold 3 dostarcza rozwiązania znane z tabletów do smartfona i robi jeszcze więcej. I wiem, że nie jest to zbyt odkrywcze stwierdzenie, ale nic nie poradzę, że przekonałem się o tym na własnej skórze i muszę to potwierdzić.

Przede wszystkim duży, prawie 8-calowy ekran to ogromna wygoda w załatwianiu przeróżnych rzeczy. Tylko ten wie, co to znaczy źle zaprojektowana strona internetowa, kto próbował kupić na smartfonie bilety na pociąg PKP. Galaxy Z Fold 3 znacznie usprawnia tego typu procesy dzięki swoim rozmiarom i dla mnie to jest esencja całego urządzenia – ułatwia załatwianie nawet karkołomnych zadań na smartfonie.

Jeśli często załatwiacie wiele logistycznych spraw na smartfonie, planujecie swój grafik od poniedziałku do niedzieli lub stale coś notujecie, to Galaxy Z Fold 3 będzie dla Was. To wszystko da się robić na zwykłym smartfonie, ale zwykły smartfon nie zachęca do tego jak Fold 3 z ogromną przestrzenią roboczą. Na dowód załączam screen z 5 odpalonymi aplikacjami jednocześnie.

Wszystko inne w postaci oglądania Netliksa, grania w gry czy czytania jest bardzo miłym i świetnie zaprojektowanym dodatkiem. Przykładowo – tak prosta zmiana jak podział przeglądarki Google Chrome na widok z kartami znanym z komputerów bardzo usprawnia pracę. Podobnie jak możliwość podzielenia ekranu i symultanicznego wykonywania kilku różnych czynności dostępna w większości smartfonów z Androidem tutaj po prostu sprawdza się dużo lepiej.

Część aplikacji ma też dostosowany interfejs pod ekran trzeciego Folda. Spotify czy YouTube wyglądają bardziej jak swoje desktopowe wersje, część aplikacji systemowych ma wygodny podział na dwie kolumny, a notatnik okazuje się bardzo rozbudowanym i funkcjonalnym narzędziem – nawet bez rysika S Pen.

Skoro już przy nim jesteśmy, to wszystkie opisywane przeze mnie funkcje prawdopodobnie zyskałyby jeszcze bardziej dzięki wspomnianemu rysikowi. Jedną z większych nowości i zmian, jakie Galaxy Z Fold 3 wprowadził względem poprzedniego modelu, jest bowiem jego obsługa. Niestety nie miałem okazji sprawdzić go w akcji, ponieważ nie jest on dołączony do zestawu. W smartfonie za taką cenę konieczność osobnego dokupowania rysika jest, delikatnie mówiąc, niepoważna.

Interfejs smartfona zmienia się także w kilku aplikacjach w zależności od tego, czy ekran jest złożony dzięki funkcji Flex View. Ta opcja jest szczególnie przydatna podczas robienia zdjęć, kiedy zgięty pod pewnym kątem ekran zapewnia podgląd na zrobione już ujęcia, na aktualne ujęcie w obiektywie i jednocześnie jest jeszcze statywem, który szalenie przydaje się podczas zdjęć nocnych.

Podoba mi się to, że wykorzystanie zginanego ekranu w jakiejś mierze zależy od kreatywności użytkownika. Nie przesadzałbym jednak z funkcjonalnością tego rozwiązania i nie szedł w stronę „małego, mobilnego laptopa”. Do wygodnego pisania na smartfonie (nawet składanym) w postaci zbliżonej do klasycznej klawiatury jest jeszcze daleko i nie wiem, czy komukolwiek jest to potrzebne.

Wklęsłość da się lubić

Wrażenia nawet nie psuje wklęsłość na środku ekranu w miejscu zginania, ponieważ po dosłownie dwóch dniach po prostu się jej nie zauważa. Czasami jest widoczna w zależności od padania światła czy wyświetlanych kolorów, ale to trochę jak z biblijną belką w oku – jak się nie chce, to się jej nie zauważy. Kilkukrotnie złapałem się też na tym, że ze zdziwieniem wyczuwałem wklęsłość pod palcami, bo o niej zapominałem.

Wklęsłość nie przeszkadza również dlatego, że wszystko w tym smartfonie jest zrobione tak, żeby nie musieć po niej manewrować. Przykładem jest tutaj układ klawiatury, który może wygląda dziwacznie, ale w tym przypadku rzeczywiście się sprawdza i ma sens. Sięganie kciukami na sam środek ekranu było dla mnie niewygodne po zmianie układu na klasyczny i szybko przyzwyczaiłem się do tego widocznego na zdjęciu. Jednocześnie nie miałem problemu z przesiadką na klasyczny smartfon, o co trochę się obawiałem.

I to tyczy się nie tylko układu klawiatury, ale i całego ekranu. Znacie na pewno to uczucie, kiedy po przesiadce na większy ekran nie możecie już patrzeć tak samo na poprzedni, bo wydaje się niewyobrażalnie mały, chociaż do czasu przesiadki wydawał się zupełnie w porządku. Tutaj na szczęście tego nie ma, więc nie bójcie się eksperymentować. Być może to zasługa wąskiego ekranu zewnętrznego, który sprawia, że ekran przeciętnego smartfona staje się optymalny.

I prawdę mówiąc, czasami rzeczywiście czułem, że mimo ogromnych możliwości, jakie daje rozłożony Fold 3, to w niektórych sytuacjach optymalny jest po prostu ekran przeciętnego smartfona. Ale to raczej wyjątki i dalsza część marudzenia, że idealnie by było, gdyby ekran zewnętrzny był trochę szerszy.

Przechodzenie między ekranami

Galaxy Z Fold 3 pozwala bardzo płynnie przechodzić między jednym ekranem a drugim, by kontynuować przeglądanie aplikacji. Wygląda to tak, że otworzonego na wewnętrznym ekranie Gmaila po zamknięciu smartfona możecie dalej przeglądać na ekranie zewnętrznym (i naturalnie odwrotnie). Ale możecie też zmienić ustawienia dla konkretnej aplikacji tak, żeby po zrobieniu klap smartfon automatycznie się blokował. Tylko nieliczne aplikacje w postaci Instagrama czy Snapchata trzeba uruchamiać od nowa po zmianie ekranu.

Wydajność Galaxy Z Fold 3

Nad wydajnością nie będę się rozpływał, bo wszystko jest tu na najwyższym poziomie – Snapdragon 888, 12 GB pamięci RAM i układ graficzny Adreno 660. Smartfon chodzi z prędkością koszatniczki, która pochłonęła zbyt dużo ziaren kofeiny i musi wszystko wybiegać w kołowrotku. Czyli bardzo szybko. Wydajność tego smartfona powinna wystarczyć na kilka lat bezproblemowego działania.

Podczas testów martwił mnie jedynie nagrzewający się z lekka procesor, ale… ten typ tak ma i niestety nie jest to wyjątek od reguły. Poza zauważalnie cieplejszą obudową w okolicy aparatu temperatura nie wpływała w żaden zauważalny sposób na działanie smartfona.

Nakładka zatraca się w tym, co najlepsze

Nakładka One UI w wersji 3.1.1 na Galaxy Z Fold 3 stara się wyciągnąć ze smartfona to, co najlepsze. Moim faworytem jest wywoływany z krawędzi panel, którego zawartość można dostosować do własnych potrzeb. Może tam się znaleźć dowolna aplikacja (którą łatwo przerzucić na ekran główny w formie małego okna lub podzielić nią ekran na pół), schowek z ostatnio zapisanymi rzeczami, panel z pogodą czy różnego rodzaju narzędzia.

Poza tym One UI według mnie jest estetyczne i czytelne. Always on Display daje spore możliwości personalizacji na czele z możliwością wyboru zdjęcia z galerii czy ściągnięcia motywu z oficjalnego sklepu Samsunga. Nie spodziewajcie się jednak czystego Androida, ponieważ Samsung daje Wam własne narzędzia do zarządzania kalendarzem, zegarem czy wiadomościami. Ja jednak lubię z nich korzystać i uważam je za użyteczne i spójne z marką.

Głośniki, których chce się używać

Gdy pierwszy raz usłyszałem brzmienie głośników stereo w Galaxy Z Fold 3 byłem zaskoczony ich jakością. To znaczy, to było spodziewane zaskoczenie, bo nie brałem pod uwagę, żeby miały brzmieć źle. Ale dostałem bardzo głęboki i wyraźny dźwięk, w którym nie czuć tego typowego dla smartfonów sztucznego wypłaszczenia. Tutaj po prostu chce się słuchać dźwięku z głośników, a nie sięgnąć po słuchawki.

Naturalnie Galaxy Z Fold 3 ze słuchawkami również dogaduje się świetnie, tym bardziej że jest funkcja Dolby Atmos, korektor dźwiękowy i funkcja Adapt Sound, która dostosowuje dźwięk do wieku.

Co dwie baterie, to i tak niski SoT

Pojemność (dwóch) baterii w Galaxy Z Fold 3 wynosi 4400 mAh. Porównując do przeciętnego smartfona to normalna pojemność, tylko że Fold 3 to nie jest przeciętny smartfon i potrzebuje ponadprzeciętnie dużo energii. Z tego powodu musicie pamiętać, że bateria będzie schodziła dużo szybciej niż w każdym innym smartfonie z taką samą pojemnością baterii – zwłaszcza przy rozłożonym ekranie. Najczęściej udawało mi się dobić do ok. 4 godzin pracy ekranu od ostatniego naładowania.

Naładować smartfon można przewodowo z mocą maksymalnie 25W lub bezprzewodowo z mocą 11W. Szybkość ładowania nie robi zatem wrażenia na tle konkurencji i jest to z pewnością kompromis, z jakim trzeba się liczyć, kupując Galaxy Z Fold 3.

Aparat na poziomie

Zestaw aparatów głównych w Galaxy Z Fold 3 przedstawia się następująco:

  • Obiektyw główny 12 MP, f/1.8, 26mm, 1/1.76″, 1.8µm, Dual Pixel PDAF, OIS.
  • Obiektyw ultraszerokokątny 12 MP, f/2.2, 123˚, 12mm, 1.12µm.
  • Teleobiektyw 12 MP, f/2.4, 52mm, 1/3.6″, 1.0µm, PDAF, OIS, 2x zoom optyczny.

Co bardziej spostrzegawczy zauważą, że Samsung do Galaxy Z Fold 3 nie wpakował swoich najlepszych modułów aparatów, jakie można znaleźć w Galaxy S21 Ultra. Ba, część dużo tańszych modeli w postaci S20 FE czy S20 Ultra ma lepsze wyposażenie, np. pod względem teleobiektywów.

Jednak wszystkie te smartfony mają tak samo dobre oprogramowanie, które poprawia jakość zdjęć, a tylko Galaxy Z Fold 3 ma duży ekran, na którym one tak świetnie wyglądają. Moim zdaniem to zupełnie inna jakość przeglądania zdjęć, nawet jeśli momentami trochę brakuje im do ideału.

Widoczne poniżej zdjęcia zostały zrobione z włączonym automatycznym trybem HDR i rozpoznawaniem scen. Na potrzeby recenzji Galaxy Z Fold 3 wszystkie zdjęcia zostały skompresowane, więc ich jakość jest poglądowa i nie odzwierciedla w pełni rzeczywistych możliwości aparatu.

Obiektyw główny

Galaxy Z Fold 3 robi bardzo dobre zdjęcia. Wyraźnie widać działanie algorytmów Samsunga, które przetwarzają każde zrobione ujęcie i wyciągają z niego tyle, ile się da. W efekcie zdjęcia mają podbite kolory i wyostrzone detale na tyle, żeby nie trzeba było robić dodatkowej obróbki, a jednocześnie wszystko wyglądało naturalnie. Oko cieszy duża rozpiętość tonalna, która przejawia się w ciemniejszych elementach zdjęć. Optyczna stabilizacja obrazu w głównym obiektywie spełnia swoje zadanie, ponieważ zdjęcia nie wychodzą roztrzęsione ani rozmazane.

Obiektyw ultraszerokokątny i teleobiektyw

Obiektyw ultraszerokokątny z jednej strony bardzo dobrze oddaje perspektywę obiektów, co szczególnie dobrze widać na rozłożonym ekranie. Z drugiej strony troszeczkę wypiera kolory i nie daje takiej szczegółowości jak obiektyw główny, ale to wciąż jeden z lepszych ultraszerokokątnych obiektywów, z jakimi miałem do czynienia.

Teleobiektyw z 2-krotnym zbliżeniem optycznym dzisiaj nie robi już zbyt dużego wrażenia. Spełnia swoją rolę prawidłowo, czyli pozwala przybliżyć obiekty bez znacznych spadków jakości zdjęcia, ale czy 2-krotne zbliżenie komuś imponuje? Maksymalnie ujęcie można przybliżyć 10-krotnie, co też nie jest niczym niezwykłym. Z drugiej strony za każdym razem maksymalne zbliżenie wyglądało dobrze i chyba wolę ograniczenie w tej postaci niż kilkudziesięciokrotny zoom, którego nie da się używać.

Makro

Galaxy Z Fold 3 nie ma domyślnego trybu makro, ale to nie znaczy, że nie ma go w ogóle. Trzeba po prostu trochę pokombinować z obiektywami i złapać odpowiednią ostrość. Efekty są zadowalające.

Selfie z 5 obiektywów

Łącznie Galaxy Z Fold 3 ma aż 5 obiektywów. Trzy z tyłu, jeden na zewnętrznym ekranie i jeden pod wewnętrznym ekranem. I naturalnie wszystkimi nimi można zrobić sobie selfie.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tym ostatnim, czyli aparatem ukrytym pod ekranem wewnętrznym. Jest to jedna z nowości, jaką wprowadził Fold 3 względem nie tylko poprzednika, ale i wszystkich smartfonów Samsunga. W miejscu dziury na kamerkę pojawiły się piksele, które wyświetlają zawartość ekranu. W rzeczywistości wygląda to tak sobie – na jasnym tle dosłownie widać pojedyncze piksele, bo rozdzielczość tego fragmentu jest zdecydowanie niższa niż reszty ekranu.  Lepiej to wygląda na ciemnym tle, gdyż dziura z pikselami się z nim zlewa.

I od razu postawmy sprawę jasno – jest to ciekawostka i szpanowanie technologiami przez Samsunga. Obiektyw nazwałbym obiektywem jednokrotnego użytku – do wideorozmów czy zdjęcia na Messengerze się nada, ale profilówki już z nim nie zrobicie. Zresztą nie ma sensu, kiedy do zrobienia naprawdę dobrego portretu możecie użyć aparatu z ekranu zewnętrznego lub tylnych obiektywów. Ta druga opcja jest dostępna dzięki rozkładanej konstrukcji, która pozwala wyświetlić podgląd na zewnętrznym ekranie. Wygląda to tak:

A tak wyglądają już same zdjęcia zrobione każdym z aparatów:

Tryb nocny zdjęć

Pracę wspomnianych algorytmów Samsunga najlepiej widać podczas wykonywania zdjęć w trybie nocnym. Naturalnie najlepiej wypada obiektyw główny, który jest w stanie dostarczyć naprawdę dobrej jakości ujęcia o odpowiedniej jasności, bez wielu szumów i z niebem, na którym widać gwiazdy. Momentami może brakuje nieco ostrości, ale zawsze można wspomóc się konstrukcją smartfona i zrobić z niego statyw. Rozczarowujący w niektórych sytuacjach jest natomiast obiektyw ultraszerokokątny, który kiepsko sobie radzi z większymi przestrzeniami bez dodatkowego oświetlenia.

Inne tryby foto-wideo

Naturalnie oprócz wymienionych trybów Galaxy Z Fold 3 oferuje użytkownikowi jeszcze kilka innych trybów do wykorzystania. Jest oczywiście tryb Pro dla zdjęć i wideo, w którym można działać na plikach RAW, jest smaczek dla fanów Instagrama w postaci trybu Żywność, jest klasyczna Panorama, Wideo Portretowe czy Perspektywa Reżysera. Jednym z ciekawszych trybów wydaje mi się Hyperlapse, który w połączeniu ze składaną konstrukcją może dać bardzo fajne efekty w postaci nagrania pędzącego miasta czy chmur na niebie w przyspieszonym tempie.

Wideo

Klipy wideo cieszą bardzo dobrą jakością i stabilnością obrazu nawet w rozdzielczości 4K. Niektórych mogą smucić brakiem wsparcia dla 8K. Ale czy tak naprawdę ktoś tego potrzebuje i jest w stanie rzeczywiście wykorzystać?

Dużo przydatniejsza jest możliwość przełączania się między trzema tylnymi obiektywami w trakcie kręcenia filmu w 4K i 30 klatkach na sekundę, którą zapewnia Galaxy Z Fold 3.

Dużo przydatniejszy od 8K jest też dobry autofocus, który bardzo dobrze radzi sobie z dynamiczną zmianą ostrości.

A poniżej zobaczycie nagrania we wszystkich dostępnych konfiguracjach:

Wideo 4K 60 kl/s.

Wideo 4K 60 kl/s. w nocy

Wideo 4K 30 kl/s.

Wideo 1080p 60 kl/s.

Wideo 1080p 30 kl/s.

Wideo 1080p 30 kl/s. z dużą stabilnością

Wideo w bardzo zwolnionym tempie

Podsumowanie recenzji Galaxy Z Fold 3

Odpowiedź na pytanie, dla kogo jest Galaxy Z Fold 3, jest dla mnie prosta. To smartfon dla influencerów – z tym, że każdy, kto go kupi, będzie miał szansę się nim stać – przynajmniej w swoim wąskim gronie. Fold 3 robi piorunujące wrażenie i przyciąga uwagę nawet tych, którzy twierdzą, że telefon ma służyć do dzwonienia.

Ekstrawagancja, jaką serwuje Samsung, ma jednak swoją cenę. Ekran wewnętrzny o przekątnej 7,6 cala zbliżonej rozmiarami do tabletów jest jednym z najlepszych na rynku pod względem jakości wykonania i funkcjonalności. Zadania karkołomne do wykonania na klasycznym smartfonie zamienia w błahostki, ale niestety działa to też w drugą stronę – zbyt wąski ekran zewnętrzny zamienia błahostki w zadania karkołomne.

Lista kompromisów jest jeszcze dłuższa, bo świetne głośniki równoważy przeciętna długość działania na baterii i wolne ładowanie. Możliwość obsługi rysika S Pen równoważy jego brak w zestawie, nie wspominając o jego znacznym okrojeniu względem poprzednika. Na wysokim poziomie stoją aparaty, choć takie same lub lepsze można znaleźć w dwukrotnie tańszych urządzeniach. Z tego powodu Galaxy Z Fold 3 polecę tym, którzy są świadomi ograniczeń i mają pomysł na wykorzystanie składanego smartfona na co dzień.

Minusy

  • zbyt wąski ekran zewnętrzny
  • wolne ładowanie i przeciętna bateria
  • brak rysika S Pen w zestawie
  • nagrzewanie się procesora
  • duża waga i grubość po złozeniu
  • zbyt wysoka cena

Plusy

  • fenomenalna jakość ekranu zewnętrznego i wewnętrznego
  • dobre aparaty
  • topowa wydajność
  • bardzo dobre głośniki
  • świetna jakość wykonania
  • dobrze zaprojektowany interfejs
  • wodoszczelność klasy IPX8
  • szkło Corining Gorilla Glass Victus

Ocena redakcji

7/10