Edifier W240TN – recenzja. Redukcja hałasów bez redukcji portfela?

True Wireless – jeszcze niedawno istne science-fiction w świecie audio, a dziś rynek zalewają tanie słuchawki tego typu. Trudno jednak znaleźć urządzenie, które zaoferuje dobre możliwości rozsądnym kosztem. Na ring wkraczają zatem słuchawki Edifier W240TN, które kuszą atrakcyjną ceną, eleganckim designem i aktywną redukcją szumów z trybem transparentnym. Ale czy pod otoczką bajerów kryje się też dobry dźwięk?

Edifier W240TN – unboxing. Powitanie klasy premium

Szczerze przyznam, że pierwsze minuty z Edifier W240TN wywarły na mnie bardzo dobre wrażenie. Pudełko z ciemnego, matowego kartonu otwiera się jak szkatułka. W jego dolnej części spoczywa etui ze słuchawkami, położone na miękkiej gąbce. W górnej przegródce zaś znajduje się pudełko z akcesoriami. Wszystkie napisy i symbole są minimalistyczne i nadrukowane eleganckim, złotym fontem. Naprawdę miło się na to patrzy.

Wyposażenie natomiast jest standardowe. W pudełku znalazł się kabel USB-C oraz łącznie cztery pary gumowych nakładek w różnych rozmiarach. Gumki zapakowane są w blister, który co prawda łatwo odkleić i teoretycznie da się go zakleić, ale taka powierzchnia szybko nałapie kurzu i przestanie spełniać swoją funkcję. Na szczęście raz dobrane nakładki rzadko zmieniamy na inne, więc dla większości użytkowników nie będzie to problemem.

Samo etui ładujące także sprawia dobre wrażenie. Jest nieduże, z ciekawym akcentem stylistycznym na froncie w formie wycięcia na podłużną diodę. Matowy plastik ochoczo zbiera odciski palców, ale z drugiej strony prawie nie zbiera rys. Zawias zaś działa bardzo mocno i pewnie – solidnie się otwiera i zamyka, a na dodatek w ogóle nie sprężynuje. Spasowanie elementów także stoi na wysokim poziomie.  

Design i jakość wykonania Edifier W240TN, czyli wszystko plastik, co się błyszczy

A przechodząc do samych słuchawek – robią dobre pierwsze wrażenie. Ich wierzchnia część wykonana jest z mieniącego się, matowego plastiku w kolorze grafitowym z logo producenta na środku. Część, którą wsadzamy do ucha, jest natomiast czarna i błyszcząca. I widać na niej każdy paproszek, zabrudzenie czy mikrorysę. Na szczęście to nieduża łyżka dziegciu w też beczce miodu.

Czasza słuchawek nie jest masywna, ponadto zdecydowanie zwęża się ku nakładce. Dzięki temu Edifier W240TN wyglądają na smukłe i dobrze wyprofilowane. Spasowanie elementów jest wzorowe, a ich łączenia są sprytnie ukryte. Ogromny plus za dbałość o detale, której nie powstydziłyby się dużo droższe modele.

Edifier W240TN design słuchawek

Wygoda korzystania z Edifier W240TN. SPA dla wymagających uszu

Dopasowanie do uszu

Wspomniany wcześniej, zwężający się kształt to prawdziwa oaza na pustyni masywnych i niewygodnych słuchawek True Wireless. Po nałożeniu odpowiednich nakładek, słuchawki wygodnie wsadziłem do ucha, bez większych trudów je dopasowałem kilkoma ruchami i mogłem cieszyć się muzyką. Co bardzo ważne, słuchawki dobrze „zasysały się”, pasywnie tłumiąc część szumów.

Edifier W240TN trzymają się w uszach nawet podczas truchtania czy skakania, ale mają tendencję do delikatnego osuwania się. Co jakiś czas musiałem je więc poprawiać, ale zewnętrzną część słuchawek skonstruowano tak, że można je do woli korygować bez ryzyka wciśnięcia guziczków. Natomiast nigdy słuchawki nie wypadły mi z uszu ani nie osunęły się do niepokojącego stopnia.

Łączność i aplikacja

Słuchawki bezprzewodowe Edifier W240TN obsługują Bluetooth 5.3 i cóż, nie mam żadnych zastrzeżeń do jakości i stabilności połączenia. Mogłem bez problemu krążyć po mieszkaniu z dala od telefonu i dopiero dwie ściany i kilka metrów odległości powodowały zakłócenia.

Można pobrać także dedykowaną aplikację Edifier Connect, która automatycznie wykrywa posiadane przez nas słuchawki. W aplikacji ręcznie ustawimy tryb ANC, wybierzemy jeden z predefiniowanych ustawień dźwięku czy sprawdzimy stopień naładowania baterii. Czeka na nas także rozbudowany korektor dźwięku i kilka podstawowych ustawień, w tym wyłącznik czasowy. Słowem – wszystko, czego nam potrzeba do szczęścia. Jedyny minus to brak obsługi języka polskiego.

Sterowanie

Sterowanie Edifier W240TN odbywa się poprzez przyciski schowane za logo. Mają dobrze wyczuwalny skok i wymagają umiarkowanie mocnego wciśnięcia. Nigdy nie musiałem dopychać ich do bębenka, ale każdorazowo słuchawki poruszały się nieco w moim uchu. Na szczęście świetnie rozwiązano umiejscowienie przycisku – jest on położony centralnie, w niewielkim zagłębieniu w zewnętrznej części obudowy, daleko od jej krawędzi. Podczas wsadzania do ucha, a zwłaszcza poprawiania słuchawek, praktycznie nie ma szans na przypadkowe wciśnięcie guzika.

Jednego mi natomiast brakowało, chociaż spodziewałem się tego po słuchawkach w tej cenie. W240TN nie wykrywają wsadzenia ani wyjęcia ich z uszu. Dlatego chcąc zatrzymać muzykę, by z kimś porozmawiać, trzeba wcisnąć przycisk. Słuchawki rozłączają się automatycznie dopiero po wsadzeniu do etui.

Odporności

Producent deklaruje wodo- i pyłoodporność potwierdzoną certyfikatem IP55. Oznacza to, że pył i struga wody nie będą im straszne, ale lepiej nie brać w nich kąpieli. Zatem do uprawiania sportu, także podczas bardziej deszczowej pogody, słuchawki Edifier W240TN sprawdzą się jak znalazł. Wziąłem je nawet ze sobą na siłownię i ćwiczyło mi się bardzo, bardzo przyjemnie.

Jak grają Edifier W240TN? Powyżej oczekiwań, acz z mocnym uderzeniem

Metodologia testów

Do testu wykorzystałem profesjonalne nagrania oddające poszczególne częstotliwości oraz utwory w różnych formatach. Głównym źródłem muzyki było Spotify (jakość najwyższa). Słuchawki sparowałem z moim prywatnym iPhonem 12, a test trwał pięć dni. Podczas przeprowadzania testów korzystałem z automatycznych, fabrycznych ustawień korektora dźwięku.

Pierwsze wrażenia ze słuchania

Głośno i basowo. To pierwsze jest dużym atutem Edifierów W240TN, to drugie zależy od gustu. Niskie częstotliwości są mocne, ale ciut tępe i dominujące nad resztą. Wysokie częstotliwości są bardzo jasne i klarowne, środek zaś sprawia wrażenie nieco płaskiego, co dodatkowo potrafi spotęgować mocny bas. Ogółem jednak nie spodziewałem się tak dobrego brzmienia w słuchawkach trzykrotnie tańszych od tych, których używam na co dzień. A kolejne testy dadzą na to wymowne dowody.

Testy Audiocheck

Oto krótki zapis wyników, jakie słuchawki Edifier W240TN uzyskały podczas odsłuchu sygnałów o konkretnych częstotliwościach. Są one w pewnym stopniu subiektywne i zależne od kondycji uszu każdej osoby. Moje uszy niedawno badałem i wszystko z nimi jest w porządku, więc można przyjąć, że to, co napisałem jest dość miarodajne. Testy były przeprowadzone z włączonym ANC oraz z poziomem głośności 50%.

Od razu muszę podkreślić, że nie spodziewałem się dwóch rzeczy. Przede wszystkim membrany zareagowały na zaledwie 10 Hz. Było to tylko drżenie, ale sam fakt, że się pojawiło, to niecodzienne zjawisko nawet w dużo droższych słuchawkach. Zaskoczył mnie również nagły skok intensywności dźwięku przy 10 kHz, kiedy zazwyczaj sygnał już się stabilizuje.

  • Przedział 10 – 200 Hz:
    • 10 Hz – delikatne drżenie
    • 20 Hz –drżenie,
    • 30 Hz – 60 Hz – drżenie i sygnał przybierają na sile,
    • 700 – 140 Hz – drżenie stabilizuje się, dźwięk przybiera na sile,
    • 150 – 170 Hz – dźwięk jest najbardziej intensywny,
    • 180 – 200 Hz – stabilizacja intensywności dźwięku.
  • Przedział 22 – 8 kHz:
    • 22 – 18 kHz – cisza,
    • 17 – 13 kHz – narastanie dźwięku,
    • 12 – 11 kHz – spadek intensywności dźwięku,
    • 10 kHz – skok intensywności dźwięku,
    • 9 – 8 kHz – dźwięk wyraźnie opada.

Nagrania binauralne

Zapisałem sobie tutaj słowa, których nie mogę zacytować w recenzji, więc powiem krótko – WOW! Dźwięk pukania w drewniane drzwi brzmiał szalenie naturalnie i autentycznie. Przy pierwszym odsłuchaniu nerwowo poderwałem się z fotela, a przy każdym kolejnym naprawdę zastanawiałem się „Is this the real life? Is this just fantasy?”. Nie sprawdzajcie tego samemu, w pustym domu, wieczorem. Jakby co, to ostrzegałem.

Scena

Scena jest fantastycznie szeroka, ale brakuje jej nieco głębokości. Do muzyki elektronicznej czy popu sprawdzi się doskonale, ale „zatłoczone” kompozycje, takie jak muzyka filmowa czy mój ukochany metal symfoniczny tracą nieco swojej głębi. Nigdy jednak na tyle, aby słuchanie było nieprzyjemne, wręcz przeciwnie! Jest po prostu dobrze, nawet bardzo, jak na tę półkę cenową.

Muzyka

No i przechodzimy do gwoździa programu – słuchania muzyki. Jak wspomniałem wcześniej, słuchawki Edifier W240TN cechuje mocny bas. Moc niskich częstotliwości to teoretycznie kwestia osobistych preferencji, ale ten jest stosunkowo tępy, na dodatek potrafi przykryć nieco wycofany środek. Przyznam jednak, że korzystałem nieraz z dużo droższych słuchawek, które grały gorzej.

Muzyka rockowa brzmi dosyć „sucho”, ponieważ dominują wysokie częstotliwości, którym towarzyszy bas. Muzyki elektronicznej słucha się całkiem nieźle, gdyż ta opozycja dół-góra dobrze zgrywa się z charakterem takich brzmień. Problem zaczyna się w przypadku mocno basowych utworów, np. Billie Eilish (NDA, when the party’s over), kiedy niskie częstotliwości świdrują i przysłaniają nieco resztę dźwięków. Podkreślam, nieco – szeroka scena i krystaliczna góra pozwalają wybaczyć naprawdę dużo, a tutaj i tak wiele do wybaczania nie ma.

W przypadku metalu symfonicznego (Last Ride of the Day zespołu Nightwish), muzyki filmowej (No Time For Caution czy Flight Hansa Zimmera) bądź jakiegokolwiek utworu, w którym gra dużo zróżnicowanych instrumentów, potrafi zrobić się chaotycznie i, ponownie, tracimy odrobinę środek, a dostajemy kawał góry. Ale nigdy na tyle, by na dłuższą metę męczyło.

Problem zbyt mocnego basu można wyregulować do pewnego stopnia w korektorze. Ba, tryb dynamiczny, dostępny w aplikacji, nieco go hamuje, podbijając jednocześnie wysokie częstotliwości. Środek jednak pozostaje bez zmian, nieco wycofany i nietrudny do stłumienia. Skomentuję to krótko – jak w utworach dużo się dzieje, to słuchawki przypominają o swojej cenie. Ale jak na swoją cenę, brzmią naprawdę dobrze. Do wszelkich neutralnych brzmieniowo gatunków, czyli dużej części popu, soft-rocka, klasyki i tym podobnych, Edifier W240TN sprawdzą się wyśmienicie.

Podcasty, filmy i seriale

Edifier W240TN bardzo dobrze sprawdzają się do pochłania treści z serwisów streamingowych. Tak jak w przypadku muzyki, zatłoczone dźwiękowo momenty mogą utracić klarowność, ale w stopniu nieutrudniającym oglądania. Podcasty także brzmiały bardzo naturalnie, zwłaszcza że możemy całkiem skutecznie odciąć się od hałasów otoczenia.

Test Edifier W240TN – aktywna redukcja szumu i tryb Ambient Sound

Po aktywnej redukcji szumu nie spodziewałem się wiele i… pozytywnie się zaskoczyłem! Zacznę od tego, że już pasywna redukcja hałasu jest bardzo dobra (przypomnę – to zasługa przemyślanej konstrukcji słuchawek), ale ANC naprawdę działa i jej włączeniu towarzyszy charakterystyczne „zasysanie” szumu otoczenia. Różnica z ANC nie jest może jakaś kolosalna, ale sporo częstotliwości jest redukowanych naprawdę skutecznie. Niestety szum wiatru, nawet niezbyt silnego, słychać mocno.

Tryb Ambient Sound (dźwięk otoczenia) to drugie zaskoczenie. Po pierwsze – jest, po drugie – działa! Oczywiście ogranicza go budżet, więc nie równoważy pasywnego tłumienia. W związku z tym mój głos wciąż buczał mi w uszach, kiedy coś mówiłem. Ale zdecydowanie słychać więcej, niż bez niego i tryb sprawdzi się, jeżeli chcemy szybko i dyskretnie podsłuchać coś z otoczenia. Ogromny plus dla Edifiera, że to nie tylko marketingowy chwyt, a faktyczna, działająca funkcja.

Jakość rozmów

Mikrofony Edifier W240TN w trakcie testów sprawowały się bez zastrzeżeń. Mikrofony zbierały głos poprawnie, a moi rozmówcy nie mieli problemów ze zrozumieniem mnie, także w nieco wietrzną pogodę. Rejestrowany dźwięk jest głośny, wyraźny i całkiem głęboki. 

Czas pracy na baterii

Wykonałem dwa testy – jeden z włączonym ANC, drugi bez. Każdorazowo słuchawki były ustawione na ok. 50% głośności. I przyznam szczerze, że przechwałki o długim czasie pracy na baterii nie są naciągane. Jedyne, co zwróciło moją uwagę, to szybsze rozładowywanie się prawej słuchawki w przedziale 93 – 64%. Jednak w pewnym momencie jej poziom naładowania wyrównywał się z lewą. Być może to jakaś usterka oprogramowania, może wada mojego egzemplarza, ale koniec końców w ogóle nie wpływało to na korzystanie ze słuchawek.

Z włączonym ANC słuchawki są w stanie wytrzymać ok. 7-7,5 godziny, co uważam za bardzo dobry wynik. Bez ANC natomiast ten czas można wydłużyć nawet o godzinę. Pokrywa się to z wartościami przedstawianymi przez Edifier w przekazie marketingowym i cóż, po pierwsze dziękuję za bycie uczciwym, po drugie gratuluję takich wyników! Zwłaszcza że wysoka głośność fabryczna słuchawek sprawiła, że rzadko miałem potrzebę ustawiać ją wyżej, niż ok. 50-60%.

Edifier W220T – tańszy brat douszny

Równolegle z premierą W240TN, Edifier zaprezentował tańszy model W220T o konstrukcji dousznej. Miałem okazję (i przyjemność) z nich chwilę korzystać i byłem bardzo zadowolony z tego, co usłyszałem. Typowo dla takiej konstrukcji bas jest nieco płytszy i trudno o tłumienie hałasów, ale brzmienie jest pełne i zróżnicowane. Słuchawki są leciutkie, nie wypadają z uszu, a ich obsługa jest bardzo wygodna. Jakość wykonania jest dobra, design atrakcyjny (i dość znajomy…), ale błyszczący plastik bardzo ochoczo zbiera rysy.

Jeżeli ktoś nie przepada za słuchawkami dokanałowymi, a zależy mu na dobrej jakości dźwięku i wykonania w przystępnej cenie – Edifier W220T to godny uwagi kandydat. Jeżeli konstrukcja nie gra roli, warto dorzucić grosza do W240TN. To urządzenie dużo bardziej kompletne, a ANC robi ogromną różnicę, zwłaszcza w podróży.

Podsumowanie recenzji Edifier W240TN

Powtórzę zdanie ze wstępu do tej recenzji. Edifier W240TN kuszą ceną, eleganckim designem i aktywną redukcją szumów z trybem transparentnym. Przede wszystkim jednak nie zaciągają w pułapkę marketingowych obietnic, gdyż deklarowane funkcje działają i nie odwracają uwagi od najważniejszego – jakości dźwięku. Ta jest bowiem bardzo dobra jak na cenę urządzenia, choć nieidealna. Szerokiej scenie brakuje nieco głębokości, a czystym wysokim tonom towarzyszy dość dudniący bas.

Ale większość użytkowników nie zwróci uwagi bądź szybko się przyzwyczai do pewnych niedociągnięć, nieuniknionych w sprzęcie za te pieniądze. Zwłaszcza że znacznych kompromisów nie zauważyłem na gruncie jakości wykonania. Słuchawki Edifier W240TN skonstruowane są solidnie, wyglądają bardzo ładnie i są naprawdę wygodne. Starają się dostarczyć trochę wrażenia premium, ale unikają przy tym tandety. Przede wszystkim jednak są uczciwe. A uczciwość w świecie technologii jest na wagę złota.

Minusy

  • płaski bas, który potrafi dominować
  • nieco wycofany środek
  • błyszczący plastik na słuchawkach będzie zbierał mikrorysy

Plusy

  • dobra jakość dźwięku
  • przemyślana konstrukcja
  • wysoka jakość wykonania
  • skutecznie działające ANC i tryb kontaktu
  • bardzo długi czas pracy na baterii
  • rozsądna cena

Ocena redakcji

8/10
PL - Cena/Jakość