Mateusz Alberski z Heroes Orchestra: „Heroesy” nie mają najlepszego soundtracku na świecie

Od wyjazdu integracyjnego po własną orkiestrę i wspólny koncert z twórcą muzyki do serii gier Heroes Of Might And Magic. Tak w skrócie wygląda kariera Mateusza Alberskiego – twórcy i dyrygenta Heroes Orchestra. W wywiadzie nie idziemy jednak na skróty i obszernie rozmawiamy o jego karierze, orkiestrze, a także muzyce w grach w ogóle.

Część 1: Heroes Orchestra

Jak wyglądałoby Twoje życie, gdybyś nigdy nie zagrał w Heroes of Might and Magic?

To jest bardzo trudne pytanie.

Wiem!

Ale wydaje mi się, że nie zmieniłoby się bardzo dużo. Tylko że wtedy na pewno nie powstałby nasz projekt heroesowy. Myślę, że i tak byłbym w jakimś stopniu związany z muzyką – tak jak teraz. Może po prostu wpadłbym na podobną rzecz, bo i tak grałem w Diablo, World of Warcraft czy Baldur’s Gate? Tak, myślę, że i tak dążyłbym do tego, żeby założyć zespół, który tworzy muzykę z gierek.

Zadałem to nieco trudne, ale i patetyczne pytanie, bo jednak Twój przypadek pokazuje, że życiem w istocie może rządzić przypadek. W końcu to jednak z wykonywania muzyki z heroesów jesteś dzisiaj znany i ceniony. Streścisz nieco swoją historię dla tych, którzy jej nie znają i opowiesz, czym się zajmujesz?

Na początku studiów pojechaliśmy na wycieczkę integracyjną – jak na nieznającą się jeszcze młodzież przystało – zaczęliśmy rozmawiać o zainteresowaniach, hobby, aż doszliśmy do gier. I tak pod koniec wyjazdu uzbierała się grupa 8 czy 9 osób, które chciały wspólnie pograć muzykę z gier. Zorganizowałem więc spotkanie i zaaranżowałem utwór z tawerny Likeshire z WoW-a na taki skład, jaki akurat mieliśmy.

Dopiero później, kiedy podszkoliłem się z aranżacji, wpadłem na pomysł, żeby zrobić jakiś utwór z heroesów. Wybrałem Necropolis, który najbardziej znałem i nie wydawał mi się trudny. Kiedy wieść o tym się rozniosła, to nagle masa ludzi z Uniwersytetu Muzycznego chciała wziąć udział w tym projekcie. Zgłaszali się do mnie różni ludzie, bo po prostu też lubili grać w tę grę. Na początkowych nagraniach w samym chórze było jakieś 70 osób, czyli więcej niż teraz mamy na największym koncercie Heroes Orchestra. (śmiech)

Skoro miałem już chętnych ludzi do grania i śpiewania, to zacząłem aranżować kolejne utwory. Wszyscy byli bardzo podekscytowani i ciekawi, jak to się rozwinie.

Czyli z wycieczki integracyjnej można wynieść coś więcej niż ból głowy! Ty akurat znalazłeś coś takiego, co chwyciło ludzi.

Tak, chociaż w ogóle tego nie szukałem! To wszystko było takie spontaniczne i szczęśliwie się ułożyło. Przez Twoje pytanie teraz myślę, co by było, gdyby tak się nie stało, ale cieszę się, że jest tak, jak jest! (śmiech)

Ktoś, kto nie interesuje się muzyką może nie do końca wiedzieć, jaka właściwie jest rola osoby aranżującej muzykę i dyrygenta.

Może to zabrzmi mało skromnie, ale uważam, że ja po prostu dobrze znam tę muzykę. Gram w heroesy cały czas od momentu, jak tylko wiedziałem, jak samodzielnie kupować jednostki czy budynki i klikać następny dzień.

Później miałem już możliwości, doświadczenie i dostateczną wiedzę, żeby przeanalizować te utwory.  Zacząłem je świadomie studiować. Umiałem zagrać melodykę z każdego utworu, bo wiedziałem, jakie instrumenty tam grają i to mi się bardzo przydało w momencie, kiedy zacząłem prawdziwą pracę nad tymi utworami podczas aranżacji.

No właśnie, więc czy to jest dalej muzyka z HOMM, czy może już samodzielne kawałki inspirowane grą?

Odniosę się do kilku przykładów. Jest część utworów, które uważam, że są na tyle dobrze skomponowane, że nie chcę za dużo w nich dodawać. Już same w sobie są bardzo bogate. Ale są też utwory, w których po prostu czegoś mi brakuje.

Dodanie chóru w Necropolis, który śpiewa dominującą partię według mnie jest wzbogaceniem brzmienia. Część osób uważa jednak, że to wiolonczela czy fagot, które grają główną melodię na dole, nadają ten typowy mroczny charakter. Tutaj w grę wchodzi odbiór subiektywny, więc różnie z tym bywa, jeśli chodzi o odbiorców.

Natomiast pod względem samych utworów, to trudno mi powiedzieć, czy bardziej wolę zachowywać ten charakter – robię to „na czuja”. Są utwory, w których stwierdzam, że trzeba w nich koniecznie coś zmienić lub dodać, a w niektórych stwierdzam, że coś nie pasuje. Bywa tak, że dodaję za dużo elementów i potem je odejmuję. Czasami z kolei gramy przez piątą próbę ten utwór i odbiór jest jeszcze inny, bo okazuje się, że na przykład przydałaby się jeszcze jedna partia skrzypiec, a skoro tu jest fagot, to weźmiemy jeszcze dodatkowy kontrafagot.

Zawsze jednak wychodzę od tego, że dużo słucham oryginału. Mimo tego,  że dobrze go znam, to cały czas go analizuję i wnioskuję z tego – to już jest wiedza muzyczna, a nie tylko wyczucie czy jakiś instrument pasuje.

A kiedy tak „doprawiasz” – nie wiem, czy to jest dobre słowo – po swojemu muzykę, to nie boisz się, że coś w niej zepsujesz? Fanatycy, do których docierasz, potrafią mieć to do siebie, że są konserwatywni, nie lubią zmian i nie wybaczają błędów.

Trochę się broniąc – uważam, że naprawdę dobrze znam tę muzykę, tak jak wspominałem. Może to jest bardzo odważne, co teraz powiem, ale myślę, że dodając rzeczy, które mam w głowie, nie popsuję tej muzyki. Mnie przecież też zależy, żeby muzyka była upiększona.

Często chodzi o to, że soundtracki są tworzone w sygnale MIDI. Czyli dominują w nich wirtualne instrumenty, którymi nie dało się zrobić wszystkich rzeczy. Kilkanaście lat temu nie było takich możliwości i nie było zbyt dobrych bibliotek dźwiękowych, żeby dodawać kolejne i kolejne instrumenty do utworów. Szczególnie chodzi o HOMM 4, która jest bardzo bogata pod względem dźwiękowym. Pojawia się tam więcej instrumentów niż w trzeciej części, ale nawet tam można znaleźć coś do dodania.

Jednym z moich ulubionych przykładów jest utwór Stronghold (z HOMM 3), gdzie na pewnej próbie dodałem troszkę tekstu chóralnego i ta końcówka stała się spektakularna, a w oryginale ona kończy się dość łagodnie. Postanowiłem do tego zrobić jeszcze taki hip-hopowy bit. Niektórym się to nie podoba, bo to jest w pewnym sensie przesadzone – zwłaszcza jak ktoś nie zna nas i naszego poczucia humoru, odwagi i popkulturowego podejścia. Staramy się robić atrakcyjne opracowania i chociaż ma to wielu fanów, to są pojedynczy przeciwnicy. Staram się też tłumaczyć, że dodanie warstwy chóralnej może zawsze dobudować jakąś część historii z gry.

Nie chcę się bronić, ale uważam, że nie psujemy tych aranżacji – przynajmniej w większości. (śmiech) 

Zdecydowanie! Zresztą najlepiej świadczy o tym popularność koncertów. Kto na nie przychodzi? Czy to są głównie fanatycy HOMM, czy są też osoby, które nie interesują się grami, ale po prostu słyszeli, że świetnie gracie?

W większości są to osoby, które przynajmniej znają tę grę, a jeszcze więcej jest takich, którzy ciągle w to grają. To jest zdecydowany fundament naszej publiczności. Zdarzają się też melomani muzyczni, którzy lubią koncerty muzyki filmowej czy symfonicznej. Oni są też ciekawi po prostu tego, bo jak ktoś słyszy, że to jest muzyka z gier komputerowych, to sobie myśli, że to jest bitowa muzyka z Mario albo Skyrim – duża orkiestra i trzy chóry.

Albo melodyjka z Icy Towera.

Tak, a tu się okazuje, że muzyka z gier komputerowych w wydaniu klasycznym może być ciekawa a miejscami w naszych opracowaniach nawet rozrywkowa! Moim ulubionym typem widza są młode rodziny. Jest wielu takich młodych ojców, którzy mówią „Słuchaj synku, jak byłem mały, to była taka seria HOMM, więc pójdziemy na koncert”. (śmiech) I rzeczywiście oni często przychodzą do mnie nawet po koncertach i mówią „To jest mój syn i on już zna HOMM. Będzie coś z niego?” Ja zawsze odpowiadam, że jak zna HOMM, to oczywiście, że tak! (śmiech)

Ojcowie próbują zarazić swoje dzieci miłością do tej gry przez Twoje koncerty.

Tak – i to jest super! Trzeba od małego uczyć dobrych rzeczy.

W takim razie czy któryś z tych typów fanów jest dla Ciebie bardziej wymagający do zadowolenia? Ten zagorzały fanbase czy osoby, które kompletnie nie wiedzą czego się spodziewać?

Nigdy mi się na szczęście nie zdarzyło, żeby ktoś powiedział, że koncert nie był fajny, że mu się nie podobało, albo że coś było źle i możemy poprawić.

Na takie rzeczy ludzie mają odwagę tylko w internecie.

Zdarza się natomiast, że przychodzi ktoś, kto nie kojarzy naszej orkiestry, ale zna HOMM. Takie osoby często są zdziwione obecnością chóru, bo w oryginale go nie ma. I ich jest na żywo trudniej zadowolić, bo nie spodziewają się tego, co ich czeka. Oni też często podchodzą po koncercie, ale zawsze udaje nam się dogadać. (śmiech)

Zdradziłeś, że macie zamiar wziąć się także za inne kultowe gry w podobnym klimacie – Gothic, Skyrim czy Baldur’s Gate. Planujecie może jakieś kompletne przełamanie repertuaru – weźmy np. moje ulubione soundtracki z NFS Underground 1 i 2. W końcu Metallica grała wielokrotnie z orkiestrą.

Najczęstszym problemem, jaki się pojawia w tej kwestii, jest prawo autorskie. Wielu właścicieli soundtracków nie życzy sobie, żeby grać je poza marką, a do tego to często jest niemożliwe finansowo, ale i prawnie trudne do zorganizowania. Koszty licencji są niesamowite. 

Mogę zdradzić, że mieliśmy plan, żeby w 2020 grać muzykę z HOMM 2, które mają fenomenalną muzykę operową. To właśnie ta część będzie naszym głównym motorem napędowym w najbliższym czasie. Coraz częściej w naszych opracowaniach pojawia się też wspomniany Gothic czy Icewind Dale i Neverwinter Nights, które zawsze też były po drodze.

A dlaczego wybieramy akurat te gry? Po prostu najbardziej je znamy. Najbardziej lubię robić opracowania muzyki, którą chłonę i którą dobrze znam z gier. Zdarza się, że robimy muzykę spoza naszego typowego materiału, ale mamy 5 aranżerów, spośród których jeden gra najwięcej w Icewind Dale, drugi w Gothica, trzeci w Wiedźmina itd. Dzielimy się i pracujemy na utworach, które dobrze znamy, żeby ich nie zepsuć.

W takim razie co najbardziej chciałbyś pograć, ale jest to aktualnie niemożliwe?

 Chciałbym zagrać legalne koncerty z Final Fantasy czy Morrowinda, ale najbardziej to te z WoW-a.

Trzymam za to kciuki!

Część 2: muzyka w grach

Skoro jesteśmy przy grach, to chciałbym Cię zapytać, czy dzięki fachowemu wykształceniu bardziej świadomie odbierasz muzykę w grach? Jeśli tak, to jaki to ma wpływ na samą rozgrywkę?

Genialne pytanie, bo sporo na ten temat pisałem w mojej pracy magisterskiej. Tak, to ma ogromny wpływ, chociaż muzyka nie ma dla mnie dużego znaczenia, jeśli chodzi o gameplay. Bardziej wpływa na odbiór samej gry.

Teraz właściwie zajmuję się studiowaniem muzyki z innych gier. Słucham soundtracków, zastanawiam się, jakie tam są użyte instrumenty i dlaczego. Dzięki temu dowiaduję się bardzo dużo nowych rzeczy na temat wykorzystywanych technik kompozytorskich czy sprzętów muzycznych, wtyczek, zastosowanych instrumentów ludowych i tych mniej popularnych. Dzisiaj gier jest pełno, a soundtracki są coraz lepsze i ciekawsze. Wszyscy myślą, że już wszystko zostało wymyślone, ale jednak ciągle ktoś wymyśla coś nowego.

Świat techniczny też idzie do przodu. Kiedyś myślałem, że nagrania online to jest tragiczny pomysł, bo wszystko będzie brzmiało nierówno, będzie niezestrojone i brzydkie, a do tego trzeba będzie to jeszcze miksować. A teraz to wszystko jest możliwe i staram się to wykorzystywać.

Czyli potrafisz dostrzegać zupełnie inne rzeczy, które dla zwykłego gracza są niewidoczne.

Wydaje mi się, że tak.

Ale to też jest chyba ok – nie każdy musi świadomie odczuwać każdy detal dźwiękowy.

Zdecydowanie. Ja po prostu celowo skupiam się na tym. Jak gram w WoW-a i wchodzę do jaskini, to pamiętam, jaki był ambient w tej jaskini 4 lata temu, a teraz słyszę zremasterowaną muzykę z nowymi efektami i sobie myślę, że w tym miejscu był inny instrument. Bardzo mnie to satysfakcjonuje.

Akurat WoW ma ogromnie rozbudowaną ścieżkę dźwiękową. Myślę, że będzie on takim czołowym soundtrackowym celem. Może w przyszłości zobaczymy więcej tego typu utworów w Heroes Orchestra. 

Myślałeś nad rolą muzyki w grach dzisiaj? Kiedyś to było jedno z nielicznych źródeł poznawania nowej, innej muzyki – poza telewizją i MP3-kami od znajomych. Gry w pewien sposób kształtowały gusta muzyczne. Dzisiaj przez streamingi i YouTube wygląda to zupełnie inaczej. Powiedziałeś, że muzyka w grach jest coraz lepsza, ale być może paradoksalnie rola tej muzyki w grach jest coraz mniejsza?

Cały czas gameplay jest dla gracza dużo ważniejszy niż muzyka. Ja niestety mam dużo znajomych z muzycznych kręgów, którzy grają w gry bez muzyki, bo wolą posłuchać swojej, która bardziej im odpowiada. Mamy też takie czasy, że teraz wszystko jest dużo bardziej dostępne. Jak gramy w grę, to sobie bierzemy iPhone’a i odpalamy muzykę, na którą akurat mamy ochotę, zabijając potworki gdzieś tam w jaskini.

Obraz tej muzyki w grach zmieniły też platformy streamingowe. Jak leci stream, to część osób mówi do widzów, a część puszcza swoją muzykę i nie przykuwamy teraz tak do niej uwagi.

A Ty grasz z muzyką czy bez?

Bez bicia się przyznaję, że od miesiąca gram sporo w WoW-a i teraz gram już bez muzyki. Ja wolę tę muzykę odbierać osobno, ponieważ jest dla mnie tak dobrze zrobiona. Nie chcę się rozpraszać, słuchając jej podczas gry. Zamiast tego słucham 9-godzinnych playlist w ciągu dnia i analizuję je jak mam czas i ochotę. A podczas gry wolę skupić się na słuchaniu efektów, bo one są teraz dla mnie bardzo istotne. Wkręcam się w temat efektów przestrzennej muzyki.

Czyli sposób odbioru muzyki w grach zdecydowanie się zmienia. Mnie natomiast przyszedł do głowy zupełnie kontrastowy przykład w stosunku do Twojego. Lubisz grać w FIFĘ?

Lubię, chociaż długo już nie grałem…

To możesz wiedzieć, o co chodzi. W FIFIE na początku nie zwracasz uwagi na piosenki, które lecą w menu. Być może one ci się nawet nie podobają. Jednak im więcej w tym menu siedzisz, bo na przykład doprowadzasz Raków do finału Ligi Mistrzów w trybie kariery, to tym bardziej te piosenki zaczynają ci się wkręcać i podobać, aż zaczynasz mieć z nimi jakieś ciepłe wspomnienia. Może nie ma kiepskich piosenek, tylko są takie za mało wysłuchane?

Rzeczywiście jest coś takiego. To też jest tak, że część ludzi nie zdąży docenić tych soundtracków, bo przesłucha je raz i od razu je wyłącza, bo „przeszkadzają w grze”. A to może być też tak, że ktoś po prostu grać nie umie (śmiech) i nie może się skupić.

Różne są gry, ale ja grając w te, w które grałem, to nie spotkałem się, żeby muzyka była zła lub przeszkadzała w grze. Oczywiście pewnie są jakieś kiepskie gry, w których muzyka jest rażąca, ale to są przypadki. Myślę, że spora część graczy często nie docenia soundtracków.

Na sam koniec chciałbym, żebyś zdradził mi swoją ulubioną ścieżkę dźwiękową z gier. Ale żeby nie było tak łatwo, to nie mów proszę, że są to heroesy czy WoW. Może masz za to jakiś ulubiony soundtrack, którego nikt po Tobie by się nie spodziewał lub coś na zasadzie guilty pleasure?

Mam coś takiego. Pisząc pracę magisterską, ogromnie zafascynowałem się tytułem Streets of Rage 2. W latach 90. muzyka w grach była średnio rozwinięta – z reguły 8-bitowa, taka „kwadratowa”. Wtedy przypomniał mi się soundtrack do gry Streets of Rage 2, japońskiego kompozytora Yuzo Koshiro. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie techno i muzyka trance w grze. Trance i techno w tamtych czasach były raczej robione na jedno kopyto, po prostu leci w nich jeden motyw, który jest rozwijany, moim zdaniem fajnie się to sprawdziło w grze.

To jest soundtrack, który przebija wszystko! A ja bardzo lubię muzykę rozrywkową. Co najśmieszniejsze – mimo że w tamtych czasach był już przesyt kwadratowym Mario, to koleś zrobił turbo techniawę i to okazało się hitem!

Na koniec dodam tylko, że lubię muzykę heroesową, ale nie uważam, że jest to najlepszy soundtrack na świecie. Osobiście przyznaję ten tytuł WoW-owi. Myślę, że tam soundtrack jest najbardziej obszerny. Nie ma gry, która ma tak rozbudowaną warstwę dźwiękową. Jakby złączyć wszystkie soundtracki z wszystkich dodatków i części WoW-a, to nie skłamię, że tam jest około 70 godzin muzyki. Nawet jeśli powtarzają się w nich melodie, to one są cały czas zmieniane i przearanżowywane. I to jest mój absolutny top, jeśli chodzi o muzykę w grach. To się nie zmienia, bo cały czas jest coś nowego i to robi na mnie ogromne wrażenie. Myślałem, że po 6 czy 7 dodatkach to już nie będzie takie nomen omen „wow”, a jednak cały czas jest. Więc szanuję to!

Nigdy nie grałem w WoW-a, ale teraz na pewno posłucham chociaż przez chwilę tego soundtracku. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę!

Dzięki! Pozdrawiam wszystkich naszych fanów, fanatyków, sympatyków i miłośników heroesowych!