Fonoholizm – zmora naszych czasów

Znacie te sceny, w których kilka osób siedzi przy jednym stole i zamiast rozmawiać ze sobą, przesyłają do siebie wiadomości? A rzuciły Wam się w oczy rzesze nastolatków, które nieustannie pozują do zrobienia sobie selfie? Ile razy osoba wpatrzona w smartfon wtargnęła Wam na pasy? Brzmi znajomo? Te, oraz inne niepokojące i niebezpieczne zachowania, zostały nazwane fonoholizmem.

Fonoholizm – co to?

Zjawisko fonoholizmu jest to potocznie nazywane uzależnienie od smartfonu, a nieco bardziej precyzyjnie – zaburzenie behawioralne w postaci nałogowego używania telefonu komórkowego. Osoba, która doświadcza tego problemu, nie potrafi funkcjonować bez smartfonu – urządzenie musi mieć przy sobie przez całą dobę, w zasięgu ręki. Kiedy z jakiegoś powodu nie może przeczytać powiadomienia czy odebrać telefonu odczuwa niepokój, nie potrafi się skoncentrować, a w bardziej skrajnych przypadkach staje się agresywna.

Fonoholizm do tej pory nie został sklasyfikowany jako choroba. Nie ma więc zdefiniowanych kryteriów diagnostycznych i dlatego traktowany jest jako zjawisko, a nie choroba.

Pojawia się wśród dzieci i młodzieży, ale także u dorosłych

Grupa, która szczególnie zagrożona jest fonoholizmem to tzw. pokolenie Z, czyli osoby urodzone w drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku oraz po 2000 roku. Jest to pokolenie, dla którego świat wirtualny swobodnie przenika przez rzeczywistość.

Problem najbardziej widoczny jest w szkole, kiedy dźwięki powiadomień wybrzmiewają na lekcji, a uczniowie mimo próśb nauczyciela o ich wyłączenie, twierdzą, że jest to coś ważnego i znajdą wymówkę, by zerknąć na telefon. W domu fonoholizm objawia się przykładowo podczas zwykłego, rodzinnego obiadu. Nieustannie towarzyszą mu niemilknące dzwonki, a dzieci w jednej ręce trzymają łyżkę, a w drugiej telefon. Zrobienie zdjęcia rosołu i wrzucenie do sieci? Czemu nie. Telefon stał się tak potrzebny, że sięgają po niego nawet bez przyczyny, po prostu, by zobaczyć czy coś się dzieje.

Fonoholizm wśród dorosłych rośnie

Obserwacje wskazują, że zjawisko fonoholizmu wśród osób pełnoletnich rośnie. Używają telefonu podczas odkurzania domu, mycia zębów czy oglądania filmu (kto się złapał?). O ile wydaje się to dość śmieszne, już korzystanie ze smartfonu podczas prowadzenia samochodu jest skrajnie nieodpowiedzialne.

Mogłoby się wydawać, że wystarczy zabronić używania telefonów, albo po prostu go odłożyć, kiedy nie jest potrzebny, ale wtedy nie mówilibyśmy o fonoholizmie. Zresztą, skoro czegoś trzeba zabraniać, oznacza, że jest nadużywane i jest źródłem problemów, prawda?

Ludzie korzystający z telefonów

Pandemia sprzyja

Fonoholizm został zauważony już kilka lat temu, ale pandemia szczególnie sprzyja rozprzestrzenianiu się tego zjawiska. Niekończąca się izolacja, nauka online, praca zdalna, powodują, że kontakt ze światem utrzymujemy głównie przez urządzenia mobilne czy komputer. Teoretycznie nie można tego uznać za coś problematycznego, w końcu dzięki temu możemy (w miarę) normalnie funkcjonować. Ale jak wynika z obserwacji psychologów, oduczamy się przez to komunikować twarzą w twarz. Nie potrafimy w normalny sposób wyrażać emocji, bo zastąpiły nam je emotki.

Jak rozpoznać fonoholizm?

Rozpoznanie fonoholizmu nie jest trudne – wystarczy zabrać komuś telefon i zobaczyć jak się zachowuje. Oczywiście taka osoba musi być świadoma, że smartfonu po prostu nie zgubiła. Jeśli wyraża dezaprobatę, by ograniczyć jej używanie telefonu, jest mocno rozdrażniona, towarzyszy jej strach przed utratą statusu online – jest to już fonoholizm. Są to typowe objawy odstawienne, do których dochodzą jeszcze marzenia senne na temat smartfonów czy mimowolne poruszanie palcami, jak podczas pisania na klawiaturze.

Ponadto fonoholik zaniedbuje wszelkie aktywności i wycofuje się z relacji z innymi na rzecz smartfonu. Śpi i żywi się nieregularnie, jest ciągle zdekoncentrowany przez telefon w pobliżu i wręcz przeciążony przez nadmiar informacji. Często nudzi się i przegląda w nieskończoność media społecznościowe, nie ma pasji i celu w swoim życiu, a próba ograniczenia korzystania z telefonu najczęściej kończy się niepowodzeniem.

Sprawdź, jakim typem fonoholika jesteś

Eksperci podzielili już fonoholików na kilka typów. Są osoby, które przejawiają syndrom wyłączonego telefonu, czyli pilnują, by ich telefon był zawsze włączony i naładowany, a jeśli bateria się rozładowuje wpadają w panikę. Inni są uzależnieni od wiadomości tekstowych – nieustannie muszą z kimś pisać, a niewystarczająca ilość DM-ów w ciągu dnia powoduje u nich obniżenie nastroju. Albo osoby, które przejawiają jednocześnie znamiona zakupoholizmu i kupują regularnie nowe telefony.

Mało? Wyróżnia się też tzw. komórkowy ekshibicjonizm, czyli prowadzenie bardzo głośnych rozmów i pozwalanie, by telefon dzwonił jak najdłużej – każdy ma zwrócić na niego uwagę. Skrajny ekshibicjonista rozmawia przez telefon tylko w miejscach publicznych. Fonoholik-dokumantalista to z kolei osoba, która kompulsywnie nagrywa wszystko, co dzieje się wokół niego. Można powiedzieć, że sami fonoholicy pośród nas…

Dzieci korzystające z telefonów

Co mówią badania?

TNS OBOP przeprowadziło badania pod kątem uzależnienia od smartfonu w grupie Polaków w wieku 12-19 lat. Dane znalazły się w raporcie Młodzież a telefony komórkowe. Okazuje się, że co trzecia osoba nie wyobraża sobie spędzenia dnia bez komórki. 27% badanych wróciłoby się do domu, gdyby zapomniało wziąć telefonu, a 28% odczuwałoby niepokój. Dla 68% telefon to niezbędne źródło informacji, rozrywki i sposób na utrzymywanie kontaktów towarzyskich.

60% nastolatków używa telefonu w czasie lekcji, a podczas klasówek 18%. Wspomniałem wcześniej o korzystaniu z telefonu przy obiedzie – dla 44% młodzieży to normalne, by wtedy wpatrywać się w ekran komórki. 30% przyznało, że robi filmy i zdjęcia kilka razy w tygodniu, a 17% codziennie. A kino czy teatr? W tych miejscach 28% badanych korzysta ze smartfonu.

Fundacja Dbam o Mój Z@sięg przeprowadziła w 2016 roku badanie, które polegało na trzydniowym odłączeniu 103 nastolatków od wszelkich urządzeń cyfrowych oraz internetu. Część młodzieży oraz ich rodzice nie potrafili zagospodarować tego czasu, a część zyskała dodatkowe 4 godziny czasu wolnego w ciągu doby. Pozwoliło to wyciągnąć kilka wniosków. Przede wszystkim młodzież ma nieograniczony dostęp do internetu, nadużywa aktywności na portalach społecznościowych, a przez to nie ma innych zainteresowań. Wpływa na to także zła relacja z rodzicami oraz brak edukacji cyfrowej.

Bać się czy nie?

Można stwierdzić, że granica między fonoholizmem, a zwyczajnym korzystaniem z dobrodziejstw smartfonu jest bardzo cienka. Media cyfrowe i smartfony nie są złe, ale już nadmierne korzystanie z nich może być problemem. Choć tutaj kłania się dobrze znane powiedzenie – wszystko co w nadmiarze szkodzi. Tylko czy w dobie ery mobilnej możemy jakoś uchronić się, by nie zostać fonoholikiem?

Czy Waszym zdaniem fonoholizm to zjawisko rosnące do miana choroby, czy próbujemy szukać problemu tam, gdzie go nie ma? Dajcie znać w komentarzach.

Źródła: Portal Librus / uzaleznianiabehawioralne.pl