Bartosz „bejott” Jakubowski o turnieju FIFAe Nations Cup 2022, najlepszych zagraniach w FIFIE 23 i przyszłości gier piłkarskich

Polski e-sport ma się dobrze, jeśli nie pokusić się o stwierdzenie, że nawet bardzo dobrze. Najlepszym na to dowodem są wyniki polskich graczy w FIFĘ, którzy na arenie międzynarodowej osiągają ogromne sukcesy. Jednym z czołowych zawodników na naszej rodzimej scenie jest Bartosz „bejott” Jakubowski, który to sięgnął po wicemistrzostwo świata w FIFAe Nations Cup 2022. O turniejach i samej FIFIE porozmawialiśmy z Bartkiem przy okazji zawodów, które w Kanale Sportowym zorganizował x-kom wraz z HP i AMD.

Zawodowe granie w FIFĘ to praca, której trzeba się całkowicie poświęcić

Robert Koncewicz: Zacznijmy od tego, co na gorąco. Jak wrażenia po turnieju?

Bartosz „bejott” Jakubowski: Generalnie turnieje gramy w FIFA Ultimate Team, a więc w trybie, gdzie budujemy własne składy. Tryb head to head ma trochę inny gameplay i było ciekawie. Z kolegą Jok3rem niewystarczająco przygotowaliśmy się do tych rozgrywek, rozegraliśmy wczoraj zaledwie kilka meczów 2 na 2 i dziś była tego weryfikacja.

O przebiegu turnieju przeczytacie w tekście: Za nami turniej w grze FIFA 23, który rozegraliśmy w Kanale Sportowym

koszulka x-kom na turniej fifa 23 w kanale sportowym

RK: Co sądzisz o poziomie turnieju? Czy wymagał tego, by wspiąć się na wyżyny?

BJ: W finałowych rozgrywkach wzięły udział trzy duety na podobnym poziomie i Legia eSports, która w takim składzie gra już drugi rok. W zeszłym roku w duecie grałem z Furmanem, byłem z nim dobrze zgrany, ale przeszedł on jakiś czas temu do innej organizacji, więc na dzisiejszy duet musiałem znaleźć zawodnika. Być może gdyby pary półfinałowe ułożyły się nieco inaczej, udałoby się awansować do finału i tam zmierzyć się z Legią. Ale wypadło tak, a nie inaczej. Cieszy mnie to, że na każdym turnieju ląduję na podium. Nie zawsze wygrywam, ale zajmuję miejsca od 1 do 3.

RK: Jak długo jesteś już na scenie FIFY? Jak wspominasz początki?

BJ: Na scenie jestem już 11 lat. Pierwszym poważnym trofeum było mistrzostwo Polski w grudniu 2011 roku. Sam turniej odbył się w Cinema City w Krakowie na sali kinowej, która zebrała około 100 widzów. Byłem wtedy w pierwszej klasie liceum. Moja mama była troszkę sceptycznie nastawiona do turnieju, ale kiedy przyniosłem do domu wygraną, nieco zmieniła zdanie.

RK: Rywalizacja z najlepszymi w FIFIE wymaga z pewnością dużej liczby treningów. Jesteś w stanie określić, ile czasu potrzeba, by wspiąć się na mistrzowski poziom?

BJ: Nigdy nie było też tak, że grałem bez przerwy. Jeszcze w czasach szkolnych, kiedy osiągałem pierwsze sukcesy, wszystko musiało być poukładane, a dopiero potem przychodził czas na FIFĘ.

Nieco inaczej jest teraz, kiedy jestem już w pełni profesjonalnym graczem. Średnio grywam kilka godzin dziennie. W świecie FIFY zajmuję się nie tylko graniem, ponieważ sporo czasu zabiera też tworzenie kanału na YouTube. Staram się tam publikować treści codziennie. Więc samo granie to może 3 godziny dziennie, do tego około 2 godziny montażu. Nie zmienia to faktu, że FIFĄ żyję przez całą dobę. Jest to więc praca na pełen etat i nawet, kiedy nie siedzę przez komputerem czy konsolą, zastanawiam się, co mógłbym nagrać na kanał.

Jeszcze za czasów pracy w banku, co było wtedy podstawowym źródłem dochodu, FIFA była tylko hobby. Miesięcznie wpadało kilkaset złotych, a ja cieszyłem się z dodatkowej formy zarobku. Później wszystko się rozkręciło, kanał wszedł na wyższe obroty, pojechałem na mistrzostwa do Londynu i przyszedł czas rezygnacji z pracy w tradycyjnej formie. Samą FIFĄ zajmuję się od około trzech lat. Czas pandemii mocno wpłynął na rozwój kanałów YouTube związanych z FIFĄ czy innymi grami.

RK: Jak bardzo śledzenie piłki nożnej w rzeczywistości pomaga w FIFIE?

BJ: Według mnie dość mocno pomaga. Widać to na przykładach wielu osób, które wcześniej trenowały piłkę profesjonalnie, a na pewnym etapie swojej juniorskiej kariery zaczęły pogrywać w FIFĘ i stała się ona dla nich sposobem na życie. Natomiast przegląd pola, poczucie tego, kiedy piłkę trzeba szybciej wprowadzać do gry albo zwolnić, zmienić tempo, to nawet jeśli ktoś nie gra dużo, ale śledzi piłkę nożna i ogląda jej dużo, jest w stanie sporo z tego zaadaptować do swojego stylu gry w FIFIE.

RK: Czym różni się zawodowe granie w FIFĘ od grania „do piwka”?

BJ: Na pewno jeśli chodzi o zawodowe granie w FIFĘ jest to praca. Nie tylko w Polsce, ale i na świecie jest to zajęcie, któremu w pełni się poświęcamy. Szukamy za każdym razem nowych sposobów do tego, by być lepszymi od przeciwników, nie tylko w Polsce, ale i na zagranicznym turniejach. Wychodzi to coraz lepiej, ponieważ przez ostatni rok Polacy bardzo dobrze prezentowali się na tle innych krajów. Damian „damie” Augustyniak zdobył mistrzostwo Anglii w barwach Norwich, a nasza Reprezentacja zajęła drugie miejsce na MŚ.

Kluczowy w sukcesie na FIFAe Nations Cup 2022 był nasz team spirit

RK: Przejdźmy do rozegranych niedawno Mistrzostw Świata. Jak oceniasz sam turniej? Chyba nie ma wątpliwości, że to Twój największy sukces w karierze.

BJ: Przede wszystkim MŚ miały bardzo dobrą oglądalność. Nie organizowało ich EA Sports, a pełne prawa do nich miała FIFA. Trzeba przyznać, że zrobili świetną oprawę wokół całego turnieju. Produkcyjnie czy realizacyjnie zrobione było to w taki sposób, że oglądali nawet ci niekoniecznie zainteresowani na co dzień grą widzowie.

No i to co niezwykle ważne, czyli LAN. Są to zupełnie inne turnieje niż te onlajnowe. Widać i czuć emocje graczy. Przykładem niech będzie mecz 1/8 finału, który zagraliśmy ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Kiedy strzeliliśmy bramkę na 3-0 nasz menadżer zaczął śpiewać. Po meczu przeciwnicy uścisnęli z nami dłoń, ale do Jarka mieli małe pretensje o brak respektu. Tłumaczyliśmy, że chodziło przecież o zrobienie show, a nie to, kto lepiej radzi sobie z padem. Jednak na nic się to zdało, jest to w końcu inna kultura. Na szczęście w regulaminie radość po bramkach czy zwycięstwie była dozwolona. Mówię o tym dlatego, że w przypadku, gdyby mistrzostwa rozgrywane były w trybie online, a nie LAN, oglądalność byłaby znacznie niższa i turniej nie odniósłby takiego sukcesu.

Zresztą FIFA robiła świetny content na wielu kanałach. Przykładowo przed finałem naszemu menadżerowi przyczepili kamerkę w celu nagrania POV. Później na Instagramie pokazali, jak wygląda wejście graczy na finał mistrzostw świata.

Podobnie było z TikTokiem, co jest jednocześnie najpiękniejszym i najsmutniejszym wspomnieniem z turnieju. Przed finałem ich tiktokowa ekipa podeszła do nas i do Brazylijczyków. Zaproponowali byśmy nagrali filmik, na którym mówimy: „Wiecie, co to za uczucie przegrać w finale MŚ? Bo my nie wiemy.” Jako, że finał przegraliśmy, tydzień później zobaczyłem tego TikToka z perspektywy reprezentantów Brazylii. Bolało…

RK: A co Twoim zdaniem było kluczowe do tego, że doszliście aż tak daleko?

BJ: Myślę, że przede wszystkim mieliśmy świetny team spirit. Poza tym dobrze czuję się w grze 2 na 2. W indywidualnych rozgrywkach jest kilku lepszych ode mnie graczy w samej Polsce. Naszej drużynie sporo dawałem jeśli chodzi o coaching – miałem dużo pomysłów i robiliśmy bardzo dobrą analizę taktyczną każdego z naszych rywali. Już przed wspomnianym wcześniej meczem z ZEA, przypatrywaliśmy się, jakie ta drużyna miała schematy na rozegranie w fazie grupowej. Na samym początku meczu powiedziałem do chłopaków: „oni to grają”, a my dzięki temu byliśmy już idealnie ustawieni.

RK: Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie ta nieszczęsna 90. minuta finału…

BJ: Cóż, trzeba było się jakoś mentalnie po tym odbudować. Ale już sam awans do finałów był dla nas ogromnym sukcesem. Eliminacje były długie i wyczerpujące, a po nich Polska pierwszy raz dostała się na mundial. Już wtedy wiedzieliśmy, że będzie to dla nas kapitalna przygoda. Podczas finałów czuliśmy się jak piłkarze, tak bardzo czuć było atmosferę.

Ciekawostką niech będzie fakt, że po finale miałem robiony test antydopingowy. A sam test wyglądał dokładnie tak samo, jak robi się to w przypadku piłkarzy. Zresztą gość, który ten test przeprowadzał wspomniał nawet, że testował między innymi Cristiano Ronaldo.

RK: Wynik pozwala Wam jechać na kolejne mistrzostwa?

BJ: Nie, musimy przejść przez kolejne eliminacje. Podobnie zresztą jak mistrzowie. Tylko host ma pewny udział. Po cichu liczymy, że uda się takie rozgrywki zorganizować w Polsce.

FIFA organizuje zresztą trzy turnieje, tydzień po tygodniu. Zaczyna się od gry 1 na 1, tydzień później są klubowe mistrzostwa świata – byliśmy blisko z Furmanem jako Wisła Kraków, niewiele zabrakło też Legii. I na koniec ostatni event, a więc FIFAe Nations Cup.

Rozstanie FIFY i EA Sports może uatrakcyjnić rynek gier piłkarskich

RK: Co sądzisz o FIFIE 23? Która ze zmian jest najbardziej odczuwalna?

BJ: Wydaje mi się, że najbardziej odczuwalna jest zmiana systemu podań, w stosunku do FIFY 22, gdzie podania szły jak po sznurku. Teraz trzeba być dobrze przygotowanym do każdego podania, żeby chociażby klepka po ziemi dobrze poszła. Ogólnie sam gameplay FIFY 23 podoba mi się, więc jestem pozytywnie nastawiony. Chociaż to dopiero pierwsze dni nowego seznu, to myślę, że będzie bardzo dużo fajnego grania.

RK: Jakie są najbardziej OP zagrania w nowej FIFIE?

BJ: Zdecydowanie wszystkie zagrania „z fałsza” – wrzutki zewnętrzną częścią stopy czy strzały sprzed pola karnego. Są to takie zagrania, których nie spodziewaliśmy się w poprzedniej edycji gry, że mogą być tak skuteczne. W FIFIE 23 robią naprawdę kapitalną robotę i przy okazji wygląda to bardzo fajnie. Na ten moment ewidentnie są to zagrania, które trzeba wprowadzić do swojego stylu gry jeśli chce się wygrywać więcej spotkań.

RK: W świecie gier piłkarskich FIFA była w ostatnich latach bezkonkurencyjna. W przyszłym roku nieco zmieni się w tej kwestii. Zmiany nie ominą też pewnie turniejów.

BJ: No właśnie, sam jestem ciekaw, jak wypadnie to w przyszłym roku. Electronic Arts wypuści EA Sports FC, FIFA da licencję komuś innemu, bo przecież trudno byłoby zrezygnować z ogromnych pieniędzy, jakie zarabia marka na grze. Najgłośniej mówiło się o 2K Games, ale obecnie nie wiadomo zbyt wiele. Mimo wszystko trudno jest mi uwierzyć, że FIFA zrezygnuje z gry pod własną marką. Przecież kojarzą to nawet ludzie, którzy nie interesują się piłką nożną. Poza tym, coś musi się już dziać, ponieważ zabranie się za grę w przyszłym roku – będzie za późno.

Nie można zapominać też o UFL, który ma wyjść na przełomie roku. Bardzo podoba mi się ich komunikacja, ponieważ pokazują na YouTubie, jak tworzą grę, prezentując nawet błędy, jakie pojawiają się podczas produkcji.

Mam nadzieję, że dzięki zmianom, rynek będzie bardziej atrakcyjny.

RK: Na koniec, jaka jest najlepsza rada, którą możesz dać komuś, kto chciałby zostać mistrzem FIFY?

BJ: Myślę, że najważniejsza jest nauka na własnych błędach. Można grać bardzo dużo, ale ciągle powtarzać te same błędy, dlatego bez refleksji się nie obejdzie. Na każdym etapie i poziomie przychodzi taki moment, że przyjdą porażki, gorsze momenty. Nawet w przypadku kogoś, kto jest naprawdę dobry i wygrywa 90% spotkań. Wtedy albo powtarzamy te same błędy i idziemy w złą stronę albo robimy przerwę i zastanawiamy się, co idzie nie tak. Dlaczego inni są od nas lepsi? Co możemy zrobić, żeby dobić do tego poziomu?

Ten moment, kiedy uświadamiamy sobie, czy jesteśmy na odpowiednim poziomie czy możemy wejść jeszcze wyżej, to najważniejsza rzecz, którą trzeba zrobić, żeby grać lepiej.

RK: Dziękuję za rozmowę. Gratuluję wicemistrzostwa świata i trzeciego miejsca w dzisiejszym turnieju.

BJ: Dziękuję również!

FIFA 23 dostępna jest w x-komie