Kluczowy w sukcesie na FIFAe Nations Cup 2022 był nasz team spirit
RK: Przejdźmy do rozegranych niedawno Mistrzostw Świata. Jak oceniasz sam turniej? Chyba nie ma wątpliwości, że to Twój największy sukces w karierze.
BJ: Przede wszystkim MŚ miały bardzo dobrą oglądalność. Nie organizowało ich EA Sports, a pełne prawa do nich miała FIFA. Trzeba przyznać, że zrobili świetną oprawę wokół całego turnieju. Produkcyjnie czy realizacyjnie zrobione było to w taki sposób, że oglądali nawet ci niekoniecznie zainteresowani na co dzień grą widzowie.
No i to co niezwykle ważne, czyli LAN. Są to zupełnie inne turnieje niż te onlajnowe. Widać i czuć emocje graczy. Przykładem niech będzie mecz 1/8 finału, który zagraliśmy ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Kiedy strzeliliśmy bramkę na 3-0 nasz menadżer zaczął śpiewać. Po meczu przeciwnicy uścisnęli z nami dłoń, ale do Jarka mieli małe pretensje o brak respektu. Tłumaczyliśmy, że chodziło przecież o zrobienie show, a nie to, kto lepiej radzi sobie z padem. Jednak na nic się to zdało, jest to w końcu inna kultura. Na szczęście w regulaminie radość po bramkach czy zwycięstwie była dozwolona. Mówię o tym dlatego, że w przypadku, gdyby mistrzostwa rozgrywane były w trybie online, a nie LAN, oglądalność byłaby znacznie niższa i turniej nie odniósłby takiego sukcesu.
Zresztą FIFA robiła świetny content na wielu kanałach. Przykładowo przed finałem naszemu menadżerowi przyczepili kamerkę w celu nagrania POV. Później na Instagramie pokazali, jak wygląda wejście graczy na finał mistrzostw świata.
Podobnie było z TikTokiem, co jest jednocześnie najpiękniejszym i najsmutniejszym wspomnieniem z turnieju. Przed finałem ich tiktokowa ekipa podeszła do nas i do Brazylijczyków. Zaproponowali byśmy nagrali filmik, na którym mówimy: „Wiecie, co to za uczucie przegrać w finale MŚ? Bo my nie wiemy.” Jako, że finał przegraliśmy, tydzień później zobaczyłem tego TikToka z perspektywy reprezentantów Brazylii. Bolało…