„Baby Shark” doczeka się pełnometrażowego filmu. Czy czeka nas fala samobójstw wśród rodziców małych dzieci?

Jeśli wydaje Wam się, że COVID-19 to największa pandemia ostatnich lat, prawdopodobnie jesteście bezdzietnymi lambadziarzami i nie słyszeliście jeszcze o „Baby Shark”. Ja słyszałem. Odkąd moje purchlęta zaraziły się tą YouTubową chorobą, nie potrafię pozbyć się myśli o tym, że wychodzę do Żabki po mleko i wracam po dwudziestu latach. Macie podobnie? W takim razie szykujcie polskie złote na pakiet premium u psychoterapeuty. „Baby Shark” wraca. Na domiar złego – w formie pełnometrażowego filmu. Gotowi na doo doo doo doo doo doo?

„Mommy Shark” i „Daddy Shark” na kozetce u terapeuty

Psychiatrzy, psychoterapeuci, rząd, kościół, a nawet Ordo Iuris już wkrótce będą mieć ręce pełne roboty w związku z potencjalną falą myśli samobójczych wśród rodziców małych dzieci, które od rana do wieczora nabijają youtubowy licznik „Baby Shark”.

Bo nie wiem, czy wiecie, ale jest to najpopularniejszy film w historii platformy. W styczniu tego roku miał na liczniku 10 miliardów wyświetleń. To tak, jakby obejrzał go każdy człowiek na Ziemi, a w zapasie zostało jeszcze kilka miliardów dla przybyszów z kosmosu.

Niewinnie brzmiąca piosenka z niewinnie wyglądającym teledyskiem doprowadziła do łez niejednego dorosłego człowieka. Chodzą nawet słuchy, że rządy totalitarnych państw wykorzystują ten kawałek do torturowania więźniów politycznych, czym zainteresować miał się już amerykański wywiad. Wielbiciele teorii spiskowych przypuszczają, iż „Baby Shark” jest wytworem Illuminatów, którzy – w myśl supertajnego planu depopulacji Ziemi – chcą doprowadzić do sytuacji, w której ludzie wszystkich kontynentów drżą na samą myśl o potomstwie.

Teraz ma nastąpić decydujący atak, ponieważ…

baby shark youtube

Paramount wyprodukuje pełnometrażowy film „Baby Shark”. Kiedy premiera?

Tak, dobrze czytacie, to TEN Paramount Pictures, mający za sobą ponad 100 lat historii, w której przewijały się największe nazwiska amerykańskiego kina, teraz zajmie się stworzeniem filmu o krwiożerczych rybach, pływających beztrosko i robiących doo doo doo doo doo doo.

Film ma mieć swoją premierę 2023 roku. Co ciekawe, nie jest to pierwsza „wycieczka” rekinów na duży ekran, bo jak się okazuje, powstało już coś, co nazywało się „Baby Shark’s Space Adventure”. Na szczęście dla europejskich dzieci (a szczególnie dla ich rodziców), godzinny film został stworzony z myślą o pociechach Wujka Sama i jest dziś dostępny wyłącznie w amerykańskiej ofercie Netfliksa.

Niestety nowy film zapowiada się jako projekt zakrojony na szerszą skalę, co jest fenomenem, zważywszy na fakt, iż pierwowzorem i inspiracją jest durny 2-minutowy i 16-sekundowy filmik na YouTube.

Baby Shark mem

Co wiemy o filmowym „Baby Sharku”?

Póki co w zasadzie nic. No, może poza zapowiedzianą przez Paramount przybliżoną datą premiery i informacją, że koproducentami filmu będą Nickelodeon Animation i Pinkfong Company.

Przede wszystkim nikt na razie nie poinformował nas, jak dużo będzie w filmie doo doo doo doo doo doo, więc my, rodzice, nie wiemy nawet, na jaką traumę terapeuci mają nas przygotować. Niestety prawdopodobnie nie obędzie się bez piosenek, które prostują zwoje mózgowe dorosłego człowieka i przebijają niewidzialnymi gwoźdźmi każdą szarą komórkę.

Drodzy rodzice, łączmy się w bólu. COVID-19 kiedyś minie, nie mam co do tego wątpliwości, ale „Mommy Shark”, „Daddy Shark” i „Baby Shark”, parafrazując tekst piosenki Lady Pank, „prędko nie dopłyną tam, gdzie chcą”, zatruwając nam życie do momentu, w którym nasze pociechy przerzucą się na Minecrafta i słuchanie rapsów użytkownika edziorap na TikToku.