Paul Davison, współzałożyciel Clubhouse, powiedział, że firma celowo nie spieszy się z wydaniem aplikacji na Androida. Według niego otwarcie dostępu dla tak dużego grona użytkowników może negatywnie wpłynąć na doświadczenia płynące z używania aplikacji. W jaki sposób? Otóż im więcej osób będzie z niej korzystać, to tym trudniej będzie znaleźć znajomych, a do tego może pojawiać się więcej obcojęzycznych grup oraz takich, które okażą się nieinteresujące dla danego użytkownika.
Zmiany w Clubhouse – zaproszeń już nie będzie
Żeby sprostać wyzwaniu rosnącej liczby użytkowników do androidowej wersji aplikacji będzie wprowadzonych kilka zmian, które dadzą nad nią większą kontrolę. Będą się przejawiać w bardziej dopracowanych powiadomieniach push oraz możliwości personalizacji np. poprzez wyświetlanie listy sugerowanych pokojów podczas pierwszego uruchomienia aplikacji.
Co ciekawe, Davison powiedział także, że w najbliższych miesiącach jego firma będzie chciała odejść od dotychczasowego modelu dostępu do aplikacji na zaproszenie od któregoś z użytkowników. Ma to umożliwić dostęp do aplikacji jeszcze większej grupie odbiorców.
Clubhouse straci zatem pierwiastek swojej ekskluzywności. Będzie to swoisty test, który pokaże, czy i w jak dużym stopniu ta apple’owska wyłączność i model zaproszeń były znaczące dla aplikacji.