Kilka lat temu Sony miała w ofercie soundbar HT-G700. Został on dobrze przyjęty przez rynek i cieszył się sporą popularnością. Niestety, po zakończeniu produkcji w ofercie powstała luka, którą wytykali miłośnicy marki. Ponoć dopiero usilne prośby polskiego oddziału Sony sprawiły, że Japończycy opracowali następcę G700.
A jest nim soundbar HT-B600, którego test i recenzję prezentujemy poniżej.
Sony HT-B600 to atrakcyjna oferta dla osób poszukujących dobrze brzmiącego soundbara z mocnym basem i atrakcyjną stylistyką.
Tak. Sony HT-B600 to udana grajbelka z subwooferem, która sprawdzi się na wiadomościach, muzyce oraz filmach. Główne zalety Sony HT-B600 to mocny bas i klarowne dialogi.
Brak funkcji internetowych, wyświetlacza i konieczność używania smartfona do bardziej zaawansowanych ustawień mogą nie odpowiadać niektórym użytkownikom.
Sony Bravia Theatre Bar 6 (dalej dla uproszczenia zwany HT-B600) został wyprodukowany w Wietnamie, a w czasie testu działał pod kontrolą oprogramowania w wersji 001.025 (subwoofer 000.018). Egzemplarz testowy dostarczyła nam firma Sony, za co dziękujemy.
Warto wspomnieć, że aktualnie na naszym rynku istnieją dwa warianty handlowe tego soundbara:
Są one w zasadzie technicznie identyczne, ale skierowane do różnych sieci handlowych.
Ponadto Sony ma też w ofercie inny produkt o podobnej nazwie, który można łatwo pomylić z testowanym modelem. Mam tu na myśli:
Jak widać, różnica dotyczy tylko jednego słowa. Pierwszy model to testowany tutaj soundbar z subwooferem. Z kolei drugi to zestaw kina domowego składający się z soundbara, subwoofera i głośników tylnych. Nosi on oznaczenie nie HT-B600, lecz HT-S60 i znajduje się w wyłącznej ofercie jednej sieci handlowej w Polsce. To zupełnie inna konstrukcja, zwłaszcza jeśli chodzi o belkę i zastosowane w niej przetworniki, w związku z czym „Bravia Theatre Bar 6” (HT-B600/HT-BD60) to nie to samo co „Bravia Theatre System 6” i nie należy tych produktów mylić.
HT-B600 jest konstrukcją dwuelementową, składającą się z belki i baspudła (soundbara z subwooferem). Mają one następujące symbole:
Belka ma następujące wymiary: długość 950 mm, głębokość 110 mm i wysokość 64 mm.
W belce pracuje 5 (słownie: pięć) przetworników:
Wszystkie membrany w belce są takie same i mają wymiary 46 x 54 mm.
Warto zaznaczyć, że przetworniki belki nie wykorzystują żadnego układu rezonansowego: ani basrefleksu, ani membran biernych
Z kolei subwoofer ma wymiary 388 x 388 x 210 mm i wykonano go z płyty wiórowej. Na przedniej ściance suba umieszczono pojedynczy przetwornik niskotonowy z membraną o średnicy ok. 140 mm (pomiar do granicy górnego resora). W celu poprawy reprodukcji niskich tonów zastosowano układ basrefleksu, którego tunel ma ujście na przedniej ściance pod ww. przetwornikiem niskotonowym. Taki układ ułatwia znalezienie optymalnego miejsca dla subwoofera.
Z kolei zawartość pudełka przedstawia się następująco:
Inżynierowie Sony nie przewidzieli możliwości rozbudowy HT-B600 o głośniki efektowe.
Większość złącz umieszczono w bardzo małym zagłębieniu z tyłu obudowy. Do dyspozycji mamy:
W innym miejscu tylnej ścianki znajduje się jeszcze złącze USB z napisem „update”, co oznacza, że jest ono serwisowe, np. do aktualizacji oprogramowania systemowego belki, a nie do odtwarzania muzyki z pamięci USB.
Jeśli chodzi o łączność bezprzewodową, do dyspozycji mamy:
B600 wykorzystuje zarówno klasyczny Bluetooth, jak i Bluetooth LE (Low Energy) – ten drugi na potrzeby komunikacji z aplikacją. Obsługiwane kodeki to SBC i AAC.
Brak Wi-Fi, funkcji GoogleCast itp. – tego rodzaju funkcje są dostępne w wyżej pozycjonowanych grajbelkach Sony.
Instalację grajbelki HT-B600 przeprowadzamy za pomocą aplikacji BRAVIA Connect.
Aplikacja jest przejrzysta i dobrze zaprojektowana, a proces instalacji – prosty i bezproblemowy:
B600 nie oferuje automatycznej kalibracji do akustyki naszego pomieszczenia. Zamiast tego można wprowadzić dane o odległości belki od sufitu i subwoofera od słuchacza, co pomoże systemowi dopasować parametry sygnału wyjściowego.
Soundbarem Sony HT-B600 możemy sterować na kilka sposobów:
B600 nie ma żadnych przycisków na belce, z wyjątkiem wyłącznika umieszczonego po prawej stronie (co ciekawe, służy on także do przywracania grajbelki do ustawień fabrycznych).
Ponadto B600 nie ma wyświetlacza, a dwie diody sygnalizacyjne po prawej stronie belki oferują bardzo ograniczone możliwości informacyjne (chociaż działają dobrze, świecąc w 3 kolorach, np. niebieskim przy korzystaniu z Bluetootha). Znaczenie kombinacji świetlnych tych diod opisano w instrukcji, a ponieważ korzystałem z aplikacji, nie traciłem czasu na ich uczenie się. I wam też to sugeruję.
Jeśli chodzi o diody, to można je przyciemnić albo całkowicie wyłączyć. Ta opcja dotyczy zarówno diod na belce, jak i na subie.
HT-B600 nie posiada typowych fabrycznych trybów dźwięku (np. standardowy, film, muzyka), lecz tylko tryb nocny oraz tzw. tryb głosowy.
Barwę dźwięku możemy regulować:
Niestety, dostępna jest tylko korekcja tonów niskich – korekcja wysokich czy wielozakresowy korektor nie są dostępne. Mimo to warto zaznaczyć, że:
Aplikacja komunikuje się z belką za pomocą BLE (Bluetooth Low Energy). Niestety, podczas ponownego łączenia fonia w belce zanika na ok. 1–2 sekundy.
Poza tym czasem występują problemy z połączeniem, choć tu pomaga zamknięcie i ponowne otwarcie aplikacji. Co gorsza, podczas zmiany (przełączania) rodzaju pola dźwiękowego zdarzało się, że belka przełączyła się w inny tryb pracy, ale w aplikacji zaznaczenie trybu pozostawało przy poprzednim typie pola. Moim zdaniem producent powinien przyjrzeć się temu bacznie i poprawić działanie aplikacji, tym bardziej że w innych grajbelkach Sony wykorzystujących aplikację Bravia Connect tego niekorzystnego zjawiska nie było.
Jak na sprzęt w swojej klasie i kategorii cenowej, Sony HT-B600 oferuje dobre brzmienie na muzyce i całkiem przyzwoite, choć zróżnicowane efekty przestrzenne w filmach.
Brzmienie B600 oceniam jako dobre: soundbar gra łagodnym, ciepłym brzmieniem, a niskie tony potrafią nieźle przyłożyć.
Wysokie tony są wyraźnie (ale bez dramatu) złagodzone – wiadomo, nie ma kopułek wysokotonowych. Pomimo tego specjalnie ukształtowane membrany trochę nadrabiają braki w szczegółowości i wysokie były lepsze, niż się spodziewałem, patrząc na same membrany belki. Z drugiej strony, jeżeli ktoś lubi i ceni sobie mocno szczegółową górę (np. taką z Sennheiserów Ambeo+ lub Sonosa Arca Ultra), to B600 może nie trafić w jego gust.
Środek jest dobry, a dialogi bardzo klarowne – to było kolejne pozytywne zaskoczenie. Jednakże najlepiej wypadł bas, który schodzi do ok. 45 Hz.
Moim zdaniem bas jest całkiem niezły i pomimo podbarwień od słabo wytłumionej obudowy (wiadomo: płyta wiórowa) gra on naprawdę nieźle (jak na tę półkę cenową). Niskie tony są mięsiste, soczyste i mają całkiem niezłą artykulację, pod warunkiem że na muzyce nie przekroczymy średniego poziomu wysterowania. Warto też lekko zredukować poziom wysterowania suba, bowiem w ustawieniach fabrycznych jest on moim zdaniem zbyt mocny. Przyznam, że zazwyczaj redukowałem bas do „-2”, a nawet „-3”, gdy głosy męskie były zbyt pogrubione.
Duży wkład w dobrą jakość niskich tonów ma, moim zdaniem, umieszczenie tunelu basrefleksu nie z tyłu obudowy, lecz z przodu, pod samym przetwornikiem – to znacznie redukuje buczenie basu i jego wzmacnianie przez ściany. Przód suba jest bardzo ładny (a sam sub lepiej wykonany niż np. ten w Q600F), w związku z czym wielu użytkowników będzie chciało postawić go przodem do siebie, tak aby tylna ścianka była skierowana do ściany. To ma, moim zdaniem, sens i wizualny, i akustyczny.
Zwracam uwagę, że belka schodzi tylko do ok. 180 Hz, w związku z czym niższe częstotliwości, w tym bardzo ważne męskie wokale, obsługuje tylko sam sub, który nie ma co liczyć na istotne wsparcie ze strony belki. Inaczej mówiąc, częstotliwość podziału ustawiono wysoko, co prowadzi do zjawiska bilokacji głosów, w związku z czym osoby słuchające dużo męskich głosów (basy, barytony itd.) powinny przystawić suba jak najbliżej belki, aby bilokację ograniczyć do minimum.
Sony HT-B600 oferuje przyzwoitą jakość efektów przestrzennych, które wahają się od dość przeciętnych do całkiem dobrych – wszystko zależy od rodzaju efektu i stopnia jego skomplikowania. Natomiast samą skalę dynamiki dźwięku na filmach oceniam mocno pozytywnie, a jest to zasługą dobrze zestrojonego subwoofera.
Efekty przestrzenne tworzone przez B600 oceniam generalnie jako dostateczne. Wiele oczywiście zależy tu od wybranego przez użytkownika pola dźwiękowego. Do wyboru mamy trzy opcje:
Krótko mówiąc, jeżeli dostarczymy do belki sygnał Dolby Atmos, to ustawienie DSV oferuje trochę lepsze efekty przestrzenne niż SVSE. Z drugiej strony DSV mocno podbija głośność oraz niskie tony, przez co męskie dialogi (a tych w filmie Sully nie brakuje) brzmią nienaturalnie z powodu przebasowienia. W tej kategorii opcja SVSE jest moim zdaniem bardziej naturalna. Podczas testu w tej samej scenie przełączałem się pomiędzy SVSE i DSV i różnice były dobrze słyszalne. Niestety, ponieważ przełączenie powoduje krótką przerwę w fonii (ok. 1 s), taka zabawa nie jest na dłuższą metę do przyjęcia, przynajmniej dla typowego użytkownika. Po dłuższym odsłuchu zdecydowałem się pozostać jednak przy opcji SVSE. Z drugiej strony dla efektów przestrzennych oraz różnych wybuchów i eksplozji preferowałbym raczej DSV. Jak widać, ideału, tj. jednego uniwersalnego ustawienia, moim zdaniem nie ma, ale przyparty do muru przyznaję, że wybrałbym jednak SVSE.
Wróćmy do efektów. Ponieważ przed B600 testowałem belkę JBL Bar 300MK2, odniosłem wrażenie, że B600 jest pod pewnymi względami przeciwieństwem JBL-a. Otóż 300MK2 miał fenomenalne rozciągnięcie sceny dźwiękowej w poziomie, a to dzięki aż 4 kopułkom generującym precyzyjne wiązki fal dźwiękowych. Z kolei B600 w ogóle nie ma kopułek (ani żadnych falowodów) i nie jest w stanie bardzo rozrzucać dźwięku na boki – inaczej mówiąc, scena dźwiękowa jest sporo węższa. Z drugiej strony B600 ma zdecydowaną przewagę w wymiarze pionowym – a to dzięki głośnikom wysokościowym. Podczas testów nie miałem żadnej wątpliwości, że rozciągnięcie sceny dźwiękowej w płaszczyźnie wertykalnej jest w B600 dużo lepsze niż w 300MK2. Krótko mówiąc, przetworniki wysokościowe robią całkiem przyzwoitą robotę.
Na koniec rzecz najważniejsza – filmowy bas. Tutaj nie mogę się B600 nachwalić – bas jest mocny i potężny, schodzi głęboko do ok. 45 Hz, wprawia w drżenie podłogę i pomimo słabo wytłumionej obudowy i wynikających od niej podbarwień, nie dudni i sprawia naprawdę dużo frajdy. Inaczej mówiąc, w moim pokoju (ok. 18 m²) bas zabrzmiał lepiej niż ten z Q600F i QS700F. Jakość i potęga niskich tonów to główna zaleta B600. Ba, ze względu na wysoką częstotliwość podziału (przypomnę, że charakterystyka częstotliwościowa samej belki opada już od 200 Hz), to właśnie na subwooferze B600 spoczywa obowiązek reprodukcji całego basu, bowiem belka schodząca do ok. 180 Hz nie jest mu tu w żaden sposób pomóc. Przyznam, że do tej pory w pamięci mam świetne efekty z początkowych sekwencji filmu Sully, gdy główny bohater śni senny koszmar, w którym jego samolot się rozbija. Nie spodziewałem się aż tak dobrego „wykopu” i „mięsa” z B600, ale jeśli porównamy już samą konstrukcję, wykonanie, wykończenie i materiały zastosowane w subie B600 do konkurencji, to nie ulega wątpliwości, że jest on jednak lepszy od np. suba z niedawno testowanego przeze mnie Q600F.
Podsumowując, lekko złagodzone wysokie tony, klarowne dialogi oraz potężny bas czynią z B600 dobry soundbar zarówno do muzyki, jak i do filmów. W tym drugim zastosowaniu, chociaż efekty przestrzenne są co najwyżej dostateczne, to duża skala dynamiki suba daje miłośnikom filmów akcji sporo frajdy. Inaczej mówiąc, jeżeli oglądasz dużo filmów akcji, w których co chwila coś eksploduje, to B600 zapewni ci solidne wrażenia całkiem niezłej klasy. Jeżeli zaś zależy ci na tym, aby atmosowe obiekty „fruwały” po twoim pokoju, to w tej kwestii możliwości B600 są dość skromne.
Sony Bravia Theatre Bar 6 to udana grajbelka, która oferuje łagodne i kulturalne brzmienie na muzyce oraz niezwykle mocny bas w filmach akcji. Soundbar HT-B600 ma wiele talentów, a wprawianie w drgania podłogi to po prostu jego specjalność. Polecam go wszystkim tym, którzy szukają czegoś zarówno dobrze wykonanego, jak i solidnie masującego basem.
Przyznaliśmy ocenę 6,5/10, co po zaokrągleniu dało 7/10.



