Stary-nowy iPhone SE. Design z odzysku, wnętrze z salonu
Bez najmniejszego zaskoczenia, Tim Cook zaprezentował odświeżonego iPhone’a SE. Zachował on dotychczasowy design (tak, ten z iPhone’a 8 z 2017 roku, który już wtedy straszył), ale otrzymał najnowszy procesor A15. Jak podkreślił prezes Apple, ten model skierowany jest ku dotychczasowym użytkownikom, którym zależy na niedużym iPhone’ie, ale też ku osobom, które relatywnie niedużym kosztem chcą wkroczyć do ekosystemu Apple.
Smartfon oczywiście będzie wymiatał pod względem wydajności, obsłuży sieci 5G, a także pozwoli lepiej zarządzać energią. To ostatnie ucieszy absolutnie wszystkich, bo kiepski czas pracy na baterii był największą bolączką iPhone’a SE 2020. Ponadto smartfon pokryty został tym samym, wytrzymałym szkłem, które chroni iPhone’a 13 i 13 Pro, a odporność na kurz i wodę potwierdzona jest certyfikatem IP 67.
Rozdzielczość aparatu pozostanie bez zmian — 12 Mpix, ale moc procesora A15 pozwoli wycisnąć ze zdjęć dużo więcej wdzięku, m.in. dzięki Deep Fusion. Apple milczało jednak na temat trybu nocnego, którego brak w smartfonie za te pieniądze jest po prostu skandalem. Na domiar złego, ekran pamięta iPhone’a 6, a zagęszczeniem pikseli na poziomie 326 ppi chwalił się Steve Jobs w 2010 roku. Przy premierze iPhone’a 4.
Inflacja zrobiła swoje i nowy iPhone SE będzie kosztować 2299 zł za wariant z pamięcią 64 GB. Mimo wszystko to nadal najtańszy oficjalnie dostępny iPhone, chociaż do taniości mu daleko.