Nagrywanie w rozdzielczości 8K w smartfonach. Czy ma to sens?
Zacznijmy od tego, by po krótce wyjaśnić, co to jest rozdzielczość. Obraz składa się z miniaturowych punktów – pikseli. Im jest ich więcej, tym bardziej szczegółowy jest obraz. Rozdzielczość to liczba pikseli podawana w pionie i w poziomie np. 4320 x 7680, a w skrócie, w przypadku tych wartości jest to 8K. W specyfikacjach urządzeń, które wyświetlają lub rejestrują obraz, podaje się maksymalną liczbę pikseli, jakie są one w stanie obsłużyć.
Żeby móc obejrzeć film w 8K, musi on być najpierw nagrany w takiej rozdzielczości, później w niej zapisany, a na końcu trzeba mieć jeszcze urządzenie, które taki obraz potrafi wyświetlić. Mowa tu oczywiście o telewizorze lub monitorze. Obecnie coraz większa liczba smartfonów umożliwia już nagrywanie w 8K, ale trzeba przyznać, że do doskonałości jeszcze daleko – niski bitrate, słaba stabilizacja obrazu czy konieczność rezygnacji z innych funkcji, to tylko niektóre bolączki związane ze stosowaniem nagrywania w 8K w smartfonach.
Można więc zadać sobie pytanie, po co tak naprawdę nagrywać w 8K? Przede wszystkim, by móc dostrzec detale, jakie dzięki takiej rozdzielczości stają się zauważalne, trzeba mieć, wspomniany już, telewizor lub monitor, który jest w stanie wyświetlić obraz w 8K. I nie ma co się oszukiwać – obecnie oferuje to niewiele telewizorów, a jednym z nich jest TCL 75X925. Ponadto większość użytkowników nie zdążyła się jeszcze w pełni przestawić na obraz w 4K, a co dopiero mówić o jeszcze wyższej rozdzielczości.
Ale jaka będzie przyszłość 8K, czas pokaże. Trzeba też pamiętać, że zwiększając rozdzielczość, dojdziemy w końcu do granicy możliwości ludzkiego oka. Nie będzie ono w stanie wyłapać detali, które wyświetlają się na ekranie.