GTA Trilogy Definitive Edition – recenzje i opinie graczy są druzgocące

Chociaż gracze są zgodni co do tego, że GTA Trilogy Definitive Edition to obecnie najlepszy z możliwych sposobów na odświeżenie klasyków Rockstara z początku stulecia, to jednak po remasterach GTA 3, Vice City i San Andreas spodziewaliśmy się znacznie więcej. Pierwsze recenzje i opinie fanów tylko potwierdzają, że odgrzewane kotlety, sprzedawane za cenę świeżych, powodują spory rozstrój żołądka.

Remastery GTA 3, Vice City i San Andreas z dużymi problemami

Jeszcze trochę ponad rok temu Sony i Microsoft prowadzili medialny pojedynek, mający ustalić, która z konsol jest potężniejsza: PlayStation 5 czy Xbox Series X. Dziś oba konsolowe kombajny mają problemy z udźwignięciem 17-letniego San Andreas, 19-letniego Vice City i 20-letniego GTA 3 po liftingu.

Przypadek? Nie, raczej dowód na to, jak bardzo Rockstar spaprał robotę z remasterami wspomnianych gier. I dałoby się może przymknąć na to oko, gdyby nie fakt, że GTA Trilogy The Definitive Edition na premierę kosztowało 269 zł.

Przy całej swojej naiwności i skłonności do sentymentalizmu nie dałem się nabrać na preorder i kupno gry w ogóle. Już samo to, że przed premierą nie dostaliśmy żadnych gameplayów, zapalało mi w głowie czerwoną lampkę. Wiedziałem też, że remaster San Andreas, na którym zależało mi najmocniej, będzie z miejsca dostępny w Game Passie.

Grand Theft Auto San Andreas – The Definitive Edition Carl Johnson

I cóż dziś mogę powiedzieć… niestety moje (i pewnie nie tylko moje) obawy okazały się uzasadnione. Remastery GTA 3, Vice City i San Andreas trudno rozpatrywać w kategorii udanych. Główną bolączką stanowi płynność działania na każdym wydanym porcie.

Zresztą wymowne jest już to, że remaster takiego 17-letniego San Andreas, który poprawia wiele rzeczy, ale nijak nie wprowadza graficznej rewolucji, ma na konsolach nowej generacji dwa tryby działania: wydajności (60 klatek na sekundę) i jakości (30 klatek na sekundę). Żeby było jeszcze dziwniej, w żadnym trybów gra nie jest w stanie utrzymać stabilnego klatkażu. To żart i to z rodzaju tych mało zabawnych.

I jeśli tak remaster działa na mocarnych Xbox Series X i PS5, a także na pecetach, to sami sobie dopowiedzcie, jak musi wyglądać wersja na Switcha. Tak, zgadliście.

Dodajmy do tego całą masę błędów, także tych, które obecne były w oryginałach (!). Sam, grając w San Andreas, doświadczyłem ich bardzo boleśnie. Choć w gruncie rzeczy bawiłem się nieźle i ignorowałem to, co nie wyszło deweloperom, ale w momencie, kiedy ukończyłem wszystkie mini zadania ze szkoły jazdy, gra zepsuła mi zapis. Co prawda miałem jeszcze kilka innych, ale fakt, że odpalając je, musiałbym się cofnąć o kilka misji wstecz, prawdopodobnie zakończył na jakiś czas mój powrót do Los Santos.

Jest jeszcze kwestia oprawy graficznej. Ta widoczna jest przede wszystkim w otoczeniu gier, efektownych odbiciach, podbitych teksturach… no, trzeba oddać cesarzowi co cesarskie, że wygląda to naprawdę nieźle. Ale i tu znajdziemy sporo błędów. Tekstury drzew widzianych z oddali dziwnie się wyostrzają, nocny deszcz w San Andreas sprawia, że widoczność otoczenia jest zerowa, a długi „zasięg rysowania” obiektów obnaża to, że mapa San Andreas to mała wyspa pośrodku oceanicznego niczego.

Grand Theft Auto San Andreas – The Definitive Edition CJ

Gracze masakrują GTA Trilogy Definitive Edition w recenzjach i opiniach

Pół punktu na sto. Tak dziś (15 listopada 2021) wygląda ocena Trylogii na Metacritic. I choć jest to zdecydowanie przesadzona nota, wyglądająca wręcz na efekt jakiejś zorganizowanej akcji, stanowi czytelny sygnał dla Rockstara, że odbiór remasterów jest, mówiąc eufemistycznie, nienajlepszy.

Problemy, które zgłaszają gracze, są mniej więcej te same i pokrywają się z tym, o czym pisałem wyżej. Jeśli wierzyć komentarzom, w najgorszym stanie jest na tę chwilę wersja pecetowa. Wielu graczy jest zdania, że dużo lepszym rozwiązaniem jest instalacja darmowych modów w pierwowzorach, niż wydawanie 250 zł za tak nieudany port.

Dość często przewijają się też głosy mówiące o tym, że remastery, poza średnio udanym odświeżeniem szaty graficznej, nie wprowadzają do gier niczego nowego.

Nie brakuje również porównań do Blizzarda. W jednym z komentarzy możemy przeczytać, że jeśli ktoś nie wierzył, że można zrobić gorszy remaster niż Warcraft 3 Reforged, to teraz musi zrewidować swoje poglądy.

Co dalej z remasterami GTA 3, Vice City i San Andreas?

Co nie napawa optymizmem, to na pewno fakt, iż problemy remasterów są tak fundamentalne, że trudno spodziewać się jakichś skutecznych kroków naprawczych ze strony producenta. Rockstar obiecywał zmiany w sterowaniu i dostosowanie go do współczesnych trendów, tymczasem jedyną odczuwalną zmianą jest… koło wyboru broni, znane chociażby z GTA 5.

Ścieżka dźwiękowa, szczególnie soundtrack, jest bardzo okrojona w stosunku do oryginałów. Wiadomo, licencje na muzykę wygasają i czasem zwyczajnie nie opłaca się ich odnawiać, ale w tym przypadku brak utworów z pierwowzorów utrudnia wczucie się w klimat „tamtych lat”.

Trudno powiedzieć, jaka będzie przyszłość edycji definitywnej Trylogii GTA. Jedno jest pewne, złego pierwszego wrażenia już nic nie wymaże. Tym bardziej że Rockstar częściowo zamknął graczom drogę powrotną do oryginalnych gier, usuwając je z cyfrowej dystrybucji, a nawet wchodząc na drogę sądową z twórcami modów do GTA 3, Vice City i San Andreas. Wszystko po to, by jak najwięcej graczy kupiło odświeżone wersje gier.

Grand Theft Auto San Andreas – The Definitive Edition ekran ładowania