Magnus Failure od synów spawacza – polska gra indie w klimacie WTF

Że powinno się wspierać lokalnych twórców — to wiadomo. Inna sprawa, że nie zawsze warto. W przypadku przygodówki Manus Failure autorstwa 2-osobowego studia Sons of Welder potencjał zdecydowanie jest spory. Mimo, że gra powstawała „po godzinach” i ma swoje mankamenty, wynikające najpewniej z braku doświadczenia twórców, to swoją oprawą i historią tworzy klimat, który ja kupuję. Żeby nie rzucać słów na wiatr, oto krótka prezentacja tego soczystego indyka.

W wolnym czasie słucham radia kosmitów

Tytułowy Magnus to zdziwaczały odludek, zamieszkujący świat kojarzący się z serią Salad Fingers Davida Firtha. Wydaje się, że nastąpił jakiś kataklizm, który przetrzebił ludzkość, a niedobitki zaszyły się w swoich małych enklawach, próbując sobie jakoś poradzić w nowej rzeczywistości i nieubłaganie brnąc w otchłań szaleństwa. To jednak moje domysły, bo gra nie zdradza takich informacji. W ogóle wprowadzenie do gry jest bardzo lakoniczne i nieco nieporadne, ale z opisu produkcji wynika, że produkcja ma być otwarta na interpretacje gracza — co jak widać się udało. Nic nie jest oczywiste, a niektóre znajdowane w trakcie rozgrywki obiekty są tak konfundujące, że kilka minut gapiłem się na nie szukając sensu i celu. Ale po kolei.

ekran ekwipunku w grze magnus failure

Magnus podczas uprawiania swojego hobby, czyli nasłuchiwania pirackich radiostacji krótkofalowych, odebrał dziwną, pozornie niezrozumiałą transmisję. Zamiast jednak próbować się z nią zmierzyć przy użyciu nauki, to… No, zrobił coś innego, ale nie do końca wiadomo co. Skojarzyło mi się to z odczytaniem proteańskiego artefaktu przez Sheparda w Mass Effect 1. W każdym razie zrozumiał przekaz i postanowił odnaleźć nadawcę. Tu przejmujemy dowodzenie, zapoznajemy się z planszą samouczka w kwestii sterowania i zaczynamy eksplorację świata.

Keep calm & zbieraj graty

Magnus Failure przedstawia akcję w rzucie izometrycznym, ruchem postaci sterujemy za pomocą klawiatury, a interakcje odbywają się przy użyciu przycisku, który trzeba kliknąć myszą. To mnie nieco irytowało, bo odruchowo wciskałem typowe klawisze interakcji, a tu nic. Ale podnosząc większość przedmiotów i tak musimy je potem zaznaczać myszą. Całość sterowana myszą lepiej by się sprawdziła, ale domyślam się, że wybór sterowania klawiaturą spowodowany był trudnością opracowania sensownego wyszukiwania ścieżek. W temacie przedmiotów brakowało mi opcji drag’n’drop, zamiast tego trzeba itemek zaznaczyć i kliknąć guzior odpowiedzialny za przenoszenie. Właśnie, guzior.

ekran rzenoszenia przedmiotów w magnus failure

Całe menu jest stylizowane na komputery z lat ’70 XX wieku — monochromatyczne wyświetlacze, wielkie czerwone guziki. Na to wchodzą przedziwne przedmioty typu mosiężny hełm nurka głębinowego a’la Big Daddy, procesor z pszczoły czy antyczny miecz. Stylistyka jest odjechana, momentami niepokojąca, konwencje się mieszają. Postać głównego bohatera to połączenie dzwonnika z Notre Dame, pancernego spawacza i aktora z teatru Kabuki. Wiem, że to brzmi chaotycznie, ale tu wszystko jest połączone i trudno pisać o jednym, nie wspominając o drugim. Zaryzykuję stwierdzenie, że ta gra to swego rodzaju doświadczenie z pogranicza koszmaru.

pierwsza lokacja w grze magnus failure

Grafika łączy modele 3D z ciekawą rysunkowo-komiksową kreską. Znacząca większość otoczenia jest czarno-biała, a jedyne akcent kolorystyczne to czerwone symbole na masce i plecaku Magnusa oraz elementy menu. Okazjonalnie trafiają się kolorki przy interakcjach. Rozgrywce towarzyszy bardzo klimatyczna ambientowa muzyka, którą możemy sobie sterować z poziomu ekranu ekwipunku. Świat jest opustoszały, a jego elementy ewidentnie mają swoje lata świetności za sobą. Gdzieniegdzie przewijają się różne symbole (autorów najwyraźniej intryguje starożytna greka), plakaty i napisy, które dodają smaku tej nieco surrealistycznej potrawce.

Kółko i krzyżyk, a potem koniec

W grze napotkamy kilka zagadek logicznych o różnym stopniu skomplikowania. Kolejność ich wykonywania jest z grubsza ustalona, bo zazwyczaj jedna prowadzi do drugiej. Ponadto natrafiamy na przedmioty, których trzeba użyć przy interakcji z właściwymi obiektami. Jedna z zagadek zmusiła mnie nawet do sięgnięcia po kartkę i długopis — retro! 😉 Co ciekawe, nie wszystko co znajdziemy do czegoś służy. Czy to znajdźki dla podkolorowania fabuły, czy może zmylenia gracza — nie wiem. Ale gdy ukończyłem grę ze sporą ilością niewykorzystanego szpeju, byłem nieco zdziwiony.

zagadka logiczna w grze magnus failure

Największa wada tej produkcji to długość. Od odpalenia do obejrzenia ekranu końcowego minęło około 40 minut. Początkowo myślałem, że to błąd albo twórcy udostępnili mi demówkę, ale poinformowali mnie, że nie — to zaiste koniec. Szkoda, bo naprawdę się wkręciłem i byłem ciekaw dalszych losów Magnusa, a tu klops. Zapowiedzieli natomiast kontynuację „na bogato”, więc teraz jestem podwójnie zły, bo oprócz niedosytu czuję też frustrację z powodu oczekiwania. Oby się uwinęli szybko, bo kruca zeks cierpliwość to nie jest moja mocna strona. W każdym razie jako trailer większej produkcji Magnus Failure spisał się na medal.

Podsumowując: wszystkim szukającym nieszablonowych gier przygodowo-logicznych Magnus powinien przypaść do gustu. Informacje o poczynaniach studia można śledzić na peju Sons of Welder (swoją drogą wyczesana nazwa). Premiera jest przewidziana na 1-go lipca 2021 na Steam, więc do tego czasu może jeszcze coś zostanie usprawnione (znalazłem 2-3 literówki). W każdym razie z mojej strony jest okejka. Byle tylko cena nie odstraszyła potencjalnych graczy. Życzę udanego poszukiwania prawdy o wszechświecie i całej reszcie.