Hulajnogą elektryczną nad Morskie Oko. Czy zastąpią one konie i meleksy?

Pod Tatrami od lat toczy się zażarty spór. Dotyczy rzecz jasna wykorzystania koni do przewozu turystów nad Morskie Oko, na co nie godzą się ekolodzy i część turystów. Pomysł zastąpienia zwierząt meleksami nie wypalił, dlatego krakowski radny proponuje wprowadzenie hulajnóg elektrycznych, które pomknęłyby drogami Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Hulajnogą przez Tatry

Pojazd elektryczny ma tę zaletę, że jest cichy i ekologiczny, a te argumenty mają kluczowe znaczenie dla jazdy po takim terenie, jakim jest Tatrzański park Narodowy. Konie zaprzęgnięte do wozu były przez długi czas ekologicznym środkiem transportu, niemniej zwierzęta cierpią, gdy ciągną pod górę furę z turystami, nierzadko w upale.

Ekolodzy oraz obrońcy zwierząt niejednokrotnie protestowali, ale ich sprzeciw jak dotąd na nic się nie zdał. Mało tego, próba totalnego zastąpienia koni elektrycznymi meleksami (cichymi i ekologicznymi) jak dotąd nie odniosła sukcesu. Nie zgodzili się na to ani górale, ani część turystów. Nastał impas, a konie nadal padają na trudnym, górskim szlaku.

Na szczęście technologia idzie do przodu i to, co jeszcze niedawno było nieosiągalne, dziś mamy na wyciągnięcie ręki. Do urządzeń zmieniających oblicze miast i miasteczek zaliczają się hulajnogi elektryczne – pojazdy, które coraz liczniej zapełniają ulice. Są ekologiczne, ciche, tanie w zakupie i niedrogie w eksploatacji. I każdy porusza się w takim tempie, w jakim mu wygodnie.

hulajnogi elektryczne na minuty
Czy taki widok zagości wkrótce nad Morskim Okiem?

Odważny pomysł Pana Łukasza Wantucha

Prawda jest taka, że transport turystów nad Morskie Oko to biznes. A skoro biznes, to nikt nie zechce z niego rezygnować. Radny Miasta Krakowa, Łukasz Wantuch uważa, że dzięki jego pomysłowi nikt nie będzie musiał.

Wymyślił, aby zastąpić wozy ciągnięte przez konie hulajnogami elektrycznymi. W Krakowie spotyka się je w wielu miejscach, o czym przekonałem się, pisząc recenzję Ninebot by Segway KickScooter ES2. Radny postanowił więc przenieść krakowskie doświadczenia na tatrzański grunt. Dać odetchnąć zwierzętom a przy równocześnie umożliwić góralom dalsze zarabianie dutków.

Żeby nie być gołosłownym, Pan Łukasz wraz z synem wybrali się nad Morskie Oko hulajnogami. Obaj bez przeszkód dotarli do celu, a baterie pojazdów wskazywały jeszcze spory zapas energii. Akurat tyle, by powrócić na dół, co akurat nie jest trudne, bo w drodze powrotnej zawsze można skorzystać z fizyki.

Hulajnoga – tak, ale nie każda

W tym miejscu dochodzimy do bardzo ważnego punktu – jaka hulajnoga zawiezie turystę nad Morskie Oko? Tańsze modele raczej się sprawdzą, zwłaszcza gdy pojedzie na niej dorosły. Mają za mało mocy, żeby komfortowo dowieźć kierującego na górę, tym bardziej że przeważająca część trasy ma spory kąt nachylenia.

W grę wchodzą więc albo hulajnogi z górnej półki, w granicach 3 tysięcy złotych, albo specjalnie zmodyfikowane, na których wjazd na wzniesienie nie zrobi większego wrażenia. Musiałyby to być także pojazdy z wymiennymi bateriami, aby dało się ją szybko wyjąć i zainstalować nową, w pełni naładowaną.

W tym miejscu wraca sprawa biznesu. Łukasz Wantuch postuluje, żeby firmy wypożyczające hulajnogi należały do górali. Co więcej, według kalkulacji radnego z Krakowa inwestycja w jedną hulajnogę elektryczną, wartą około 3 tysięcy złotych, zwróci się w mniej więcej miesiąc. Do tego wystarczy 5 cykli wypożyczenia dziennie.

Opłata za wjazd fasiągiem – czyli wozem zaprzężonym w konie – wynosi dziś 50 zł od osoby. Hulajnogą dałoby się wjechać nad Morskie Oko 2x taniej. Czas podróży uległby z kolei skróceniu o 50%.

Elektryczna hulajnoga zamiast meleksu w Tatrach

Co na to przepisy?

Po drogach publicznych można jeździć hulajnogą wyposażoną w silnik o mocy maksymalnie 250W. To może być za mało dla pojazdu poruszającego się stale pod górę, ale rada gminy może przemianować charakter drogi biegnącej przez Tatrzański Park Narodowy. Wtedy możliwe stanie się legalne użytkowanie e-hulajnogi z mocniejszym silnikiem.

Minusy takiego rozwiązania

Pomysł Pana Łukasza, jak każdy, ma zasadniczy minus – co z osobami, które samodzielnie nie poprowadzą hulajnogi? Mowa o ludziach starszych, niepełnosprawnych oraz najmłodszych? Do tego dochodzi kwestia przekonania górali, do jakże radykalnej zmiany oraz stanowisko Tatrzańskiego Parku Narodowego, którego zarząd jak dotąd w ogóle nie zabrał głosu w sprawie.

Z uwagą będę przyglądał się rozwojowi sytuacji pod Tatrami. A tych wszystkich, którzy nie wiedzą jeszcze, czy kupować, czy wypożyczać e-hulajnogi, zapraszam do lektury artykułu: Hulajnoga elektryczna – lepiej kupić czy wypożyczać na minuty?