Huawei notuje rekord przedsprzedaży. P30 i P30 Pro schodzą jak ciepłe bułeczki

Długo, naprawdę długo przed startem przedsprzedaży serii P30 (bo tak ją wówczas nazywano), znawcy i fani branży mobilnej rozwodzili się nad możliwościami nowych flagowców Huawei. Aż przyszedł czas konferencji, gdzie chiński gigant zaskoczył wszystkich – jakością zdjęć, funkcjami AI, lecz przede wszystkim ceną. W efekcie przedsprzedaż P30 i P30 Pro dała firmie rekordowe przychody, 10-krotnie wyższe niż wyniki P20. Ale czy słusznie?

Czym mogłaby zaskoczyć seria P30?

Sam jestem szczęśliwym posiadaczem modelu Mate 20 z pamięcią 128 GB. Miałem tez okazję testować P20 zaraz po jego premierze, więc znam dobrze możliwości obu serii. Ale gdy świat obiegła wiadomość, że Huawei rozpoczął odliczanie do konferencji, gdzie zostanie zaprezentowana seria P30, zastanawiałem się, co można by w nich ulepszyć? Czy Huawei zdoła wyjść poza schemat – niewielka zmiana, lecz mowa o tym wzniosła i obfitująca w przymiotniki?

Tymczasem w Paryżu

Aż przyszła paryska konferencja. 26 marca niecierpliwie czekałem przed monitorem na początek transmisji i nauczony doświadczeniem ignorowałem zupełnie informacje o parametrach. W gruncie rzeczy rewolucji nie ma. P30 i P30 Pro, tak jak mój Mate 20, napędzane są 8-rdzeniowym procesorem Kirin 980. Mają jednak więcej pamięci RAM na start, bo 6 zamiast 4 GB, oprócz tego ekrany OLED, a nie IPS. Ich rozdzielczość przedstawia się bardzo podobnie, przy czym rozbieżności wynikają z subtelnej różnicy w proporcjach obrazu.

Serię P30 opisaliśmy z resztą szczegółowo tutaj.

Sztuczna inteligencja, jakże realna

Kluczową zmiana widoczna jest po pierwsze w aparatach, po drugie w sztucznej inteligencji. Bo tak naprawdę różnice w budowie samego aparatu nie są na tyle istotne, by rewolucjonizować fotografię mobilną. W smartfonach (co widać szczególnie we flagowych modelach) to właśnie soft odpowiada za finalną jakość ujęcia, stąd tak ważne są algorytmy AI, ich zachowania, zdolność rozpoznania elementów wypełniających kadr oraz rozumienie preferencji użytkownika. To ostatnie szczególnie urzekło mnie w modelu Mate 20, który potrafił nauczyć się, kogo uznaję za bohatera kolejnych zdjęć i tak łączył fotki z galerii, żeby moja córka zawsze była na pierwszym planie. Magia? Nie, algorytmy AI. Tym Huawei zwycięża.

P30 jest inteligentniejszy, niż P20 i Mate 20

W serii P30 sztuczna inteligencja oferuje więcej, niż w serii P20, przebijając również przedstawicieli Mate 20. Rzecz jasna CEO firmy Huawei informował o tym na konferencji, ale któż nie zachwala swojego produktu tuż przed premierą? Tymczasem okazało się, że wszystko, co mówił, jest absolutną prawdą.

Widać to na zdjęciach nocnych, w inteligentnej stabilizacji wideo w 4K, no i w zdjęciach z 50-krotnym zbliżeniem. Jak pewnie się domyślasz, tak wysoka wartość zarezerwowana jest dla P30 Pro, ale tę funkcję z całym przekonaniem mogę okrzyknąć mianem magicznego. Bo oto okazuje się, że można przybliżać naprawdę odległe obiekty, bez wypełniania ekranu pikselozą i artefaktami, które całkowicie uniemożliwiają rozpoznanie, na co właśnie patrzysz.

Użytkownicy postanowili sprawdzić, jak to jest z tą magią P30 i P30 Pro, rzucając wyzwanie kolejnym funkcjom. Efekty? Proszę bardzo:

Ba! Porównali także możliwości P30 Pro z Mate 20 Pro, udowadniając niepodważalną przewagę tego pierwszego. A oto i przykład:

Huawei inwestuje w AI. I robi to dobrze

Rynek IT konsekwentnie i nieuchronnie nasyca się rozwiązaniami, które czerpią pełnymi garściami ze sztucznej inteligencji. O tym, że ten trend coraz śmielej zadomawia się w sprzęcie codziennego użytku, można się było przekonać choćby we wrześniu, przy okazji berlińskich targów IFA 2018.

Huawei doskonale zdaje sobie sprawę z wagi tego trendu, będącego wyznacznikiem współczesności. Stąd nieustające inwestycje, stąd coraz bardziej zaawansowane technologie w ich flagowych smartfonach. O tym, jak wiele zależy od algorytmów AI, niech świadczy choćby przepaść (to dobre słowo) między modelami P30 a P7, a dzieli je zaledwie 5 lat. Mało tego, w mojej opinii nawet P9 nie dorasta P30 do pięt, pomimo obecności aparatu Leica.

Inwestycje firmy Huawei w SI widać gołym okiem. Nie chodzi już nawet o przestrzeń kilku lat, ale o jedną generację. Kwestię, która u konkurencji wyhamowała. Faktem jest, że trudno dziś o innowacje diametralnie zmieniające oblicze sprzętu, niemniej inwestycje w ulepszenia (rozpoznawalne dla każdego użytkownika) są dziś sposobem na wyróżnienie się na rynku.

Doskonałe wyniki przedsprzedaży P30

Im bliżej było do prezentacji serii P30, tym więcej informacji na jego temat krążyło w sieci. Zapowiadało się bardzo dobrze. Konferencja w Paryżu pokazała, że będzie lepiej. Doświadczenia użytkowników udowodniły, że nie było to czcze gadanie prezesa, ani wzniosłe zapowiedzi czegoś, co jest de facto rynkowym standardem, tylko inaczej nazwanym.

W mojej opinii Huawei zapracował i zasłużył na sukces smartfonów P30 i P30 Pro. Możesz sarkać na ceny, że drogi, niemniej jest to sprzęt z najwyższej półki, wypakowany arcyciekawymi funkcjami AI. Zgodzę się, że nie może kosztować 2 tysięcy złotych. Zgodzę się też, że rynek spragniony jest odczuwalnych ewolucji pomiędzy generacjami urządzeń mobilnych, a Huawei spełnił obietnicę i zaskarbił przychylność klientów wraz z ich portfelami. Rezultat? 10-krotnie więcej zamówień na P30 w porównaniu do P20.

Wyniki polskiej przedsprzedaży poznamy pewnie lada moment.

Zobacz smartfony Huawei P30 | P30 Pro w ofercie x-kom