Google Stadia. Poznaliśmy szczegóły dotyczące „Netlfiksa dla gier”

Co tam targi E3, które rozpoczynają się już we wtorek. Google skradło uwagę gamingowej publiki już teraz, organizując konferencję poświęconą usłudze Stadia. Dowiedzieliśmy się, kiedy usługa wystartuje, ile trzeba będzie zapłacić za korzystanie z niej, poznaliśmy też listę dostępnych tytułów. Wiemy też już oficjalnie (bo nieoficjalnie wiadomo było od dawna), że na liście 14 krajów, w których Stadia zadebiutuje, nie ma Polski.

Google Stadia – co to takiego?

Określenie „Netflix dla gier” dobrze oddaje charakter usługi, jaką Google Stadia jest, choć może trafniej byłoby powiedzieć – jaką być planuje. Nadrzędnym założeniem platformy gamingowej od Google jest możliwość grania w gry bez posiadania komputera lub konsoli. W jaki sposób?

Sama gra uruchamiana jest na urządzeniach Google. Do klienta dociera tylko strumieniowany obraz. Jednocześnie gracz dysponuje kontrolerem, za pomocą którego ma wpływ na to, co dzieje się na ekranie. Zupełnie tak, jakby grał na pececie lub konsoli, tyle że… bez peceta i konsoli.

Stadia niemal całkowicie eliminuje problem wymagań sprzętowych. Te ograniczają się do posiadania odpowiednio szybkiego łącza oraz urządzenia obsługującego najnowszą wersję przeglądarki Chrome. Adapter Chromecast Ultra podłączony do telewizora ma umożliwić odbiór obrazu w rozdzielczości 4K, ale telewizor nie jest jedynym oknem na usługę. Ta zadziała też na desktopach, laptopach, a nawet tabletach i smartfonach.

Kiedy i gdzie Stadia zadebiutuje?

Start platformy zapowiedziany został na listopad bieżącego roku. Wśród „krajów startowych” znalazły się: USA, Wielka Brytania i Irlandia Północna, Kanada, Hiszpania, Francja, Niemcy, Holandia, Belgia, Dania, Finlandia, Włochy, Norwegia, Szwecja.

Google już zapowiedziało rozszerzenie usługi na kolejne kraje, ale najwcześniej w 2020 roku. Czy wtedy doczekamy się Google Stadia w Polsce? Na ten temat nic nie wiadomo. Choć osobiście wątpię, czy w swojej „startowej wersji” platforma przyjęłaby się wśród rodzimych graczy. Ale o tym w kolejnym punkcie.

Źródło: Google Stadia
Źródło: Google Stadia

Google Stadia – ile to będzie kosztować?

Już teraz można zamawiać w przedsprzedaży Stadia Founders Pack, na które składa się: 3-miesięczny abonament na usługę, dostęp do gry Destiny 2, kontroler oraz wspomniany już Chromecast Ultra. Cena? 169 dolarów kanadyjskich, co w przełożeniu na złotówki daje kwotę ok. 480 zł. Taki zestaw ma umożliwić strumieniowanie obrazu w rozdzielczości 4K i w 60 klatkach na sekundę.

Sama usługa będzie dostępna w ramach abonamentu w wysokości 12 dolarów kanadyjskich (ok. 35 złotych) za miesiąc. Tu jednak dochodzimy do niezwykle istotnej kwestii, mianowicie takiej, że kwota ta nie obejmuje dostępu do poszczególnych tytułów (poza paczkami darmowych, które mają być udostępniane), ten bowiem trzeba kupić osobno.

Co ciekawe, na 2020 roku Google zaplanowało darmową subskrypcję oferującą podstawowe opcje usługi (w tym streamowanie obrazu z gier w rozdzielczości nie większej niż 1080p).

Google Stadia pad
Źródło :Google Stadia

Jakie wymagania Google Stadia?

Minimum wymagane przez Google to łącze pozwalające na pobieranie danych z prędkością 10 Mb/s i wysyłanie ich z prędkością 1 Mb/s. Oczywiście wymagania dotyczące przepustowości łącza wzrastają drastycznie, jeśli interesuje nas rozgrywka w rozdzielczości 4K. Wtedy musimy dysponować siecią domową pozwalającą na pobieranie danych z prędkością minimum 35 Mb/s.

Google Stadia wymagania
Źródło: Google Stadia

Startowe tytuły Google Stadia

Pełna lista gier dostępnych na start platformy prezentuje się obiecująco. Szczególną uwagę warto zwrócić na tytuły, które jeszcze nie ukazały się na rynku (wyszczególnione boldem). Jest ich aż 8, a wśród nich zapowiedziany właśnie i z dawna oczekiwany Baldur’s Gate 3.

  • Assassin’s Creed Odyssey
  • Baldur’s Gate 3
  • Borderlands 3
  • Darksiders Genesis
  • Destiny 2
  • Doom 2016
  • Doom Eternal
  • Dragon Ball Xenoverse 2
  • Farming Simulator 19
  • Final Fantasy XV
  • Football Manager
  • Get Packed (tytuł ekskluzywny)
  • GRID
  • Gylt (tytuł ekskluzywny)
  • Just Dance (ciekawe, jak Google chce to rozwiązać, wszak jest to gra ruchowa bazująca na szybkości wykonywanych ruchów)
  • Metro Exodus
  • Mortal Kombat 11
  • NBA 2K
  • Power Rangers: Battle for the Grid
  • Rage 2
  • Samurai Shodown
  • The Elder Scrolls Online
  • Thumper
  • Tomb Raider Definitive Edition
  • Shadow of the Tomb Raider
  • Rise of the Tomb Raider
  • Tom Clancy’s Ghost Recon Breakpoint
  • Tom Clancy’s The Division 2
  • Trials Rising
  • The Crew 2
  • Wolfenstein: Youngblood
Gra Destiny 2

Podsumowanie – czy Stadia daje powody do ekscytacji?

Póki co cena za subskrypcję raczej nie powala. A już na pewno nie w połączeniu z faktem, że za growe nowości będziemy musieli zapłacić dodatkowo. No właśnie, pytanie – ile? Bo na ten moment wydaje się, że to właśnie ceny gier w największym stopniu przesądzą o tym, czy Stadia wbije się w rynek, czy się od niego odbije. Jeśli te okażą się wysokie, cóż, śmiem przypuszczać, że gracze pozostaną przy starej dobrej „materii” pecetowej i konsolowej.

Kolejna rzecz – sama biblioteka gier. Od razu trzeba z niej wykluczyć tytuły ekskluzywne na PlayStation, Xbox i Nintendo Switch. A to już bolesny liść w twarz. Choć trzeba tu też wspomnieć o tym, że Stadia ma mieć własne exclusivy, dwa już na start platformy (Get Packed oraz Gylt). Nie sposób przemilczeć również tego, że wsparcie dla Google Stadia już teraz zadeklarowali tacy giganci jak Rockstar Games, CAPCOM czy Electronic Arts.

Co do samej technologii natomiast, nie do końca jestem przekonany, czy jest ona na tyle niezawodna, by zaoferować graczom komfortowy i płynny przebieg rozgrywki, bez wyraźnych opóźnień, które mogą odebrać całą przyjemność z gry. Choć w tym temacie wypowiadał się już chociażby współzałożyciel firmy id Software, John Carmack, który zapewniał, że input lag nie będzie większy od tego, z jakim gracze mają do czynienia przy korzystaniu z konsoli.

Jak będzie w rzeczywistości? Tego dowiemy się już za kilka miesięcy. Choć „my” to zbyt dużo powiedziane, bo „my” będziemy mogli co najwyżej podejrzeć, jakie są wrażenia graczy za granicą.

Źródła: IGN, techradar, BBC, Google