CASE Act a zjawisko copyright trollingu
Kolejnym zagrożeniem jest zjawisko tzw. „copyright trollingu”, które po wprowadzeniu nowych przypisów mogłoby przybrać skalę wręcz pandemiczną. Czym jest copyright trolling? Najprościej rzecz ujmując – zbiorem działań mających na celu wyłudzenie pieniędzy od użytkowników, którzy nielegalnie korzystają z tej czy innej własności intelektualnej. Tego typu trolle, powołując się na działania antypirackie, grożą sądem i wysyłają wezwania do zapłaty osobom mającym naruszać prawa autorskie.
Najczęściej są to czcze pogróżki, bazujące na przekonaniu, że masowa skala wysyłanych gróźb poskutkuje co najmniej kilkoma finansowymi „ugodami” od tych, którzy ze strachu przed rzekomymi konsekwencjami (lub dla świętego spokoju) decydują się wykonać przelew na konto widniejące na wezwaniu pochodzącym od trolla.
Czasem jednak copyright trolling przyjmuje bardziej wysublimowane formy. Zdarza się, że troll lub grupa trolli wykupują prawa autorskie do danego utworu, a potem sami zachęcają do jego pobierania, które… w świetle prawa jest nielegalne. Innymi słowy – udostępniają własności intelektualne tylko po to, by potem ścigać tych, którzy ją pobiorą. Warto wspomnieć też o tym, że tego typu działania są wielokrotnie koordynowane przez kancelarie prawne.
W swojej obecnej formie CASE Act daje copyright trollom olbrzymie pole do popisu, tym bardziej, że potencjalne ofiary trollowych prowokacji nawet nie będą miały jak się bronić ani odwoływać od orzeczeń sądu. Wyobraźcie sobie, że widzicie gdzieś zabawnego mema z nosaczem polskości, udostępniacie go dalej, a jakiś czas później jesteście zasypywani wezwaniami do zapłaty. I to z sądu, bo ten sam troll, który zachęcał share’owania nosacza Janusza, zgłosił skargę na to, że rozpowszechniacie jego własność intelektualną bez zgody z jego strony. Rzecz bardzo łatwa do zaimprowizowania, zwłaszcza jeśli trolli jest co najmniej kilku.
Tym bardziej, że w myśl ustawy oskarżyciele będą mogli pozywać o prace, które nie są zarejestrowane przez odpowiedni urząd ds. praw autorskich. Jednocześnie nie będą musieli udowadniać szkody, jaką ponieśli przez domniemane naruszenie praw autorskich.