Tego laptopa nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. Seria Nitro gości na rynku gamingowym już od kilku dobrych lat i cały czas cieszy się dużą popularnością. Tym razem na nasz stół testowy trafił nowy Acer Nitro 5 z procesorem 12. generacji Intela i najmocniejszym wariantem GeForce’a RTX 3060 o mocy 140 watów. Jak tegoroczny model sprawuje się w grach? Zapraszam na recenzję Acer Nitro 5.
Acer Nitro 5 to laptop, który swoją premierę miał już dobrych kilka lat temu, jednak producent cyklicznie odświeża nie tylko jego wygląd, ale też specyfikację sprzętową. W 2022 roku możemy znaleźć go w każdym możliwym budżecie, a na rynku pojawiła się chyba rekordowa liczba wersji.
Chcemy Nitro z RTX 3050? Nie ma problemu. A jest wersja Ti? Jest. To może coś z 3060-tką? Też jest. Jeśli chcemy topowy układ NVIDII to wersja z grafiką RTX 3080 również jest dostępna. Do wyboru oczywiście warianty z różnymi procesorami 12. generacji Intela (choć 11. też się znajdzie) oraz Ryzen 6000. Dziś zapraszam natomiast na test 17-calowego Acera z i5-12500H i RTX 3060.
Tegoroczny Nitro 5 w końcu doczekał się nieco większych zmian wizualnych. W ostatnich latach różnice w konstrukcji były marginalne, a do najistotniejszych zaliczyć można wysmuklenie ramek wokół matrycy, co nastąpiło bodajże 2 lata temu. W tym roku ramki stały się jeszcze cieńsze (szczególnie jej górna część), natomiast to nie koniec zmian w konstrukcji obudowy.
Acer zrezygnował z charakterystycznych załamań na frontowej krawędzi palmrestu i pokrywie matrycy. Na klapie nie znajdziemy już wytłoczonych wzorków, a zastąpiły je drobne, niebiesko-czerwone paski. Czy wygląda to lepiej? Według mnie tak i zdecydowanie czuć tutaj powiew świeżości, choć należy zaznaczyć, że obudowa laptopa wciąż wykonana jest z plastiku.
Ostatnia zmiana wizualna to tylna krawędź laptopa, ponieważ Acer postawił na coraz popularniejsze ostatnimi czasy rozwiązanie, czyli przeniósł część portów właśnie na tył obudowy. Niestety pod względem ich ilości szału nie ma – tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę, że laptop ma 17,3 cala, więc krawędzie są na tyle długie, że spokojnie zmieściłoby się więcej złączy.
I na tym zmian w obudowie koniec. Klawiatura wydaje się być dokładnie taka sama, jak w starym Nitro i tego czepiać się nie będę, bo według mnie korzysta się z niej naprawdę dobrze. Podświetlenie jest wielokolorowe i zostało podzielone na 4 sekcje o 4 stopniach jasności. W programie NitroSense dostępne są wszystkie opcje podświetlenia, a w tym i 7 różnych efektów wizualnych.
Poza kolorową klawiaturą nie znajdziemy tu żadnych dodatkowych pasków LED, ale może to i dobrze – w końcu nie każdy jest fanem takich rozwiązań. Szkoda jednak, że zmian nie doczekał się touchpad, który wciąż nie należy do najwygodniejszych. Wiadomo, że nie jest to rzecz, która w laptopie gamingowym zasługuje na szczególną uwagę, jednak nie ma co ukrywać, że palec nie porusza się po nim najszybciej.
Kamerka, która znajduje się na górnej krawędzi ma standardową rozdzielczość 1.0 Mpix, natomiast jeżeli chodzi o system audio to nie dostrzegam zmian względem starszych modeli. Nowy Acer otrzymał 2 głośniki o mocy 2 watów, które niczym się nie wyróżniają i z trudem będą przebijać się przez hałas wentylatorów podczas większego obciążenia. Liczycie na komfortowe granie? Tylko na słuchawkach.
Acer Nitro 5 2022 posiada wszystkie niezbędne do pracy porty – część z nich znajduje się na bocznych krawędziach, a kilka zostało przeniesionych do tyłu. Na plus USB-C z funkcjonalnym ThunderBolt 4 (w końcu!), ale na minus sumaryczna liczba złączy, ponieważ jak na 17-stkę, to przydałoby się jeszcze jedno USB-C i jedno zwykłe USB (lub czytnik kart pamięci). Do dyspozycji mamy:
Najnowszy laptop gamingowy Acera wyposażony został w ekran IPS o częstotliwości odświeżania 144 Hz, a dodatkowo należy zwrócić uwagę na nieco lepszą jasność oraz odwzorowanie barw. W poprzednich latach mogliśmy liczyć na okolice 250 cd/m², natomiast tegoroczny model ma matrycę o średniej jasności niecałych 300 nitów oraz lepsze pokrycie barw bliskie 100% sRGB.
W końcu więc doczekaliśmy się nieco lepszych parametrów ekranu i nowy Nitro z pewnością może konkurować pod tym względem z niektórymi Legionami. Pamiętajcie jednak, aby zawsze sprawdzać specyfikację, ponieważ jak wspominałem na początku – Acer Nitro 5 dostępny jest w wielu różnych konfiguracjach i nie wszystkie posiadają tą lepszą matrycę.
Do naszej redakcji trafił model z najnowszym, 12-rdzeniowym i 16-wątkowym procesorem Intel Core i5-12500H (4 rdzenie Performance i 8 rdzeni Efficient), wyposażony w 16 GB pamięci RAM o taktowaniu 3200 MHz. Choć w przypadku tego procesora można już liczyć na obsługę pamięci DDR5, to niestety Acer nie zdecydował się na zastosowanie wspierającej je płyty głównej. Z drugiej strony (jeśli tak by się stało) należałoby liczyć się z wyższym kosztem laptopa, bo nowe RAMy do najtańszych nie należą.
Wracając jednak do procesora, trzeba przyznać, że i5-12500H potrafi rozwinąć tutaj skrzydła, a przynajmniej w bezpośrednim obciążeniu samego CPU. Procesor w tegorocznym Nitro potrafi pracować ze stabilną mocą niemal 90 W (bez dodatkowego obciążenia GPU) i taktowaniem na poziomie 3.5 GHz (w teście jednego rdzenia 4.2 GHz). Dzięki temu bez problemu pokonuje on niemal wszystkie starsze laptopowe procesory Intela i AMD.
Na sporą pochwałę zasługuje nośnik pamięci, ponieważ Acer Nitro 5 otrzymał w tym roku super szybki dysk SSD na interfejsie PCIe 4.0 x4. Model jaki znajdował się w testowanym przeze mnie laptopie to WD SN810 o pojemności 512 GB. Jego prędkość zapisu sięga 4500 MB/s, a odczyt to nawet 6900 MB/s. Dysk o podobnej szybkości spotkałem dotychczas w znacznie droższym laptopie Gigabyte AORUS 17 XE4, a większość konkurencyjnych konstrukcji posiada 2-krotnie wolniejsze SSD-eki na PCIe 3.0 x4 (choć oczywiście te wciąż klasyfikowane są jako „szybkie”).
Biorąc pod uwagę moc jaką potrafi osiągnąć procesor, można śmiało zakładać, że w grach też będzie nieźle. I tak, i nie. O ile limit mocy w przypadku obciążenia samego procesora jest bardzo wysoki, to w grach jest zupełnie inaczej – i należy też zaznaczyć, że jest to po części sytuacja całkiem normalna. Dzisiejsze laptopy rzadko są w stanie wykrzesać z CPU i GPU maksymalną moc w przypadku jednoczesnego, wysokiego obciążenia obu podzespołów (czyli np. w gamingu), a producenci muszą stosować odpowiednie limity.
Jaki będzie to limit zależne jest przede wszystkim od możliwości układu chłodzenia, który w przypadku nowego Nitro 5 radzi sobie… tak sobie. O ile sam CPU jest w stanie pracować ze wspomnianą mocą prawie 90 W, to w grach osiągnie do 45 W. Do tego dochodzi jeszcze limit mocy karty graficznej, ponieważ jak się okazuje, 140 watów to tylko teoria.
RTX 3060 w testowanym Acerze Nitro 5 osiągnął 140 W wyłącznie w renderingu GPU w programie Blender (czyli przy znikomym użyciu CPU), natomiast w grach będzie to średnio poziom 110-115 watów. Jest to równoznacznie z brakiem 25-watowego boosta, na którego powinniśmy liczyć dzięki funkcji Dynamic Boost 2.0.
Maksymalny wspólny limit mocy CPU i GPU to w tym wypadku ok. 155 watów, przy czym jak wspominałem procesor osiąga w grach do 45 W, a reszta zostaje dla karty graficznej. Co ciekawe, GPU w żadnej z testowanych gier nie osiągnęła więcej niż 120 W – nawet gdy CPU był mniej potrzebny i działał z mocą tylko 25 watów. Wydaje się więc, że Acer nie do końca panuje nad mocą procesora i karty graficznej, a 140 watów RTX-a 3060 w przypadku tego modelu to tylko teoria.
Jeżeli chodzi o wydajność grach, należy jeszcze wspomnieć o przełączniku MUX, dzięki któremu możemy korzystać wyłącznie z dedykowanej karty graficznej, co korzystnie wpłynie na osiągane wartości FPS. Nitro 5 w końcu się go doczekał, a po uruchomieniu MUX-a możemy zyskać średnio 10-15% więcej klatek na sekundę. Opcję przełączenia się na dedykowaną kartę graficzną znajdziecie w programie NitroSense, a w celu zatwierdzenia zmiany, konieczny będzie restart laptopa. Wszystkie testy gier zostały przeprowadzone z włączonym MUX-em.
FPS-y się zgadzają, co nie? Szkoda, że układ chłodzenia wciąż pozostawia wiele do życzenia. W aplikacji NitroSense znajdziemy 3 różne tryby pracy laptopa: cichy, domyślny i wydajny oraz dodatkowo 3 tryby pracy wentylatorów: automatyczny, maksymalny i niestandardowy. Każdy tryb zapewnia inne limity mocy CPU i GPU oraz wpływa na kulturę pracy laptopa, z tym że tryb wydajny jest niemal bezużyteczny.
To znaczy – jeśli chwilowo potrzebujecie topowej wydajności CPU to śmiało możecie go włączyć. Musicie jednak liczyć się z temperaturą procesora na poziomie 100 °C i hałasem dochodzącym do 63 dB(A) w odległości 40 cm od frontu laptopa. W przypadku tak wysokiej głośności wentylatorów nie można mówić o jakimkolwiek komforcie pracy.
I niestety to samo będzie w gamingu. W trybie wydajności hałas jest tak wysoki, że ciężko grać nawet w słuchawkach. Co istotne, ręczna zmiana prędkości wentylatorów nie da żadnego efektu, a układ chłodzenia cały czas będzie wchodził na najwyższe obroty. Nie wiem jaki cel ma manualna ich kontrola, bo osobiście nie odczułem realnego wpływu zabawy suwaczkami.
Jak więc używać Acera Nitro, aby dało się żyć? Po prostu nie używać go w trybie wydajności. Tryb domyślny i wentylatory w trybie automatycznym okazują się akustycznym zbawieniem, ponieważ hałas spadnie wtedy do 50 dB(A), a więc jak najbardziej akceptowalnego, wręcz przyzwoitego poziomu. W tym trybie należy jednak liczyć się z nawet 10% niższą wydajnością w grach, a wtedy opłacalność nowego Acera mocno spada.
Nitro 5 2022 w domyślnym trybie generuje mniej FPS niż Legion 5 od Lenovo w konfiguracji ze starszym procesorem Ryzen i RTX-em 3060 o mocy 130 watów. W Cyberpunku średnie FPS-y na najwyższych detalach spadają z 45 na 42, a w Fortnite z 95 na 84. Wcale nie tak dużo? Ale po co dopłacać do mniej efektywnego laptopa, który ma dodatkowo problem z deklarowanymi w specyfikacji osiągami? No właśnie.
Nitro 5 to oczywiście laptop stworzony z myślą o graniu, więc bateria jest kwestią zupełnie poboczną. Mimo to, otrzymujemy 4-komorową baterię o pojemności 5840 mAh, co pozwoli na ok. 4.5 godziny oglądania YouTube’a z 50% jasnością ekranu (oszczędzanie baterii włączone) lub do 1.5 godziny grania. Pamiętajcie też, że wydajność będzie znacznie niższa, aniżeli w przypadku grania na zasilaniu sieciowym.
Nie będę ukrywał, że mam mieszane odczucia. Są aspekty za które na pewno należy Acera pochwalić. Odświeżona stylistyka obudowy; lepsza, jaśniejsza matryca z wysokim pokryciem barw; przełącznik MUX zapewniający najwyższą wydajność karty graficznej; dysk SSD na PCIe 4.0 x4 oraz bardzo wysoki, wręcz odważny (biorąc pod uwagę możliwości układu chłodzenia) osobny limit energetyczny dla procesora Intel Core i5-12500H.
Z drugiej strony CPU w maks. obciążeniu szybko osiąga temperaturę 100 °C, a układ chłodzenia nie radzi sobie również z najwyższym trybem wydajności podczas grania, generując bardzo wysoki hałas do 63 dB(A). Co prawda, wspólny limit energetyczny CPU i GPU jest odpowiednio niższy, a w związku z tym temperatury lepsze, natomiast taka głośność wentylatorów jest nie do zaakceptowania.
Na co więc komu taki tryb „wydajności”? Wydaje się, że starsze Nitro były ograniczone nie bez powodu, a okolice 80-100 watów dla RTX-a 3060 to najwyższe sensowne wartości dla tego układu chłodzenia. Dlaczego tym razem Acer zdecydował się na wyższe limity? Osobiście obstawiam, ze stoi za tym chciwy marketing i chęć dorównania na papierze najpopularniejszym laptopom Asusa i Lenovo.
Z nowego Acera najlepiej korzysta się w trybie domyślnym i na automatycznych obrotach wentylatorów… a w sumie to nawet nie tyle najlepiej, bo ten tryb ma w gamingu jedyną zasadność. Wtedy jednak wydajność nowego Nitro jest o około 10% niższa, a laptop przegrywa z tańszym Legionem 5-17 z tą samą grafiką w parze ze starszym procesorem. Jeśli mimo to bardziej ciągnie Was właśnie do Acera, to tylko w jakiejś rozsądnej promocji.
Pytanie za 9999 pkt …. gdzie sprawdzać w specyfikacji sRGB ….. bo nigdzie nie ma panie kochany.