Galaxy Z Flip to smartfon, który wywołał niemałe zamieszanie spowodowane przede wszystkim jego konstrukcją. Czy to prawda, że trzeba się z nim obchodzić jak z jajkiem, żeby nie porysować ekranu? Czy Z Flip to coś więcej niż składany telefon? Co otrzymujemy za naprawdę wysoką cenę i czy trzeba być szalonym, żeby zapłacić tyle za smartfona? Spędziłam z Z Flipem trochę czasu i opowiem Wam o tym w poniższej recenzji.
Do testów otrzymałam Galaxy Z Flip 5G, czyli ulepszoną wersję smartfona. W lutym Z Flip zadebiutował w trochę uboższej wersji, mianowicie na jego pokładzie znalazł się zeszłoroczny układ Qualcomm Snapdragon 855+. Samsung postanowił się poprawić i w lipcu zaprezentował ulepszoną wersję i sięgnął tym razem po układ Qualcomm Snapdragon 865+, który zapewnia wyższą wydajność i wsparcie dla nowego standardu sieci – 5G. Kolejną nowością są nowe warianty kolorystyczne Mystic Gray i Mystic Bronze.
Poza tym smartfon jest niemal identyczny, zostały te same kamery, czujniki, wyświetlacz, pojemność baterii i tak dalej. Pomimo drobnych zmian nowa, ulepszona wersja wydaje się bardziej opłacalna od poprzednika. Przyjrzyjmy się jego dokładnej specyfikacji.
Qualcomm Snapdragon 865+ (8 rdzeni, 3.10 GHz, Kryo)
Dawno żaden smartfon nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak Samsung Galaxy Z Flip. Ba, dawno jakikolwiek sprzęt nie spodobał mi się tak bardzo, a raczej nie jest gadżeciarą, więc to naprawdę coś znaczy. Na co dzień otaczam się jedynie niezbędnymi urządzeniami i cenię sobie w nich praktyczność i estetyczny wygląd (co często podkreślam przy okazji różnych recenzji).
Wygląd to oczywiście rzecz gustu, ale po reakcjach innych osób, którym pokazywałam Z Flipa mogę stwierdzić, że większość jest pod wrażeniem estetyki i wykonania tego modelu. Co jednak z drugim, istotnym dla mnie punktem, a więc praktycznością? Tutaj wiele osób ma wątpliwości, czy taka konstrukcja oprócz tego, że jest innowacyjna może mieć też jakieś praktyczne zastosowania. Tym bardziej, że w sieci można poczytać o tym, że przez tę niezwykłą konstrukcję materiał użyty do stworzenia składanego ekranu, jest bardzo podatny na zarysowania i można uszkodzić go nawet paznokciem. Do tej praktycznej odsłony Z Flipa przejdę jednak w dalszej części recenzji, a teraz trochę pozachwycam się jego wyglądem.
Największe wrażenie Z Flip robi oczywiście wtedy, gdy jest złożony – przypomina wówczas kompaktowe lusterko do makijażu i bez problemu może zmieścić się w kieszeni. Ja otrzymałam model, którego kolor producent nazywa Mystic Bronze, jednak moim zdaniem najbliżej mu do różowego złota. Obudowa jest matowa, wygląda przepięknie i nie pozostawia odcisków palców, co podobno w przypadku błyszczących obudów znanych z poprzedniej wersji jest problemem.
Przy złożonym telefonie patrzą na nas dwa okienka: jeden to podwójny aparat, drugi to miniaturowy wyświetlacz. Dół obudowy to jeden głośnik znajdujący się po prawej stronie oraz gniazdo ładowania umiejscowione jak zwykle na środku. Na prawym boku obudowy jest przycisk włączenia z czytnikiem linii papilarnych oraz regulacja głośności.
To jest naprawdę fascynujące w tym sprzęcie, że możemy mieć telefon, który zajmuje tak niewiele miejsca, a jednocześnie zapewnia wszystkie funkcje „normalnego” dużego smartfona, spośród których największe wrażenie robi fakt, że ten kieszonkowy telefon chowa w środku 6,7-calowy wyświetlacz, którego cechą szczególną jest fakt, ze można go wygiąć o 180 stopni. Trzeba pogodzić się z nieco grubszymi i wystającymi ramkami wyświetlacza (4 mm), co prawdopodobnie jest spowodowane nietypową konstrukcją. W praktyce bardzo szybko można się do tego przyzwyczaić i w żaden sposób nie wpływa na komfort użytkowania.
Po otwarciu Samsung Galaxy Z Flip pod względem wielkości ekranu w niczym nie ustępuje najlepszym smartfonom na rynku. Mamy tu bowiem dostępny 6,7 calowy ekran AMOLED, którego niezwykłość polega oczywiście na tym, że można go zginać. Stworzony został ze specjalnego szkła „Ultra Thin Glass”, które jest podobno tak cienkie jak ludzki włos.
Jeśli chodzi o ekran wszystkich interesuje przede wszystkim jego środek, który się zgina. W tym miejscu widoczne i wyczuwalne jest delikatne wgłębienie. Czy to w czymś przeszkadza? W moim odczuciu nie. Fałda widoczna jest przede wszystkim przy wyłączonym ekranie. Początkowo czujemy różnice pod palcami, jednak zafascynowani techniką składania, jak i praktycznym zastosowaniem takiego ekranu bardzo szybko zapominamy, że w ogóle istnieje jakieś załamanie.
Jeśli chodzi o wrażenia podczas korzystania z ekranu, to praktycznie nie ma się do czego przyczepić. Z Flip oferuje naprawdę doskonałe wrażenia dzięki intensywnym kolorom, głębokiej czerni, dużym kontrastom typowym dla ekranów OLED oraz dobrej stabilności obrazu patrząc pod różnymi kątami. Nawet biel – zwykle słaby punkt ekranów OLED – jest wyświetlana prawie idealnie. Ponadto nie miałam problemu z czytelnością ekranu nawet w pełnym słońcu. Jedynym słabym punktem jest bardzo niska jasność podczas trybu normalnej pracy.
Oprócz głównego wyświetlacza, mamy również do dyspozycji dodatkowy 1,1-calowy ekran o rozdzielczości 300 x 112, z którego korzystamy, gdy smartfon jest złożony. Wyświetlane są na nim podstawowe informacje takie jak godzina, data, poziom naładowania baterii, a także powiadomienie o nieodebranych połączeniach i wiadomościach. Poruszamy się pomiędzy tymi informacjami przesuwając palcem po ekranie, jednak widoczne są tylko powiadomienia nie zawierające szczegółów i treści wiadomości. Miniekran służy również jako wizjer do selfie z głównym aparatem, co jest ogromną zaletą składanego urządzenia.
Główny aparat składanego Samsunga Galaxy Z Flip składa się z dwóch modułów: głównego obiektywu szerokokątnego z 12 megapikselami, przysłoną f / 1.8 i optycznym stabilizatorem obrazu oraz ultraszerokokątnego aparatu, także 12 megapikselowego, ale z nieco mniej światłoczułą przysłoną f / 2.4. Jak już wspomniałam aparat główny może być wykorzystywany także do robienia selfie, ale i tak Samsung zainstalował dodatkowo wewnętrzny aparat o rozdzielczości 10 megapikseli z przysłoną f / 2.4.
Specyfikacja od razu mówi nam czego brakuje w Z Flipie: teleobiektywu. Dla wielbicieli fotografii mobilnej podstawowy zestaw dwóch obiektywów z pewnością będzie rozczarowaniem. Można więc założyć, że Samsung zdecydował się zamontować aparat, który doskonale sprawdzi się do zwykłego, codziennego użytku. To się rzeczywiście sprawdza, szczególnie przy świetle dziennym. Obraz jest ostry, dynamika jest dobra, kontrasty bardzo dobre, jedynie nasycenie kolorów w moim odczuciu są czasami przesadzone, szczególnie zieleń jest czasem nienaturalnie intensywna.
Niestety gorzej jest przy słabszym świetle, szczególnie jeśli chodzi o obiektyw szerokokątny. Zdjęcia nocą są całkiem dobre, ale nie jest to jakość, jaką oferują topowe urządzenia, ostrość obrazu nie jest idealna, a i dość łatwo o szumy obrazu. Można powiedzieć, że Z Flip zapewnia jakość zdjęć na poziomie ostatniej generacji, a to kontrastuje z jego wysoką ceną.
Niemniej smartfon i tak oferuje bardzo dobrą zdjęć. Jeśli potrzebujecie pamiątkowych zdjęć na rolce aparatu lub do umieszczenia fotek w social mediach, będziecie zadowoleni. Jeśli jednak szukacie smartfona, które ma aparat na tyle dobry, że będziecie mogli zapomnieć o targaniu ze sobą lustrzanki, to niestety możecie czuć się trochę zawiedzeni.
Zdjęcia selfie aparatem głównym, to coś czego nie może zaoferować żaden nieskładany smartfon. Oczywiście jeśli mówimy o zdjęciach, do których mamy podgląd w trakcie ich robienia, bo na oślep można próbować robić je w każdym smartfonie. Żeby uruchomić aparat przy zamkniętym smartfonie, należy dwukrotnie wcisnąć przycisk zasilania i już widzimy siebie na miniwyświetlaczu. Żeby zrobić zdjęcie, musimy posłużyć się przyciskiem regulacji głośności. Możemy przełączać się pomiędzy obiektywem głównym i szerokokątnym, przeciągając palcem po wyświetlaczu.
W dobrych warunkach oświetleniowych można robić bardzo dobre zdjęcia, ale w ciemności jakość szybko się pogarsza. Otrzymanie dobrej jakości selfiaka jest dużym plusem, jednak ten miniaturowy podgląd nie jest na tyle wygodny, by całkowicie zrezygnować z wewnętrznego aparatu.
Przedni aparat z 10 megapikselami robi poprawne zdjęcia, szczególnie przy dobrym oświetleniu. Przy słabszym świetle ostrość znacznie się pogarsza. Co ważne, selfie możemy zrobić ustawiając aparat na stole, wtedy automatycznie podgląd pokaże się w górnej części ekranu, choć można to zmienić w ustawieniach.
Jakość nagranych filmów jest bardzo dobra, choć stabilizacja płata figle. Mamy możliwość nagrywania filmów 4K, jednak trzeba pamiętać, że po włączeniu trybu Super steady telefon nie będzie nagrywał materiału w najwyższej jakości, a jedynie FULL HD (pomimo ustawień w menu). 4K jest bardzo szczegółowe, ale jednocześnie bardzo niestabilne, co widać na poniższym przykładzie.
Jeśli chodzi o dźwięk, Samsung używa tylko głośnika monofonicznego umieszczonego na dolnej krawędzi. Nie ma tutaj więc zaskoczenia, dźwięk jest po prostu przyzwoity. W przypadku rozmów ustawionych na dźwięk jest zadowalający, jednak do głośniejszego słuchania muzyki, czy do filmów wrażenia nie są takie jakich moglibyśmy oczekiwać.
Smartfona Galaxy Z Flip napędza ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 855+. I co tu dużo mówić, wszystko działa sprawnie i szybko. Aplikacje ładują się ekspresowo, nawet wymagające gry działają bez zarzutu. Ponadto istnieje 8 gigabajtów (GB) pamięci RAM i aż 256 GB przestrzeni dyskowej, której nie da się niestety rozszerzyć. Dual SIM jest możliwy, ale tylko w połączeniu z zainstalowaną na stałe kartą eSIM. Nie można zapomnieć także, że ten model obsługuje 5G.
Większość oprogramowania występuje w klasycznej konfiguracji. Galaxy Z Flip oferuje wszystkie zalety Androida 10, takie jak konfigurowalna wersja Cyfrowego dobrostanu, czy Kontrola rodzicielska. W ustawieniach można również znaleźć tryb gry i tryb ciemny.
Oprócz podstawowych możliwości blokady ekranu mamy do dyspozycji czytnik odcisków palców i rozpoznawanie twarzy. Czytnik linii papilarnych jest umiejscowiony w przycisku zasilania, czyli na bocznej krawędzi smartfona. Działa on dosyć szybko, jednak nie jest niezawodny. Warto też zwrócić przy tej okazji uwagę na to, że delikatną niedogodnością jest to, że uruchomienie telefonu odbywa się dwuetapowo: najpierw trzeba rozłożyć telefon, a później np. zeskanować palec lub twarz, by odblokować. Oczywiście możemy ten proces ułatwić ten proces rezygnując z używania biometrii lub kodu dostępu, ale oczywiście nie jest to rozsądne rozwiązanie.
Wewnątrz Samsunga Galaxy Z Flip znajduje się złożona z dwóch części bateria o pojemności 3300 mAh. Jest to przyzwoity rozmiar baterii jak na to, że w składanej konstrukcji nie ma zbyt wiele miejsca. Smartfon działał mi 8-9 godzin podczas intensywnego użytkowania i całą dobę, gdy korzystałam z niego rzadziej. To bardzo dobry i szczerze mówiąc zaskakujący wynik.
To, co mogłoby być trochę lepsze, to prędkość ładowania. Smarfton obsługuje co prawda szybkie ładowanie, ale i tak trzeba wtedy poczekać ok. 1 h 40 min. Możliwe jest także ładowanie bezprzewodowe. Podobnie jak inne najnowsze flagowe modele Samsunga, Galaxy Z Flip obsługuje funkcję Wireless PowerShare, co oznacza, że za pomocą tego telefonu możesz bezprzewodowo ładować inne urządzenia zgodne ze standardem Qi.
Trochę czasu z Flipem spędziłam i chętnie wszędzie zabierałam go ze sobą. Nawiasem mówiąc, gdy oznajmiałam, że zabieram ze sobą Flipa, wprowadzałam w konsternacje innych, gdyż zastanawiali się, o jakiego Filipa może mi chodzić. Ciekawa byłam, jak będzie się zachowywał ekran, który według powszechnej opinii bardzo się rysuje.
Tutaj muszę stwierdzić, ze podczas testów na wyświetlaczu nie pojawiły się żadne ryski, a nie obchodziłam się z nim jakoś bardziej ostrożnie niż z każdym innym smartfonem. Po prostu, gdy używa się telefonu normalnie nic się nie dzieje, a nawet trudniej zarysować ekran np. gdy jest wrzucony do torebki, bo przecież jest wtedy zamknięty. Trzeba też zaznaczyć, że gdy dwie połówki telefonu są zamknięte, nie przylegają idealnie jedna do drugiej, tylko istnieje minimalna przerwa pomiędzy nimi. Dzięki temu, gdy dostałyby się do środka np. ziarenka piasku, jest mniejsza szansa, że ekran się zarysuje. Po złożeniu obie strony trzymają się magnetycznie, a więc smartfon nie rozłoży się przez przypadek.
Jeśli chodzi o zawias, wszystko działa płynnie i cicho, mechanizm sprawia wrażenie bardzo solidnego. W środku unikalna konstrukcja podobno ma wbudowane specjalne szczotki, które mają usuwać kurz. Samsung obiecuje, że Z Flip bez szwanku wytrzyma ponad 200 000 składań. To oznaczałoby 5,5 roku użytkowania, przy otwieraniu telefonu 100 razy dziennie. Na to jak w praktyce będzie zachowywał się i zmieniał ekran dowiemy się pewnie, dopiero gdy już użytkownicy spędzą z nim dobrych parę miesięcy, a może nawet lat.
Praktyczne jest to, że kąt otwarcia Z Flipa można zablokować w sposób ciągły. Dzięki czemu można było zastosować ciekawe opcje oprogramowania, z których jednak Samsung nie korzysta w pełni i konsekwentnie. Na przykład podczas rozmowy wideo wystarczy położyć klapkę do połowy otwartą na stole. Obraz pojawia się wtedy w górnej połowie wyświetlacza, a elementy sterujące w dolnej połowie wyświetlacza. Podobnie działa to w aplikacji aparatu, nie wiadomo jednak dlaczego wyłącza w Galerii podczas edycji zdjęć.
Fajnie byłoby, aby więcej aplikacji obsługiwało ten tryb podzielności ekranu, ale najpewniej będzie można oczekiwać go dopiero wtedy, gdy składane telefony staną się znacznie bardziej powszechne na rynku.
Ok, składany telefon robi wrażenie i jest to niezły gadżet. Jednak czy to w ogóle ma jakiś sens oprócz tego, że złożony zajmuje mniej miejsca? Moim zdaniem ma i bardzo szybko się o tym przekonałam np. przy okazji wideorozmów, które często prowadzę. Zazwyczaj nie chce mi się podczas takich rozmów trzymać telefonu, kładę go gdzieś, opieram i… no właśnie. Czasem są to naprawdę misterne konstrukcje i wiele minut ustawienia musi upłynąć, aby w danym miejscu telefon stał stabilnie i nie upadał z hukiem i nie podnosił mi tym samym ciśnienia. W przypadku Flipa ten problem odpada, stawiamy go gdziekolwiek chcemy, dosłownie. Możemy odchylić go w taki sposób żeby rozmówca nas dobrze widział.
Druga sprawa to zdjęcia i nagrywanie – tu nie potrzebujecie już statywu, wystarczy parapet, stół, krzesło i znowu bez zbędnych kombinacji i misternych konstrukcji możecie robić zdjęcie lub nagrywać bez obawy o stabilność telefonu. Nieporuszony obraz docenicie szczególnie podczas zdjęć przy słabym oświetleniu, które wyjątkowo nie lubią chociażby delikatnego drgnięcia.
Ja nie nagrywam TikToków, ale pomyślałam sobie, ze właśnie nagrywanie tam np. jakichś układów tanecznych także może być dużo prostsze. Pisałam już o tym, ze ten model wyposażony jest w dwie baterie. Samsung pomyślał o tym, żeby było one zamontowane w taki sposób, aby zwiększyć stabilność telefonu, a więc w górnej części obudowy umieszczono mniejszą i lżejszą baterię, a w dolnej większą. Dzięki temu smartfon można rozkładać dowolnie nie martwiąc się o to, że się przewróci.
Kolejnym przykładem w jaki sposób składany telefon może ułatwić życie jest oglądanie filmów na YouTubie. Tutaj dzięki funkcji automatycznego dzielenia ekranu po złożeniu telefonu możecie sobie włączyć intersujący Was film, postawić telefon i zerkać na ekran podczas robienia innych czynności (np. prasowania – polecam) albo po prostu oglądać cokolwiek chcecie bez konieczności trzymania telefonu w ręce.
W Z Flipie musimy pogodzić się z nieco grubszymi ramkami wyświetlacza. Choć ja szybko o nich zapomniałam, niektórym mogą w niewielki sposób obniżać komfort korzystania np. podczas oglądania filmów.
Zewnętrzny ekran to z pewnością zaleta, ale jego niewielkie rozmiary sprawiają, że nie do końca możemy korzystać z jego dobrodziejstwa tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Po jego uruchomieniu wyświetla nam się godzina, data i poziom baterii. Przesunięcie palcem w prawo pozwala zobaczyć miniaturowe alerty aplikacji, takie jak powiadomienia SMS i chociaż jest to fajna opcja, to ekran jest zbyt mały, żeby za wiele nam powiedzieć. Nawet kiedy chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś więcej o przychodzącej wiadomości, klikając w nią otrzymujemy komunikat: „otwórz telefon po szczegóły powiad”.
Pewnie zdarzyło Wam się wyciszać telefon podczas jakichś podczas spotkać służbowych czy prywatnych. W takim wypadku jedynie podświetlenie ekranu daje znać, że dostaliśmy jakąś wiadomość. Przy zamkniętym Z Flipie i domyślnym wyświetlaniu zegara łatwiej nie zauważyć, że coś otrzymaliśmy.
Dla osób, których Z Flip kusi niewielkim rozmiarem, bowiem lubią nosić telefon w kieszeni (nie róbcie tego), problemem może być grubość złożonego smartfona. Jest on bowiem wtedy około 15,razy grubszy niż zwykły smartfon, przez co kieszeń będzie bardziej wypchana.
Ma koniec jeszcze jedna kwestia, mianowicie ze względu na nietypową budowę smartfon nie jest pyło i wodoszczelny.
Czy Galaxy Z Flip wyznacza trendy? Mam nadzieję, że tak, a z pewnością wyznacza dobry kierunek działań w stronę idealnych składanych telefonów. Co dla wielu może okazać się zaskakujące, widoczne i namacalne załamanie nie jest na tyle uciążliwe, by było elementem, który w pierwszej kolejności chcielibyśmy usunąć w tego typu smartfonach.
Co zatem chcielibyśmy w nim zmienić? Przede wszystkim cenę, bowiem gdyby ta nie była taka wysoka, z pewnością nie doszukiwalibyśmy się tutaj ideału, a za tę cenę mamy prawo oczekiwać wiele. Z pewnością Z Flip mimo swojej dużej ceny nie jest smartfonem dla osób poszukujących sprzętu z najlepszymi na rynku parametrami, szczególnie jeśli chodzi o aparat – tu Z Flip wydaje się być pokolenie wcześniej od swoich kolegów flagowców. Za to Ci, którzy lubią podążać za trendami, będą nim zachwyceni.
Wbrew obawom, konstrukcja Z Flipa wydaje się bardzo stabilna, a jego zgrabna konstrukcja nie tylko przyciąga wzrok, ale i okazuje się być także bardzo praktyczna.
Podsumowując: Samsung Galaxy Z Flip to telefon, który z pewnością wywołuje emocje: te pozytywne jeśli chodzi o jego wygląd i poręczność, a te mniej entuzjastyczne, kiedy mówimy o jego cenie. Jednak Z Flip to prawdziwy kawałek przyszłości smartfonów i trzeba pamiętać, że obecnie płacimy za innowacyjny, złożony projekt i produkcję. Finalnie otrzymujemy designerski i wciąż wysokiej jakości, wyjątkowy smartfon.