W natłoku chuderlawych smartfonów, na które strach mocniej chuchnąć, żeby nie wylał im się ekran lub nie pękła szybka, zdarzają się wyjątki pokroju CAT-a S62 Pro. Ten przeładowany testosteronem mięśniak poradzi sobie jako substytut młotka, podręczna broń, którą można zdzielić zaczepiającego nas oprycha, albo jako spławik, na który można łowić dwumetrowe sumy. Ale czy daje radę, tak po prostu, jako smartfon? Cóż, z tym bywa różnie.
Pudełko skrywające CAT-a S62 Pro to przyjemnie wyglądająca bryła. Dominuje na niej żółć i czerń, a na spodzie znalazło się miejsce na grafikę przedstawiającą… nie bardzo wiem co. Mnie to przypomina gąsienicę czołgu. Nieważne. Wygląda efektownie, a przy okazji odzwierciedla specyficzny charakter smartfona.
Co jednak rozbawiło mnie najmocniej, to napisy, które ukazują się naszym oczom po otwarciu pudełka. Boczne ścianki podstawy zaspamowane zostały przymiotnikami w różnych językach. Prócz angielskich i niemieckich, udało mi się zidentyfikować też na przykład przymiotniki chorwackie czy francuskie. W każdym razie wspólnie tworzą coś na kształt propagandowej mantry, mającej na celu nie pozostawić użytkownikowi wątpliwości co do tego, z jakim sprzętem ma do czynienia.
Znajdziemy tu bowiem takie przymiotniki jak: „silny”, „krzepki”, „wytrzymały”, „niezawodny”, „sprężysty”, „potężny”. I choć w gruncie rzeczy określenia te nie są wymienione na wyrost, bo CAT S62 Pro wpisuje się prawie w każde z nich, subtelność przekazu jest… porażająca (choć też i na swój sposób przeurocza).
Dobra, po dwóch akapitach o napisach na pudełku pora zabrać się na konkrety. Co poza smartfonem znalazło się w środku?
Qualcomm Snapdragon 660 (4 rdzenie, 2.20 GHz, Kryo + 4 rdzenie, 1.80 GHz, Kryo)
Adreno 512
dotykowy IPS z przekątną ekranu 5,7” i rozdzielczością 2160 × 1080 pikseli,
zagęszczenie pikseli: 424 ppi
tył: 12.0 Mpix
przód: 8.0 Mpix
przysłona obiektywu: f/1.8 tylny obiektyw,
wbudowana lampa błyskowa,
kamera termowizyjna
248 g
W ubiegłym roku miałem okazję przetestować i zrecenzować CAT-a S61, więc siłą rzeczy jest on dla mnie punktem odniesienia w kontekście S62 Pro. Dlatego tym, co rzuciło mi się w oczy jako pierwsze, była symetryczna konstrukcja smartfona, bez żadnego odstającego garbu poświadczającego obecność kamery termowizyjnej.
CAT S61 wyglądał jak inspirowany postacią Quasimodo z „Dzwonnika z Notre-Dame”, choć miał też technologiczne uzasadnienie, by tak wyglądać. Aparycyjnie S62 Pro jest elegantszy, mniej toporny i nie przypomina już palmtopa z pierwszej dekady XXI wieku.
Co jeszcze się zmieniło? Idąc z duchem czasu producent usunął fizyczne przyciski na froncie urządzenia. W S61 były aż trzy, w S62 Pro nie ma żadnego. Tym samym ekran powiększył się o 0,5 cala. Snapdragona 630 zastąpił Snapdragon 660, układ graficzny Adreno 508 został wymieniony na Adreno 512. Wewnętrzną pamięć wynoszącą 64 GB zwiększono dwukrotnie. Zmalała za to pojemność baterii z 4500 do 4000 mAh.
W stosunku do S61 CAT S62 Pro jest o 3 milimetry wyższy, 9 milimetrów węższy i cieńszy. Waga pozostała niemal ta sama, bo nowy CAT choć schudł, to tylko o 2 gramy, z 250 do 248.
Wydawać by się mogło, że różnice między oboma modelami świadczą o postępie, jaki poczynił CAT w projektowaniu swoich flagowych smartfonów. Tymczasem gdy zerkniemy na cenę S61, wypuszczonego na rynek w 2018 roku, i porównamy ją z kwotą, jaką trzeba zapłacić za świeżutkiego CAT-a S62 Pro, może zrobić się trochę nieswojo.
Na ten moment, tj. 24 września 2020, jest to 3449 zł za S61 vs. 2999 zł za S62 Pro.
O czym może świadczyć fakt, że dwuletni smartfon jest droższy od swojego następcy? Ano o tym chociażby, że nowego flagowca wykastrowano z kilku funkcji, którymi szczycił się abdykujący już władca placów budowy i warsztatów maści wszelakiej.
Brzmi niepokojąco? Nawet jeśli tak jest, to warto spojrzeć na sprawę szerzej. Być może firma CAT, do spółki z Bullitt Group odpowiedzialnym za stworzenie smartfona, przeanalizowała użyteczność wszystkich czujników oraz bajerów z S61 i postanowiła zrezygnować z części z na rzecz, na przykład, niższej ceny. W końcu „więcej” nie zawsze musi oznaczać „lepiej”.
Przymiotnikowy spam na pudełku nie jest oszustwem. Pod względem konstrukcyjnym CAT S62 Pro to niekwestionowany mocarz. I choć flagowiec CAT-a przeszedł wizualną metamorfozę upodabniającą go standardowych smartfonów, ani trochę nie ucierpiała na tym solidność wykonania i ogólna wytrzymałość.
Na froncie dostaliśmy szkło Corning Gorilla Glass szóstej generacji. Sam ekran ma sporych rozmiarów ramki, co przekłada się na ledwie 69-procentowy stosunek wyświetlacza do frontu obudowy. Taki wynik raczej nie zaimponuje posiadaczom nowoczesnych flagowców, gdzie ten sam współczynnik wynosi często więcej niż 90%. W górnej ramce znalazło się miejsce na przednią kamerę, czujnik światła, słuchawkę i diodę LED.
Ekran dotykowy, podobnie jak w S61, obsłużyć można w rękawiczkach, choć producent zastrzega, że nie w każdych. Ja posłużyłem się do testu „covidowymi” jednorazówkami z lateksu i wszystko działało, jak powinno.
Sprawdziłem również, jak CAT S62 Pro radzi sobie z mokrymi dłońmi. Tu również rzeczywistość okazała się zbieżna z oczekiwaniami, bo smartfon precyzyjnie reagował na wystukiwane palcami komendy.
Krawędzie CAT-a S62 Pro wyznacza srebrny pas aluminium, z rozmieszczonymi gdzieniegdzie śrubkami, które dodają smartfonowi charakteru.
Fizycznych przycisków mamy tu aż cztery: dwa odpowiadające za regulację głośności, jeden służący do blokowania, odblokowywania, włączania i wyłączania urządzenia (choć za jego pośrednictwem można też na przykład zrobić zrzut ekranu lub wybrać numer alarmowy) oraz jeden złoty, umieszczony na lewym boku, który możemy zaprogramować wedle własnego widzimisię.
Nad nim znalazła się zaślepka, za którą znajdziemy metalową tackę na karty: nano SIM i microSD lub jak kto woli – dwie karty nano SIM.
U dołu oczywiście umieszczono wejście USB-C na ładowarkę oraz głośnik. Producent nie przewidział miejsca dla gniazda słuchawkowego 3,5 mm (które w CAT S61 było), więc do korzystania z przewodowych słuchawek konieczne będzie dokupienie przejściówki.
Tył CAT-a S62 pokryto gumową powłoką TPU, częściowo uformowaną w siateczkową powierzchnię antypoślizgową. Materiał jest miły w dotyku, choć zbiera ryski, które jednak znikają po przetarciu wilgotną szmatką.
Antypoślizgowa siateczka – oprócz tego, że zbiera pyłki, które potem ciężko usunąć – nieźle odgrywa swoją rolę, gdy trzymamy smartfon w rękawiczkach lub łapiemy za niego mokrymi dłońmi. Mogłaby nawet rozszerzyć zakres swojej funkcjonalności i zapobiegać ślizganiu się telefonu po płaskich powierzchniach. W tym jednak przeszkadzają jej… wystające obiektywy aparatu.
Do tego rozwiązania nie jestem szczególnie przekonany. Gdyby jeszcze aparat w CAT S62 Pro był przynajmniej solidny i dysponował czymkolwiek, co uzasadniałoby wystające obiektywy, być może byłbym bardziej wyrozumiały. A tak, ich zadanie sprowadza się wyłącznie do irytowania mnie faktem, że smartfon nie leży płasko po odłożeniu.
Ostatnią rzeczą, o której trzeba wspomnieć, jest skaner odcisków palców. Trochę odzwyczaiłem się od lokalizowania tego gadżetu na pleckach smartfona. Biorąc pod uwagę obecność grubej ramki pod wyświetlaczem CAT-a, to właśnie tam upatrywałbym lepszego miejsca na umieszczenie skanera. Tak czy inaczej, ten działa bez zarzutu; ani razu nie zdarzyło się, aby miał problemy ze zidentyfikowaniem linii papilarnych na moim palcu.
Za solidnością CAT-a S62 przemawiają nie tylko subiektywne wrażenia, ale też stosowne certyfikaty. IP68 w tego typu sprzęcie to oczywiście minimum. Tak czy inaczej testowany smartfon jest w pełni pyłoszczelny, do tego bez problemu wytrzyma 35 minut zanurzony w wodzie na głębokość do 1,5 metra. Poradzi sobie również z silnymi strumieniami wody o wysokiej temperaturze, więc można nim mieszać rosół.
CAT S62 Pro był również testowany pod kątem upadków na stalową powierzchnię z wysokości 1,8 metra. Przeszedł również testy militarne MIL-STD-810H, sprawdzające go w warunkach: wstrząsów termicznych, ekstremalnie niskich i wysokich temperatur czy mgły solnej.
Sam nie pokusiłem się o żadne efektowne crashtesty CAT-a S62 Pro, ale cholernie szanuję fakt, że po wizycie w warsztacie stolarskim mogłem go, ot tak, umyć pod bieżącą wodą. Biorąc pod uwagę obecną sytuację związaną z pandemią COVID-19, można rzecz, że to idealny smartfon na nasze czasy, bo można go dezynfekować przy okazji mycia własnych rąk.
Co do pyłoodporności jeszcze, o ile sam smartfon wydaje się doskonale chroniony przed szkodliwym działaniem pyłów, tak sam ekran dziwnym trafem przyciąga je jak magnes. Mało tego, kiedy już się na nim zbiorą, piekielnie trudno się ich pozbyć. I nieważne, czy mówimy o domowym kurzu, pyle z trocin czy innym ustrojstwie. Ścieranie suchą szmatką jedynie rozmazuje paprochy po wyświetlaczu, pomaga dopiero woda, a i tak ledwie na chwilę. Niby drobnostka, ale gdy ktoś rzeczywiście będzie używał S62 Pro w miejscach, gdzie pyłu jest sporo (a przecież dla takich użytkowników m.in. powstał ten smartfon), może się srogo rozczarować.
Sztandarowa funkcjonalność CAT-a S62 Pro i powód, dla którego wielu zdecyduje się na zakup pancernego smartfona. Kamera termowizyjna FLIR Lepton 3.5 to prawdziwe cacko. Nie mamy do czynienia z zabawką do sprawdzania, jak bardzo wygrzaliśmy tyłkiem fotel przy biurku. To profesjonalny sprzęt, w który w odpowiednich rękach ma szansę stać się szalenie użytecznym narzędziem.
To także dość spory upgrade w stosunku do kamery termowizyjnej z CAT-a S61. Najnowszy czujnik podczerwieni FLIR Lepton 3.5 ma czterokrotnie większą liczbę pikseli termicznych w porównaniu z czujnikiem poprzedniej generacji. Może wykrywać źródła ciepła w odległości do 30 metrów i mierzyć temperatury w zakresie od -20 do 400 stopni Celsjusza. Według producenta dokładność pomiaru wynosi ±5 stopni Celsjusza.
Obok zdjęć i filmów z użyciem kamery termowizyjnej, możemy też przygotowywać animacje poklatkowe oraz tworzyć transmisje live bezpośrednio z poziomu aplikacji. Dostaliśmy również całkiem sporo ustawień związanych z pomiarem termicznym i wyświetlaniem obrazu.
Możemy na przykład oglądać to, co „wpada” do obiektywu, wyłącznie przez pryzmat termowizji, ale możemy też na przykład połączyć rejestrowanie ciepła z konturami rzeczywistego obrazu, przez co lepiej widać, jakie obiekty fotografujemy lub nagrywamy.
Świetnie wygląda również opcja scalania obrazu z FLIR Lepto 3.5 z obrazem pochodzącym z obiektywu standardowego aparatu na pleckach smartfona, choć tu czasami konieczna będzie ręczna kalibracja.
Podsumowując – kamera termowizyjna w CAT S62 Pro funkcjonuje znakomicie. Z powodzeniem można polecić ją elektrykom, hydraulikom, budowlańcom, pracownikom służby zdrowia czy nawet hobbystycznym majsterkowiczom. FLIR Lepto 3.5 to „game changer”, który sprawia, że „pro” w nazwie smartfona jest jak najbardziej uzasadnione.
Ekran w CAT S62 Pro to 5,7-calowy IPS o rozdzielczości 1080 x 2160 pikseli (Full HD+) i zagęszczeniem pikseli na poziomie 424 ppi. Panel jest specjalnie zaprojektowany do pracy z mokrymi palcami lub w rękawiczkach, dodatkowo pokryto go szkłem Corning Gorilla Glass 6. Dodatkową warstwę ochronną stanowi szkło hartowane, którego obecność zdradzają widoczne i wyczuwalne krawędzie, na przykład wokół przedniej kamery.
Subiektywne odczucia związane z jakością wyświetlanego obrazu są raczej pozytywne. Kolory wydają się odpowiednio nasycone, a kontrast – wysoki.
Przy odpowiednich warunkach oświetleniowych można z powodzeniem pooglądać seriale na Netfliksie czy HBO GO. Jednak im dalej w prawo kierowałem wskaźnik jasności ekranu, tym większe miałem wrażenie, że światło wyświetlacza wypala mi oczy; obraz stawał się przejaskrawiony, a tekst, przynajmniej dla mnie, miejscami nieczytelny.
Wiem, brzmi to jak zarzut, więc od razu dodam – na pełnym słońcu ta „agresywna” jasność bywała wybawieniem.
Jak na smartfona za 3 tysiące złotych, możliwości fotograficzne CAT-a S62 są raczej przeciętne. Wiadomo, nie po to zaprojektowano tego siłacza, by gasił artystyczne pragnienia zdjęciorobów-amatorów, którzy kilka razy dziennie muszą wykrzykiwać przez instagramową tubę, co u nich słychać.
Niemniej wydaje mi się, że budowlańcy, inżynierowie i reprezentanci innych grup zawodowych, o których myślało Bullitt Group, projektując pancernego smartfona, też potrzebują znakomitego aparatu. Nie dlatego, by robić sobie selfie, ale zwyczajnie do pracy. Chociażby po to, by dokumentować jej efekty.
Generalnie z robieniem zdjęć 12-megapikselowym aparatem CAT-a S62 jest bardzo różnie. Im więcej światła z zewnątrz, tym lepsze efekty fotograficznych prób. Ale już delikatny półmrok jest w stanie spowodować inwazję szumiącego ziarna. Z drugiej strony trzeba wspomnieć też o efektywnej lampie błyskowej. W sieci natknąłem się na wzmiankę, że jest dwukrotnie jaśniejsza niż w OnePlus 8 Pro.
Tak czy inaczej, musimy kontynuować wrzucanie kamyków do fotograficznego ogródka CAT-a S62. Do kolejnego przyczepiamy karteczkę z napisem „soft”. Nawet gdybyśmy chcieli „ulepszyć” zdjęcia majsterkowaniem przy ustawieniach, nie za bardzo jest przy czym. Możemy co najwyżej dodać siatkę, przełączać między rozdziałkami fotografii czy zaprogramować wedle własnych preferencji przyciski głośności.
Biedę napotkamy również przy wyborze trybów w aplikacji „Aparat”. Mamy bowiem tryby: zdjęcia, wideo i – niech pochwalone będą bóstwa szczodrości – portretu. Ten ostatni wyróżnia się chyba tylko tym, że wykrywa twarz i tworzy wokół niej efekt bokeh.
Ostatni zarzut boli chyba najbardziej, bo narzekałem na to już w przypadku CAT-a S61 i przez dwa lata nic się w temacie nie zmieniło. Nie ma preinstalowanej aplikacji z galerią zdjęć. To znaczy jest, ale tylko na fotografie z kamery termowizyjnej. Zwykłej galerii na fotki i wideo znów zabrakło. Jest to piekielnie frustrujące, tym bardziej że trudno znaleźć sensowną (a przy tym darmową) alternatywę w Google Play.
Ja wiem, że termowizja to „game changer” S62 Pro, ale żeby nie pomyśleć o zwykłej galerii multimediów w smartfonie za 3 tysiące złotych? Dla mnie to większa bolączka niż przeciętny aparat.
Przednia kamera do selfie? Jest, ma 8-megapikselową matrycę… i to w zasadzie tyle. Cudów nie ma co po niej oczekiwać, toteż cudów nie doświadczycie.
Co się tyczy tworzenia wideo, tutaj również jest średnio. Nie bardzo rozumiem, po co producent dał użytkownikom możliwość nagrywania w 4K, skoro tryb ten nie jest w stanie zagwarantować płynnego klatkażu na poziomie chociażby akceptowalnym. Zresztą sami zobaczcie:
Jak już wcześniej wspomniałem, w porównaniu do CAT-a S61 w S62 Pro dostaliśmy akumulator o trochę mniejszej pojemności (4500 mAh vs. 4000 mAh). Spokojnie wystarcza to na cały dzień przeciętnego użytkowania. W mniej aktywne dni bateria odwdzięczy się nawet dwoma dniami bezprzewodowej pracy.
W zestawie znajdziemy ładowarkę z funkcją Quick Charge. Czas ładowania akumulatora zera do stu procent oscyluje wokół dwóch godzin.
Brakuje mocno ładowania indukcyjnego, które świetnie wpisywałoby się w specyfikę urządzenia i budowaną wokół niego narrację praktyczności i niezawodności w trudnych warunkach. Kto wie, być może to właśnie wzmocniona konstrukcja stoi na przeszkodzie bezprzewodowego ładowania?
Jeśli rozpatrujemy CAT-a S62 Pro w kategoriach następcy S61, trzeba powiedzieć, że i na nowszy model obsługuje mniej pasm częstotliwości 4G LTE (11 pasm) niż poprzednik (14 w Europie, w 15 Ameryce Północnej i Południowej). Tutaj od razu trzeba dodać, że S62 Pro nie jest oficjalnie dostępny w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Tak czy inaczej, jeśli chodzi o zaplecze komunikacyjne, mamy dwuzakresowy moduł sieci wi-fi (2,4 GHz + 5 GHz), Bluetooth 5.0 oraz NFC. CAT S62 obsługuje ponadto aż pięć systemów nawigacji satelitarnej: A-GPS, Beidou, Galileo, GLONASS, GPS.
Jeśli chodzi o subiektywne odczucia, jest naprawdę ok. W domu odniosłem wrażenie, że ciut gorzej zbiera sygnał wi-fi niż Huawei P20, z którego korzystam na co dzień (mniej kresek zasięgu w tej samej odległości od routera). Na zewnątrz z kolei, gdy przełączałem się na sieć mobilną, było zupełnie odwrotnie.
Jakość rozmów oceniam bardzo dobrze. Dźwięk z głośnika jest wystarczająco donośny i wyraźny, żeby móc prowadzić rozmowy telefoniczne nawet w gorszych warunkach akustycznych.
Choć bebechy CAT S62 Pro wskazują raczej na mocnego średniopółkowca niż na telefon flagowy, urządzenie działa płynnie, aplikacje uruchamiają się szybko, a pamięci jest takie bogactwo (128 GB + możliwość rozszerzenia o 256 GB kartą microSD), że nie trzeba się specjalnie nią kłopotać.
Mimo to przez prawie miesiąc testów trudno było mi się przyzwyczaić do tego smartfona. Do szału doprowadzało mnie menu aplikacji w formie listy. Jeszcze większy szał powodowało to, że za nic nie mogłem tego zmienić. Znalezienie ikonki Spotify podczas jazdy samochodem doprowadzało mnie do łez. Na szczęście na ratunek przychodził asystent Google.
Nie działają ustawienia zmiany motywu. Klikając w nie, wywalało mnie do poprzedniego menu. Takich kwiatków pojawia się więcej, o braku aplikacji do galerii multimediów już wspominałem. Razem te wszystkie bolączki tworzą przykre wrażenie nieprzemyślanego interfejsu S62 Pro.
Kiedy przeglądając jakąś stronę www, zauważycie widget z tweetem, na którym widnieje jakieś wideo i klikniecie w nie, smartfon co chwila będzie wypluwał z siebie niezrozumiałe wibracyjne alerty, które przerwać można jedynie wyłączeniem oglądanego filmu. W ogóle powiadomienia za pomocą wibracji pojawiają się w różnych dziwnych momentach i aplikacjach, nawet jeśli wydaje się Wam, że je wyłączyliście.
CAT S62 Pro działa na Androidzie 10, choć producent zapewnia, że dostanie aktualizację do 11. Być może będzie to odpowiednia okazja, aby połatać niepraktyczne i niezrozumiałe niedoróbki, którymi ten smartfon potrafi irytować. Tu nawet odinstalowywanie aplikacji jest nieintuicyjne, bo dopiero po przesunięciu zaznaczonej ikonki w prawym górnym rogu pojawia się napis, do którego trzeba ją przeciągnąć.
Uch…
Chodzi oczywiście o czujnik jakości powietrza i dalmierz laserowy. Z dalmierzem nie radziłem sobie zbyt dobrze w S61, za to czujnik jakości powietrza był dla mnie genialnym gadżetem. Tym bardziej że i aplikację miał świetną, z wszystkimi tymi wykresami czasowymi i powiadomieniami wysyłanymi, gdy nie ma czym oddychać.
Cóż, być może byłem jednym z niewielu, którzy widzieliby podobny bajer we wszystkich flagowych smartfonach. Ciekawe, jakie są koszty implementacji takiego czujnika, może to właśnie one, do pary z niskim zainteresowaniem ze strony użytkowników, sprawiły, że CAT S62 Pro jest został z niego wykastrowany?
W menu aplikacji znajdziemy ikonkę z żółtą teczką i nazwą „Toolbox”. Znalazło się tu miejsce dla prawie stu polecanych apek. Zabawne jest to, że każda jest tu wyłącznie skrótem, który kieruje nas… do strony aplikacji na Google Play. Dopiero stamtąd następuje pobieranie.
W każdym razie w Toolbox znajdziemy zarówno autorskie aplikacje CAT-a, jak i dzieła innych producentów. Jedne bardziej przydatne, drugie mniej, a inne… zupełnie nie wiem, do czego, tak bardzo są specjalistyczne i dla mnie niezrozumiałe.
Mimo że sporo na niego ponarzekałem – tak, warto. Przede wszystkim dlatego, że to smartfon, dla którego nie ma zbyt wielu alternatyw. Chyba że za takie uznamy pancerne modele od Ulefone czy Blackview, których, mówiąc szczerze, nie widziałem nigdy na oczy.
Napiszę tak, jak napisałem w zeszłym roku w odniesieniu do S61 – CAT S62 to smartfon dla ludzi, którzy wiedzą, po co go kupują. Dla nich i tylko dla nich. Oni będą zadowoleni i pełnymi garściami będą czerpać z unikatowych dobrodziejstw tego smartfona.
Pozostali niech pozostaną przy swoich smukłych, bezramkowych cudeńkach.
Bateria z ledwością wytrzymuje jeden dzień w trybie oszczędzania energii gdy tel nie jest używany. Przy normalnym użytkowaniu nie ma szans wytrzymać całego dnia.
Witam
Mam s62, totalna porażka. czemu to ma służyć, bo jako telefon to raczej nie.
To, że S61 miał czujnik jakości powietrza to nie piszmy, że brak tegoż w S62 to wada, przecież S60 też go nie miał a przecież S62 jest tańszy na starcie niż S61. A czy na pewno tam jest nakładka nie czysty Android? Bo jeśli tak, to jest raczej zaleta a nie wada.
Brak przycisków pod ekranem to spora wada. Ekran nie jest dzięki temu większy, a miejsca pod ekranem jest aż nadto. Bateria jest słaba, przy normalnym użytkowaniu wytrzymuje do wieczora ale przy intensywnym korzystaniu musimy liczyć się z koniecznością doładowywania. Kamera termowizyjna działa chyba lepiej niż w poprzednich wersjach, a głównie o to tu chodzi. Jeżeli nie zależy nam na termowizji spokojnie można sięgać po modele niższe, równie mocne albo po konkurencję. Niestety telefon ma jeszcze inny, dość dla mnie niecodzienny problem. Potrafi się wyłączyć bez ostrzeżenia. Ponowne uruchomienie możliwe jest tylko po podłączeniu ładowarki. Nawet kiedy bateria ma 100%. Nie wiem czy to wada tylko mojego egzemplarza, czy standard i wadą tego modelu? Telefon jest duży i masywny, a po zapakowaniu go w etui jest ogromny. Jednak wygodny i dość poręczny. Gorzej z noszeniem w kieszeni. Ta musi być dość pojemna. No i sam procesor, nie wiem czy w przypadku takich słabych telefonów nie lepszy jest Media-Tech. Mam taki procesor w telefonie Cubot KingKong mini i wydaje się, iż telefon chodzi znacznie płynniej. Biorąc pod uwagę różnicę w cenie obu tych telefonów to trochę dziwne. Telefon nadal też ma system Android 10. Niby zapowiadano aktualizację do wersji 11 ale jakoś cisza. Aktualizacja zabezpieczeń ze stycznia 2021.
Podsumowując, tanią kamerka na podczerwień z funkcją telefonu. W tym sprawdza się doskonale.
Jako telefon? Hmm, są telefony za 400 zł, które wydają się działać znacznie lepiej.
Brak dalmierza – TO jest porażka
Wyłącza się kiedy tylko chce, zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie …. za 3 koła …. porażka
S61 był pancerny. Miał zbędny dalmierz który mógł służyć co najwyżej jako wskaźnik i gdyby byl nazwany wskaźnikiem to byłoby ok. Miał zbędny czujnik powietrza który nie działał jak należy tak jak dalmierz ale był pancerny. S62 pro gorsza wersja s61. Jeśli potrzebujesz telefonu na budowę to lepiej brać s61. S62 pro to porażka.tansze gorsze materiały i gorzej leży w dłoni.
Posiadam S61 i muszę potwierdzić to co napisał NieAdowolony.
Najbardziej doskwiera mi w tym telefonie brak ładowania indukcyjnego oraz niska jakość zdjęć, nienaturalne, żółte podbarwienie zdjęć przy doświetleniu wbudowanym flashem, ponadto brak obsługi wizytówek.
Po pewnym czasie klapka zasłaniająca gniazdo łądowania zrobiła się luźna i złamał się w niej zatrzask, przez co telefon utracił szczelność. Wszystko przez ciągłe, codzienne otwieranie do ładowania. Nierzadko po 2 czy 3 razy dziennie.
Dalmierz w S61 to było nieporozumienie, całkowicie zbyteczny gadżet, którego w ogóle nie dało się używać. Jedyna jego funkcjonalność to jako wskaźnik na budowach lub do zabaw z psami i kotami.
Pomiar jakości powietrza także był bezużyteczny. No może troszkę przydatny przy covid jak się straci węch, aby sprawdzić czy pracownicy są wczorajsi 😉
Kiedy dowiedziałem się o następcy S62 postanowiłem go kupić, ale okazuje się, że poza lepszą kamerą termowizyjną nie oferuje nic więcej, a wręcz jest uwsteczniony względem S61
W S61 bateria 4500mA , a w S62 4000mA
Rozdzielczość głównego aparatu w S61 16Mpx zaś w S62 się uwsteczniono do 12Mpx
Brak ładowania indukcyjnego w S62
Brak dalmierza i detektora jakości powietrza mnie nie przeszkadza, bo i tak były bezużyteczne.
Jeżeli firma CAT myśli o budowlańcach to po pierwsze, musi być lepszy aparat, który robi w miarę dobre zdjęcia w półmroku na budowach, ma aparat o szerokim kącie do robienia zdjęć w pomieszczeniach, a podświetlenie nie zafałszowuje tak mocno barw. Ponadto powinien obsługiwać wizytówki. Jeżeli miałby być jakiś czujnik to najlepiej detektor gazów (ziemnego i LPG).
Póki co S62 do mnie nie przemawia, pomimo, że ma kamerę termowizyjną o rozdzielczości 160×120 a S61 80×60
Bardziej do mnie przemawia wyższa jakość zdjęć. Jeżeli już miałbym coś wybrać to UleFone Armor 9 , pozostając przy takiej samej rozdzielczości termowizji jak w S61, ale w zamian otrzymując większą baterię i dużo lepsze zdjęcia.
elo
no mi przez tą klapkę do ładowania (ten sam problem) telefon się zalał na basenie. Z kolei posiadam 5 letniego s60 cały styrany i właśnie szykuje mu nową baterie bo stara to śmieć, ale idąc do meritum z s60 snurkowałem w słonej wodzie przez godzinę i nic mu nie stało a s61 mnie zawiodło. Poszło na gwarancje i teraz mi wciskają s62pro bo nie mają części żeby naprawić s61 inie wiem co robić…
(…) a na spodzie znalazło się miejsce na grafikę przedstawiającą… nie bardzo wiem co (…) tak to gąsienica jak caterpillar jak CAT :P, co do samego telefonu, miałem S40, potem S61 a teraz S62 PRO… za każdym razem wybierałem ten telefon z 3 powodów: wodoszczelność, „pancerność” i wygląd a resztę co ma to traktuję jako dodatek 🙂 mnie osobiście nie zawiódł, w deszczu nie był zmartwieniem, przy upadku również, w podróży GPS działał bez zarzutu, zdjęcia robi i wysyła a termowizja w gościach robi furorę nie tylko na budowach (zimą chcą aby im dom /mieszkanie sfotografować w termowizji), ja osobiście w najnowszym modelu będę tęsknił za miernikiem jakości powietrza a wcale za dalmierzem laserowym (bo nigdy go nie użyłem) zmiany oceniam na lepsze bo S62 Pro jest poręczniejszy. i co do uwag przedmówców to wiele w tym racji co opisują ale gdyby zebrać w całość te wszystkie oczekiwania to telefon kosztowałby z 10k a nie żyjemy jeszcze w czasach, że tak jak w autach możemy zamówić lub odmówić wyposażenie dodatkowe czy parametry podzespołów (a szkoda)
Pozytywne oceny tego telefonu są chyba sponsorowane. kupiłem i załuję wydanych pieniędzy.
Bateria po 15 mieś. trzyma 4 godz. Reszta przeciętna bardzo . Warty może pińćset złoty .
Jeśli piszesz o 4 godzinach czuwania, to może spróbuj skorzystać z naprawy gwarancyjnej. Przy ciągłym graniu na nim przez 4 godziny sytuacja wygląda troszkę inaczej.
Blackview w tej cenie ma dużo lepsza specyfikację. Ale nie jest tak znany.
CATa 62 PRO używam od dwóch lat.
Kupiłem go ze względu na jego wytrzymałość którą wymagam od telefonów ze względu na specyfikacje mojej pracy.
Na chwile obecna mam bardzo mocno mieszane uczucia.
Z jednej strony CAT jest wytrzymały i bateria trzyma długo. Z drugiej zaś potrafi sprawiać problemy w najmniej oczekiwanych sytuacjach.
Kilkukrotnie zaistniała sytuacja ze telefon wyłączył się samoistnie po położeniu go na metalowa powierzchnie ( płyta pancerna ). Innym razem stało się to podczas prowadzenia rozmowy telefonicznej.
Wytrzymał wiele upadków i ” kontuzji” podczas użytkowania , ale po upadku na posadzkę przestał działać ( wysokość nie przekraczała 20-30 cm).
Został wysłany do naprawy, ale od dwóch tygodni nie posiadam żadnych wiadomości co się stało, czy naprawa jest możliwa oraz jakie będą jej koszty.
Powoli zastanawiam się nad alternatywa…