Recenzja OnePlus 10T – okrojony, ale wciąż flagowiec

OnePlusowi 10 Pro, który trafił na polski rynek w marcu 2022 roku, w odróżnieniu od starszych braci nie towarzyszył model podstawowy. Kilka miesięcy po premierze najnowszego flagowca firmy z Shenzhen dostaliśmy za to OnePlusa 10T. Jak zatem powinniśmy go traktować? Jako ulepszoną czy okrojoną wersję flagowca? Prawda jak zawsze znajduje się po środku i nie jest to najgorsza wiadomość, co udowadniam w poniższej recenzji OnePlusa 10T.

OnePlus jako mistrz estetycznego wyczucia, czyli design i jakość wykonania OnePlusa 10T

Szybki unboxing

W zestawie OnePlus 10T nie znajdziemy nic więcej poza ładowarką i papierami. Zabrakło ochronnego etui, które wciąż wielu producentów dodaje do standardowego zestawu ze smartfonem, aczkolwiek na ekranie mamy fabrycznie nałożoną folię ochronną. To, co pozostało niezmienne, to natomiast czerwone pudełko charakterystyczne dla OnePlusa.

oneplus 10t 5g 8gb

By skupić się na designie

Mam jednak to szczęście, że otrzymałam do recenzji model w wersji kolorystycznej Moonstone Black. Jego tył został wykonany z tworzywa, a nie ze szkła – jak w przypadku opcji zielonej. Ten nie tylko jest fantastycznie miły w dotyku (tak, zdarza mi się głaskać OnePlusa 10T po pleckach w czasie użytkowania), ale też według mnie zwyczajnie prezentuje się ciekawiej i bardziej atrakcyjnie.

Użyty materiał ma także kilka innych praktycznych zalet poza tymi estetycznymi.

Po pierwsze — nie może się stłuc tak jak wersja szklana.

Po drugie — nie ślizga się po powierzchniach i nie wyskakuje z rąk niczym mokre mydełko pod prysznicem.

Po trzecie — nie przyciąga absolutnie żadnych zabrudzeń czy odcisków palców. Pięknie łączy za to błysk z matem, logo elegancko odbija światło, krawędzie są idealnie zaokrąglone, moduł aparatu natomiast doskonale i estetycznie wkomponowuje się w całość.

Ponadto OnePlus 10T – biorąc pod uwagę rozmiar ekranu – jest smukły, płaski, zaskakująco zgrabny, a do tego bezkonkurencyjnie ergonomiczny i wygodny, nawet podczas długich godzin grania.

oneplus 10T moonstone black

Muszę dodać, że nie przepadam za czarnymi smartfonami. Kojarzą mi się raczej z nudą i brakiem polotu. Dlatego przy pierwszym spojrzeniu na telefon uznałam, że OnePlus zalicza regres w kwestii designu, w którym dotychczas nie miał w moich oczach zbyt wielu rywali.

Po dłuższych oględzinach stwierdzam jednak, że ten model jest wybitnie efektowny, a w dodatku dobrze przemyślany i zoptymalizowany pod kątem proporcji. I z ręką na sercu powiem – zostało mi ono właśnie skradzione.

Musicie uwierzyć na słowo, ale w moim osobistym rankingu OnePlus wciąż jest mistrzem estetycznego wyczucia.

oneplus 10t design

I bez makijażu – wodoszczelność IPX4

Do samej jakości wykonania także nie mam większych zarzutów. Nie podoba mi się chyba tylko plastikowa ramka, która z powodzeniem mogła zostać zastąpiona trwalszym i bardziej estetycznym tworzywem, np. metalem.

Na plus odnotowuję za to standard wodoszczelności określony w klasie IPX4. Ten ma nam gwarantować ochronę i bezpieczeństwo w razie zachlapania urządzenia, na przykład w trakcie intensywnych opadów deszczu. Aby to potwierdzić, zrobiłam OnePlusowi 10T krótką kąpiel pod kranem, która nie wpłynęła w żaden sposób na działanie smartfonu. Test można uznać zatem za zaliczony.

OnePlus 10T olśniewa na dużym ekranie

Z oczu do serca, czy jakoś tak

Jak już wcześniej wspomniałam, OnePlus 10T może pochwalić się dużym ekranem. Jego przekątna liczy aż 6,7 cala i jest zamknięta w proporcji 20,1:9, co przekłada się na naprawdę bardzo wygodny wyświetlacz – i do grania, i do oglądania wideo. 

Kiedy dodamy do tego fakt, że panel to Fluid AMOLED o rozdzielczości 2412 × 1080 px (Full HD+) przy zagęszczeniu pikseli 394 ppi, wspierany przez takie technologie jak HDR10+ czy Display P3, to ostatecznie wyjdzie, że otrzymujemy swoiste okno na wirtualny świat, który cieszy oko detalami, ostrością i kolorami.

Serio, odtwarzanie na nim jakichkolwiek animacji gier czy filmów, a także czytanie artykułów, to po prostu przyjemność. Oglądanie na OnePlusie 10T zarówno rzeczywistych widoków miejskiej infrastruktury, dzikiej natury, dzieł sztuki, jak i fantastycznych światów, potrafi zachwycić. 

Choć w tej cenie na pewno zachwycałyby bardziej w jeszcze wyższej rozdzielczości – to jedna z różnic na minus względem OnePlusa 10 Pro. Z drugiej strony podczas codziennego użytkowania nie zawsze da się wyłapać różnicę między Full HD+ a WQHD. Zamiast tego zużycie baterii w przypadku rozdzielczości Full HD+ jest mniejsze.

Tak czy inaczej, to jeden z tych przypadków, kiedy po wielogodzinnej sesji przed szklanym ekranem odkładasz w końcu telefon, by wyjść na zewnątrz, gdzie mówisz: „e, słaba ta grafika”. Co znaczy po prostu tyle, że rzeczy widziane na nowym OnePlusie są zapewne jeszcze piękniejsze niż naprawdę.

Dodatkowo OnePlus daje do dyspozycji szeroki wachlarz opcji personalizacji trybów kolorów widzianych na grafikach i filmach oraz funkcję regulacji ostrości i jasności obrazu. Jeżeli więc jesteście zwolennikami mniej olśniewających, a bardziej stonowanych i naturalnych doznań wizualnych, na pewno dopasujecie efekty wyświetlania do siebie. W przypadku kiedy macie wzrok bardzo uwrażliwiony na silne bodźce, pomocna będzie również funkcja komfortu oczu i automatycznej jasności.

Odświeżające użytkowanie na 120 Hz

Wyświetlacz OnePlus 10T, oprócz tego, że jest po prostu ładny i poręczny, jest także szybki, o czym świadczy odświeżanie na poziomie 120 Hz. Nie jest to też żadnym zaskoczeniem, gdyż OnePlus był jednym z pierwszych producentów, którzy wyposażyli swoje urządzenia w superpłynne ekrany. Tutaj więc niespodzianek brak, na OnePlusie 10T możecie przewijać treści w social mediach tak szybko, że jak dobrze się postaracie, to większości nawet nie zdążycie zarejestrować okiem.

OnePlus 10T ma także czytnik linii papilarnych ukryty w ekranie, na który również nie mogę narzekać. Działa szybko i płynnie, praktycznie zawsze trafnie odbiera sygnał i odczytuje odcisk. Podobnie jest zresztą z odpowiedzią ekranu na każde kliknięcie. Brak tu jakiegokolwiek wahania czy zastanowienia. Po prostu akcja–reakcja.

Gdyby komuś nie wystarczało również to, że ekran OnePlusa 10T sprzyja immersyjnemu użytkowaniu, to ma on w zanadrzu jeszcze mały bajer. A jest nim funkcja zawsze aktywnego ekranu (AoD), którą możemy spersonalizować konturowym portretem, własnym awatarem czy licznikiem aktywności. Jest to bardzo miły akcent, dzięki któremu zerkanie na godzinę czy na status powiadomień może być rozczulające. No bo zobaczcie tylko.

Bezkompromisowa wydajność i wysoka kultura pracy

Specyfikacja zwycięzcy

Za działanie OnePlusa 10T odpowiada najmocniejszy aktualnie na rynku procesor, czyli ośmiordzeniowy Snapdragon 8+ pierwszej generacji z układem graficznym Adreno 730 oraz – w testowanej przeze mnie wersji – 8 GB pamięci operacyjnej w standardzie LPDDR5 z możliwością jej wirtualnego rozszerzenia. Dodam tylko, że wyższy wariant tego modelu posiada aż 16 GB RAM. W obu przypadkach natomiast za sterami OnePlusa 10T znajduje się system Android 12 z autorską nakładką OxygenOS.

W benchmarkach smartfon wypada świetnie, plasując się na pozycji lidera. Testy obciążeniowe też przechodzi bez znaczących przeszkód.

Trzeba jednak zaznaczyć, że w trakcie tych testów smartfon osiągał bardzo wysokie temperatury, aż do 47 stopni Celsjusza, dzięki czemu z powodzeniem mógłby stanowić wsparcie dla centralnego ogrzewania zimą. Zwłaszcza, że zapowiada się trudny sezon.

Ale kończąc dygresję — chcę oddać OnePlusowi 10T to, że przy codziennym użytkowaniu oraz moim zamiłowaniu do grania, nie udało mi się go nawet specjalnie mocno podgrzać. I to przy wszelkich możliwych ustawieniach podkręconych do maksimum oraz ostrzeżeniach samego producenta o możliwości podniesienia temperatury urządzenia. A kiedy już, przy naprawdę długich sesjach, nabierał lekkich rumieńców, czuć było, że układ chłodzenia działa błyskawicznie i wyśmienicie. 

Oprogramowanie estety

Systemowo OnePlus wciąż wspierany jest przez OxygenaOS, który odpowiada za przejrzysty, intuicyjny i estetyczny interfejs. Zdaję sobie sprawę, że już któryś raz powtarzam ten epitet, ale nie da się ukryć, że OnePlus 10T świetnie łączy kwestie użytkowe z wizualną personalizacją. Dzięki temu tworzę w nim skrojone pod siebie środowisko pracy, w którym jest schludnie i panuje porządek.

Ponadto funkcja obsługi gestami pozwala mi poruszać się po ustawieniach i aplikacjach niemal po omacku i na pamięć. Natomiast opcja dzielenia ekranu umożliwia mi jeszcze lepsze zarządzanie swoimi zadaniami. Słowem — OnePlus 10T sprzyja efektywnemu działaniu.  

Bezproblemowy łącznik

Cenię w OnePlusie 10T to, że świetny z niego współpracownik. Oprócz wydajnego procesora i dobrze zoptymalizowanego softu odpowiada za to w pełni wyposażone zaplecze komunikacyjne dostępne w najwyższych aktualnie standardach. W jego skład wchodzi dwuzakresowe Wi-Fi, technologia 5G, moduł NFC, Bluetooth 5.2, dual SIM, w moim przypadku 128 GB pamięci na dane o standardzie UFS 3.1 (niestety bez opcji rozszerzenia o kartę microSD). 

Do moich codziennych zadań służbowych sprawdza się doskonale chociażby ze względu na prędkość transferu danych. Przerzucenie kilku GB danych to jakby fraszka, igraszka. Poważnie, patrzenie jak w mgnieniu oka przekopiowują się kolejne MB danych w postaci np. plików JPG, to absolutna przyjemność dla osoby, która nie znosi marnować cennego czasu z powodu niedoskonałości narzędzi pracy.

Bateria i czas ładowania OnePlusa na ogromny plus

Jako doświadczona konsumentka urządzeń mobilnych, mogę śmiało postawić tezę, która brzmi mniej więcej tak: prędkość ładowania jest bardziej istotna niż czas pracy na baterii. 

Owszem, kiedy mamy do czynienia ze sprzętem, który przy standardowym użytkowaniu potrafi pracować dobrze ponad dobę, możemy względnie dopasować porę ładowania do naszego rytmu dnia. Przez to nie odczujemy dotkliwie rozłąki akurat wtedy, gdy będziemy musieli pilnie go użyć. A prawem ironii losu zazwyczaj ma to miejsce, kiedy procenty baterii wyparowują nieubłaganie.  

Kiedy jednak, tak jak ja, macie telefon, który delikatnie mówiąc, nie zachwyca wydajnością akumulatora, na pewno zrozumiecie mój punkt widzenia. Przejdę więc teraz do meritum i powiem, że gdybym miała podać jedną rzecz, przez którą uwielbiam OnePlusa 10T, to byłby to właśnie czas ładowania. Dzięki technologii SUPERVOOC 150 W i zasilaczu o mocy 150 W uzupełnia on swoje pokłady energii w około 20 minut.

Sam czas pracy także jest w porządku. W końcu spodziewamy się tego po telefonie z takim zapleczem oraz baterią o pojemności 4800 mAh. Mówiąc obrazowo, OnePlus 10T pozwolił mi na przejście jednego dnia kilku niezobowiązujących przygodówek, pobuszowanie w mediach społecznościowych, popstrykanie zdjęć, poszperanie w interfejsie, popracowanie odrobinę w Canvie i spokojnie wytrwał jeszcze do połowy następnego dnia. 

Będąc bardziej precyzyjną, telefon może działać do ponad 10 godzin na ciągle włączonym ekranie (SoT) przy tzw. normalnym wysiłku dla baterii. Oczywiście musimy pamiętać, że te wyniki będą różne dla każdego użytkownika.

Szkoda tylko, że zabrakło funkcji ładowania indukcyjnego.

Aparaty i fotografia w OnePlus 10T – trzy obiektywy i znacznie więcej obiekcji

Jakie zdjęcia robi OnePlus 10T? Specyfikacja aparatów

O ile OnePlusy są świetnie zoptymalizowane pod kątem jakości pracy i działania, o tyle nigdy nie są pionierami fotografii mobilnej. Raz wychodzi im to lepiej, raz gorzej. I jeżeli świat widziany na ekranie OnePlusa 10T wydaje się piękniejszy niż w rzeczywistości, to ten uchwycony jego aparatami – prezentuje się jednak lepiej przed obiektywem.

Na system fotograficzny OnePlusa 10T składa się przednia kamera 16 Mpix oraz aparat główny z trzema obiektywami:

  • głównym 50 Mpix, z optyczną stabilizacją obrazu (OIS), matrycą Sony IMX766 o rozmiarze 1/1,56″ oraz przysłoną f/1.8,
  • ultraszerokokątnym 8 Mpix o zakresie 119,9° i przysłonie f/2.2,
  • makro 2 Mpix.

Oprócz tego soft aplikacji aparatu oferuje funkcje automatycznego HDR-u, ulepszania sceny z AI, a także tryb portretowy, Ultra Night oraz zdjęcie o wydłużonej ekspozycji. Już na tym etapie jednak widać w zasadzie brak teleobiektywu oraz optycznego zooma. Wielka szkoda.

Noce i dni na fotografiach aparatu głównego OnePlusa 10T

Zdjęcia zrobione OnePlusem 10T są ogólnie ładne, jest poprawnie. Nie da się nie zauważyć, że fotografiom dziennym brakuje mocniej zaakcentowanych kontrastów, nasycenia barw, wyrazistości i szczegółowości. Część tych rzeczy oczywiście można dopracować w postprodukcji. Całkiem dobrze wypadają natomiast zdjęcia miejskiego krajobrazu. Nieco gorzej za to natura, gdzie najważniejsze są te drobne detale. W ogólnym rozrachunku uchwycone kadry wydają się być trochę przytłumione i niedopowiedziane, gdyby tak użyć piśmienniczej metafory.

Poniżej zdjęcia z obiektywu głównego w dziennym świetle:

Tryb portretowy

Tryb portretowy wypada bardzo dobrze w kwestii rozmycia tła i naturalnego oddzielenia konturu fotografowanego obiektu czy postaci. W przedniej kamerze również prezentuje się świetnie. Co prawda nie poradzi sobie idealnie z rozwianym włosem, ale i tak jest całkiem nieźle. Odnoszę jednak wrażenie, że dodatkowo cierpi tu gama barw, która staje się jeszcze bardziej przygaszona względem zdjęć standardowych.

Obiektyw ultraszerokokątny oraz makro

Pomówmy jeszcze o pozostałych oczkach OnePlusa, ale naprawdę krótko, bo i nie ma za wiele do opowiadania. Dwupikselowa matryca jest w zasadzie zbędna. To znaczy umożliwia wykonanie ostrego zdjęcia z odległości 4 cm od aparatu, natomiast na próżno doszukiwać się tu jakiegoś oszołomienia czy chociaż zadowalającej jakości i wyrazistości.

Obiektyw ultraszerokokątny prezentuje się natomiast znacznie lepiej, zarówno w dzień, jak i nocą, choć i tak możemy dostrzec spadki w tonacji czy szczegółowości w porównaniu do zdjęć z głównego obiektywu.

Zdjęcia wieczorne i tryb Ultra Night

Co zaskakujące, o wiele bardziej przypadają mi do gustu zdjęcia zrobione po zmierzchu i w miejscach, w których panuje półmrok. Tam, gdzie rozpiętość tonalna nie jest tak istotna, na pierwszy plan wysuwają się dobrze wydobyte niuanse i ładnie zaznaczają się kontrasty. Portrety wykonane nocą również nie tracą wyraźnie zaznaczonego konturu. Ponadto tryb Ultra Night automatycznie dopasowuje sobie czas naświetlania, co pozwala mu jeszcze lepiej skonfigurować ustawienia pod warunki panujące w fotografowanej scenerii.

Wideo – opcje i efekty

Gdybym miała wybierać, co bardziej podoba mi się w OnePlusie 10T – to, jakie robi zdjęcia czy nagrywa filmy, postawiłabym chyba na to drugie. Ten smartfon z całą pewnością może zainteresować amatorów wideo i internetowych twórców. Główny obiektyw bardzo ładnie i szybko łapie ostrość na pojawiających się obiektach, nagrywa w najwyższej rozdzielczości 4K przy 60 kl./s., całkiem sprawnie radzi sobie z cyfrową stabilizacją obrazu.

Ponadto filmy nagrywane w niższej rozdzielczości 1080p mogą korzystać z efektu rozmycia tła oraz z funkcji rozpoznawania sceny przez algorytmy sztucznej inteligencji. Tutaj również dostępny jest tryb ultrastabilizacji, a dodatkowo – możliwe przełączanie się pomiędzy obiektywami oraz zapisywanie zdjęcia w trakcie rejestrowania filmu. Przednia kamera także może nagrywać maksymalnie w tej rozdzielczości.

W praktyce wideo z przedniej kamery wygląda naprawdę dobrze. Zwłaszcza jeśli dodamy odrobinę retuszu, który możemy nałożyć w czasie rzeczywistym. Brzmi równie dobrze, bo dźwięk jest wyraźny, nawet kiedy mówimy szeptem. A jeśli dołożymy do tego funkcję nagrywania z dwóch kamer, to przygotowujemy materiał na vloga, który będzie od razu gotowy do publikacji. W moim mniemaniu ta opcja wypada bardzo dobrze, a nie stanowi tylko bajeranckiego dodatku.

Jak go słychać, czyli kwestia dźwięku

Żaden ze mnie audiofil, zresztą gdybym nim była, na pewno nie zadowalałabym się słuchaniem muzyki bezpośrednio ze smartfona. Jednakże OnePlus 10T ma wbudowane dwa głośniki stereo, które  w moim odsłuchu brzmią bardzo miło. Bas na pewno nie rozerwie Wam tu wnętrzności i być może nie dosłuchacie się westchnięć kontrabasisty, ale do posłuchania podcastu czy uprzyjemnienia sobie codziennych obowiązków muzyczką w tle – najnowszy OnePlus będzie więcej niż zadowalający.

Poszczególne tony nie zwalą z nóg głębią, ale będą dobrze roznosić się po całej przestrzeni i przyjemnie kołysać do ulubionych rytmów. Z kolei jakość dźwięku słyszanego na słuchawkach dostosujecie i podrasujecie przy pomocy funkcji profilu otoczenia bądź sytuacyjnego w technologii Dolby Atmos.

Podsumowanie, czy warto kupić OnePlusa 10T?

OnePlus 10T to dobry wybór, jeżeli szukacie ergonoczminego i świetnie wykonanego urządzenia, które będzie wydajnym narzędziem pracy. Wszystko to za sprawą topowych podzespołów oraz świetnej jakości wykonania i samej bryły smartfona, która sprawia, że pomimo rozmiarów jest on wygodny w użytku. 

Dobrze zoptymalizowana nakładka przekłada się na intuicyjne działanie i ekspresowe wykonywanie zadań. Do tego dodajcie superszybkie ładowanie (20 minut ładowania działa cuda) oraz znakomitej jakości ekran, a otrzymacie także sprzęt idealny do rozrywki.

Jeżeli natomiast szukacie przede wszystkim smartfona do fotografii, to brak teleobiektywu może być dla Was nie do przełknięcia. Wtedy alternatywą staje się OnePlus 10 Pro, ale jest on sporo droższy. OnePlus 10T nie ma też nagrywania 8K, ale oferowane przez niego bardzo dobrej jakości wideo 4K w większości przypadków powinno być wystarczające. Należy też odnotować brak ładowania indukcyjnego i niższą rozdzielczość ekranu w stosunku do wersji „Pro”. Jeśli jesteście w stanie pogodzić się z tymi brakami w zamian za nieco niższą cenę, weźcie OnePlusa 10T pod uwagę.

Minusy

  • plastikowa ramka obudowy
  • nierówna jakość zdjęć
  • brak optycznego zooma
  • brak ładowania indukcyjnego

Plusy

  • design modelu Moonstone Black
  • świetny ekran Fluid AMOLED
  • bardzo dobre wideo
  • ładowanie z mocą 150W
  • jakość wykonania
  • topowa wydajność i kultura pracy
  • intuicyjna nakładka
  • wodoszczelność IPX4
  • głośniki stereo

Ocena redakcji

8/10