O co chodzi z programem Gremlins?
W skrócie chodzi o pieniądze. Przeciwnik jest w stanie wykrywać amerykańskie samoloty z coraz większej odległości, a same maszyny kosztują coraz więcej. Nie dość, że je widać, to znacznie trudniej niż kiedyś pogodzić się z ich stratą. Takich dożyliśmy czasów, że współczesne armie nie są w stanie uzupełniać strat bojowych, gdyż produkcja samolotu, czołgu czy okrętu trwa zbyt długo.
Chcąc zaradzić temu problemowi i utrzymać przewagę Stanów Zjednoczonych na polu walki, DARPA pracuje nad programem nazwanym Gremlins, czyli Gremliny. W zamierzchłych czasach (czyli podczas II wojny światowej) brytyjscy piloci uważali te stworki mające swe korzenie w lokalnych legendach za przynoszące szczęście.
Gremliny w swym założeniu mają być tanimi dronami, które będzie można wysyłać do akcji z pokładu samolotów transportowych, takich jak Lockheed Martin C-130 Hercules. Po wykonaniu zadania w umówionym punkcie następowałoby podjęcie Gremlina na samolot i powrót do bazy.
Koncepcja ta pozwala unikać przeciwnika i poprzez wypuszczenie i odbiór X-61 Gremlin z dala od linii frontu zachować własne myśliwce i transportowce do poważniejszych zadań. Gremliny w założeniu mają być na tyle tanie, że ich utrata nie ma być poważnym obciążeniem dla budżetu. Mają też pozwalać na szybkie odtwarzanie gotowości bojowej oraz na długotrwałe operowanie w wyznaczonej strefie.
Pierwszy próbny lot aparatu X-61A Gremlin miała miejsce w listopadzie 2019 roku. Wtedy to maszyna została wypuszczona z pokładu samolotu i przez 1,5 h szybowała w powietrzu. By nie było tak kolorowo, to faza prób zaliczyła też jedną wpadkę, gdy spadochron przeznaczony do lądowania nie zadziałał poprawnie i utracona jedną z pięciu maszyn testowych.