Gry wojenne pokazują, że USAF zmienia się za wolno
Jak donoszą redaktorzy Air Force Magazine, realizowane w ostatnim czasie gry wojenne dobitnie pokazują, że w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych sprawy wcale nie idą ku dobremu w pożądanym tempie. Informacje te pochodzą od chyba najlepiej zorientowanego w sprawie generała, który zajmuje się przyszłością lotnictwa wojskowego w USA.
Gen. S. Clinton Hinote, bo o nim mowa, twierdzi, że zmiany nie są wprowadzone dość szybko. Mantra głównodowodzącego gen. Charlesa Q. Browna, czyli „accelerate change or lose” (przyspiesz zmiany albo przegraj), nie jest realizowana, jak by tego dowództwo naczelne oczekiwało.
Hinote wskazuje, że rozwiązaniem obecnej sytuacji ma być przyspieszenie tempa wprowadzania dużej liczby maszyn bezzałogowych. Niby dronów używamy już od dawna, ale czym innym są misje pojedynczych maszyn nad Afganistanem, a czym innym roje autonomicznych bezzałogowców zarządzane z kokpitu myśliwca F-35. Widać, nie tak łatwo jest wprowadzić w życie przyszłościowe rozwiązania, jak się pierwotnie zakładało.