Pentagon powołuje organizację badającą UFO
Amerykańscy redaktorzy Military Times relacjonujący wydarzenie sprytnie obchodzą zwrot UFO (unidentified flying object), no bo jak to tak teraz przyznać się, że jednak coś jest na rzeczy. Używają na przykład określenia „mysterious objects in the sky” i to jest dopiero foliarstwo. Tajemnicze? Jakie tajemnicze? Niezidentyfikowane!!! ODI (Office of the Director of National Intelligence, czyli Smutni Panowie) idzie jeszcze dalej i pisze o „Unidentified Aerial Phenomena”. Rechot historii. Zjawisko… My będziemy trzymać się starego dobrego UFO.
Jak widać mamy teraz taką mądrość etapu, że ten niewinny fachowy zwrot, bo jak inaczej nazwać niezidentyfikowany obiekt latający, jest już prawdziwy, ale nieużywany, bo trzeba by było się przyznać do pomyłki, i nie daj Boże kogoś przeprosić. Niedopuszczalne!
Wydaje się, że przyczyną tej nagłej zmiany wajchy są piloci wojskowi, którzy nie wytrzymali i zaczęli mówić, jak jest. Latają sobie swoimi myśliwskimi „wyścigówkami” z przeciążeniami, które zwykłego śmiertelnika w najlepszym przypadku doprowadzają do omdlenia, a w najgorszym mogą wysłać na OIOM i nie są w stanie za UFO nadążyć.
Taaaa, nadążyć. Obserwowane obiekty nie dość, że są piekielnie szybkie, to wykonują manewry w powietrzu, które są z naszej perspektywy „niemożliwe”. Co rozumiemy pod wyrażeniem niemożliwe? Ano to, że posiadane przez ludzkość samoloty by się rozleciały, a piloci ponieśli śmierć. Ot i cała filozofia. Tak. Nawet cudeńko F-35 by się rozpękło.
Dla idących w zaparte, a są i tacy, spieszymy donieść, że w sieci można zapoznać się z nagraniami z zasobników obserwacyjnych oraz relacjami pilotów U.S. Navy. Oficjalnymi dodajmy. Najbardziej zastanawiające jest jednak w tym wszystkim to, że zdecydowano się zdjąć glejt tajności akurat teraz. Czy presja oddolna była już na tyle duża, czy jest jakiś inny powód? Może czas nam pokazać nową technologię z garażu Skunk Works lub „podziemnego” centrum badawczego Nortohrop Grumman?