Wojsko w kosmosie? Dlaczego nie!
Temat ten jest tematem tabu. Militaryzacja przestrzeni kosmicznej jest czymś, przed czym oficjalnie wszyscy się wzbraniają, czemu się sprzeciwiają, a po cichu ona trwa i trwać musi. Do tej pory w wojnach o dominację chodziło o zapanowanie nad przestrzenią powietrzną. Bez tego żadna ofensywa lądowa, ale i morska, nie ma racji bytu. Obecnie obserwujemy rozszerzenie tej domeny, swoiste wejście na kolejny poziom.
Właśnie po to w USA powstał nowy rodzaj sił zbrojnych, czyli Space Force. Póki co jeszcze raczkuje, póki co walczy o wpływy i kurek z pieniędzmi ze „starymi” rodzajami sił zbrojnych, ale tego procesu nie da się już zatrzymać.
W najbliższej dekadzie lub maksymalnie dwóch możemy spodziewać się broni kosmicznych, a inicjatywy takie jak Starlab dają pole do popisu dla armii. Jaki bowiem problem w tym, by wojsko kupiło lub nawet tylko wynajęło jeden moduł Starlab tylko dla siebie.
Zaprezentowany modle biznesowy daje ku temu wręcz idealną okazję. Opłacana co miesiąc lub rok faktura dla producenta i cały problem logistyczny znika. Wojsko może skupić się jedynie na swoich celach badawczych w kosmosie. Idąc o krok dalej, można spodziewać się załogowych posterunków, jeśli okaże się, że jest taka potrzeba i będzie to wartością dodaną dla systemu obrony. Czy tak będzie, trudno powiedzieć. To zaledwie jedna z możliwości.
Jedno jest pewne. Jesteśmy świadkami kolejnej rewolucji kosmicznej.