Powoli, ale stabilnie, czyli S-500 w praktyce
O końcu prac badawczych nad systemem S-500 mówiło się jeszcze w sierpniu 2019 roku, a wejście do służby planowano na rok 2020. Rosjanie mają mały poślizg, gdyż bez produkcji seryjnej o realnym wejściu do służby mówić nie można. Trudno dziś ocenić, czy opóźnienia są wywołane problemami, czy też wynikają z chęci podtrzymania linii produkcyjnych systemu S-400 i dalszego zarabiania na eksporcie.
Program prób państwowych systemu cały czas trwa i zakłada się, że zostanie zakończony jeszcze w tym roku. Nawet gdyby doszło do dalszych opóźnień, to w świetle rozpoczęcia produkcji seryjnej nie powinny one mieć większego znaczenia.
Pierwsze udane przechwycenie celu balistycznego miało miejsce w lipcu ubiegłego roku na słynnym poligonie Kapustin Jar, na którym od lat testuje się nowinki rakietowe zamawiane przez Kreml. Z kolei w roku 2018 wersja testowa systemu przechwyciła cel oddalony aż o 482 kilometry, ustanawiając tym samym rekord świata.
Jak by nie patrzeć, pomimo głośno komentowanej słabości Rosjanie znowu wyciągają królika z kapelusza. W całej swej mizerii, o jaką posądzają kraj analitycy z zachodu, są w stanie stworzyć system rakietowy spełniający wysokie standardy i oferujący znakomite możliwości (przynajmniej w teorii, praktyka i tak wszystko zweryfikuje).