Największy wodnosamolot
Tutaj sprawa jest prosta. Co prawda maszyna Hughes H-4 Hercules wykonała zaledwie jeden lot i to taki nie do końca „legit”, ale tytuł jej się należy. Jest to największy samolot świata w kategorii wodnosamolotów. Co ciekawe, zanim nie powstał Stratolaunch, czyli do roku 2019, Spruce Goose, bo tak H-4 był nazywany, dzierżył palmę pierwszeństwa w kategorii rozpiętości skrzydeł. Kto by pomyślał, że rekord ten utrzyma się ponad 70 lat.
W lotnictwie to wieki. Póki co nie zanosi się, by zbudowano większy wodnosamolot więc w tym obszarze H-4 nadal spokojnie króluje. Jakby tego było mało, maszynę można cały czas podziwiać. Nie poszła „na żyletki”, przemiał czy na złomowisko. Jest w bardzo dobrej kondycji, a wszystko dzięki zapobiegawczemu właścicielowi. Nie ma to tamto – Howard Hugs miał fantazję… i forsę, by te fantazje realizować i podtrzymywać.
Wróćmy jednak do samolotu. Jako że silniki odrzutowe nie były jeszcze powszechnie dostępne, do napędu tego Behemota wykorzystano aż 8 jednostek Pratt & Whitney R-4360 Wasp Major o mocy 3000 KM każdy, napędzających czterołopatowe śmigła. Wodnosamolot miał rozpiętość 97,82m, ważył na pusto 113398 kg i miał długość 66,65 m. Załogę miało stanowić 3 ludzi.
Samolot zaczęto opracowywać jako odpowiedź na zapotrzebowanie transportowe w czasie II wojny światowej. Konwoje nie były idealnym rozwiązaniem, a duży wodnosamolot mógł nie dość, że przyspieszyć transport, to dodatkowo uniknąć zagrożenia ze strony niemieckich okrętów podwodnych. Nim maszynę dopracowano, wojna się skończyła i temat umarł śmiercią naturalną.