Pocisk balistyczny z wyrzutni kolejowej to tylko kolejny kroczek
Nie zdążył jeszcze porządnie opaść kurz po ostatniej próbie, podczas której Korea Północna testowała nowy pocisk typu cruise, a już mamy następną niespodziankę. Tym razem wydaje się ona być nieco większego kalibru, gdyż jest związana z pociskami balistycznymi.
Koreańczycy z północy postanowili sięgnąć po sprytne rozwiązanie polegające na umieszczeniu wyrzutni na wagonie kolejowym. Dzięki temu utrudniają potencjalny atak na swoje zasoby broni nuklearnej i próbę neutralizacji. Umieszczanie pocisków w całych polach silosów jest praktykowane choćby w USA, a ostatnio Chiny celują w tym procederze, ale mobilność na wojnie zawsze była zaletą. Poza tym Korea Północna nie ma aż tak dużego terytorium, by zrobić klasyczny „nuclear sponge”.
Mając mobilne zestawy kolejowe, można je rozmieścić w newralgicznych miejscach w kraju i do ochrony wykorzystywać tunele kolejowe co dodatkowo utrudni lokalizację i zniszczenie. Oczywiście można teoretycznie taki tunel zablokować bardzo precyzyjnym atakiem, ale trzeba by sobie odpowiedzieć na pytanie, czy Amerykanie mają aż takie możliwości, by upilnować wszystko i wszędzie.
To, jak się wydaje, jest zasadniczym celem rozwoju różnych wariantów broni w Korei Północnej. Szeroka dywersyfikacja systemów oraz takie ich ulokowanie i użycie, by uniemożliwić pełną neutralizację, zapewnią reżimowi bezpieczeństwo przed potencjalnym atakiem ze strony USA. Dzięki systemom takim jak mobilne wyrzutnie kolejowe Korea Północna ma możliwość zdecydowanej odpowiedzi na atak przeciwnika, co w założeniu ma odstraszać go od podjęcia takowej próby.