Geopolityczne ABC. Czym jest geopolityka?

W 1992 roku niejaki Francis Fukuyama ogłosił wszem i wobec, że historia właśnie się skończyła. Zamiast wojen czeka nas wieczna prosperity i zwycięski pochód demokracji liberalnej. To złudzenie trwało ledwie dwie dekady, do czasu, gdy światowym rynkiem wstrząsnął kryzys finansowy roku 2008. Na dokładkę USA ugrzęzły w Iraku i Afganistanie, a Chiny przestały udawać potulnego wyrobnika i zaczęły coraz śmielej podważać amerykańską hegemonię. Jednym słowem, historia wróciła z emerytury. Towarzyszył temu renesans geopolityki. Ale czym ta geopolityka w zasadzie jest?

Geopolityczny kocioł, czyli przemija postać świata

Coś się w świecie zmienia, wszyscy to chyba widzimy. I nie chodzi mi wyłącznie o nowe technologie i sposoby życia, ale o wielką politykę i ekonomię. Oto na naszych oczach wyrasta kolejne globalne mocarstwo – Chińska Republika Ludowa. A stary, zdominowany przez Amerykę świat coraz mocniej trzeszczy w szwach.

Przebudzenie chińskiego smoka

Szanghaj
Szangchaj

Państwo Środka, niegdyś znane głównie z masowo produkowanej tandety, dziś jest gigantem ekonomicznym, dysponującym imponującym zapleczem naukowo-technologicznym. Wyobraźcie sobie, że vis-à-vis Hong Kongu, w Dongguan, korporacja Huawei stworzyła centrum R&D zatrudniające 20 tysięcy pracowników. To m.in. w tym przedziwnym techno-disneylandzie wykuwa się przyszłość naszego globu. Gdy obejrzycie filmik, który wrzucam poniżej, zrozumiecie co mam na myśli.

Nad Jangcy i Huang He takich miejsc jest więcej. A „móżdżą” tam dzień i noc.

Jeśli ktoś nadal powątpiewa w chińskie możliwości i potencjał, niech przyjmie do wiadomości następujące fakty: w ciągu kolejnych pięciu lat Kraj Środka stworzy 10 tysięcy kilometrów nowych linii superszybkich kolei. Jakby tego było mało, Pekin dorzuci do tego dwie pilotażowe linie pociągu magnetycznego – na liczących 160 km odcinkach pociągi będą kursować z prędkością 600 kilometrów na godzinę. Mają rozmach, co?

USA kontra Chiny

To wszystko ma daleko idące konsekwencje. Azjatyckie mocarstwo jest nie tylko zasobne, ale i ambitne. Intensywnie się zbroi, rozwija wojskowe technologię, pozyskuje kolejnych sojuszników. Tworzy Nowy Jedwabny Szlak – sieć morskich i lądowych korytarzy handlowych łączących Europę z Dalekim Wschodem. Celem tego gigantycznego przedsięwzięcia jest gospodarcza integracja kontynentów i intensyfikacja eurazjatyckiej wymiany handlowej. Kapitał Państwa Środka intensywnie penetruje Afrykę i Azję. Na dokładkę Pekinowi sprzyja Rosja. Póki co.

Kapitan Ameryka w opałach

USA, zaangażowane w dwa bliskowschodnie konflikty, przez wiele lat ignorowały chińskiego rywala. W końcu co potężnej Ameryce mogła zrobić jakaś tam montownia, choćby i monstrualna? Jankesi obudzili się dopiero koło 2010 roku. I od tego czasu na gwałt próbują coś z tym fantem zrobić, jakoś powstrzymać azjatyckiego kolosa.

żołnierze

Opracowują kolejne doktryny (np. wojny powietrzno-morskiej), tworzą nowe strategie, mobilizują sojuszników (m.in. zacieśniając współpracę w ramach AUKUS), rozbudowują flotę i lotnictwo. W 2019 roku Donald Trump wypowiedział Chinom wojnę celną. Czy dzięki tej mobilizacji Amerykanie ograją Azjatów i zachowają status dominującej potęgi? Dobre pytanie.

Słowem, mocarstwa po raz kolejny stają naprzeciw siebie. W kotle wielkiej polityki znów wrze. A jak się do tego ma geopolityka?

Czemu geopolityka jest modna?

Skoro świat znów jest w ruchu, a historia nie tylko nie skończyła się, ale wręcz przyspieszyła, to nie dziwmy się, że geopolityka – mówiąca o rywalizacji wielkich potęg, przyczynach narodzin i upadków imperiów, wojnach, zasobach i interesach – wyszła zza akademickich murów i trafiła pod polskie strzechy.

szachy

W końcu globalna gra w coraz większym stopniu dotyka i naszego, nadwiślańskiego grajdołka (jaskrawy przykład – Rosja i zamieszanie na białoruskiej granicy). Walka gigantów ma konsekwencje także dla karłów. Ludzie mojego pokroju, poczciwi i szarzy, ale ciekawi świata, chcą się po prostu czegoś dowiedzieć, jakoś w tym wszystkim połapać. A skoro jest popyt, to rodzi się i podaż.

Dobitnie świadczą o tym kursujące w Internecie materiały. Na setkach youtube’owych kanałów publikuje się tysiące godzin rozmów i wykładów poświęconych czysto geopolitycznym zagadnieniom. W polskiej sieci szczególnie popularny jest Jacek Bartosiak – jego wypowiedzi regularnie oglądają dziesiątki albo i setki tysięcy ludzi. Na koncie ma kilka książek, m.in. „Pacyfik i Eurazja”, „Rzeczpospolita między lądem a morzem”, „Wojna w kosmosie” i najnowszą „Nadchodzi III wojna światowa”. Niektóre z nich czyta nawet Jarosław Kaczyński.

No dobrze, wiemy już skąd moda. Teraz odpowiedzmy ma pytanie czym geopolityka w ogóle jest?

Co to jest geopolityka? Definicja 

Odpowiadając na pytanie czym jest geopolityka, oprę się na wystąpieniach dr. Leszka Sykulskiego – badacza i popularyzatora zagadnienia. Mówiąc oględnie, geopolityka może być nauką, doktryną lub praktyką polityczną. Już wyjaśniam, o co tu chodzi.

mapa świata

Geopolityka jako nauka

Tak rozumiana geopolityka bada zależności między przestrzenią geograficzną a procesami politycznymi. Łączy w tym celu geografię, historię i nauki społeczne.  Gdzieś na uniwersytetach siedzą ludzie, czytają książki, studiują mapy i wyciągają z tego takie czy inne wnioski.

O co konkretnie pytają akademiccy geopolitycy? Na przykład o to, w jakim stopniu  przestrzeń geograficzna wpływa na kształtowanie się celów (racji stanu) państw i ich grup? Zastanawiają się, dlaczego określone terytoria mają duże znaczenie w międzynarodowych rozgrywkach, a inne nie mają zgoła żadnego? I czemu jedne państwa upadają, a inne dynamicznie się rozwijają? Czy da się tu znaleźć jakieś prawidłowości, reguły, a może prawa?

figury szachowe

Oto cztery cechy tej dyscypliny.

  • Geopolitycy analizują wielkie przestrzenie (kontynenty, a nawet cały glob). Biorą przy tym pod uwagę możliwie najszersze horyzonty czasowe – mówią o przyszłych dekadach i minionych wiekach.
  • Badacze nie skupiają się na takich czy innych odizolowanych wydarzeniach. Interesują ich łańcuchy przyczynowo-skutkowe, zwykle rozbudowane i sięgające głęboko w przeszłość.
  • Przyglądając się przeszłości i teraźniejszości, szukają trwałych trendów i tendencji. Dostrzeżenie ich pozwala geopolitykom na (zawsze ryzykowne) antycypowanie przyszłych wydarzeń.
  • Geopolityków cechuje też tzw. realizm, czyli chłodna, zdystansowana ocena rzeczywistości. Unikają wartościowań. Nie mówią, że to jest dobre (np. demokracja) a tamto złe (np. autorytaryzm). Liczą się z faktami, mierzą potencjały, ustalają uwarunkowania oraz interesy i próbują wyciągnąć z tego jakieś wnioski.

Geopolityka jako doktryna polityczna

Geopolityka może stać się doktryną, czyli zbiorem jasno określonych zadań i zaleceń politycznych uwzględniających czynniki geograficzne (np. ukształtowanie terenu, kształt granic, dostęp do mórz, stopień rozwinięcia sieci rzecznej, klimat). W praktyce taka doktryna wskazuje szereg kroków, które należy wykonać – róbcie to, bo tak a tak, a tego i tego nie róbcie, bo to i to. Zilustruję to przykładem.

Alfred Mahan
Alfred Thayer Mahan / źródło: thefamouspeople.com

W 1890 roku amerykański admirał Alfred Mahan opublikował pracę „Wpływ potęgi morskiej na historię 1660–1783”. Stwierdza w niej, że podstawą wielkości i dobrobytu każdego państwa jest siła jego marynarki. W związku z tym zalecił rządowi USA, by ten rozbudował flotę wojenną, podporządkował sobie basen morza Karaibskiego, rozpoczął ekspansję na Pacyfiku (zagarnął Hawaje i Filipiny) oraz stworzył kanał łączący Ocean Spokojny z Atlantykiem. Wszystkie te zalecenia były przez Waszyngton stopniowo realizowane.

Doktryny geopolityczne często stanowiły i stanowią, uzasadnienie bardzo gwałtownych i ekspansywnych przedsięwzięć. Pamiętacie niejakiego Adolfa Hitlera i jego zdobywanie przestrzeni życiowej dla narodu niemieckiego? Idea Lebensraumu była niczym innym, jak elementem koncepcji geopolitycznej generała Karla Haushofera. Pragnienie osławionej przestrzeni życiowej w „klarowny” sposób uzasadniało, czego Wehrmacht szuka nad Wisłą, Dunajem, Wełtawą, Dnieprem lub Wołgą. Tak już jest, że jak ktoś chce podbić okoliczne kraje, to powinien mieć ku temu jakiś, choćby i najbardziej fantastyczny, powód, prawda?

Karl Haushofer / źródło: geopolitica.ru

Geopolityka jako praktyka polityczna

Geopolityka może też być po prostu praktyką, działaniem. Politycy wybierają jakąś koncepcję, czyniąc z niej element swoje oferty. Pamiętacie Putina, który w 2005 roku mówił na Westerplatte, że rozpad ZSRR był największą geopolityczną katastrofą XX wieku? W Polsce wolimy ciepłą wodę w kranie i wstawanie z kolan

A czym geopolityka nie jest?

A teraz przyjrzyjmy się zagadnieniu z nieco innej strony i odpowiedzmy na pytanie, czym geopolityka nie jest.

Szklana kula

Na pewno nie jest intelektualnym kluczem otwierającym każde drzwi. Jeśli ktoś twierdzi, że wie wszystko, bo zajrzał do geopolitycznej szklanej kuli, to mu po prostu nie wierzcie. Wielka polityka to rzeczywistość zbyt złożona, by nawet najsubtelniejsza teoria mogła nam wszystko i z detalami wyjaśnić.  

Determinizm geograficzny

Geopolityce często zarzuca się też tzw. determinizm geograficzny. Krytycy chcą przez to powiedzieć, że dla przedstawicieli omawianej dyscypliny czynniki geograficzne, takie jak klimat, ukształtowanie terenu, rodzaj gleb, fauny czy flory, w pełni, podkreślam!, w pełni decydują o losach ludzkich społeczności. Takie a nie inne środowisko geograficzne jest dla człowieka jak fatum – bez reszty określa jego przyszłość. Wszytko rozstrzyga i o wszystkim przesądza. Jednym przynosi zwycięstwo, innym zapomnienie.

Czy ten zarzut jest uzasadniony? Tak, ale tylko wtedy, gdy postawi się go starszym, jeszcze XIX-wiecznym koncepcjom. Już w trzeciej dekadzie XX wieku wielu badaczy (zwłaszcza francuskich) zdało sobie sprawę, że warunki geograficzne nie tyle determinują, co modyfikują ludzkie zachowanie. Tworzą szansę i zagrożenia.

Po raz kolejny rozważmy to na przykładzie. Weźmy na celownik państwo dobrze nam znane – Polskę. Z jednej strony położenie geograficzne Rzeczpospolitej jest fatalne. Od zachodu graniczy z Niemcami, od wschodu z Rosją, czyli z dwiema potęgami nie zawsze jej życzliwymi. Musi więc stale lawirować, unikać ciosów, szukać pola manewru, za wszelką cenę dążąc, by oba państwa nie porozumiały się ponad jej głową i nie sprzymierzyły przeciw niej. Z drugiej strony geografia daje Polsce wielkie możliwości. To tędy przebiegają „południkowe” szlaki handlowe wiodące ze Skandynawii ku Morzu Śródziemnemu, to tutejsze drogi łączą Rosję z Europą Zachodnią. Na ich „obsłudze” można naprawdę sporo zarobić.

Widzimy więc, że geopolityka nie musi być deterministyczna. Zamiast o koniecznościach może mówić o możliwościach.

To jeszcze nie koniec

To dopiero pierwsza część planowanego przeze mnie cyklu geopolitycznych artykułów. W kolejnych przyjrzymy się najgłośniejszym doktrynom i postaciom związanym z tą ciekawą dyscypliną. Już teraz zapraszam Was do lektury.