Musi być straszonko
W artykule czytamy, że przez ten brak porozumienia, istnieje poważne ryzyko tarć i nawet starć wynikające z prób pozyskania znajdujących się na Księżycu złóż. Niemniej wywrócenie stolika do gry, przy którym rozsiadł się doświadczony pokerzysta z Waszyngtonu, sprawia, że nie ma już jasnego faworyta. Gdyby do tego stolika jednak dosiadł się pretendent z Chin, z łatwością moglibyśmy go wskazać.
Tymczasem straszy się nas wyścigiem zbrojeń w kosmosie, ale to śpiewka dobra dla gołowąsów. Wyścig zbrojeń w kosmosie był, jest i będzie. To po prostu obserwujemy i będziemy obserwować kolejny poziom tego, co dzieje się na ziemi. Dla przypomnienia, mamy wiele państw zdolnych z ziemi porazić systemy kosmiczne, mamy systemy znajdujące się w kosmosie, których można użyć ofensywnie, no i na dokładkę mamy na przykład takiego X-37B, który nie wiadomo po co tam lata, ale lata i jest ściśle tajny. Militaryzacja kosmosu jest oczywistym krokiem, gdyż daje panowanie nad światem, a skoro taki krok jest, to jest i pokusa, by go wykonać. Gwarantujemy, że chętnych nie zabraknie, tylko póki co jest klasyczne czajenie się jak to zrobić, by mój krok był najmojszy.
Można zaryzykować również tezę, że jesteśmy świadkami nowych wielkich odkryć. Na statki, tym razem kosmiczne, wsiądą przedstawiciele państw, przedstawiciele kupców, bogacze, biznesmeni i zacznie się podbój. Jeśli się nie dogadają, to kto i gdzie pierwszy wbije łopatę, to będzie jego, a jakby co, to przysłowiowa dwururka do obrony też się znajdzie.
Miło byłoby to wszystko ucywilizować, ale jak już wspomnieliśmy nie raz i nie dwa pretendent miałby pod górkę, więc się nie kwapi do takiej gry i trwają podchody.