Jak Avenger i Legion Pod zadziałały w tandemie?
Czym innym są testy laboratoryjne, a czym innym próby poligonowe. W przypadku tych drugich koszty ich przeprowadzenia są znacznie większe, ale z drugiej strony zyski w postaci zebranych doświadczeń są nie do przecenienia.
W założeniu tak wyposażone drony miałyby być swoistymi czujkami. Operując na wysuniętych pozycjach, budowałyby obraz sytuacji w powietrzu. By skutecznie przetestować takie połączenie, trzeba by zaangażować ogromną ilość platform lotniczych, ale od czego jest Kalifornia? Próbę przeprowadzono nad pustynią na południu tego stanu i jak nietrudno się domyślić, aparaty wykryły dużo szybko poruszających się celów powietrznych. Ruch lotniczy jest tam niemały i w końcu na coś się przydał 😉.
Jak wynika z komunikatu, aparaty operowały w pewnej odległości od siebie, monitorując wyznaczony kawałek przestrzeni powietrznej. Gdyby przesłać te dane na ziemię do centrum dowodzenia, trzeba by je jakoś połączyć lub przynajmniej wyświetlić obok siebie, by dowodzący mógł mieć pełniejszy obraz. Dzięki zaawansowanemu oprogramowaniu wykorzystywanemu na zasobnikach Legion Pod żadne takie wygibasy nie były potrzebne.
Drony skomunikowały się ze sobą, doszło do przekazania danych z jednego zasobnika do drugiego, a następnie połączenia zebranych informacji. Tak przygotowany obraz sytuacyjny powędrował na ziemię do centrum dowodzenia.
Wcześniej tego typu koncepcję operacyjną testowano na samolotach F-15, które również były wyposażone w zasobniki Legion Pod. Teraz planuje się testy na samolotach F-16, a cały proces integracji ma być stosunkowo prosty dzięki otwartej architekturze Open Mission System (OMS) w tychże zasobnikach.